Zakochany ksiądz

Anna Sosnowska

Proboszcz ma kochankę! - taki news zaczął krążyć po jednym z niewielkich miast na Pomorzu Zachodnim. Zaczęły się dociekania: przystojny jest, obrotny, młody, inteligentny - wychodzi na to, że pogłoska może być prawdziwa. Tematem emocjonowali się nie tylko ludzie zachowujący wobec Kościoła chłodny dystans, ale także zaangażowani członkowie społeczności parafialnej.

Cierpliwość proboszcza w którymś momencie się skończyła i przy okazji niedzielnych mszy poruszył sprawę z ambony, prosząc, żeby autor teorii o księżowskim romansie się ujawnił. Proboszcz chciałby bowiem ostatecznie wyjaśnić z nim całą sprawę pod czujnym okiem niezawisłego sądu. Nikt się oczywiście nie zgłosił.

Niemal każda parafia ma na swoim koncie - przeważnie wyssane z palca, a czasem niestety prawdziwe - historie miłości między księdzem i kobietą. Najłatwiej temat "załatwić" tak, jak zrobił to "Newsweek" z zeszłego i tego tygodnia - przytoczyć kilka dramatycznych opowieści i opublikować rozmowę z panią, która zaczęła romansować z wikarym, kiedy miała 15 lat (co dla mnie jest raczej opisem jakiejś patologii, a nie związku mężczyzny i kobiety).

DEON.PL POLECA

To (przeraźliwie!) prosta recepta na wywołanie burzy i zaciekłej dyskusji, w której jedni głupotę, nieodpowiedzialność oraz zakłamanie będą zarzucać kapłanowi, a drudzy kobiecie. Ale w życiu zdarzają się też inne historie, w inny sposób poruszające. Ciężko znaleźć je w mediach.

Wiele lat temu (miałam jakieś 22, 23 lata) intensywnie współpracowałam na niwie duszpasterskiej z pewnym młodym księdzem. Świetny człowiek - wierzący w Boga, troszczący się o ludzi, ciepły, przenikliwy. Robota szła nam doskonale, znakomicie się dogadywaliśmy, bardzo się lubiliśmy.

Pewnego razu przyszła mi do głowy idiotyczna (czyt. niedojrzała) myśl, żeby mu powiedzieć: jesteś dla mnie kimś ważnym. On, niewzruszony moim wyznaniem, wyjaśnił, że ma do mnie stosunek owszem, serdeczny, ale czysto "zawodowy" i nie powinnam liczyć na status kogoś w jego życiu wyjątkowego. Ta rozmowa, mało dla mnie przyjemna, jasno ustawiła nasze relacje na kolejne miesiące.

Wróciliśmy do niej po kilku latach - ze śmiechem, z dystansem, po długim niewidzeniu się, będąc już w zupełnie innych miejscach i na innych etapach swoich życiowych dróg. Okazało się, że ta zadeklarowana kiedyś obojętność niewiele z obojętnością miała wspólnego. Ksiądz, widząc, że ja także stałam mu się bliska, postanowił wziąć odpowiedzialność za mnie i za siebie, i uciąć to, co mogło być początkiem dramatu. Do dziś mam do tego człowieka ogromne zaufanie.

Nie tylko jakiś rodzaj zauroczenia, ale i miłość - szczera, autentyczna - między kapłanem a kobietą może się zdarzyć, jednak wcale nie musi się kończyć odejściem czy podwójnym życiem. Są ludzie, którzy w takich sytuacjach - przerażeni tym, co się zadziało, chcący dochować wierności Bogu - zdobywają się na odwagę (a czasem może nawet na heroizm) i szukają pomocy u innych w rozsupłaniu miłosnej relacji. Są też duchowni specjalizujący się w przywracaniu swoich współbraci kapłaństwu - cierpliwie, dyskretnie, z taktem i miłością. Ale o tym pewnie nie przeczytamy w "Newsweeku".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zakochany ksiądz
Komentarze (101)
S
Szogun
27 kwietnia 2013, 23:10
Prawda jest taka, że niektóre parafie działają jak burdele. Księża posuwają parafianki po mszy, a co bardziej obrotni zabierają się do nielatnich chlopców i dziewczynak z oazowych kółek.
L
Lena
10 marca 2013, 15:23
Kochanki księży - takie określenie często jest używane w stosunku do kobiet, które mają bliższe relacje z księżmi, jednak nie zapominajmy o tym, że to też są stworzenia Boże zagubione w tym świecie. Prowadzę blog, w którym zamieszczam swoją historię i pomagam kobietom w tym trudnym doświadczeniu. Wierzę, że Bóg nie potępił Marii Magdaleny, więc dla nas też jest nadzieja. Dla wszystkich kobiet, które uwikłały się w romans z księdzem http://zagubionawkosciele.blog.pl Bardzo serdecznie zapraszam ;)
!
!!!
2 października 2012, 19:04
www.prezbiter.pl Forum na którym wypowiadaja się kochanki księży i matki ich dzieci.
M
mkghjtihj
2 października 2012, 18:50
łazi taka baba po zakrysti i tak zaczepia Księży , a oni się ,, dają '' zaczepić !
O
ONom
2 października 2012, 18:36
No własnie, boli ich brak kobiety, w naszej parafii to już jest poprostu zwykła beszczelność, kobiety strasznie łażą po naszej parafii zwłaszcza jesna i to 50 latka !
.
...
13 września 2012, 10:18
A co tak tymi księżmi się tak interesujecie? Nie macie swojego życia? A co wy wiecie w ogóle o życiu księdza? Wiecie co to znaczy być księdzem? Jak to jest? Piszecie ,że to niby księża nic nie wiedzą o życiu małżeńskim,a wy co wiecie o życiu kapłańskim ,że  się tak wypowiadacie? Większość z was pozakładała rodziny,odkryliście swoje powołanie jeszcze Wam mało? A może to zazdrość i zawiść,że ksiądz nie musi się martwić w co dziecko ubrać do przedszkola dla mnie to marny argument.Nawet życie księdza nie jest sielanką i chyba żadnego człowieka życie nie jest usłane różami,jest takim samym człowiekiem też ma problemy w życiu.
O
osoba
6 września 2012, 17:16
@osoba ksiądz ma być zakochany w Bogu, a nie w kobiecie. Nic tak nie oburza ludzi jak hipokryzja i podwójne życie księży. Jeśli ktoś chce innych umoralniać i pouczać - sam musi być CZYSTY. 1. ksiądz zakochany w Bogu - może zakochać się w kobiecie, nie ma tu sprzeczności 2. zakochania w kobiecie może nie uzewnętrznić, nie realizować dalej, ma problem oraz nowy temat na modlitwę - może też rozmowę z mądrym przyjacielem, 3. nie ma wtedy hipikryzji, nie ma podwójnego życia, 4. zakochany w kobiecie(a przede wszystkim w Bogu) - ksiądz pozostaje czysty. Mężczyzna prawdziwie zakochany w kobiecie swoje myśli skupia na niej. A myśli mogą być różne (...).Jeśli nie myśli o kobiecie, tzn., że nie jest zakochany. Więc analogicznie - zakochany ksiądz też myśli o obiekcie swoich uczuć.A jakie ma myśli?
R
Raa
5 września 2012, 09:21
AleAle ... "zakochanie" i "miłość" to dwa różne światy. Zakochać się - czyli zauroczyć, zafascynować - może i ksiądz, i mąż (w innej niż żona kobiecie) ... Ale do ich dojrzałości i odpowiedzialności za wcześniej podjęte decyzje i zobowiązania należy, aby ta relacja nie zmieniła ich (oraz tej kobiety) statusu i życia. Proste! A i świadomość tej odpowiedzialności powinna zawczasu korygować i "kanalizować" owe emocjonalne zachwycenia ... 
.
...
5 września 2012, 00:36
 @osoba ksiądz ma być zakochany w Bogu, a nie w kobiecie. Nic tak nie oburza ludzi jak hipokryzja i podwójne życie księży. Jeśli ktoś chce innych umoralniać i pouczać - sam musi być CZYSTY. 1. ksiądz zakochany w Bogu - może zakochać się w kobiecie, nie ma tu sprzeczności 2. zakochania w kobiecie może nie uzewnętrznić, nie realizować dalej, ma problem oraz nowy temat na modlitwę - może też rozmowę z mądrym przyjacielem, 3. nie ma wtedy hipikryzji, nie ma podwójnego życia, 4. zakochany w kobiecie(a przede wszystkim w Bogu) -  ksiądz pozostaje czysty.
O
osoba
4 września 2012, 23:09
 ksiądz ma być zakochany w Bogu, a nie w kobiecie. Nic tak nie oburza ludzi jak hipokryzja i podwójne życie księży. Jeśli ktoś chce innych umoralniać i pouczać - sam musi być  CZYSTY. 
V
Vega
16 sierpnia 2012, 17:52
@Vega Słuchaj, po pierwsze, nie życz innym źle, bo to nie chrześcijańskie. Po drugie napisałaś, że nie masz zamiaru tu więcej zaglądać i szarpać sobie nerwów, więc nie rozumiem wrzucania komentów, zwłaszcza o godz. 1.36 w nocy. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. Naucz się publikować komentarze, jeśli coś postanowiłam, to nie wobec ciebie i pisać  mi wolno o której chcę i guzik masz na ten temat do powiedzenia. A poza tym widzę, ze to chyba księżowski mózg, więc trudno było o odpowiedź na poziomie. Widać, że nie stać cię na przyjęcie choć jednego zdania krytyki. A zyczenia wszystkiego dobrego trochę rozbiegają się logicznie z wcześniejszym wyśmiewaniem. Mam od takich życzeń naprawdę życzliwych ludzi, więc obejdzie się bez ciebie. I z daleka ode mnie - masz na pewno swoje żałosne kościółkowe towarzystwo więc im zwracaj uwagę.
K
Ksaw
16 sierpnia 2012, 09:39
@Vega Słuchaj, po pierwsze, nie życz innym źle, bo to nie chrześcijańskie. Po drugie napisałaś, że nie masz zamiaru tu więcej zaglądać i szarpać sobie nerwów, więc nie rozumiem wrzucania komentów, zwłaszcza o godz. 1.36 w nocy. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
K
Ksaw
16 sierpnia 2012, 09:38
@Vega Słuchaj, po pierwsze, nie życz innym źle, bo to nie chrześcijańskie. Po drugie napisałaś, że nie masz zamiaru tu więcej zaglądać i szarpać sobie nerwów, więc nie rozumiem wrzucania komentów, zwłaszcza o godz. 1.36 w nocy. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
V
Vega
16 sierpnia 2012, 01:36
@Vega To znaczy, że wszyscy jesteśmy grzeszni, no chyba że Ty nie. [To w Zaświatach też mają neta?!! No proszę, ot i postęp...] Pław się dalej w swojej złośliwości i dokopywaniu ludziom, miłego siedzenia w bagnie po uszy.
K
Ksaw
15 sierpnia 2012, 23:09
@Vega No przepraszam bardzo, CO TO ZNACZY JAKO I MY WSZYSCY??? To znaczy, że wszyscy jesteśmy grzeszni, no chyba że Ty nie. [To w Zaświatach też mają neta?!! No proszę, ot i postęp...]
V
Vega
15 sierpnia 2012, 20:11
...albo skrajnie leniwy, albo uzależniony od Internetu, albo niewierzący...Krótko mówiąc grzeszny ksiądz - JAKO I MY WSZYSCY... No przepraszam bardzo, CO TO ZNACZY JAKO I MY WSZYSCY??? Jeśli rzuca się w oczy lenistwem i poniewieraniem ludzi - to NIE JEST TO NORMA.  Ale lizusy oczywiscie wolą powiedzieć, ż to NORMA, wtedy będą KIMŚ WAŻNYM w kosciele. MAM DOSYĆ CHRONIENIA głupoty i chamstwa księzy NA KAŻDYM KROKU. Mam serdecznie dosyć Deona, tematów ważnych ale podejmowanych na poziomie podrzędnej gazety, głupich i agresywnych komentarzy, które bagnieniem innych idą daleko poza onetowe i inne. Albo napisanych przez wylęknione dusze. MAM DOSYĆ, nie mam zamiaru tu więcej zaglądać, szarpać sobie nerwów ani czytać żenujących tekstów. Widże też  że taka decyzję już wielu podjęło i MAJĄ ŚWIĘTĄ RACJĘ.
K
Ksaw
15 sierpnia 2012, 19:06
Dajcie już spokój z tym "zakochanym księdzem". Ksiądz diecezjalny stroniący od wiernych, to jest problem. ...albo skrajnie leniwy, albo uzależniony od Internetu, albo niewierzący...Krótko mówiąc grzeszny ksiądz - JAKO I MY WSZYSCY...
dobry łotr
15 sierpnia 2012, 18:53
Dajcie już spokój z tym "zakochanym księdzem". Ksiądz diecezjalny stroniący od wiernych, to jest problem.
J
jk
15 sierpnia 2012, 14:16
Swego czasu była informacja na Onecie i WP na temat fragmentu blogu pani Senyszyn, na temat tego, że ksiądz to może bezkarnie robic różne rzeczy, za które normalnie grozi sąd...i wyrok...  Oczywiście nie ma lepszego tematu aby rozpętała się nagonka. W internecie wylano potok brudów, który lał się szerokim korytem i od tego czasu przestałam się wypowiadać na internecie, poza bardzo małymi wyjątakmi. Spotkałam się wtedy i na onecie i na wp z niesamowitą ilością jadu, złości, nienawiści i wszystkiego najgorszego... Dosłownie bagno..
I
Iwona
15 sierpnia 2012, 11:38
Jak strasznie łatwo oceniacie innych, ich życie, zmaganie się i słabości, cierpienie. jak łatwo rzucacie kamienie. A "kto jest bez grzechu...". Taki ksiądz czy kobieta potrzebują modlitwy i miłości a nie wytykania palcami, odrzucania i osądzania. Skąd możecie wiedzieć co tak naprawdę przeżywają, jakie cierpienie, ból? Może szybciej będą w niebie niż my. Nie usprawiedliwiam grzechu, ale nie nam osądzać i oceniać ludzi. Krzywdząc ich w ten sposób grzeszymy może bardziej niż oni.
JP
Judast Priest
15 sierpnia 2012, 02:56
Trudno domniemać, ze komentarz jest napisany pod publiczkę (jak glosi jeden  z komentarzy) ponieważ Autorka przedstawia samą siebie (choć sprzed dziesięciu lat to jednak) w niezbyt korzystnym świetle. Inspiracją jest raczej życie i Nesweek.  Przypadki o jakich mowa zdarzają się i bedą się zdarzać nie tylko księżom, ale także siostrom zakonnym (sam wiem o kilku) i jest to naturalne, nie powinno być sensacją. Problem leży w rozsupłaniu. Tekst zawiera trafny komentarz. Uważam, że Deon jest właściwym miejscem gdzie można poruszać kontrowersyjne tematy (jak ten tutaj, albo np. Przystanek Woodstock) nie w imie sensacji, ale w imie sprzeciwu wobec filozofii "zamiatania pod dywan". Autorce winszuję szczerości i pewnej dozy odwagi.
O
Ola
14 sierpnia 2012, 11:39
Ksiądz jest człowiekiem z krwi i kości, ale jakby przedłużeniem Serca Jezusa i Jego Rąk - tu na ziemi. Dlatego należy ich ogarniać modlitwą codziennie. Wtedy łatwiej im pełnić służbę Bogu i ludziom i uczyć nas też MIŁOŚCI, tej jedynej, która życie daje. Ksiądz z faktu wyświęcenia nie staje się jakimś "super-hero" relacji! Dajcie na luz, kurde. Neurotyzmem tu kapie, jak złotem z barokowych ołtarzy!
M
Maria
13 sierpnia 2012, 17:46
Do @wanda... Więcej takich tekstów na Deonie, a na każdego księdza podczas Eucharystii i w każdym innym czasie patrzeć będę jak na człowieka z krwi i kości. Będę z ogromnym szacunkiem patrzeć na tych podobnych do przedstawionego powyżej, a ze współczuciem na tych, którzy ulegają kobiecym zalotom. Jednych i drugich ogarniam modlitwą. Niech Bóg da im siłę i wytrwałość w pełnieniu służby. Ksiądz jest człowiekiem z krwi i kości, ale jakby przedłużeniem Serca Jezusa i Jego Rąk - tu na ziemi. Dlatego należy ich ogarniać modlitwą codziennie. Wtedy łatwiej im pełnić służbę Bogu i ludziom i uczyć nas też MIŁOŚCI, tej jedynej, która życie daje.
@
@wanda
13 sierpnia 2012, 17:19
Więcej takich tekstów na Deonie, a na każdego księdza podczas Eucharystii i w każdym innym czasie patrzeć będę jak na człowieka z krwi i kości. Będę z ogromnym szacunkiem patrzeć na tych podobnych do przedstawionego powyżej, a ze współczuciem na tych, którzy ulegają kobiecym zalotom. Jednych i drugich ogarniam modlitwą. Niech Bóg da im siłę i wytrwałość w pełnieniu służby.
MD
Michał D:
13 sierpnia 2012, 16:47
Dobry tekst Owszem niezły
W
wanda
13 sierpnia 2012, 15:23
Więcej takich tekstów w Deonie,a na każdego księdza w czasie Eucharystji, będziemy patrzeć  jak na kochasia.Żle się dzieje w Deonie.Katechizm  uczy.Zabrania zła.Ale tego zła  nie nie wywleka ,obrazowo nie opisuje, z szacunku dla godności człowieka, z chronienia człowieka przed zgorszeniem.Gorszyciel jest twardo opisany w Ewangelii.
M
Maria
12 sierpnia 2012, 17:40
Myślę, że tytułowy zakochany ksiądz, był najpierw, oprócz tego zakochania - kochającym księdzem. W jednym z seminariów mówiła psycholog klerykom - można żyć bez seksu, ale nie można bez miłości. Jeżeli ksiądz jest normalnym facetem, o dojrzałej osobowości, żyje w komunii z Jezusem, żyje Ewangelią - centrum jego życia jest MIŁOŚĆ. Taki był Jan Bosco, Filip Neri, Maksymilian Kolbe, o.Pio, Jan Paweł II, i wielu, wielu innych. Ma być ksiądz kochającym księdzem. Jeżeli czerpie z SERCA JEZUSA, to jego MIŁOŚĆ zawsze będzie większa od siły jego hormonów. Jeżeli jest zdolny do takiej MIŁOŚCI, jak Jezus, o.Kolbe i inni, to będzie zdolny do tego, by z miłości oddać życie. Jeżeli będzie trzeba, to odda życie... nie tylko zrezygnuje z chwil przyjemnoścl.. Dla takiego księdza zakochanie nie będzie problemem i nie dopuści się nadużycia wobec kobiety, ani dziecka, ani nikogo... Problemem nie jest - miłość w życiu księdza, problemem jest jej brak - brak Miłości. Klęczy przed Bogiem i nic nie mówi, A ja me wiersze układam. Cierpienie jego Miłość rozbudzi. Panie, Ty ratuj... ja błagam.
N
nika
12 sierpnia 2012, 16:38
 Dobry tekst
L
l1_
12 sierpnia 2012, 12:25
prezbiter.pl takie przypadki nie są rzadkością....to link do strony, gdzie wypisują się kochanki księży....
KK
KOCHAJĄCY KSIĄDZ
12 sierpnia 2012, 12:05
Myślę, że tytułowy zakochany ksiądz, był najpierw, oprócz tego zakochania - kochającym księdzem. W jednym z seminariów mówiła psycholog klerykom - można żyć bez seksu, ale nie można bez miłości. Jeżeli ksiądz jest normalnym facetem, o  dojrzałej osobowości, żyje w komunii z Jezusem, żyje Ewangelią - centrum jego życia jest MIŁOŚĆ. Taki był Jan Bosco, Filip Neri, Maksymilian Kolbe, o.Pio, Jan Paweł II, i wielu, wielu innych. Ma być ksiądz kochającym księdzem. Jeżeli czerpie z SERCA JEZUSA, to jego MIŁOŚĆ zawsze będzie większa od siły jego hormonów. Jeżeli jest zdolny do takiej MIŁOŚCI, jak Jezus, o.Kolbe i inni, to będzie zdolny do tego, by z miłości oddać życie. Jeżeli będzie trzeba, to odda życie... nie tylko zrezygnuje z chwil przyjemnoścl.. Dla takiego księdza zakochanie nie będzie problemem i nie dopuści się nadużycia wobec kobiety, ani dziecka, ani nikogo... Problemem nie jest - miłość w życiu księdza, problemem jest jej brak - brak Miłości.
A
Alicja
12 sierpnia 2012, 10:50
Oj, ty ubogi w doswiadczenia poznawcze @ateisto! Ja, w przeciwienstwie do Ciebie, poznalam setki ksiezy, zakochanych w mezatce, matce jednego syna o imieniu Jezus, ktorego to z rownie plomienna miloscia pokochali i umiescili w swym sercu. Auta i inne tego typu rzeczy sluza im jako srodek do celu a nie cel. Twoim celem jest auto, ich celem jest Bog! Sprawa warta zainterasowania, mozna dobrze na tym skorzystac!
A
Alicja
12 sierpnia 2012, 10:48
Oj, ty ubogi w doswiadczenia poznawcze @ateisto! Ja, w przeciwienstwie do Ciebie, poznalam setki ksiezy, zakochanych w mezatce, matce jednego syna o imieniu Jezus, ktorego to z rownie plomienna miloscia pokochali i umiescili w swym sercu. Auta i inne tego typu rzeczy sluza im jako srodek do celu a nie cel. Twoim celem jest auto, ich celem jest Bog! Sprawa warta zainterasowania, mozna dobrze na tym skorzystac!
A
ateista
11 sierpnia 2012, 15:27
zakochany ksiadz ? w ministrancie , w nieletniej dziewczynie ? w pieniadzach czy nowym samochodzie
T
Tęskniącym...
11 sierpnia 2012, 10:56
7. Jeśli miłość największa w prostocie, a pragnienie najprostsze w tęsknocie. więc nie dziw, że pragnął Bóg, aby najprostsi Go przyjęli, ci, którzy duszę mają z bieli, a dla miłości swej nie znają słów.                Karol Wojtyła                Pieśń o słońcu niewyczerpanym
M
maria
10 sierpnia 2012, 19:58
 Dziękuję...za te słowa. Ludzie zawsze będą nagłaśniać to co sensacyjne...jest tego mało w porównaniu z całą resztą zachowań. Ja miałam szczęście spotykać na swej drodze dobrych kapłanów i uczciwe siostry...Mam wręcz pewność, że dobrzy są w więkrzości...szkoda tylko, że ta mniejszość potrafi TAK namieszać.
U
ula
10 sierpnia 2012, 19:20
Pani Anno proszę się nie przejmować tylko o problemie pisać dalej.Ten tekst jest dobry i bardzo potrzebny.Może komuś pomóc,szczególnie w okresie wakacyjnym. Ma Pani absolutne prawo do nie zgadzania się z moim widzeniem świata, dla Pani może być ważne zupełnie coś innego niż dla mnie, tekst o relacjach księży z kobietami napisałaby Pani zupełnie inaczej niż ja. I OK. Nie ma też Pani żadnego obowiązku czytania moich wpisów na portalu Deon - jest tu przecież dużo interesujących tekstów, na pewno znajdzie Pani dla siebie coś satysfakcjonującego. Ale nazywanie mnie dziewczynką i zarzucanie, że dopominam się pochwał, jest z Pani strony nadużyciem. Czy, gdybyśmy spotkały się na kawie, byłaby Pani równie "bezpośrednia"? Pozdrawiam! Anna Sosnowska
E
ervi
10 sierpnia 2012, 19:19
Szanowna Pani Ervi, chyba jednak nieco Pani przesadziła. Ma Pani absolutne prawo do nie zgadzania się z moim widzeniem świata, dla Pani może być ważne zupełnie coś innego niż dla mnie, tekst o relacjach księży z kobietami napisałaby Pani zupełnie inaczej niż ja. I OK. Nie ma też Pani żadnego obowiązku czytania moich wpisów na portalu Deon - jest tu przecież dużo interesujących tekstów, na pewno znajdzie Pani dla siebie coś satysfakcjonującego. Ale nazywanie mnie dziewczynką i zarzucanie, że dopominam się pochwał, jest z Pani strony nadużyciem. Czy, gdybyśmy spotkały się na kawie, byłaby Pani równie "bezpośrednia"? Pozdrawiam! Anna Sosnowska Oczywiście nie mam obowiązku czytania NICZEGO na tym portalu, ale jak każdy mam prawo do wyrażania swojego zdania. Słowo 'dziewczynka" zdecydowanie nia ma wydźwięku negatywnego - jesli to Panią uraziło to bardzo przepraszam. Pochwał też się Pani nie dopomina, ale bardzo natrętnie robią to za Panią inni dopominając się o przeforsowanie słuszności kazdego sformułowania, które komuś się nie podoba - czego nie spotyka się w przypadku innych piszących tutaj - znacznie bardziej wartościowe teksty i spotykających się z prawdziwym atakiem do odparcia i niesłusznym niezrozumieniem. A Pani odpowiada dopiero teraz, kiedy poczuła się urażona - nie w trakcie konkretnej dyskusji. Po prostu sztuczne to jest i to wszystko.
AS
Anna Sosnowska
10 sierpnia 2012, 18:55
Szanowna Pani Ervi, chyba jednak nieco Pani przesadziła. Ma Pani absolutne prawo do nie zgadzania się z moim widzeniem świata, dla Pani może być ważne zupełnie coś innego niż dla mnie, tekst o relacjach księży z kobietami napisałaby Pani zupełnie inaczej niż ja. I OK. Nie ma też Pani żadnego obowiązku czytania moich wpisów na portalu Deon - jest tu przecież dużo interesujących tekstów, na pewno znajdzie Pani dla siebie coś satysfakcjonującego. Ale nazywanie mnie dziewczynką i zarzucanie, że dopominam się pochwał, jest z Pani strony nadużyciem. Czy, gdybyśmy spotkały się na kawie, byłaby Pani równie "bezpośrednia"? Pozdrawiam! Anna Sosnowska
E
ervi
10 sierpnia 2012, 18:32
Czy teraz dobrze? A więc przyjaciel z zaufaniem, z którym przeszło się przez "iskrzenie" szczęścia nie daje? Trzeba wymuszać pochwały? Ja tak nie mam JESTEM SZCZĘŚLIWA  i będę o tym TRĄBIĆ!!! A iskrzący kochaś dalej nie wie, co zrobić. Słowo "trąbić" powinien zrozumieć, bezokoliczniki to jedyne, co op-anował.
E
ervi
10 sierpnia 2012, 18:23
Ależ w tym tekście nie chodzi o ratowanie "twarzy" tych księży, którzy jej nie mają. Tylko o ukazanie, że obok niedojrzałych i nieodpowiedzialnych zachowań zdarzają się też dojrzałe i odpowiedzialne. I daje fajną wskazówkę do tego, jak w takiej sytuacji się zachować, aby nie doprowadzić do smutnych, a często dramatycznych konsekwencji. Rozumiem i całkowicie się z tym zgadzam. Ale niestety ci, którzy tej "twarzy" nie mają taką "wskazówkę" i tak spożytkują po swojemu - bo uczciwy sam ją zna, choćby nie wiem co... i u każdego wygląda inaczej, ale na pewno nie ma w postępowaniu takiej osoby miejsca na brutalność, szykany i poniżanie  tej drugiej osoby. Komentarz jakkolwiek przyjazny, ale znów nie porusza SPRAWY tylko kwestię tego, że tekst jest FAJNY. GUZIK. Uważam, że nadaje się na jakiś osobisty blog a nie na portal. Poprostu dziewczynka, którą na SIŁĘ TRZEBA CHWALIĆ. WIĘC JUŻ CHWALĘ!!!! TEKST WSPANIAŁY!!! FANTASTYCZNE PRZEMYSLENIA I WSKAZÓWKI!!!! GDYBY NIE TEN TEKST ŻYŁABYM W BŁEDZIE I NIGDY W ŻYCIU NIE PRZEJRZAŁABYM NA OCZY !!  Tak wspaniałego stylu nie spotkałam jeszcze nigdzie, choć w życiu przeczytałam już setki, jesli nie tysiące książek!!! Czy teraz dobrze?
Katarzyna Rybarczyk
10 sierpnia 2012, 17:55
Ależ w tym tekście nie chodzi o ratowanie "twarzy" tych księży, którzy jej nie mają. Tylko o ukazanie, że obok niedojrzałych i nieodpowiedzialnych zachowań zdarzają się też dojrzałe i odpowiedzialne. I daje fajną wskazówkę do tego, jak w takiej sytuacji się zachować, aby nie doprowadzić do smutnych, a często dramatycznych konsekwencji.
M
msa
10 sierpnia 2012, 17:10
Wiecie co? Czasami Was nie rozumiem. Piszecie komentarze, inni z nimi polemizują, a Wy piszecie jeszcze więcej, jeszcze dokładniej itd. Po co? Uważam że temat został podjęty ciekawie, bo praktycznie piętnuje się tylko księży, a obiektywności w kwestiach damsko - męskich nie ma wcale (przynajmniej w prasie). Wiemy o jakimś księdzu, że uwikłał się w niezdrową relację, to się pomódlcie za tego księdza i za tę kobietę. To możecie zrobić, a nie robicie. Wolicie ciągnąć jałowe dyskusje!! Pani Ani gratuluję poczucia smaku Taa, od początku chodzi o jedno. Nieważne, czy dyskusje sąa jałowe, czy wartościowe, najważniejsza jest wspaniałość pani Ani! A zatem niech zyje polana woda smakowa!
T
Travisx85
10 sierpnia 2012, 16:29
Wiecie co? Czasami Was nie rozumiem. Piszecie komentarze, inni z nimi polemizują, a Wy piszecie jeszcze więcej, jeszcze dokładniej itd. Po co? Uważam że temat został podjęty ciekawie, bo praktycznie piętnuje się tylko księży, a obiektywności w kwestiach damsko - męskich nie ma wcale (przynajmniej w prasie). Wiemy o jakimś księdzu, że uwikłał się w niezdrową relację, to się pomódlcie za tego księdza i za tę kobietę. To możecie zrobić, a nie robicie. Wolicie ciągnąć jałowe dyskusje!! Pani Ani gratuluję poczucia smaku
U
ula
10 sierpnia 2012, 16:07
Jeżeli Ciebie tak razi cytowanie prawdy to współczuję.Ja również uważam,że nie dojdziemy do porozumienia,bo mówienie o faktach nie jest oczernianiem i obrażaniem ludzi.Zaś Twoje komentarze są oczerniające i obraźliwe i próbują odwracać uwagę od faktów.Uwierz mi,że oprócz takich spotkałam wielu wspaniałych,szanujących swoje kapłaństwo księży.  Nie chodzi o to czy to fakty, czy nie fakty ale o sposób pisania o tym. Widzę, że nie masz najmniejszych moralnych skrupółów, żeby obrażać i OCZERNIAĆ LUDZI, cóż można tylko współczuć. Nie uznaję też za stosownej dalszej dyskusji z tobą, gdyż mam SZACUNEK DO SAMEJ SIEBIE i nie mam zamiaru wdawać się w podrzedne pyskówki z jakąś plotkarą.
M
mp
10 sierpnia 2012, 15:49
To nie żadne schizoidalne bzdury,ale fakty.Tobie pomagać nie zamierzam,bojuż chyba jest za późno.Ta historia dotyczy ks.T.z diecezji płockiej.Więcej napisać nie mogę.Tam doskonale wiedzą o kogo chodzi. Nie chodzi o to czy to fakty, czy nie fakty ale o sposób pisania o tym. Widzę, że nie masz najmniejszych moralnych skrupółów, żeby obrażać i OCZERNIAĆ LUDZI, cóż można tylko współczuć. Nie uznaję też za stosownej dalszej dyskusji z tobą, gdyż mam SZACUNEK DO SAMEJ SIEBIE i nie mam zamiaru wdawać się w podrzedne pyskówki z jakąś plotkarą.
U
ula
10 sierpnia 2012, 15:33
To nie żadne schizoidalne bzdury,ale fakty.Tobie pomagać nie zamierzam,bojuż chyba jest za późno.Ta historia dotyczy ks.T.z diecezji płockiej.Więcej napisać nie mogę.Tam doskonale wiedzą o kogo chodzi. Czyli kolejny stek plotkarskich wynurzeń to własnie ta twoja profesjonalna wiedza? A Deon na to nic? Kolejny raz stwierdzam, ze nie ma po co tu komentować. Ja cie nie proszę o żadną pomoc, której - nie potebuje ani o żadne ostrzeżenie ale ty masz w głowie jakąś schizoidalną wizję. WSPÓŁCZUCIA. io nie widze dowodu odwagi.
M
mp
10 sierpnia 2012, 15:25
[To Ty próbujesz mnie obrazić poprzez podważanie mojej wiedzy.Ta ,,moja bezczelność" jak to nazywasz miała słuzyć jedynie ,,przebudzeniu" takich osób zanim zniszczą życie swoje i innych.Jeżeli chociaż jedną osobę pobudzi to do refleksji to dobrze.Poruszając ten temat doskonale wiem oczym piszę,bo łatwo użyć całej wiedzy psychologicznej do racjonalizacji takiej sytuacji.Mnie kiedyś przed wejściem w taką sytuację pomogła najbardziej osoba,która sprawę postawiła jasno i przejrzyście.Może to wtedy nawet trochę bolało,ale z perspektywy czasu jestem bardzo wdzięczna i ostrzegam inne osoby.Ten kapłan w końcu odszedł,ale dopiero wtedy gdy miał trójkę dzieci z dwiema różnymi kobietami i jescze zabrał znaczną sumę pieniędzy kościelnych.To nie jest żadna wroga propaganda,ale fakt,który może nie jest budujący,ale prawdziwy.Więc bawienie się w czekanie i zbyt delikatne podchodzenie do takiej sprawy może być odczytane przez myślącą życzeniowo w takiej sytuacji osobę jako akceptacja i przyzwolenie.Wiem z własnego doświadczenia,że trzeba mocnego kopa,aby się przebudzić.Sądzę,że to co piszę tutaj jest i tak delikatne.uote] Czyli kolejny stek plotkarskich wynurzeń to własnie ta twoja profesjonalna wiedza? A Deon na to nic? Kolejny raz stwierdzam, ze nie ma po co tu komentować. Ja cie nie proszę o żadną pomoc, której - nie potebuje ani o żadne ostrzeżenie ale ty masz w głowie jakąś schizoidalną wizję. WSPÓŁCZUCIA. io nie widze dowodu odwagi.
U
ula
10 sierpnia 2012, 15:12
[To Ty próbujesz mnie obrazić poprzez podważanie mojej wiedzy.Ta ,,moja bezczelność" jak to nazywasz miała słuzyć jedynie ,,przebudzeniu" takich osób zanim zniszczą życie swoje i innych.Jeżeli chociaż jedną osobę pobudzi to do refleksji to dobrze.Poruszając ten temat doskonale wiem oczym piszę,bo łatwo użyć całej wiedzy psychologicznej do racjonalizacji takiej sytuacji.Mnie kiedyś przed wejściem w taką sytuację pomogła najbardziej osoba,która sprawę postawiła jasno i przejrzyście.Może to wtedy nawet trochę bolało,ale z perspektywy czasu jestem bardzo wdzięczna i ostrzegam inne osoby.Ten kapłan w końcu odszedł,ale dopiero wtedy gdy miał trójkę dzieci z dwiema różnymi kobietami i jescze zabrał znaczną sumę pieniędzy kościelnych.To nie jest żadna wroga propaganda,ale fakt,który może nie jest budujący,ale prawdziwy.Więc bawienie się w czekanie i zbyt delikatne podchodzenie do takiej sprawy może być odczytane przez myślącą życzeniowo w takiej sytuacji osobę jako akceptacja i przyzwolenie.Wiem z własnego doświadczenia,że trzeba mocnego kopa,aby się przebudzić.Sądzę,że to co piszę tutaj jest i tak delikatne.uote] Mnie skłoniło do refleksji nad twoją "bezczelnością" wobec komentatorki, :) może komentuj na onecie, albo jeszcze gdzie indziej.
E
Ewelina
10 sierpnia 2012, 15:07
Tak musi mieć przełożenie na rzeczywistość-tylko takie informacje mnie interesują.
M
mp
10 sierpnia 2012, 14:46
Być może jesteś w takiej relacji i nie masz ochoty jej przerywać a zwyczajnie boisz się,ze to co piszę pobudzi drugą osobę do refleksji? Mnie skłoniło do refleksji nad twoją "bezczelnością" wobec komentatorki, :) może komentuj na onecie, albo jeszcze gdzie indziej.
M
mp
10 sierpnia 2012, 14:41
Napewno nie jest moim zamiarem dowartościowywanie się czyimś kosztem,bo czuję się wartościowa jako człowiek i jako kobieta.Nie wchodzę z butami tylko wyrażam opinię na podstawie znajomości wielu takich historii.Nie jestem też łowcą plotek.Swoje opinie wyrażam wprost a to zdecydowanie mniej krzywdzi niż udawanie,że nie ma problemu przez który cierpi wiele osób.Widzę jednak,że to Ty łatwo oceniasz ludzi i chyba to jest coś na rzeczy ,,bo uderz w stół a nożyce się odezwą."Nie wiem,ale coś w tym jest.Być może jesteś w takiej relacji i nie masz ochoty jej przerywać a zwyczajnie boisz się,ze to co piszę pobudzi drugą osobę do refleksji? Odczep się wreszcie z tą swoja prymitywna madrością ludową i po raz kolejny i ostatni WYPRASZAM SOBIE wmawiania mi co ja myslę. Na dowód odwagi podaj swoje IMIĘ I NAZWISKO i TELEFON - wtedy porozmawiamy. A skoro tak chcesz skłaniać do refleksji, napisz wreszcie coś wartościowego od strony psychologicznej, bo jak na razie znowu potwierdzasz posiadanie wścibskiego MÓZGU.
M
mp
10 sierpnia 2012, 14:16
Moim zdaniem ma przelożenie na realną rzeczywistość-chyba że ktoś wierzy w te bzdury wypisywane przez media.Wcale nie twierdzę że nie ma problemu ale nie na taką skalę jak chce się wmówić ludziom. Widzę, że za wszelką cenę MUSI mieć przełożenie na rzeczywistość, inaczej nie byłoby argumentu na ratowanie "twarzy" tych księży, którzy i tak jej nie mają. I bynajmniej nie mam na mysli żadnych mediów.
E
Ewelina
10 sierpnia 2012, 14:08
Moim zdaniem ma przelożenie na realną rzeczywistość-chyba że ktoś wierzy w te bzdury wypisywane przez media.Wcale nie twierdzę że nie ma problemu ale nie na taką skalę jak chce się wmówić ludziom.
U
ula
10 sierpnia 2012, 14:04
Napewno nie jest moim zamiarem dowartościowywanie się czyimś kosztem,bo czuję się wartościowa jako człowiek i jako kobieta.Nie wchodzę z butami tylko wyrażam opinię na podstawie znajomości wielu takich historii.Nie jestem też łowcą plotek.Swoje opinie wyrażam wprost a to zdecydowanie mniej krzywdzi niż udawanie,że nie ma problemu przez który cierpi wiele osób.Widzę jednak,że to Ty łatwo oceniasz ludzi i chyba to jest coś na rzeczy ,,bo uderz w stół a nożyce się odezwą."Nie wiem,ale coś w tym jest.Być może jesteś w takiej relacji i nie masz ochoty jej przerywać a zwyczajnie boisz się,ze to co piszę pobudzi drugą osobę do refleksji? Jak się przydarzy twojej córce, czy synowi, pomagaj, ale inni niekoniecznie chcą twojego namolnego włażenia z butami, tam gdzie nikt cie o to nie prosił. SĄ INNI DO TEGO, pozbawieni żądzy dowartościowywania się swoim "niesieniem pomocy" i mający do tego fachową wiedzę. A twoje wypowiedzi niestety wskazują na to, że jesteś wścibskim łowcą plotek i pierwszą chętną do krzywdzenia ludzi.
N
nes
10 sierpnia 2012, 13:43
Twoim zdaniem najlepiej nie robić nic i udawać,że nie ma problemu.Może to jest wygodne,ale czy dobre?Nie wiem?Jak zareagujesz w sytuacji,gdy taka historia zdarzy się Twojej siostrze,bratu,córce czy synowi?Czy również uznasz,że nietaktowna jest zwrócenie uwagi na problem a nie potępianie osoby? Jak się przydarzy twojej córce, czy synowi, pomagaj, ale inni niekoniecznie chcą twojego namolnego włażenia z butami, tam gdzie nikt cie o to nie prosił. SĄ INNI DO TEGO, pozbawieni żądzy dowartościowywania się swoim "niesieniem pomocy" i mający do tego fachową wiedzę. A twoje wypowiedzi niestety wskazują na to, że jesteś wścibskim łowcą plotek i pierwszą chętną do krzywdzenia ludzi.
N
nes
10 sierpnia 2012, 13:39
W naszym społeczeństwie spodoba się każdy tekst usprawiedliwiający NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ i NIEDOJRZAŁOŚĆ męzczyzn, nawet jesli dotyczy księży, a raczej PRZEDE WSZYSTKIM jesli dotyczy księzy. Przecież ten tekst jest o ODPOWIEDZIALNOŚCI Owszem JEST. Pobieżnie i lapidarnie, bez konkretów i co najważniejsze nie ma przełożenia na realną rzeczywistość. Lanie wody, pokazanie jak to ciepło i pięknie, było, zakończone OGROMNYM ZAUFANIEM do tego człowieka... i sprzyja zamiataniu pod dywan. W razie czego posłuży jako argument na kolejne "niedojrzałe panienki bez szacunku dla siebie" i na obronę "biednych księzy, którym się zdarzyło"...
M
mp
10 sierpnia 2012, 13:35
Twoim zdaniem najlepiej nie robić nic i udawać,że nie ma problemu.Może to jest wygodne,ale czy dobre?Nie wiem?Jak zareagujesz w sytuacji,gdy taka historia zdarzy się Twojej siostrze,bratu,córce czy synowi?Czy również uznasz,że nietaktowna jest zwrócenie uwagi na problem a nie potępianie osoby? Nie napisałam, że uważam, że nalezy nic nie robić i WYPRASZAM SOBIE Wmawiania mi jakichś bzdur, których nie napisałam. Ot cały obraz CHCĄCYCH POMÓC: Wiedzieć co kto myśli, OSKARŻYĆ i podkładać świnie. No i Oczywiście twoja wypowiedź była "całkowicie" pozbawiona agresjii... SPosób w który prowadzisz rozmowę wskazuje, że nie masz pojęcia o "pomocy" w tym kierunku. ZA TO CHCENIE to masz na pewno...
U
ula
10 sierpnia 2012, 13:09
Twoim zdaniem najlepiej nie robić nic i udawać,że nie ma problemu.Może to jest wygodne,ale czy dobre?Nie wiem?Jak zareagujesz w sytuacji,gdy taka historia zdarzy się Twojej siostrze,bratu,córce czy synowi?Czy również uznasz,że nietaktowna jest zwrócenie uwagi na problem a nie potępianie osoby? Tacy, "chcący pomóc" robią największą kzywdę. Zostań lepiej ze swoim CHCENIEM w domu. A to chyba logiczne, że jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami w stopniu podstawowym nie podoła złozonym stanom emocjonalnym i decyzjom, którą ma być tu przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ za drugą osobę, któą sobie upatrzył jako ofiarę - a więc choroba psychiczna jest tu w 100%. Co więc taka osoba robi na stanowisku PROBOSZCZA? Odpowiedź przełożonych i "chcących pomóc' brzmi : jest dobrym zarządcą, któremu trzeba USUNĄĆ PRZESZKODĘ, żeby mógł nosic głowę wysoko i dumnie. A brudów się spopd dywanu nie wymiata, naet po cichu. Zrzuca się je na KOBIETĘ! Piszę spokojnie i czytelnie, to że nie zgadzasz się z tymi pogladami nie uprawnia cię do wycieczek osobistych i etykietek "agresja" czy innych. Cóż, to jednak tak znamienne dla "chcecych pomóc"
E
Ewelina
10 sierpnia 2012, 13:00
W naszym społeczeństwie spodoba się każdy tekst usprawiedliwiający NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ i NIEDOJRZAŁOŚĆ męzczyzn, nawet jesli dotyczy księży, a raczej PRZEDE WSZYSTKIM jesli dotyczy księzy. Przecież ten tekst jest o ODPOWIEDZIALNOŚCI
M
mp
10 sierpnia 2012, 12:56
Nie rozumiem Twojej agresji,bo nic złego nie jest w pisaniu o konsekwencjach takich wyborów.Nie sądzę,aby mówienie wprost o ich konsekwencjach przyniosło komuś krzywdę.To zamiatanie pod dywan i udawanie,że nie ma problemu prowadzi często do tragedii.Nazwanie problemu w porę i pokazanie drogi pomocy jest potrzebne.Może komuś to pomoże,ale oczywiście nie wszystkim uda się pomóc.Człowiek jest wolny i sam podejmuje ostateczne decyzje.Jeżeli konkretna struktura kościelna przeżywa również kryzys i nie potrafi pomóc kapłanowi to trzeba próbować wyciągnąć kobietę z tej toksycznej relacji.Czy ona chce i jest gotowa na jej zerwanie to już inny temat... Tacy, "chcący pomóc" robią największą kzywdę. Zostań lepiej ze swoim CHCENIEM w domu. A to chyba logiczne, że jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami w stopniu podstawowym nie podoła złozonym stanom emocjonalnym i decyzjom, którą ma być tu przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ za drugą osobę, któą sobie upatrzył jako ofiarę - a więc choroba psychiczna jest tu w 100%. Co więc taka osoba robi na stanowisku PROBOSZCZA? Odpowiedź przełożonych i "chcących pomóc' brzmi : jest dobrym zarządcą, któremu trzeba USUNĄĆ PRZESZKODĘ, żeby mógł nosic głowę wysoko i dumnie. A brudów się spopd dywanu nie wymiata, naet po cichu. Zrzuca się je na KOBIETĘ! Piszę spokojnie i czytelnie, to że nie zgadzasz się z tymi pogladami nie uprawnia cię do wycieczek osobistych i etykietek "agresja" czy innych. Cóż, to jednak tak znamienne dla "chcecych pomóc"
M
mp
10 sierpnia 2012, 12:55
Nie rozumiem Twojej agresji,bo nic złego nie jest w pisaniu o konsekwencjach takich wyborów.Nie sądzę,aby mówienie wprost o ich konsekwencjach przyniosło komuś krzywdę.To zamiatanie pod dywan i udawanie,że nie ma problemu prowadzi często do tragedii.Nazwanie problemu w porę i pokazanie drogi pomocy jest potrzebne.Może komuś to pomoże,ale oczywiście nie wszystkim uda się pomóc.Człowiek jest wolny i sam podejmuje ostateczne decyzje.Jeżeli konkretna struktura kościelna przeżywa również kryzys i nie potrafi pomóc kapłanowi to trzeba próbować wyciągnąć kobietę z tej toksycznej relacji.Czy ona chce i jest gotowa na jej zerwanie to już inny temat... Tacy, "chcący pomóc" robią największą kzywdę. Zostań lepiej ze swoim CHCENIEM w domu. A to chyba logiczne, że jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami w stopniu podstawowym nie podoła złozonym stanom emocjonalnym i decyzjom, którą ma być tu przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ za drugą osobę, któą sobie upatrzył jako ofiarę - a więc choroba psychiczna jest tu w 100%. Co więc taka osoba robi na stanowisku PROBOSZCZA? Odpowiedź przełożonych i "chcących pomóc' brzmi : jest dobrym zarządcą, któremu trzeba USUNĄĆ PRZESZKODĘ, żeby mógł nosic głowę wysoko i dumnie. A brudów się spopd dywanu nie wymiata, naet po cichu. Zrzuca się je na KOBIETĘ! Piszę spokojnie i czytelnie, to że nie zgadzasz się z tymi pogladami nie uprawnia cię do wycieczek osobistych i etykietek "agresja" czy innych. Cóż, to jednak tak znamienne dla "chcecych pomóc"
U
ula
10 sierpnia 2012, 12:47
Nie rozumiem Twojej agresji,bo nic złego nie jest w pisaniu o konsekwencjach takich wyborów.Nie sądzę,aby mówienie wprost o ich konsekwencjach przyniosło komuś krzywdę.To zamiatanie pod dywan i udawanie,że nie ma problemu prowadzi często do tragedii.Nazwanie problemu w porę i pokazanie drogi pomocy jest potrzebne.Może komuś to pomoże,ale oczywiście nie wszystkim uda się pomóc.Człowiek jest wolny i sam podejmuje ostateczne decyzje.Jeżeli konkretna struktura kościelna przeżywa również kryzys i nie potrafi pomóc kapłanowi to trzeba próbować wyciągnąć kobietę z tej toksycznej relacji.Czy ona chce i jest gotowa na jej zerwanie to już inny temat... Tacy, "chcący pomóc" robią największą kzywdę. Zostań lepiej ze swoim CHCENIEM w domu. A to chyba logiczne, że jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami w stopniu podstawowym nie podoła złozonym stanom emocjonalnym i decyzjom, którą ma być tu przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ za drugą osobę, któą sobie upatrzył jako ofiarę - a więc choroba psychiczna jest tu w 100%. Co więc taka osoba robi na stanowisku PROBOSZCZA? Odpowiedź przełożonych i "chcących pomóc' brzmi : jest dobrym zarządcą, któremu trzeba USUNĄĆ PRZESZKODĘ, żeby mógł nosic głowę wysoko i dumnie. A brudów się spopd dywanu nie wymiata, naet po cichu. Zrzuca się je na KOBIETĘ!
L
livka
10 sierpnia 2012, 12:43
Bardzo dobry opis rozsądnego podejścia do tematu zakochania. Warto jeszcze wspomnieć o wielu kobietach, które w bardzo umiejętny spoób stawiają do pionu zauroczonych nimi księży. Animatorki, moderatorki, siostry zakonne... Znam wiele mądrych pań, które świeżynkom wyskakującym z seminarium torowały drogę do mądrej kapłańskiej męskości, miłości i odpowiedzialności. Myślę, że wielu księży, wiele zawdzięczna spotkaniom z mądrą kobietą. Niewielu o tym jasno mówi. I pewnie tak ma być.
K
klara
10 sierpnia 2012, 12:31
@mirva Artykuł jest OK napisany. Ładny styl, wszystko da się zrozumieć - o co Ci chodzi? Z treścią można polemizować, każdy może mieć swoje zdanie, ale umiejętności pisania Autorce na pewno odmówić nie można. Widzę, że głównym celem jest DOWARTOŚCIOWANIE ze wszech stron autorki, za heroizm w "zakochaniu", bo inaczej nie przeżyje, potrzebuje być na świeczniku.. Niech będzie - mądrzejszy musi ustapić. Wszak może były  albo obecny"ukochany" ją promuje może kosztem łez i krzywdy innej NIEWINNEJ KOBIETY, żeby jej POKAZAĆ, że jest lepsza, i przeżywa sobie "jazdę psychologiczną" bo nie potrafi być mężcyzną.
M
mp
10 sierpnia 2012, 12:25
Wyobraź sobie,że kimś kto chce pomóc zanim będzie za późno.Mnie również próbowano wplątać w tego typu relacje,ale w porę ,,uciekłam" ,bo wiem,że to nie ma przyszłości i w konsekwencji wysoką cenę płaci za to kobieta.Znam kilka takich historii,które skończyły się źle.Nie wiem kim Ty jesteś?Czy kapłanem uwikłanym w tego typu relację i boisz się,że ,,zabiorą" Ci Twoją ofiarę czy inną osobą?Dodam jeszcze jedno.Zazwyczaj kapłani wikłający kobiety w takie relacje mają problem z uczuciami wyższymi i też potrzebują specjalistycznej pomocy. Tacy, "chcący pomóc" robią największą kzywdę. Zostań lepiej ze swoim CHCENIEM w domu. A to chyba logiczne, że jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami w stopniu podstawowym nie podoła złozonym stanom emocjonalnym i decyzjom, którą ma być tu przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOŚĆ za drugą osobę, któą sobie upatrzył jako ofiarę - a więc choroba psychiczna jest tu w 100%. Co więc taka osoba robi na stanowisku PROBOSZCZA? Odpowiedź przełożonych i "chcących pomóc' brzmi : jest dobrym zarządcą, któremu trzeba USUNĄĆ PRZESZKODĘ, żeby mógł nosic głowę wysoko i dumnie. A brudów się spopd dywanu nie wymiata, naet po cichu. Zrzuca się je na KOBIETĘ!
O
Ola
10 sierpnia 2012, 12:18
@mirva Artykuł jest OK napisany. Ładny styl, wszystko da się zrozumieć - o co Ci chodzi? Z treścią można polemizować, każdy może mieć swoje zdanie, ale umiejętności pisania Autorce na pewno odmówić  nie można.
M
mirva
10 sierpnia 2012, 12:11
Dziekuję bardzo za ten artykuł. Za ten piękny opis sytuacji: że kiedy coś "zaczyna iskrzyć" między dwojgiem ludzi, którzy nie powinni czy nie mogą się związać - można to przerwać. Nie iść dalej. Poczekać, aż "iskrzenie" minie. Ocalić wierność kapłana czy małżonka. Wierzę że tak się często dzieje. Po cichu. Bo przecież niedoszły romans nie nadaje się na temat plotek. Taaa, kapłana ocala się "po cichu", tylko niewinne kobiety się niszczy. Kolejna lawiująca wypowiedź mająca na celu dowartościowanie "zakochanej pary", która "mężnie" przebrnęła przez "iskrzenie". Ciekawe tylko czy ten kapłan o którym mowa w tekście wysmiewał autorkę i obmawiał, chcąc dowatościować swoją "męskość" i pokazywał wszystkim dookoła, że dla WSZYSTKICH jest miejsce wszędzie TYLKO NIE DLA NIEJ, choć jak widać umiejętności pisania pozostawija dużo do życzenia.
U
ula
10 sierpnia 2012, 12:09
Wyobraź sobie,że kimś kto chce pomóc zanim będzie za późno.Mnie również próbowano wplątać w tego typu relacje,ale w porę ,,uciekłam" ,bo wiem,że to nie ma przyszłości i w konsekwencji wysoką cenę płaci za to kobieta.Znam kilka takich historii,które skończyły się źle.Nie wiem kim Ty jesteś?Czy kapłanem uwikłanym w tego typu relację i boisz się,że ,,zabiorą" Ci Twoją ofiarę czy inną osobą?Dodam jeszcze jedno.Zazwyczaj kapłani wikłający kobiety w takie relacje mają problem z uczuciami wyższymi i też potrzebują specjalistycznej pomocy. A kim ty jesteś? psychologiem? Kierowniczka duchową? Zdaje się że zawistną niespełnioną w życiu osoba, usiłującą wcielić się w rolę "przyzwoitki", której celem jest niszczenie czyjichś relacji, poprzez wchodzenie w nie z buciorami usmarowanymi swoimi psychodelicznymi wyrojeniami.
G
gość
10 sierpnia 2012, 12:00
 Dziekuję bardzo za ten artykuł. Za ten piękny opis sytuacji: że kiedy coś "zaczyna iskrzyć" między dwojgiem ludzi, którzy nie powinni czy nie mogą się związać - można to przerwać. Nie iść dalej. Poczekać, aż "iskrzenie" minie. Ocalić wierność kapłana czy małżonka.  Wierzę że tak się często dzieje. Po cichu. Bo przecież niedoszły romans nie nadaje się na temat plotek. 
B
bris
10 sierpnia 2012, 11:54
Fajnie, że księża się starają i walczą o powołanie, ale .... powiem jedno: jeśli ludzie żyjący w celibacie fundują sobie psychiczne jazdy, typu "zakochajmy się, ale panujmy nad tym", to ja Wam szczerze współczuję. Święte słowa! Tylko że "panowanie nad tym" często polega na upokozeniu i zniesławieniu KOBIETY!!!
JN
już nie studentka
10 sierpnia 2012, 11:38
Wiem, że wszystko się może zdarzyć, ale, kurcze, nie wytawiajmy się na strzał! Czy to wogóle mądre, żeby młody ksiądz współpracował blisko i to przez dłuższy czas z młodą, niedojrzałą emocjonalnie kobietą? Gdzie rozwaga przełożonych? Bardzo mądrze powiedziane... Tym bardziej, że zdarzają się przypadki, że to kobieta może być ofiarą... Np. młoda studentka w duszpasterstwie akademickim słyszy od niewiele starszego od siebie kapłana, że nie radzi sobie ze swoimi uczuciami do niej... Takie zranienie sama długo leczyłam, a monolog tego ks był dla mnie tak ciężki, że "leczyłam się" z tej relacji długo. Na szczęście znalazłam sobie inne DA...
Y
yava
10 sierpnia 2012, 11:28
W naszym społeczeństwie spodoba się każdy tekst usprawiedliwiający NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ i NIEDOJRZAŁOŚĆ męzczyzn, nawet jesli dotyczy księży, a raczej PRZEDE WSZYSTKIM jesli dotyczy księzy. Do przepracowania jest przede wszystkim kryzys MĘSKOŚCI - bo wiekszość facetów , nawet bo jemu przecież "MOŻE SIĘ ZDARZYĆ" i wtedy trzeba biedakowi pomóc, najlepiej oskarżając tę kobietę, która WCALE w kierunku JEGO zakochania z którym sobie nie radzi niczego nie zrobiła.
E
Ewelina
10 sierpnia 2012, 11:22
Dobry, mądry, stonowany i ciepły tekst.Dzięki.
T
tiger
10 sierpnia 2012, 11:12
Jedynym lekarstwem dla tak uwikłanej kobiety jest natychmiastowe zerwanie tej relacji oraz pomoc duchowa i psychologiczna.Najlepiej rekolekcje ignacjańskie.Tutaj przepracowania potrzebuje relacja z ojcem,bo zazwyczaj tam tkwi źródło wikłania się w tego typu relacje. A kim ty jesteś? psychologiem? Kierowniczka duchową? Zdaje się że zawistną niespełnioną w życiu osoba, usiłującą wcielić się w rolę "przyzwoitki", której celem jest niszczenie czyjichś relacji, poprzez wchodzenie w nie z buciorami usmarowanymi swoimi psychodelicznymi wyrojeniami.
K
Ksaw
10 sierpnia 2012, 11:09
Fajnie, że księża się starają i walczą o powołanie, ale .... powiem jedno: jeśli ludzie żyjący w celibacie fundują sobie psychiczne jazdy, typu "zakochajmy się, ale panujmy nad tym", to ja Wam szczerze współczuję. Nie lepiej byłoby nam trzymać się prostych zasad? Jesteś małżonkiem, dbaj o swoje małżeństwo! Jesteś księdzem, szukaj wspólnoty z księżmi! Jesteś zakonnicą, szukaj wspólnoty z zakonnicami! (Oczywiście zakładam, że ten zakon tudzież seminarium nie są z "ukrytych przyczyn"). Jesteś panną, miej mądre przyjaciółki i szukaj męża!  Wiem, że wszystko się może zdarzyć, ale, kurcze, nie wytawiajmy się na strzał! Czy to wogóle mądre, żeby młody ksiądz współpracował blisko i to przez dłuższy czas z młodą, niedojrzałą emocjonalnie kobietą? Gdzie rozwaga przełożonych? [No i 10 minut przerwy w pracy pooooszło na komentarz.... :/]
K
Ksaw
10 sierpnia 2012, 11:09
Fajnie, że księża się starają i walczą o powołanie, ale .... powiem jedno: jeśli ludzie żyjący w celibacie fundują sobie psychiczne jazdy, typu "zakochajmy się, ale panujmy nad tym", to ja Wam szczerze współczuję. Nie lepiej byłoby nam trzymać się prostych zasad? Jesteś małżonkiem, dbaj o swoje małżeństwo! Jesteś księdzem, szukaj wspólnoty z księżmi! Jesteś zakonnicą, szukaj wspólnoty z zakonnicami! (Oczywiście zakładam, że ten zakon tudzież seminarium nie są z "ukrytych przyczyn"). Jesteś panną, miej mądre przyjaciółki i szukaj męża!  Wiem, że wszystko się może zdarzyć, ale, kurcze, nie wytawiajmy się na strzał! Czy to wogóle mądre, żeby młody ksiądz współpracował blisko i to przez dłuższy czas z młodą, niedojrzałą emocjonalnie kobietą? Gdzie rozwaga przełożonych? No i 10 minut pracy pooooszło na komentarz.... :/
B
boz
10 sierpnia 2012, 10:43
Samo życie - bez zakłamań :))
A
Amita
10 sierpnia 2012, 10:40
Świetny tekst. Po prostu.
A
arg
10 sierpnia 2012, 10:25
Artykuł płytki, plotkarski w sam raz dla niedojrzałych emocjonalnie facetów i nie zaspokojonych przez mężów chrześcijanek, które usiłują spełniać się jako przyzwoitki. Dlaczego zdjęto moje poprzednie komentarze,???? Czyżbym obraziła "kobietę" księdza, która pisze marne teksty w kazdym razie gorsze niż kto inny, ale za to miał ją kto wypromować. Za darmo i bezinteresownie???
B
boz
10 sierpnia 2012, 09:21
Miłość czy zakochanie nie jest grzechem nawet w relacji " kapłan kobieta" Tylko co z tą MIŁOŚCIĄ zrobimy to inna kwestia.Nie jest to wcale łatwe " przejście " dla ludzi dużej wiary. Jest to niesamowita walka, zmaganie się z sobą oraz z Panem Bogiem. Najłatwiej jest skrytykować ale spróbój to zrozumieć lub przez to PRZEJŚĆ przez wielką "udręke miłości". Czy się DA ..... tak ale w niesamowitej walce i ufości w Pana Boga, bo nic sama nie zdołam zrobić? "Kto chce pójśc za Mna niech się zaprze samego siebie"...i tej relacji jest to niesamowite wezwanie, wielki ból , smutek ....?
G
Grace
10 sierpnia 2012, 04:21
Jestem zdumiona komentarzami. Co jest zlego w tym, ze ksiadz sie zakochal ? jesli panuje rozumnie nad uczuciem i wie, ze jest poslubiony Bogu i Jemu ma sluzyc, i wie rowniez, ze nie wolno mu wchodzic w jakikolwiek romans z kobieta i niszczyc zarowno jej jak i swojego zycia ? Uczucia zlosci, gniewu, nienawisci, milosci posiada kazdy czlowiek, ksiadz rowniez nie jest pozbawiony tych uczuc. Problem polega na zaakceptowaniu tych uczuc i kierowania nimi rozumnie. Po cos ten rozum jest dany czlowiekowi.
D
Domqa
10 sierpnia 2012, 00:19
 Heh, Dzięki Ula, ale dzisiaj pomagam komu innemu się wydostać. Bez względu na to, jak zabrzmiałam, nie pisałam o sobie. Zgadzam się, to jest walka o życie. Pozdrawiam, dobrego wieczoru.
E
Ewa
10 sierpnia 2012, 00:09
Madrze napisane. Pozdrawiam.
U
ula
9 sierpnia 2012, 23:32
Podjęcie takiej decyzji to walka o dalsze życie.Trzeba się odważyć i zrobić pierwszy krok .Nie warto marnować życia w takiej chorej relacji.Przedłużanie będzie boleć jeszcze bardziej.Odwgi !!!Dasz radę tylko uwierz Bogu i uwierz w siebie.
D
Domqa
9 sierpnia 2012, 23:01
 Wysłałąm post przed przeczytaniem Twojej drugiej wiadomości. Być może masz rację. Nie jestem psychologiem, nie wiem. Recepta brzmi dość prosto, ale chyba nie jest tak prosta do wykonania. W końcu zwykle wiemy, jak powinniśmy postąpić. A jednak...każdy chyba zna swoją słabość, a czasem zwyczajną głupotę. Tak czy inaczej, chodziło mi tylko o dostrzeżenie różnych stron tej sytuacji.  
D
Domqa
9 sierpnia 2012, 22:56
 Ja znam więcej 20 i 20-paro letnich. Niemniej "namolnych" od samych księży. Więc chyba mamy inny obraz. Dla mnie taka samo odpowiedzialność jest po obu stronach - do tanga trzeba dwojga. Tyle że zwykle to kobiety wychodzą w oczach "społecznych" na te złe. I naprawdę nie mają za bardzo do kogo się z tym zwrócić. 
U
ula
9 sierpnia 2012, 22:53
Jedynym lekarstwem dla tak uwikłanej kobiety jest natychmiastowe zerwanie tej relacji oraz pomoc duchowa i psychologiczna.Najlepiej rekolekcje ignacjańskie.Tutaj przepracowania potrzebuje relacja z ojcem,bo zazwyczaj tam tkwi źródło wikłania się w tego typu relacje.
U
ula
9 sierpnia 2012, 22:46
To są najczęściej 30-40 letnie kobiety,które doskonale wiedzą co robią.Oczywiście nie usprawiedliwiam księży,którzy powinni pamiętać,że takiej kobiecie poza wątpliwą przyjemnością mogą ofiarować tylko cierpienie,ale takie kobiety potrafią być bardzo namolne i nie odpuszczą póki nie osiągną celu.Potrafią nawet składać różne przyrzeczenia i wchodzić prawie na ołtarz.Tylko co wtedy robią inni członkowie takich wspólnot...Zazwyczaj żyją problemami osobistymi księdza zamiast mu je uświadomić...
D
Domqa
9 sierpnia 2012, 22:46
 Masz rację Ula. Tak jak księża doskonale wiedzą, że wolni nie są. A jednak...dzieje się. Więc jak - "zakochany ksiądz", to potrzebujący, którego trzeba wesprzeć z taktem, cierpliwością i miłością, a "zakochana w księdzu", to głupia, naiwna i sama się wpakowała, więc niech sobie cierpi...? Złamana noga boli tak samo, czy jest złamana z własnej winy czy też nie. 
D
Domqa
9 sierpnia 2012, 22:44
 Masz rację Ula. Tak jak księża doskonale wiedzą, że wolni nie są. A jednak...dzieje się. Więc jak - "zakochany ksiądz", to potrzebujący, którego trzeba wesprzeć z taktem, cierpliwością i miłością, a "zakochana w księdzu", to głupia, naiwna i sama się wpakowała, więc niech sobie cierpi...? Złamana noga boli tak samo, czy jest złamana z własnej winy czy też nie. 
O
Ola
9 sierpnia 2012, 22:33
@Ula No z jednej strony tak. Ale z drugiej...jednak w grupkach duszpasterskich różnych większość stanowią młode dziewczyny, dla których taki dorosły facet, do tego w pewnym sensie "w mundurze" bywa zwyczajnie fascynujący... I niektórzy księża trochę się w tych "ochach" i "achach" pławią, a prawa do tego nie mają.
U
ula
9 sierpnia 2012, 22:01
Przepraszam,ale te kobiety doskonale wiedzą,że ksiądz nie jest wolnym mężczyzną tak jak  żonaty mężczyzna.Wchodzą w te związki na własną odpowiedzialność.Przeważnie to już nie są naiwne nastolatki a dojrzałe kobiety.
O
Ola
9 sierpnia 2012, 21:59
Generalnie artykuł mi się podoba. To znaczy ta wymowa, że wielu księży się stara i walczy, i że jednak nie są takimi cynicznymi oszustami, jak się ich przedstawia w mediach. Jednego tylko nie rozumiem. Autorka napisała: "Ksiądz, widząc, że ja także stałam mu się bliska, postanowił wziąć odpowiedzialność za mnie i za siebie, i uciąć to, co mogło być początkiem dramatu." Czy ten ksiądz uzasadnia ówczesną swoją decyzję własnym uczuciem, tym, że sam się też za bardzo przywiązał? Czyli, gdyby się nie przywiązał, to mógłby na to uczucie z drugiej strony przyzwolić? Mam nadzieję, że nie, bo to by było naprawdę okropne.
D
Domqa
9 sierpnia 2012, 21:28
Szkoda tylko, że te kobiety nie mają nikogo, kto im pomoże uporać się z takaą historią - "cierpliwie, dyskretnie, z taktem i miłością". Zostają z połamanym życiem, "trudnym sekretem", często porzucane po wielu latach, bo Panu Księdzu przypomniało się, że jednak powinien zadbać o swoje kapłaństwo. Zjawisko jest chyba większe niż nam się zdaje. Więc, choć felieton świetny, napisałabym, że "każda parafia ma na swoim koncie CZASEM wyssane z palca, a PRZEWAZNIE niestety prawdziwe historie" tego typu. Szkoda.
U
ula
9 sierpnia 2012, 20:49
To dobry artykuł.Tak to ksiądz ma nie pozwolićć na dalszy rozwój takich relacji,to On ma postawić stanowco granicę.W przypadku ,,napalonych panienek" dorabiających do tego ideologię bardziej niż stanowczo nie pozwolić sobie schlebiać i nie pozwolić takiej kobiecie wchodzić za sobą na ołtarz.
9 sierpnia 2012, 20:29
 Zdążyłem już polubić Pani felietony bo iciekawe problemy Pani porusza i myślę że pisze Pani szczerze z chrześcijańskiej perspektywy(w moim odczuciu)i ciekawie .Dziękuję , pozdrawiam i czekam na następne
V
vitek
9 sierpnia 2012, 20:18
 Przydałoby się jednak poruszyć na łamach deon.pl problem tych księży, którzy rzeczywiście mają kochanki.
Krzysztof Mierzejewski
9 sierpnia 2012, 19:43
Pięknie napisane. Dziękuję, Pani Aniu!
Krzysztof Mierzejewski
9 sierpnia 2012, 19:42
Pięknie napisane. Dziękuję, Pani Aniu!
G
Grzegorz
9 sierpnia 2012, 16:16
Trzeba nam więcej mądrości i dużo odporności ... na plotkarskie gazety, których redaktorzy naczelni zrobią wszystko aby podnieść nakład, aby więcej zarobić.
Katarzyna Rybarczyk
9 sierpnia 2012, 16:00
Chciałabym dać temu tekstowi 6 albo i 10 gwiazdek :)