Wszystkich moich żywych świętych

(fot. Kevin Conor Keller/ flickr.com)

Wspominanie wszystkich świętych to rzecz raczej karkołomna - nie bardzo wiadomo, w jakim kierunku zwrócić nasze myśli. Za wiele tu abstrakcji i za mało inspiracji. A już sama idea bezimiennej rzeszy zbawionych wydaje mi się zupełnie nietrafiona, bo przecież w Bogu każdy ma swoje niepowtarzalne imię. Komu więc poświęcić ten dzień?

Można go oddać wszystkim kanonizowanym, na czele z największymi gwiazdami rodem z obrazów, obrazków i gier planszowych. Można także wspominać tych, którzy żyli w sposób święty, ale jakoś nie rzucili się w oczy Watykanowi i na obrazki nie trafili. Jest jednak trzecia możliwość i tę właśnie chcę zaproponować - można pomyśleć w tym dniu o świętych wokół nas.

Takich ludzi jest wielu, ale aby ich dostrzec, potrzeba wrażliwego serca i uważnych oczu. A dostrzec warto, bo to właśnie oni są naszą największą szansą na zbawienie, jeśli damy się im pociągnąć. Potrafimy podziwiać heroizm świętych męczenników, zachwycamy się dobrocią papieża. Bądźmy jednak szczerzy: czy ten zachwyt na dystans coś w nas zmienia, czy może jest jedynie religijno-estetycznym przeżyciem? Zarówno święty Franciszek, jak i papież Franciszek to postaci trochę jak z bajki - nie ma ich na naszym podwórku. Jeśli mamy dążyć do świętości, to musimy jej najpierw sami dotknąć, zobaczyć ją przechodzącą pod naszymi oknami.

DEON.PL POLECA

Ja świętość obserwuję codziennie. Oczywiście święci z mojego podwórka to nie ludzie idealni - wręcz przeciwnie: mają mnóstwo wad, słabości i grzeszków na sumieniu. Bardzo to w nich lubię, bo gdyby byli nieskazitelni, to miałbym ich za okropnie nudnych i - co gorsza - dramatycznie nieludzkich świętych. W większości przypadków ich świętość mnie okropnie wkurza, bo budzą mnie oni z błogiego samozadowolenia i pewności, że ja już wiem wszystko o ewangelii.

Co takiego robią, że mnie wkurzają? Proste rzeczy: wychodzą na krakowski rynek z Najświętszym Sakramentem, a ja ciągle nie umiem się do nich przyłączyć; mieszkają razem z ubogimi, a ja znowu kupuję sobie nową koszulę; podejmują dobrowolny post, a ja w najlepsze zajadam się w KFC; wstają wcześnie rano na modlitwę, podczas gdy ja przewracam się smacznie na drugi bok. A na koniec skromnie przyznają, że przecież nie robią nic wielkiego.

Podziwiam Ignacego Loyolę, kocham Jana Pawła II, a w pokoju mam obrazek ojca Pio. Wszyscy oni odegrali ważną rolę na drodze mojej wiary i zawsze będą dla mnie wzorem. Ale to świętym z mojego podwórka zawdzięczam, że chcę się codziennie nawracać i że znajduję do tego siły. Bez nich słabo by to wyglądało.

Przyjacielu, jeśli masz problemy z kultem świętych, to po prostu otwórz szerzej oczy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wszystkich moich żywych świętych
Komentarze (10)
P
prawymsierpowym
3 listopada 2014, 19:20
Śmierć schodzi na margines, a liczy się tylko rozrywka i dobra zabawa. I na co jacyś tam święci - nawiedzone oszołomy ćwiczące jakieś tam cnoty wyrzeczeniami, heroicznym trudem i wysiłkiem. Śmierć od zawsze jest wpisana w ludzkie życie. Chrześcijanie wierzą, że życie ziemskie jest tylko etapem przejścia do lepszego świata. Pomęczyliśmy się lat kilkadziesiąt na tym ziemskim łez padole, a potem, jeśli Bóg da, czeka nas radość w niebie. Przyjrzyjmy się na moment co oznacza śmierć dla lewaka. Otóż jest ona definitywnym zakończeniem ludzkiej egzystencji. Był człowiek, nie ma człowieka. Nic już z niego nie będzie. Może pozostanie we wspomnieniach, ale po co wspominać zmarłego, skoro są żywi i tyle zabawy i samych przyjemności naokoło ? Smierć dla lewaka to temat tabu. Boi się śmierci niczym diabeł święconej wody. Zostawmy w spokoju zmarłych. Taka obojętność w obliczu śmierci oznacza przejście do uciech tego świata i zamknięcie się na wszelką żałobę. Dla lewaka dni żałoby narodowej to istna katorga, bo dyskoteki pozamykane, imprezy odwołane. Co tu robić? Kontemplować śmierć? I to jeszcze kogoś obcego? Lewak woli zabawę, tańce, hulanki i swawole. Znicz działa na nich podobnie jak święcona woda.
P
prawymsierpowym
3 listopada 2014, 19:21
Wtórują mu wszelkiego rodzaju media, chcące zamienić znicz dynią - radosną zabawą od dziecka. Święto helloween jest pogańskie, ale pal licho ten fakt, jest tak prymitywne, że jego przenoszenie na polski grunt jest szyderstwem dla umarłych. W ten sposób uczcić zmarłego dziadka? Z pewnością przewraca się w swoim grobie, jeśli widzi, co też czynią jego wnuki, za przyzwoleniem ultranowoczesnych rodziców. Kup dynię, jedź do Lesznowoli, wszak dynia to oznaka nowoczesności. Zapalmy znicze na grobach, spotkajmy się w rodzinnym gronie, wspomnijmy zmarłych, niekoniecznie szlochając, ale przypominając ich życie. Ale nie pozwólmy dyniom tańczyć na grobach naszych bliskich, nie róbmy farsy z ich życia i ich śmierci. Nie dajmy szatanowi szansy do chełpienia się zwycięstwem, bo on przegrał, a teraz na wszelkie sposoby próbuje odrodzić się z popiołów. Nie trywializujmy śmierci, nie bójmy się o niej rozmawiać, wszak jest ona częścią życia. Nieodłączną. 
F
felix
4 listopada 2014, 00:08
dobro jest ciche, a zło głośne do granic możliwości. Dobro nie sprzedaje się wcale, a zło pieje 24 h na dobę za ciężką mamonę.
M
mark
2 listopada 2014, 09:43
Z tego tekstu wynika trochę , że chyba łatwiej znaleźć  "świętych" niż stabilnych emocjonalnie, duchowo, spokojnych w wierze Ojców (duchownych) dziś chyba takich brakuje...
E
eva
2 listopada 2014, 08:31
No ale przemycanie znowu ks. Kramera znanego z hucpy a nie świętości jest chyba niestosowne. Wszędzie się z tym reklamował - i nadal jak widać to ma na deonie zapewnione - czy to rzeczywiście o taka świętość chodzi
Grzegorz Kramer SJ
2 listopada 2014, 10:37
Evcia nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczny za to, że mnie wszędzie widzisz:-)
A
Anulka
2 listopada 2014, 15:54
Wiesz co... weź że się Ty za troszczenie sie o własną, nie cudzą, świętość, bo sądząc po Twoich wpisach, masz się o co martwić. A jak masz co do o. Kramera SJ, a Twoje prawo mieć, to powiedz mu to w 4 oczy, napisz do niego maila, idź do niego z dwoma świadkami... itd. Bo uparte opluwanie kogoś jadem na forum publicznym, to raczej ewangeliczne nie jest, nie sądzisz?
1 listopada 2014, 21:13
A ja byłem dzisiaj na pogrzebie świętego. Kościół pełen rodziny, znajomych i uczniów, w której ów zmarły (a dla nas święty) był nauczycielem ostatnie 30 lat. Tak radosnego pogrzebu jeszcze nie przeżyłem nigdy – białe szaty liturgiczne, litania do wszystkich świętych, oczy zapłakane, usta uśmiechnięte… pieśni gdzieś grzęzły między przeponą a gardłem (chór szkolny z orkiestrą na szczęście pociągnęli). A już teraz wiem, że ten człowiek mnie zmienił (przez ostatni rok współpracy) oraz setki uczniów przez ostatnie 30 lat. Czy może być coś piękniejszego jak w dzisiejszą uroczystość, witać świętego, ze wszystkimi świętymi? [Proszę sobie darować komentarze, że dzisiaj "pogrzebów nie wolno". - Nawet w szabat wolno uzdrowić. A myśmy opuszczali świątynię naprawdę uzdrowieni.]
ŚB
Świętymi bądźcie!
1 listopada 2014, 16:38
Warto posłuchać tej rozmowy [url]http://www.youtube.com/watch?v=RyRyNekdt-s&list=UUDJLaHgzx372MXSeKFRVBhw[/url]
H
HP
1 listopada 2014, 10:05
I tak trzymaj, Michale!