Znaleźć biskupa
Moja diecezja z wielką nadzieją oczekuje na nowych biskupów.
Po zakończeniu II wojny światowej Kościół francuski musiał uporać się z problemem współpracy dużej części kleru z kolaboracyjnym rządem Vichy oraz z niemieckim okupantem. Przed nuncjuszem apostolskim w Paryżu, biskupem Angelo Giuseppe Roncallim, stanęło zadanie wymiany większości francuskiego episkopatu. Generał de Gaulle domagał się wymiany wszystkich biskupów. W krótkim czasie nuncjusz znaleźć musiał stosownych kandydatów do zastąpienia skompromitowanych w trakcie niemieckiej okupacji członków episkopatu.
Każdego tygodnia Roncalli (późniejszy papież Jan XXIII) pakował w poniedziałek do walizki bieliznę na zmianę i wsiadał do samochodu, aby podróżując po Francji osobiście poszukiwać i poznawać kapłanów. Wśród proboszczów parafii w dużych i małych miastach oraz małych wioskach spodziewał się znaleźć księży godnych sakry biskupiej. Zasięgając opinii o kandydatach późniejszy święty papież spotykał się zarówno z duchownymi jak i ze świeckimi. Odbył setki rozmów. Kto wie jaki wpływ miały te spotkania na późniejszą decyzję o zwołaniu soboru powszechnego.
Koniec końców, do wymiany episkopatu w skali oczekiwanej przez władze Francji nie doszło. Zmiana nastąpiła tylko w kilku diecezjach. Gdy w styczniu 1953 roku Roncalli opuszczał Paryż, zostawszy kardynałem i patriarchą Wenecji, francuski episkopat był w trakcie układania trudnych relacji z nową władzą.
Moja diecezja z nadzieją oczekuje na nowych biskupów. Zarówno ordynariusz, jak i biskup pomocniczy weszli w ubiegłym roku w wiek emerytalny i papież przyjął ich rezygnację.
Spodziewam się, że trwa poszukiwanie kandydatów do objęcia pasterskich urzędów. Wyobraźnia podpowiada mi obrazy, jak to nuncjusz apostolski na wzór biskupa Roncalliego pakuje walizkę i jeździ po parafiach mojej i innych diecezji, „zasięgając języka” o proboszczach, którzy bez rozgłosu duszpasterzują w miastach i wsiach mojej ojczyzny. A może spotkał już tych kilku kapłanów, którzy w opinii parafian i kolegów w sutannach, jak nikt inny nadają się do noszenia biskupiego pierścienia?
Za chwilę jednak wracam do rzeczywistości Kościoła jaki znam i budzę się z obawą, że poszukiwania odpowiednich kandydatów do święceń biskupich nie wychodzą poza biurka nuncjatury i kurialnych budynków.
A może się mylę?
* * * * *
Artykuł ukazał się pierwotnie na blogu autora.
Skomentuj artykuł