„Kościół nie ma wrogów". Męczennicy Ewangelii wyzwolenia

Beatyfikacja o. Rutilio Grande, o. Cosme Spessotto oraz Nelsona Lemusa i Manuela Solorzano na Plaza de las Americas w stolicy Salwadowru (fot. Rodrigo Sura/PAP/EPA)

„Kościół nie ma wrogów, nawet jeśli niektórzy sami się nimi deklarują” - powiedział oklaskiwany przez wiernych kard. Gregorio Rosa Chávez, który przewodniczył w San Salwadorze uroczystości beatyfikacji czterech męczenników, którym odebrano życie, bo za bardzo kochali.

W sobotę 22 stycznia zostali beatyfikowani jezuita o. Rutilio Grande, jego dwaj świeccy towarzysze oraz franciszkański misjonarz o. Cosma Spessotto. W homilii usłyszeliśmy słowa o bezbronnym ludzie, który odnajduje swoją moc we krwi męczenników, w świadectwie życia tych, dla których Słowo Boże ma wartość i jest skuteczne. Padły słowa potępiające przemoc i nawołujące do naśladowania błogosławionych. Ponad głowami wiernych zgromadzonych na placu w stolicy Salwadoru, diakoni i prezbiterzy wnieśli w procesji relikwie męczenników. Lud śpiewał o pokoju i pojednaniu, diakon czytał z Ewangelii słowa Jezusa: „"Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam" (Łk 12,49-51).

Gdy zaczynamy traktować Ewangelię poważnie, to wiele ryzykujemy. "Jeśli pozostaniemy wierni naszemu charyzmatowi kapłańskiemu i zakonnemu, nawet działając roztropnie, rychło spotkamy się ze sprzeciwem ze strony tych, którzy w dzisiejszym społeczeństwie przemysłowym postępują niesprawiedliwie. Niektórzy z nich uchodzą za doskonałych chrześcijan i naszych dobroczyńców i przyjaciół, a nawet są członkami naszych rodzin, ale i tak oskarżą nas o marksizm i burzenie porządku społecznego. Przestaną nam okazywać życzliwość i zaufanie, odmówią materialnego wsparcia. Czy jesteśmy gotowi przyjąć tę odpowiedzialność, wejść na trudną drogę krzyża, mimo niezrozumienia ze strony władz cywilnych i kościelnych oraz naszych najlepszych przyjaciół? Czy jesteśmy gotowi dać temu świadectwo w naszej pracy i w naszym stylu życia?[1]" - pytał jezuitów w 2008 roku ówczesny generał zakonu o. Peter-Hans Kolvenbach SJ wspominając proroczą rolę swojego poprzednika o. Pedro Arrupe.

Żywą ilustracją tych słów jest męczeństwo ojca Rutilio Grande SJ, który w latach siedemdziesiątych, w jednej parafii w Salwadorze, zaprosił wiejską ludność do wspólnego stołu. Czytali razem Biblię rozpoznając w uciemiężonym Izraelu własną historię. Natychmiast zaczęto ich postrzegać jako wrogów wielkich właścicieli ziemskich i przedsiębiorców, którzy dorobili się na społecznej nierówności i próbowali sprowadzić przesłanie Kościoła do opium podawanego prostemu ludowi. Możni i wpływowi katolicy nie chcieli, aby biedota myślała o swojej ziemskiej niedoli. Woleli, aby cierpiąc miała nadzieję na nagrodę po śmierci. Dumni z uprzywilejowanych miejsc podczas liturgii, wspierani przez skorumpowanych hierarchów, nie chcieli, aby wieśniacy poczuli się bardziej kochani przez Boga i by uwierzyli, że królestwo Boże jest już obecne pośród nich.

DEON.PL POLECA

W filmie fabularnym „Romero” (1989) widzimy ojca Tilio, bo tak nazywali go jego parafianie, jak przemawia do zgromadzonego w mieście tłumu. Ten iście hollywoodzki obraz ma niewiele wspólnego z rzeczywistą pracą jezuity. Nie był kimś znanym w Salwadorze. Nie gromadził takich tłumów jak ojciec Popiełuszko. A mimo swojej cichej pracy w wiejskiej parafii stał się dla rządzących osobą na tyle niewygodną, że postanowili go zabić.

Ojciec Rutilio Grande SJ oraz jego współpracownicy Manuel Solorzano i Nelson Rutilio Lemus zginęli 12 marca 1977 roku w samochodzie ostrzelanym przez rządowe bojówki. Ojciec Rutilio miał 49 lat, Manuel 72 lata, a najmłodszy Nelson niespełna 17.

Ojciec Grande urodził się 5 stycznia 1928 roku w El Paisnal, wiosce znajdującej się na terenie parafii „El Señor de las Misericordias Aguilares”, której proboszczem został w 1972 roku. „Ludność wiejska, do której sam należał i której służył z oddaniem jako duszpasterz, znajdowała w nim bliskiego, ofiarnego i życzliwego zakonnika”[2] – napisał w liście do współbraci obecny generał zakonu jezuitów, o. Arturo Sosa. Jego powołanie było przepojone lekturą Biblii i ożywione duchem zakończonego niedawno Soboru Watykańskiego II.

Po długiej zakonnej formacji, jaką odbył w Ekwadorze, Panamie, Hiszpanii i Belgii, powrócił w 1965 roku do Salwadoru i został posłany do pracy w seminarium w stolicy kraju. Odpowiadał za formację społeczną przyszłych księży. Pierwszym zadaniem, jakie przed sobą postawił, było włączenie seminarzystów w pracę pośród najuboższych. W okresie wakacji zabierał ich na wieś, by mogli doświadczyć życia prostych ludzi. Był naturalnym kandydatem na rektora seminarium, ale jego metody zaczęły wkrótce wzbudzać nieufność władz seminarium i w krótkim czasie popadł w konflikt z większością biskupów.

Podczas uroczystości Przemienienia Pańskiego w roku 1970 głosił w katedrze homilię wzywając rządzących krajem do solidarności z ubogimi. Zachęcał mieszkańców najbogatszej dzielnicy do przemiany serc, do stania się godnymi mieszkańcami świętej ziemi noszącej imię Zbawiciela (El Salvador). Tu każdy powinien przemienić się w Chrystusa. Na Mszy św., której przewodniczył arcybiskup San Salwadoru, obecny był prezydent kraju, wiceprezydent, generał sił zbrojnych i wielu kościelnych hierarchów. Nie w smak była im krytyka elit i upominanie się księdza o niesprawiedliwie traktowanych. „Kto stanowi suwerenny lud? – pytał retorycznie. Zdecydowana większość, czy nieliczna mniejszość? Która z tych grup spychana jest w rzeczywistości na margines tego narodu?”[3]. Po takich słowach mógł się pożegnać z przepowiadaną mu funkcję rektora seminarium.

W 1972 roku mianowano go proboszczem w Aguilares. Nowe zadanie uczyniło ojca Grande rzecznikiem biednych, z którymi dzielił los, pasterzem walczącym o sprawiedliwość. Rozpoczął od formacji liderów, zaangażowanych parafian, których rolą było animowanie grup biblijnych w 12 wioskach należących do parafii. Nazywał je podstawowymi wspólnotami kościelnymi (comunidades eclesiales de base). Jego dwunastu delegatów, apostołów Słowa, przewodniczyło tym wspólnotom, pomagając jej członkom rozumieć Słowo Boże w kontekście ich życia oraz stawiać odważne pytania dotyczące ich obywatelskich praw i społecznych problemów. “Musimy coś z tym zrobić, jeśli nie chcemy, by Chrystus bujał się dalej w chmurach”[4] – mawiał Rutilio Grande.

Jego przyjaciel z lat dzieciństwa wspomina, że jako dzieci spotykali się pod cytrusowym drzewem, ustawiali pod nim stół i bawili się w odprawianie mszy. Rutilio narzucał na ramiona kawałek materiału przypominającego stułę, brał w dłonie duży strąk z rozłożystego drzewa cassia grandis, popularnego w tamtych okolicach, wyłuskiwał z niego płaskie jak hostia nasiona i rozdawał dzieciom jako komunię. Wspólny stół Eucharystyczny pozostał na zawsze centrum życia parafian w jego rodzinnej miejscowości. Był to stół karmienia się Bogiem, który wyzwala, karmienia się Słowem, które przekłada się na życie i nie tylko obiecuje wieczność, ale jest skuteczne tu i teraz. Jeden z jezuitów, dyrektor szkoły w Indiach, nazwał go „mistykiem o otwartych oczach”. Rutilio wierzył, że biskupi i politycy rządzący krajem spojrzą kiedyś na naród oczyma Chrystusa.

Był utalentowanym mówcą głoszącym Słowo Boże z mocą. Niektóre jego homilie nie są łatwe do przetłumaczenia, gdyż posługiwał się językiem miejscowego ludu pełnym idiomów i określeń zrozumiałych jedynie w okolicznych wioskach. Z ambony potępiał przemoc nazywając zło złem i upominał się o reformy we wszystkich dziedzinach życia, od gospodarki i edukacji począwszy po postulat większego włączenia osób świeckich w liturgię.

W jednym ze słynnych kazań, w którym rządzących nazwał braćmi Kainami, wygłoszonym miesiąc przed śmiercią, wołał: „Bóg obdarował nas materialnym światem – wszystkich nas nim obdarował, bez wyjątku. A zatem świat jest wspólnym stołem nakrytym dla każdego, wystarczająco długim, aby każdy się przy nim zmieścił”[5]. Ojciec Grande kształtował społeczną świadomość tętniącego życiem Kościoła, umacniał w ubogich przekonanie, że są ludem Bożym, ludem wybranym, mającym ważną misję do spełnienia.

Święty arcybiskup Oscar Romero, przyjaciel i przełożony ojca Grande, który trzy lata później również zginął śmiercią męczeńską, powiedział na pogrzebie ojca Tilio: „Wyzwolenie, jakie głosił ojciec Grande wypływało z wiary: wyzwolenie, którego celem jest szczęście w Bogu; wyzwolenie, które ma swój początek w żalu za grzechy; wyzwolenie zakorzenione w Chrystusie, które jest jedyną mocą zdolną zbawić człowieka”[6]. Zanim ojciec Rutilio Grande wyruszył w swoja ostatnią drogę, jego ciało położono na stole przed jego kościołem obok ciał tych, którzy zginęli razem z nim. Abp Romero stał wtedy w ciszy przed tą tragedią i wypowiedział tylko jedno zdanie: „Co oni ci zrobili?”.

Zabili człowieka głębokiej modlitwy, zakochanego w Chrystusie i Jego ludzie. Źle rozumiana przez wielu Polaków teologia wyzwolenia, była dla ojca Tilio refleksją nad mocą Słowa Bożego a nie chwytaniem za broń i nawoływaniem do rewolucji. Propaganda szerzona przez tych, którzy chcieli utrzymać władzę nad prostym ludem, chciała przekonać świat, że teolodzy wyzwolenia to marksiści. I wielu przekonała. Niech ten nowy błogosławiony jezuita będzie dla nich wyrzutem sumienia i zachętą do nawrócenia.

Sobota 22 stycznia była w tym roku dla jezuitów na całym świecie dniem wielkiej radości. Również dla franciszkanów, gdyż w tym samym czasie został beatyfikowany ich współbrat ojciec Cosma Spessotto, 27-letni misjonarz zamordowany w Salwadorze w 1980 roku. Kule dosięgły go przy ołtarzu, gdy przygotowywał się do sprawowania Eucharystii. Zanim umarł, zdążył jeszcze przebaczyć swoim zabójcom. Czterech męczenników to ofiary okrutnych podziałów w narodzie, który podobnie jak mój naród, uważa się za katolicki. Potrzebujemy takich orędowników, by uczyć się od nich troski o ubogich i nie zniechęcać się w dążeniu do wyzwolenia tych pokładów miłości, jakie w sercu każdego chrześcijanina złożył Zbawiciel – El Salvador. Usiądźmy do wspólnego stołu, wystarczająco długiego, „aby każdy się przy nim zmieścił”.

Bibliografia

Rutilio Grande SJ, Homilies and Writings, Michael Glazier Inc, Wilmington (DE) 2015.

Rhina Guidos, Rutilio Grande. A table for all, Liturgical Press, Collegeville (MN) 2018.

Peter-Hans Kolvenbach SJ, P. Pedro Arrupe, Profeta de la Renovación Conciliar, [w:] Arrupe y Garaáte: dos modelos, Bilbao 2008.

Hedwig Lewis SJ, See with eyes of Christ. Blessed Rutilio Grande SJ, [w:] JIVAN, December 2021 – January 2022, s. 10-11.

Arturo Sosa, Beatyfikacja o. Rutillo Grande SJ, Manuela Solórzano i Nelsona Rutillo Lemusa, list do całego Towarzystwa, 3 stycznia 2022.

[1] Peter-Hans Kolvenbach SJ, P. Pedro Arrupe, Profeta de la Renovación Conciliar, [w:] Arrupe y Garaáte: dos modelos, Bilbao 2008, s. 108.

[2] Arturo Sosa, Beatyfikacja o. Rutillo Grande SJ, Manuela Solórzano i Nelsona Rutillo Lemusa, list do całego Towarzystwa, 3 stycznia 2022.

[3] Rutilio Grande SJ, Homilies and Writings, Michael Glazier Inc, Wilmington (DE) 2015, s. 30.

[4] Hedwig Lewis SJ, See with eyes of Christ. Blessed Rutilio Grande SJ, [w:] JIVAN, December 2021 – January 2022, s. 11.

[5] Rutilio Grande SJ, Homilies and Writings, Michael Glazier Inc, Wilmington (DE) 2015, s. 114.

[6] Hedwig Lewis SJ, See with eyes of Christ. Blessed Rutilio Grande SJ, [w:] JIVAN, December 2021 – January 2022, s. 11.

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

„Kościół nie ma wrogów". Męczennicy Ewangelii wyzwolenia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.