Kongo: nieznany los uprowadzonych kapłanów
Nieznany jest los trzech księży porwanych w październiku ub. r. w Demokratycznej Republice Konga. Uprowadzeni kapłani są Kongijczykami i należą do augustiańskiego zgromadzenia asumpcjonistów. Lokalny Kościół alarmuje, że policja nie wszczęła żadnego poważnego dochodzenia w ich sprawie.
Coraz częściej pojawiają się też głosy, iż porwania dokonano nie dla okupu, ale po to, by zastraszyć miejscowe duchowieństwo zaangażowane w obronę praw człowieka i ujawnianie przypadków nadużyć ze strony władz. Chodzi m.in. o nielegalną eksploatację zasobów mineralnych oraz cichą zgodę na ingerencję sił zagranicznych na terenie Konga.
Księża są tam praktycznie jedynym głosem tych, których prawa są nagminnie łamane. Za tą wersją zdarzeń zdaje się przemawiać fakt, że do miejscowego biskupa po okup zgłosiło się już wielu rzekomych porywaczy. Ślad po nich jednak ginął, gdy byli proszeni o przedstawienie jakichkolwiek dowodów, że porwani kapłani są w ich rękach.
Na terenie diecezji Butembo-Beni, gdzie leży parafia, w której pracowali trzej kongijscy księża, trwa nieustanna modlitwa o ich uwolnienie.
Świeccy katolicy apelują do władz Demokratycznej Republiki Konga o przywrócenie bezpieczeństwa we wschodnich regionach kraju. Chodzi głównie o teren Północnego Kiwu, gdzie od miesięcy ze wzmożoną siłą działają rebelianci posuwając się do mordów, grabieży i masowych gwałtów.
Stojący na czele stowarzyszenia kongijskich katolików Nicolas Londiringa wskazuje w tym kontekście na szczególnie dramatyczną sytuację ludności cywilnej oraz fakt, że ofiarami rebeliantów coraz częściej padają także pracownicy organizacji humanitarnych niosących pomoc na wschodzie Konga. Dane na ten temat są wciąż prowizoryczne. Szacuje się, że tylko w regionie Ituri zabito w ubiegłym roku 88 pracowników organizacji opiekujących się kongijskimi uchodźcami.
Skomentuj artykuł