Zhejtowany wystrój kościoła
Coraz częściej słychać wołanie o poważną rozmowę w Kościele w Polsce. Problem w tym, czy jeszcze jesteśmy w stanie rozmawiać, czy już tylko bluzgać. Nawet w sprawie wyglądu wnętrza pojedynczej świątyni.
„Gorzej niż w zborze. Wygląda jak połączenie sali konferencyjnej z jakimś magazynem”. „Przykro mi, że teraz realizowany będzie projekt, który zdaje się mówić, że Boga nie ma”. „Tragedia, wygląda jak zbór wyznawców św. Zicheronga z relikwiami w tej rozdzielni za ołtarzem na tej krzywej ścianie”. Takie komentarze można przeczytać pod internetową prezentacją projektu wnętrza jednego z kościołów katolickich w Katowicach. Oczywiście, są też wpisy w zupełnie innym tonie, ale to te i im podobne przykuwają uwagę. Nie tylko mediów.
Były w Polsce takie czasy (wcale nie tak dawno), w których za projektowanie świątyń katolickich brali się też ludzie mający znikome pojęcie o liturgii i podstawowych funkcjach tego rodzaju obiektów. Efekty takich eksperymentów bywały katastrofalne. Np. w jednej parafii autorzy projektu świątyni, mimo protestów ze strony proboszcza i niektórych wiernych, tak rozplanowali wyposażenie wnętrza, że dla sprawnego przeprowadzenia liturgii celebransowi przydałyby się wrotki albo rolki. Ostatecznie bez ich wiedzy tuż przed poświęceniem kościoła poprzestawiano poszczególne elementy wystroju w spontanicznej próbie połączenia troski o elementarne piękno, świętości miejsca i zdrowego rozsądku.
Później w tym kościele kilkakrotnie zmieniano jego wewnętrzny wygląd, czyniąc go stopniowo coraz piękniejszym i coraz bardziej dającym poczucie sacrum miejscem. Zmiany odeszły daleko od wersji, jaką ujrzeli uczestnicy uroczystej konsekracji świątyni. Ale choć upłynęło już trochę lat, wciąż jeszcze można spotkać parafian z rozrzewnieniem wspominających jako najlepsze i najwłaściwsze estetycznie owo mocno prowizoryczne rozwiązanie z pierwszych dni funkcjonowania nowo wybudowanego kościoła.
Zagospodarowanie przestrzeni przeznaczonej do sprawowania liturgii i do modlitwy ma znaczenie. Wędrując po naszej Ojczyźnie można spotkać wnętrza, w których wiele osób ma problemy z modlitewnym skupieniem lub z udziałem we Mszy św. W tych samych kościołach czy kaplicach inni potrafią godzinami czuwać na modlitwie i chwalą wystrój, jako pomagający im odczuć bliskość Boga. Nie tylko estetyczne potrzeby i oczekiwania wobec takich obiektów są u poszczególnych wiernych bardzo różne. Są ludzie, którzy znakomicie doświadczają religijnych przeżyć w barokowej wspaniałości i są tacy, którzy nade wszystko chwalą sobie ludową prostotę drewnianego kościoła.
Historia pokazuje, że kształt świątyń katolickich nader rzadko jest efektem szerokich konsultacji społecznych. Nawet wtedy, gdy powstają one dzięki datkom licznych wiernych. Gdyby pójść drogą spełniania pragnień i wymagań poszczególnych ofiarodawców i wiernych, pragnących jak najlepiej poczuć się w sakralnym miejscu, powstawałyby pokraczne kompilacje czy wręcz przypadkowe połączenia licznych prywatnych kapliczek. A przecież świątynia jest w Kościele katolickim przede wszystkim miejscem gromadzenia się wspólnoty połączonej wiarą w Jezusa Chrystusa. Służy oczywiście także indywidualnej pobożności, ale nie może się to odbywać kosztem całego zgromadzenia wiernych.
Sytuacja, do jakiej doszło w ostatnich dniach w związku z upublicznieniem przez dominikanów wizualizacji planowanych zmian wnętrza kościoła pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Katowicach pokazuje, że tego rodzaju kwestie wciąż są w stanie wzbudzić w Polsce nie tylko spore zainteresowanie, ale również ogromne emocje. Zapewne najnowsza propozycja zestawiona z wcześniej przez katowickich zakonników prezentowanymi projektami, wielu zaskoczyła. Jednak nawet największe zaskoczenie nie uprawnia do takich reakcji, jakie można znaleźć na społecznościowym profilu parafii. „Bluzganie na sztukę bym jeszcze zrozumiał, ale to co smutniejsze, a nawet przerażające, to że znów pokazujemy jakby mimochodem, jak potwornie głodni [jesteśmy] podziałów i niechęci” - zauważył Piotr Oleś OP. Szczególnie niepokojące są dość liczne komentarze krytyczne odwołujące się do miejsc modlitwy innych wyznań chrześcijańskich. Są nie tylko obraźliwe i pisane z pozycji wyższości (co szczególnej wymowy nabiera u progu kolejnego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan), ale także opierają się niejednokrotnie na nieprawdziwych i krzywdzących stereotypach. Forma wyrażania opinii, użyte porównania, wiele mówią o ich autorach.
To, co się dzieje wokół planowanej zmiany wystroju wnętrza katowickiej świątyni dowodzi, jak silne są wśród wiernych Kościoła katolickiego w naszej Ojczyźnie tendencje do prywatyzacji wiary, dostosowywania jej do własnych potrzeb. Tendencje te obejmują również niejednokrotnie sferę liturgii i przestrzeń sakralną. Drobnym przejawem tych tendencji okazują się legendarne już w niektórych parafiach spory wokół wystroju kościoła przy okazji udzielania sakramentu małżeństwa. „To nasza uroczystość i mamy prawo przeżywać ją w takim otoczeniu, jakie nam się podoba” - można niejednokrotnie usłyszeć. Wbrew pozorom, między takimi żądaniami a niektórymi komentarzami do nowego wystroju świątyni w centrum Katowic, nie ma wielkiej różnicy. Stoi za nimi to samo myślenie o Kościele.
Skomentuj artykuł