Za Spiżową Bramą dzieje się jakaś rewolucja

Papież Franciszek (fot. Grzegorz Gałązka)

Rewolucja, przewrót – w kontekście działań Stolicy Apostolskiej słów tych używa się niezwykle rzadko. Wprawdzie od początku pontyfikatu papieża Franciszka pojawiają się one coraz częściej – od choćby w odniesieniu do zniesienia tzw. sekretu papieskiego w sprawach dotyczących wykorzystywania seksualnego małoletnich, co określono wręcz „przewrotem kopernikańskim – to jednak nie aż tak często byśmy do nich przywykli.

A jednak za Spiżową Bramą dzieje się jakaś rewolucja. Nie mam na myśli żadnego przewrotu czy buntu przeciwko następcy św. Piotra. Myślę raczej o uruchomionych tam procesach, które już w formie dopracowanej wychodzą na światło dzienne.

Pewną formą takiej rewolucji są zaprezentowane kilka dni temu zmiany w Kodeksie Prawa Kanonicznego (KPK), które wejdą w życie 8 grudnia. O konieczności zreformowania, wręcz napisania od nowa Księgi VI KPK, mówiło się od dawna. Wręcz od roku 1983, gdy Jan Paweł II zatwierdził nowe brzmienie KPK. Ożywione dyskusje brały się głównie stąd, że dyscyplina karna została w prawie opisana bardzo nieprecyzyjnie, wręcz nieprzejrzyście. Wydaje się, że twórcy KPK z 1983 roku uznali, iż biskupi i przełożeni zakonni, którzy dyscyplinę karną stosują w praktyce, w oparciu o swoje doświadczenia, znajomość materii, itp. będą wiedzieli jakie kary w odniesieniu do danej sprawy zastosować.

DEON.PL POLECA

Życie pokazało, że było to oczekiwanie na wyrost. Ujawniło się szczególnie przy okazji skandali związanych z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich. Wreszcie w 2001 roku papież oddał te sprawy w ręce Kongregacji Nauki Wiary dając jej prawo nadzoru postępowań, oceny wydanych wyroków, zawieszania biegu przedawnień.

Zmiany w Księdze VI wydają się tylko czysto techniczne, systematyzujące i nie pozostawiające złudzeń. Bo tak: przestępstwa zostały dookreślone, kary drobiazgowo opisane. Mamy także wpisaną troskę o naprawę szkody, zadośćuczynienie za krzywdy.

Do katalogu przestępstw dopisano także te, które ostatnio znajdowały się w tzw. ustawach specjalnych – np. próba święceń kobiet, rejestrowanie spowiedzi, wprowadzono także przestępstwo wykorzystywania dzieci popełnione nie tylko przez duchownych, ale także przez członków instytutów życia konsekrowanego oraz przez innych wiernych. W ogóle przestępstwa tego typu zostały przeniesione z rozdziału: „Przestępstwa przeciwko szczególnym obowiązkom duchownych” do rozdziału: „Przestępstwa przeciwko życiu, godności i wolności człowieka”.

Można byłoby o tych zmianach dużo opowiadać. Można też dyskutować nad zaproponowanymi zmianami – i te dyskusje lada moment się zaczną. Faktem jednak bezspornym jest, że Kościół ma dokument dość precyzyjnie regulujący prawo karne. W zestawieniu z innymi ustawami specjalnymi dysponuje bardzo dobrym narzędziem.

Trzeba pamiętać o tym – a niestety nie wszyscy będą to robić – że nowe prawo wchodzi od 8 grudnia i de facto przestępstwa popełnione po tej dacie będą rozpatrywane pod jego kątem. Wszystko co zadziało się przed, podlega starym przepisom. Zapętleni i zakręceni na punkcie oczyszczania się Kościoła bardzo często tracimy z oczu tą właśnie perspektywę, a potem bywa, że jesteśmy rozczarowani niskim wyrokiem, czy wręcz brakiem kary. Wydaje nam się, że jak coś zostało ogłoszone, to ma zastosowanie do wszystkiego. A przecież prawo wstecz nie działa – także to kościelne. I warto to pamiętać.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Za Spiżową Bramą dzieje się jakaś rewolucja
Komentarze (2)
JJ
Jan Janek
4 czerwca 2021, 10:52
Ciekawe wnioski, zwłaszcza że liberalni koledzy kol. Krzyżaka zawsze powtarzali, że drobiazgowe rozpisywanie się o grożących karach i ich zaostrzanie nie naprawi tonącej łajby Kościoła. Przecież to już ojciec współczesnych humanitarystów kary - Beccaria - żądał, aby kara nie była surowa , ale nieunikniona. Czyżby zatem zgodnie z logiką wciąż tych samych liberalnych kolegów kol. Krzyżaka zaostrzanie kar było ostatnim sygnałem przed zatonięciem? I jaka to rewolucja? Chyba raczej kontrrewolucja? A co będzie jak następca Franciszka przywróci karę śmierci? Aż strach myśleć - kompromitacja na cały świat i wszystkie stulecia.
KS
Konrad Schneider
10 czerwca 2021, 17:06
~ Jan Janek: Nie ma sensu ekscytowac sie wrozeniem z fusow po kawie, co przywroci nastepca papieza. Franciszek robi porzadek i calkiem dobrze mu to wychodzi! To jest sednem sprawy!