Wielka tęsknota i wielkie odkrycie. Droga do Kościoła katolickiego

Ulf Ekman z żoną Birgittą (fot. ulfekman.org)

Okazuje się, że można być byłym pastorem i opisać swoją drogę do Kościoła katolickiego bez pretensjonalnych szarży czy udowadniania czegokolwiek. Okazuje się, że można opowiedzieć po prostu uczciwą historię, nie osądzając nikogo. Ulfowi i Birgitcie Ekmanom się to udało. Jak?

Świadectwo zamiast zeznania

DEON.PL POLECA

W ubiegłym roku nakładem Wydawnictwa WAM ukazała się książka pt. "Wielkie odkrycie. Nasza droga do Kościoła katolickiego" autorstwa szwedzkiego małżeństwa Ulfa i Birgitty Ekmanów, którzy zostali katolikami w 2014 roku. Do 2013 roku pełnili oni funkcję pastorów wolnego Kościoła Livets Ord (Słowo Życia), który założyli w Uppsali w 1983 roku. Słowo Życia zasłynęło ze swojej szerokiej działalności misyjnej, zwłaszcza w krajach byłego Związku Radzieckiego, a także głębokiej inspiracji dziedzictwem zielonoświątkowym oraz spuścizną Ruchu Wiary.

Decyzja o przejściu do Kościoła katolickiego dojrzewała w Ekmanach przez wiele lat. Nie sposób zatem mówić tu o spontanicznym impulsie czy entuzjastycznym, płytkim zauroczeniu. Sami zainteresowani wspominają o setkach lektur i dokumentów kościelnych, które naznaczyły na dobre ich życie wraz z początkiem trzeciego tysiąclecia. Ulf Ekman wspomina szczególnie o kilku latach spędzonych wtedy w placówce Livets Ord w Izraelu, podczas których prowadził pogłębione studia na temat korzeni i znaczenia eucharystycznego obrzędu spożywania chleba i wina. Owocem tych poszukiwań jest m.in. ponownie w ostatnim czasie wydana pozycja pt. "Bierzcie i jedzcie. Książka o Komunii Świętej".

Wielkie odkrycie jest świadectwem o przebytej duchowo drodze. Autorzy nie polemizują, nie udowadniają, nie spierają się. Pomimo "ciśnienia" wywieranego przez otoczenie, oczekiwania tłumaczeń, niezrozumienia, przejawów zarówno wrogości, jak i uznania, Ekmanowie nie wciągają odbiorcy w wir ognistej dysputy religijnej, ale proponują syntetyczną i intymną opowieść o meandrach swoich serc.

Rywalizacja czy kontynuacja

Książka składa się z dwóch relacji: pierwsza - obszerniejsza - to relacja Ulfa, druga należy do Birgitty. Dwa punkty widzenia rozwijają tę samą historię, odsyłając zarówno do siebie nawzajem, jak i poza siebie. Ulf w większym stopniu niż jego żona prezentuje eklezjologiczne wnioski, do których doszedł, studiując Katechizm Kościoła Katolickiego, dokumenty papieskie, życiorysy świętych czy odwiedzając znane katolickie miejsca kultu. Wersja Birgitty jest trochę bardziej - po kobiecemu - osobista. Chociaż nie brakuje w niej głębszych duchowych przemyśleń, z pewnością dużo więcej pisze ona o znaczeniu konkretnych miejsc, spotkań oraz podejrzanie "przypadkowej" korelacji zdarzeń. O ile Ulf Ekman porusza się w formule faktów i wniosków, jego żona uzupełnia "kalendarium" ich wspólnego życia i poszukiwań o urokliwą warstwę obyczajową.

Oboje zgodnie przyznają, że tym, co nie pozwalało im przestać drążyć tematu, była wielka tęsknota za tym wymiarem życia Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa, który kultywuje historyczną ciągłość. Ulf przyznaje, że pokusą nowopowstających, przebudzeniowych środowisk jest szczere wprawdzie pragnienie budowania na tzw. czystej Ewangelii, pozbawionej późniejszych naleciałości tradycji - jednak w efekcie doprowadza ono do skupiania się na korzeniu na tyle mocno, że ignoruje się drzewo, które już z niego wyrosło. Ekmanowie, którzy jako pastorzy sami dla siebie stanowili najwyższy ziemski punkt odniesienia, piszą o pojawieniu się w nich w pewnym momencie tęsknoty za umiejscowieniem w szerszym kontekście Ciała Chrystusa; tęsknoty za hierarchicznością i kolegialnością, wskazując na mało przyszłościowe na dłuższą metę poruszanie się w formule "wystarczy mi sam Duch Święty".

Ekmanowie wspominają szczególny zwrot, jaki dokonał się w nich podczas jednej z wizyt w Rzymie, kiedy wyjątkowo silnie doświadczyli, jak wielkie jest duchowe dziedzictwo tego miejsca - że Rzym w Bożych oczach nie jest wcale tylko świadkiem historii, skansenem symboli czy katolickim lunaparkiem - że Bóg nadal uznaje duchowy autorytet i znaczenie Stolicy Piotrowej. Od tej pory Ulf i Birgitta rozpoczęli rewizję swojego myślenia na temat tego, czym jest tradycja i historyczność w kontekście Kościoła. Czy tylko zagrożeniem i konserwantem, czy przeciwnie - szansą i kanwą owych wytęsknionych, pewnych i przez Boga uświęconych upływem czasu kryteriów?

Bo jest o wiele więcej

Historia Ekmanów to dokumentacja nie tylko czegoś duchowego, ale przede wszystkim ogromnego przewrotu kulturowego, wydarzenia na pograniczu dziedzictw i mentalności. To jak podróż między światami na eklezjalnych saniach. Coś niepodrabialnego!

Poznanie procesu, jaki w nich zaszedł, daje niesamowicie dużo otuchy, nadziei i wiary, że jest jeszcze strasznie dużo rzeczy, na które warto czekać; że niepohamowana pasja względem prawdy potrafi przerosnąć apologetykę; że jest o wiele więcej w temacie jedności chrześcijan, wzajemnego dialogu i miłości, niż podejrzewaliśmy; że Duch Święty może prowadzić dużo dalej niż sięga ludzka reputacja; że możemy rozmawiać ze sobą pełni nadziei i dobrej woli bez względu na konfesję, profesję czy sceptycyzm.

Maja Sowińska - absolwentka judaistyki i lider uwielbienia, pasjonatka architektury modernizmu i reportaży. Na co dzień wraz z mężem i córką celebruje życie w Skierniewicach

absolwentka judaistyki i lider uwielbienia, pasjonatka architektury modernizmu i reportaży. Na co dzień wraz z mężem i córką celebruje życie w Skierniewicach. Prowadzą kanał na YouTube i stronę na Facebooku, za pośrednictwem których chcą dzielić się swoimi talentami, aby budować królestwo Boże na Ziemi

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wielka tęsknota i wielkie odkrycie. Droga do Kościoła katolickiego
Komentarze (13)
PA
Piotr A.
14 maja 2018, 10:07
Podpisuję się dwoma rękami pod tekstem autorki. Świetna książka, wspaniałe świadectwo. Pomaga docenić to czym jest Kościół. Polecam wszystkim katolikom i nie tylko.
14 maja 2018, 11:09
A co jest wartościowego w tym świadectwie? Członek kościoła związanego ze słabo opartym na Biblii neozielonoświątkowym Ruchu Wiary przechodzi do kościoła rzymskokatolickiego, który też jest daleki od Słowa Bożego.
PA
Piotr A.
14 maja 2018, 20:10
Cały artykuł jest o tym co wartościowego jest w tym świadectwie. 
14 maja 2018, 20:34
Jeżeli, jak sami nieraz wspominali, ich poznanie opierało się tylko na działaniu Ducha Świętego, bez weryfikacji tego poznania Słowem Bożym i głębokiego studiowania Pisma Świętego to nic dziwnego, że zarazili się heretyckimi, ale bardzo kuszącymi, naukami Rzymu. Robi się z nich teraz wielkich "bohaterów", którzy poznali "prawdę" i "wrócili na łono kościoła". Tak naprawdę błądząc zabładzili jeszcze głębiej. Stąd uważam, że ich świadectwo jest bezwartościowe. 
15 maja 2018, 08:10
Bezwartościowe to są opowiastki, typu: "bolało mnie to i owo i już nie boli, zostałem uzdrowiony", albo "byłem zwykłym katolikiem (ciekawego, dlaczego tzw. zwykłym ?) i teraz narodziłem się na nowo i należę do Chrystusa (czytaj zboru tu i ówdzie)). Bezwartościowe to są tzw. świadectwa (ciekawe, dlaczego większość jest głoszonych płaczliwym głosem) - "miałem depresję a teraz Bóg mnie z tego wyrwał" i potem płacz. Bezwartościowe to są przechwałki różnych, którzy mówią "byłem grzeszny a teraz jestem czysty". Ok zakończę pobożnie :-), sądzisz, że znasz Chrystusa, to Ci powiem, że "nim kogut zapieje, trzy razy się Go wyprzesz". Wyprzesz się Chrystusa, jak św. Piotr i nawet mogę powiedzieć, amen :-).
15 maja 2018, 15:40
Smutna ta wypowiedź - taka napastliwa, a przy tym taka beztreściowa ... 
WJ
Wiesław Jojo
15 maja 2018, 16:52
UWAGA!!! Ewelinamar 09:44:21 | 2017-06-27 Prawdziwe oblicze misjonarzam Podobną historię napisał o sobie Janusz  występujący pod nickiem misjonarz. Typowym dla siebie słownictwem ‘’ a co ja nie mogę, wszystko mogę ‘’ opisał jak pobił własnego ojca i doprowadził do utraty pracy swojego kolegę z tejże pracy, który miał go nazywać gejem. To są jego wypowiedzi: ''Proszę sobie uważać, bo jak mnie kolega w pracy tak obraził, to doniosłem przełożonej a ona odpowiedziała tylko "dobrze" a mój koleganiedługo potem, wyleciał z roboty.  No co, ja to nie umiem się bronić ? Ano właśnie, umiem, i będę się bronił - amen.'' ''...znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. Mimo upływu czasu człowiek ten dalej podtrzymuje swoje czyny uważając je za dobre. Celowo obstawia się obrazkami świętych czy nawet samego Jezusa Chrystusa i cytuje różne modlitwy celem zakrycia kim naprawdę jest. Mimo ostrych słów od różnych osób aby zaprzestał ohydnych swoich wypowiedzi ( w większości cynicznych) ten dalej ubliża osobom piszącym na tym forum.  Osoba ta jest bardzo niebezpieczna co świadczy o jego słownictwie i czynach względem własnego ojca czy też innych ludzi. Bez żadnych zahamowań określa twarz swojego ojca jako ‘’pysk’’ a brak możliwości podniesienia się jego ojca po pobiciu przez niego określa dobrze mu tak. ( sam osobiście to opisał) Bez żadnych zahamowań doprowadza podstępem do zwolnienia kolegi z pracy za to, że ten nazwał go gejem .nie patrząc za co ten człowiek ma żyć. A nazwał go właściwie bo sam dostarczył mu dowodów poprzez swoje słownictwo i inne charakterystyczne cechy określające gejów. Teraz znowu zaczyna swoje gierki w swoim stylu .afiszując się obrazkami świętych i cytatami z Pisma.  Miał się dobrowolnie zgłosić na policję za pobicie własnego ojca ale jak widać nie zrobił tego i zaczyna od nowa paskudzić forum. Zobaczymy jak się to skończy. Jestem pewna, że wcześniej czy później trafi jednak do zakładu karnego lub do zakładu psychiatrycznego. Jego postawa, zachowanie na to wskazują.
PA
Piotr A.
16 maja 2018, 21:22
piotrekszymek04, a książka została przeczytana tak w ogóle? Bo komu jak komu, ale Ulfowi weryfikacji i głębokiego studiowania odmówić nie można - to po prostu taki typ człowieka. Widać to już z samej lektury książki (stąd pytanie), natomiast sam mogę to potwierdzić, bo miałem okazję jakiś czas temu poznać człowieka osobiście.
17 maja 2018, 08:20
Wystarczą mi ich świadctwa tak szeroko przytaczane w mediach katolickich, aby mieć pewność, że ludzie ci byli wcześniej zwiedzeni poprzez filozofię Ruchu Wiary, a teraz są zwiedzeni poprzez teologię katolicką. Szkoda zatem czasu na tego typu książki skoro ważniejsza lektura woła. 
PA
Piotr A.
17 maja 2018, 18:02
No trudno.
Jan OPs
18 maja 2018, 07:44
... Napisał autor nienapastliwych słów o " heretyckich naukach Rzymu". Nie dość, że bezczelny to jeszcze głupi.
18 maja 2018, 08:34
Oczywiście, że religia rzymska jest herezją, odstępstwem wobec nauk Jezusa Chrystusa i pierwszysch chrześcijan. Formalnie zapoczatkowana została ona około IV wieku, ale praktycznie zaczęła funkcjonować około VII wieku. Nie ma w mojej wypowiedzi nic napastliwego - fakty są "bezuczuciowe". Natomiast nazywanie kogoś "bezczelnym" i "głupim" już jest napastliwe i wrogie i nie ma nic wspólnego z miłością, którą głosił Jezus. Bardzo często spotykam się z takim zachowaniem u osób niewierzących, którym głoszona jest Prawda.
3 czerwca 2018, 07:32
Zaprzecz się Chrystusa, jak św Piotr, amen a potem może zrozumiesz gdy " gorzko zapłaczesz ?