"Za dobre wynagradza, a za złe karze"? To słowa "niezgodne z prawdą objawioną o Bogu i bardzo szkodliwe"

(fot. facebook.com / Małgorzata Wałejko)

"Formuła nam znana nie jest wykładnią Kościoła powszechnego, tylko lokalną formułą, znaną i nauczaną tylko w Polsce. Zachęcam innych rodziców do rebelii!" - pisze świecka dominikanka.

Na problem zwróciła uwagę Małgorzata Wałejko, pedagog, teolog i wykładowca Uniwersytetu Szczecińskiego, świecka dominikanka oraz autorka vlogów dla dominikanie.pl. W poście na Facebooku opisuje przygotowania swojej córki, Oli, do pierwszej Komunii świętej.

Zwróciła uwagę na brzmienie głównych prawd wiary - a zwłaszcza na "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze".

"Tę formułę zaproponował Ks. Bp Andrzej Czaja w książce "Szczerze o Kościele" (2014) jako własciwszą i w sensie spójności z nauką Kościoła, i zdrowszą psychicznie dla dzieci. Formuła nam znana nie jest wykładnią Kościoła powszechnego, tylko lokalną formułą, znaną i nauczaną tylko w Polsce, ale co najważniejsze: niezgodną z prawdą objawioną o Panu Bogu i bardzo szkodliwą. Zachęcam innych Rodziców do rebelii! Właśnie napisałam list do Pani katechetki, że Olę uczymy - jak niżej" - pisze.

Post wywołał falę dyskusji, zarówno entuzjastów zmiany formuły, jak i przeciwników. Głos zabrali m.in. Maciej Biskup OP: "Póki co, jako duszpasterz, zauważam odchodzenie od wiary z powodu obrazu Boga i Kościoła wykluczającego. Jestem księdzem 21 lat i naprawdę nie spotkałem ludzi odchodzących z powodu jakoby przerysowania miłosierdzia" oraz Łukasz Popko OP: "Myślę, że w uczuleniu na słowo "kara" jest więcej współczesnej pedagogiki niż teologii (cf. "Positive Discpipline" etc.). Rzeczywiście w Piśmie częściej można tłumaczyć to słowo pedagogicznie jako "dyscyplina", "karcenie" i rzeczywiście najczęściej chodzi o rodzaj pedagogii. Tym nie mniej autorzy natchnieni nie mają najmniejszego wahania, by przypisać również doświadczenia niszczące, bolesne bezpośrednio Bogu działającego jako sędzia (zob. Lamentacje, Jeremiasz, Psalmy, Jezusowe kazania). Więc "kara" jakoś pozostaje, pewnie nie na pierwszym miejscu, ale pozostaje."

Komentarz Dominiki Frydrych, redaktorki DEON.pl:

Już słyszę tę serię z katolickiego karabinu maszynowego: "przedstawiacie Boga jako przytulankę!", "waszym zdaniem grzech nie ma znaczenia?!", "uważacie, że piekło nie istnieje!", "infantylizujecie wiarę!", "skupiacie się na miłosierdziu, a zapominacie o sprawiedliwości!". Komentarze w takim tonie i zarzuty nieortodoksyjności pojawiały się zresztą licznie pod facebookowym postem Małgorzaty Wałejko. Ich autorzy wydawali się zupełnie zignorować fakt, o którym informuje opis zdjęcia: że zmieniona formuła sześciu prawd wiary jest zaproponowana przez biskupa Andrzeja Czaję. Trudno chyba podejrzewać hierarchę o heretyckie poglądy...

Pytanie też, co konkretnie nieortodoksyjnego czy infantylizującego jest w sformułowaniu, że "Bóg ma na nasze zło lekarstwo". Czy to zdanie naprawdę rozcieńcza główny sens "prawdziwego chrześcijaństwa"? Jeśli tak, to rodzi kolejne pytanie: czym jest to "prawdziwe chrześcijaństwo"? Co jest jego istotą - a jednocześnie podstawowym przedmiotem katechizacji? Bo jeśli jest to kerygmat z wydarzeniem paschalnym w centrum, to taka fraza wydaje się całkowicie uzasadniona. Bóg ma doskonałe lekarstwo na nasze zło - jest nim męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.

Albo wierzymy Słowu, albo nie. Albo wyznajemy, że "skreślił zapis dłużny", albo próbujemy na coś zasługiwać.

A jeśli istotą jest coś innego, chyba najwyższa pora się nawrócić, bo rzeczywiście jest to "prawdziwe chrześcijaństwo", o którym można pisać wyłącznie w cudzysłowie. Nie ma innego lekarstwa na nasze zło niż wydarzenie paschalne. Nie ma innej istoty chrześcijaństwa.

Trudno mówić tu o jakimś rozmiękczaniu - "uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze" (Hbr 10,10) czy - to chyba najmocniejsze słowa - "On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą." (2 Kor 5,21) O jakim tu można mówić rozmiękczaniu? "Zapłatą za grzech jest śmierć" (Rz 6,28) - a tę wziął na siebie Chrystus, bez metafor. "Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża" (Kol 2,13). Albo wierzymy Słowu, albo nie. Albo wyznajemy, że "skreślił zapis dłużny", albo próbujemy na coś zasługiwać.

Zarzut, który może pojawić się w tym momencie jest łudząco podobny do poprzednich: "twierdzicie, że nie trzeba przejmować się swoimi grzechami?" Oczywiście, że nie. Nasze czyny mają konsekwencje. Należy nazywać dobro i zło. I można - trzeba! - mówić także o karze Bożej. To naprawdę ważne - ostatecznie, jak pisze Jacek Salij OP w w książce "Nadzieja poddawana próbom": "W sensie ścisłym karą za grzech są ciemności przebywania poza obecnością Bożą, wystawienie samego siebie na pustkę i bezsens. Mówiąc inaczej, karą za grzech jest sam grzech; nasze przebywanie w świecie bez Boga." Jeśli znamy Boga, taka wizja jest przerażająca - to całkowita ciemność i brak nadziei.

Nie wiem, jaka jest duchowa korzyść z obecnego sformułowania: "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze". Nie wiem, czy to podstawowa prawda, którą powinno się katechizować innych. Nie pokazuje relacji miłosno-przyjacielskiej czy uczniowsko-mistrzowskiej, do której jesteśmy nieustannie zaproszeni przez Chrystusa, ale dyscyplinę w najgorszym znaczeniu tego słowa - nie jako "wychowanie", ale surową pedagogikę lęku.

Z doświadczenia osoby, która, po pierwsze, spotkała w życiu miłosiernego Jezusa, a po drugie jest w katolickiej wspólnocie i głosi rekolekcje, wiem, że to często ogromne zaskoczenie dla ludzi: że są naprawdę i bezwarunkowo (!) kochani przez Boga, któremu zależy na relacji. I to nie lęk przed karą, ale ta prawda, która - paradoksalnie, niczego nie wymagając - porywa do prawdziwej zmiany życia. Jeśli ludzie uwierzą w Boga, który stworzył świat z miłości, na nasz grzech odpowiada jeszcze większą miłością - do śmierci, która zostaje przez Niego pokonana - a później włącza nas w swoją misję dzięki Duchowi Świętemu - to zmieni wszystko. Następnym, naturalnym krokiem po spotkaniu żywego Boga będzie odkrywanie sensu "nakazów i zakazów". To właśnie głupstwo głoszenia kerygmatu. Ryzykowne? Szalenie. Zostawia pełną wolność do decydowania i dojrzewania do decyzji.

Redaktorka i dziennikarka DEON.pl, autorka książki "Pełnymi garściami". Prowadzi blog dane wrażliwe.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Za dobre wynagradza, a za złe karze"? To słowa "niezgodne z prawdą objawioną o Bogu i bardzo szkodliwe"
Komentarze (17)
Rafał Dąbrowa
24 lutego 2024, 20:53
141 łapek w dół, a tylko 18 w górę - WOW! Można powiedzieć - Bóg karze tych, którzy odrzucili Boga. Odrzucili Boże miłosierdzie, Bożą miłość. Gdyby miał nas wszystkich karać, to - wszyscy zasługujemy na piekło. Jesteśmy źli, naprawdę źli. Nie ma takiego dobra, którym bylibyśmy w stanie zadośćuczynić za zło. Jezus mówi - nikt nie jest dobry, tylko Bóg. I chyba problem leży w braku świadomości, że chrześcijaństwo jest drogą, jest życiem - z Bogiem. Życie z Bogiem rodzi owoce. Boży sąd odbywa się po śmierci. Za życia albo idziemy z Bogiem, budujemy z Nim relacje - relacje miłości, jak dziecko z Tatą... albo kroczymy własną drogą, bez Boga. To jest nasz wybór.
S
Seba
25 maja 2023, 10:57
Czy Pan Bóg nie ukarał ówczesnego świata potopem za zło jak uratował osiem dusz? Czy Pan Bóg nie ukarał Sodomy i Gomory za zło jak wyprowadził Lota? Czy Pan Bóg nie ukarał nieposłusznego Koracha że ziemia go pochłonęła? Jeszcze długo mógłbym przytaczać przykładów nawet z Nowego Testamentu. Brak znajomosci Biblii prowadzi do herezji że Pan Bóg nie karze, jest tylko dobry a złych ludzi unicestwi aby więcej nie cierpieli bo przecież jest dobry i wielu idzie za takim nauczaniem szeroką drogą.
JK
~Janka Kowalska
14 sierpnia 2021, 16:08
a czym jest w takim razie piekło? nie karą przypadkiem? pani się douczy...
C3
~czloax 3
27 września 2020, 23:32
Krótko mówiąc: Róbta co chceta bo i tak zostaniecie wszyscy wzięci do nieba. Tym samym ta dama unieważnia słowa księgi Apokalipsy sw Jana "A nic nieczystego do niego nie wejdzie" oraz samego Jezusa "Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.". Demokracja w Kościele? W piekle otwierają już szampana!
PP
~Paweł Pojawa
25 lutego 2020, 01:28
"Nie wiem, czy to podstawowa prawda, którą powinno się katechizować innych." Dla uzupełnienia wiedzy proponuję zapoznać się z pojęciem prawd koniecznych do zbawienia koniecznością środka do celu (credenda necessaria necessitate medii). O tym, że w pewne rzeczy trzeba wierzyć wprost, jest u św. Tomasza (De veritate 14 art. 11). O prawdach koniecznych koniecznością środka do celu i koniecznością przykazania książkę napisał o. Christoph Schenck S.J. Kongregacja św. Oficjum w dekrecie z 25.1.1703 nakazała pouczać o prawdach koniecznych, takich jak tajemnice Trójcy i Wcielenia, przed chrztem, nawet w obliczu śmierci. Kościół nie ustalił ścisłego katalogu prawd koniecznych do zbawienia koniecznością środka do celu. Natomiast w katechizmie Gasparriego (pyt. 516) wśród tych prawd podaje tę, że Bóg odpłaca (Deum esse remuneratorem).
JL
~Jerzy Liwski
30 września 2019, 10:16
Pani wyraźnie czegoś nie rozumie. Nie chodzi o to, czy dana prawda wiary jest sformułowana lepiej, czy gorzej, czy tak a nie inaczej rozłożyć pewne akcenty. Chodzi o to, że jakaś osoba, która skończyła jakieś studia teologiczne poprzez media społecznościowe wzywa "do rebelii" wobec powszechnie przyjętemu i nauczanemu sformułowaniu. Ta Pani mieni się pedagogiem? Zamiast pójść porozmawiać z katechetą/ką ta Pani po prostu zawiadamia, że uczy inaczej i kropka. Wzywa do rebelii, do buntu - przeciwko konkretnemu nauczanemu sformułowaniu co de facto staje się również wzywaniem do buntu przeciw konkretnemu katechecie. I ta Pani mieni się pedagogiem? Podpiera się biskupem Czają, a czy biskup Czaja wzywał do rebelii i buntu? I jak wielką potrzebę ta Pani ma, by głośno krzyczeć przez media społecznościowe. Na co liczy tym działaniem? Na poklask, uwielbienie, czy bunt i bycie tego buntu przywódcą?
KP
~Krzysztof Płatkowski
30 września 2019, 08:42
List do Hebrajczyków (rozdział 12): 7 To, co znosicie, służy karceniu*. Bóg obchodzi się z wami jak z synami+. Czy jest jakiś syn, którego ojciec nie karci?+ 8 Gdybyście wszyscy nie otrzymali tego karcenia, to tak naprawdę nie bylibyście Jego synami, ale nieprawowitymi dziećmi. 9 A skoro odnosiliśmy się z szacunkiem do naszych ziemskich ojców*, którzy nas karcili, to czy tym chętniej nie powinniśmy podporządkować się Ojcu naszego duchowego życia i dzięki temu żyć?+ 10 Oni karcili nas przez krótki czas zgodnie z tym, co wydawało im się dobre, ale On robi to dla naszego pożytku, żebyśmy mogli mieć udział w Jego świętości+. 11 To prawda, że początkowo żadne karcenie nie wydaje się radosne, ale sprawia ból*. Potem jednak tym, którzy zostali przez nie wyszkoleni, przynosi pokojowy owoc prawości.
MK
~Mateusz Kamiński
29 września 2019, 08:21
Karą jest cierpienie, które pozwala nam zrozumieć jak piękne jest dobro. Tylko bycie dobrym może uczynić nas naprawdę szczęśliwymi ludźmi !
TK
~Tomasz Kostuj
27 września 2019, 23:28
Gdyby te słowa budziły wątpliwości co do zgodności z doktryną wiary, to przez tak długi okres czasu nie znalazł się żaden teolog który by to swoim autorytetem zakwestionował? Ja tą formułę znam z książeczki do I komunii z 1980r, a pewnie tekst jest jeszcze starszy.
JB
~Joanna Bazyluk
27 września 2019, 21:31
Tak tu sobie dyskutujemy z mężem i dochodzimy do wniosku, że prawdy wiary najlepiej byłoby po prostu zastąpić kerygmatem. Czemu tego nikt nie uczy?!?!?!?!?
TH
T7 HRR
27 września 2019, 17:01
Wbrew tezie zawartej w felietonie, bardzo wiele osób wyłącza się z Kościoła ze względu na żytnią, a de facto z uchwałą pewność: Bóg jest miłosierny, mogę grzeszyć.
TH
T7 HRR
27 września 2019, 16:57
Infantylne jest np. ukrywanie przed dziećmi przykrej prawdy: Bóg karze. Dał wszystkie środki konieczne by tej kary uniknąć, ale jak nie skorzystasz to kara może czekać po Sądzie Ostatecznym.
TH
T7 HRR
27 września 2019, 16:56
Infantylne jest np. ukrywanie przed dziećmi przykrej prawdy: Bóg karze. Dał wszystkie środki konieczne by tej kary uniknąć, ale jak nie skorzystasz to kara może czekać po Sądzie Ostatecznym.
FG
~Feliks Grywaldzki
27 września 2019, 14:38
Tak wyrażona prawda wiary może być dzisiaj rzeczywiście źle zrozumiana, tym bardziej, że po chrześcijańsku inaczej rozumiemy karę bożą, niż w powszechnym pojęciu.
MC
Maria Chantry
26 września 2019, 19:46
Na temat prawd wiary obowiązujących w Polsce i o ich genezie był kiedyś dobry artykuł w Tygodniku Powszechnym. Polecam lekturę: https://www.tygodnikpowszechny.pl/prawdy-znikad-34337
Maciej Dane niekonieczne, RODO się kłania.
26 września 2019, 19:12
„Trudno chyba podejrzewać hierarchę o heretyckie poglądy...” :) :) :) Ależ oczywiście, że można. Co zdarzał się w historii wiele razy. Nawet papież jest nie tyle podejrzewany co wręcz posądzany o herezję. I przepraszam, ale ale biorąc pod uwagę wiele zdarzeń z Biblii, Bóg karze. A nie daje lekarstwo. Dał lekarstwo, owszem, Jezusa. Ale jasno w wielu miejscach powiedziano, że będzie bolało. I co w tym złego?
AL
Alberto LN
26 września 2019, 16:56
No, takie sformułowania graniczy z heresją... Ewentualnie, Bóg może nam 'ukarać' żebyśmy się nawrócily kiedy nie ma innej opcji ("Bo kogo miłuje Pan, tego karze"), czyli raczej odwrotnie. Ale tak redagowany, wygląda na to że po prostu Bóg się zemści tego kto nie stał na wysokości zadania. W sumie, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.