Wracaj do domu - to wojna!
Mój przyjaciel pisze do mnie z Egiptu: "Módlcie się za nas. Mówcie światu jak bardzo my chrześcijanie jesteśmy tu na Bliskim Wschodzie prześladowani. Wojtek, potrzebujemy waszego wsparcia, potrzebujemy świadomości, że umierając za wiarę w Chrystusa - nie jesteśmy sami. Chcemy być mężni. Potrzebujemy was".
Jak mam takiego wsparcia udzielić? Jak mogę pomóc prześladowanym braciom i siostrom w Egipcie, w Syrii, w Iraku? Jak zaprowadzić na świecie pokój? Jest jedyny, niezawodny sposób - wracaj do domu i kochaj swoją rodzinę! O takie wsparcie prosi słowami Matki Teresy mój serdeczny przyjaciel z Egiptu. Ginący za wiarę chrześcijanie nie potrzebują naszego przerażenia i niedowierzania w oczach na widok ucinanych głów - oczekują, że będziemy razem z nimi dawali świadectwo heroicznej miłości. Oni przelewając krew, a my kochając najbliższych z takim poświęceniem jak nigdy wcześniej.
Chrześcijanie ginący z rąk chorych z nienawiści muzułmanów chcą wiedzieć, że było warto, że dzięki ich ofierze będziemy lepsi.
Irak, Syria, Somalia, Nigeria, Kenia, Iran, a nawet Indie i Egipt. W tych krajach wyznanie wiary nie jest tylko słowną deklaracją. Nikt tam nie kłóci się o przepisy liturgiczne i nie spiera się o wyższość swojej grupy wyznaniowej nad inną. Wśród moich przyjaciół z Syrii i Egiptu są katolicy, prawosławni i protestanci. Dziś stanowią jedność w obliczu prześladowań i zgodnie proszą nas o modlitwę, a przede wszystkim o solidarność w wierności Jezusowi Chrystusowi. Wojna światów trwa nie od dzisiaj, a jej główny front nie przebiega wzdłuż granic państw i religii lecz przez skłócone wewnętrznie serce. Nasilające się prześladowania przypominają mi o tym.
- Nie mogę siedzieć bezczynnie ale też nie pojadę do Afryki - mówi jeden z wolontariuszy.
- Byłbyś tam bardziej ciężarem niż pomocą jak każdy nawiedzony turysta, który myśli, że przytulając głodne dziecko zmieni świat - odpowiadam. - Ja wracam do mojej wspólnoty, by modlić się za prześladowanych i być lepszym współbratem niż byłem wczoraj. A ty? Wracaj do domu, by kochać swoją rodzinę, by cieszyć się tymi, dla których żyjesz. Może już wielu okazji nie będzie.
Gdy rosyjscy przywódcy wymachują szabelką zza miedzy, nie rwij włosów z głowy, nie wściekaj się, nie wygrażaj pięścią lecz wróć do domu i kochaj bardziej niż kochałeś wczoraj. To jest wojna światowa, nie tylko w mediach, o twoją duszę.
Skomentuj artykuł