Kresowianie wołają o prawdę ws. ludobójstwa
Na Jasnej Górze trwa 19. Światowy Zjazd i Pielgrzymka Kresowian. Tegoroczne spotkanie wpisuje się w obchody 70. rocznicy ludobójstwa, dokonanego przez OUN UPA na Kresach, na kilka dni przed głównymi uroczystościami w Warszawie.
Jest okazją przede wszystkim do modlitwy za bestialsko zamordowanych, o należną im pamięć i godny pochówek.
Uroczystości zainaugurowała o godz. 9.30 Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu, podczas której homilię wygłosił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, nazywany przez Kresowian Kustoszem Narodowej Pamięci.
W kazaniu mówił, że "krwawa niedziela" z 11 lipca 1943 r. stanowiła apogeum ludobójstwa trwającego wiele lat, bo od 1939 r. do 1947 r., ludobójstwa dokonanego przez Ukraińską Powstańczą Armię na terenach dawnych Kresów RP. - To była opętańcza ideologia polegająca na mordowaniu tylko dlatego, że ktoś był innego narodu, należał do innej grupy etnicznej czy był innego wyznania - mówił ks. Isakowicz-Zaleski. Dodał, że o ile można zrozumieć, że część Ukraińców dążyła do utworzenia państwa według własnej wizji, to nie można zrozumieć i usprawiedliwić metod, jakimi chciano to osiągnąć.
- Opętańcza ideologia nacjonalistyczna zbudowana na teoriach, że można zabijać bezkarnie innych tylko dlatego, że pochodzą z innego narodu, zatruła umysły naszych braci prawosławnych i grekokatolików, Rusinów, Ukraińców. Można zrozumieć, że ci obywatele polscy, którzy byli pochodzenia ukraińskiego, chcieli własnego państwa, ale metody, jakimi się posługiwali, szczególnie Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i frakcja Stepana Bandery, to były metody barbarzyńskie. Niestety wybuch drugiej wojny światowej, podzielenie Kresów między dwóch okupantów - niemieckiego i sowieckiego, rozpoczęły kolejne akty, które słusznie nazywamy ludobójstwem - mówił kaznodzieja.
- To była niewyobrażalna zbrodnia, barbarzyństwo - powiedział ks. Isakowicz. Przypomniał, że tylko podczas jednej niedzieli, 11 lipca zniszczono 99 osad a w nich zakatowano i zamęczono, kilkadziesiąt tysięcy osób. - Zginęli głównie katolicy, którzy wybrali się na niedzielną Mszę św., podpalono kilkadziesiąt kościołów, ludzie płonęli żywcem - mówił kaznodzieja. Podkreślił, że tylko podczas "krwawej niedzieli" zamordowano 180 kapłanów, zakonników i kleryków. "Msze, które odprawiali, to niedokończone Msze wołyńskie, które mamy obowiązek dokończyć" - apelował kaznodzieja i odczytał nazwiska kilku kapłanów i metody jakimi pozbawiono ich życia. Przypomniał, że wśród pomordowanych byli także przedstawiciele innych narodów i grup, jak Żydzi czy Rosjanie, byli też Ukraińcy, którzy nie zgadzali się z "barbarzyńską ideologią Bandery".
W dalszej części homilii ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski z bólem zwrócił uwagę: "Ciągle mówi się, tak, był KL Auschwitz, tak, był Katyń, ale milczy się w sprawie Wołynia. Ostatnia uchwała senatu jest żenująca. Ucieczka w jakieś pokrętne półprawdy, ćwierćprawdy". Jego zdaniem, "także komunikat, deklaracja podpisana między Cerkwią greckokatolicką a Kościołem rzymskokatolickim w Polsce nie zawiera prawdy o ludobójstwie. Nie mówi się kto kogo zabił i dlaczego. Są eufemizmy ‘tragedia wołyńska’, ‘czystki etniczne’, wyczyścić to sobie można ubranie, jak jest pobrudzone, ale zabijanie kobiet, dzieci i starców, to nie jest czystka, to jest ludobójstwo". Dodał, że "na Kresach do tej pory nie ma pomników pomordowanych Polaków, Żydów, ale są pomniki zbrodniarzy, dowódców UPA".
Podkreślił, że "trzeba nam upominać się o prawdę, niezależnie od zgody Brukseli czy Kijowa, bo to jest nasz obowiązek". - Pamięć wyrażona na modlitwie to nasze zadanie, by ocalić tę część naszej historii, by pamięć o Kresach kolejny raz nie umarła, poprzez milczenie i zapomnienie - mówił ks. Isakowicz.
Podkreślił, że trzeba zgody, pojednania i przebaczenia. Dodał, że "my jako potomkowie Kresowian nie jesteśmy skłóceni z Ukraińcami, to jest naród chrześcijański, słowiański. Naszym wrogiem nie był naród ukraiński, była ideologia banderowska, i ta ideologia banderowska była wrzodem, który przeżarł część narodu ukraińskiego. Dlatego tym bardziej trzeba pamiętać o tych sprawiedliwych Ukraińcach, o tych uczciwych kapłanach greckokatolickich i prawosławnych, o tych, którzy pomagali, i którzy zachowali godność ludzką w tej sprawie".
Kończąc homilię ks. Isakowicz podkreślił, że "narody mają prawo upominać się o różne sprawy, nawet prowadzić pewne spory, ale podstawowym fundamentem religii chrześcijańskiej, a także wielu innych religii, i nawet tych systemów, które są z dala od chrześcijaństwa, jest to piąte przykazanie - nie zabijaj. Nie ma takiego usprawiedliwienia dla zabijania ludzi, a tym bardziej całych narodów. I dlatego po 70. latach powinniśmy wyraźnie powiedzieć: nie zabijaj! To jest ta dewiza, którą Kresowianie wynoszą, nie wolno zabijać, nie wolno niszczyć, na tym się nie zbuduje ani wolnego państwa, ani zgody, ani przyjaźni. Niczego się nie zbuduje".
Podczas Mszy św. został złożony chleb przywieziony przez młodzież z Wołynia w podziękowaniu za to, że w tym miejscu pamięć o Wołyniu może być podtrzymywana, z prośbą, by Maryja pomogła kroczyć drogą ku prawdzie.
- Chcemy dołożyć osobistą cegiełkę do aktu pamięci o ofiarach banderowskiego ludobójstwa - podkreślił Zdzisław Malinowski, członek Światowego Kongresu Kresowian. - Nie chodzi nam o jakieś roszczenia, ale o upamiętnienie ofiar ludobójstwa. Wołamy o prawdę historyczną i przyznanie się zbrodniarzy do tego bestialskiego aktu. Nie dotyczy to oczywiście całego narodu ukraińskiego, ale tej części zwyrodnialców, którzy w tak okrutny sposób mordowali nie tylko przecież Polaków - powiedział Malinowski. Dodał, że modlitwą Kresowianie ogarniają także Ukraińców, którzy również zginęli zamordowani przez banderowców.
- Z Jasnej Góry wciąż płynie wołanie o prawdę historyczną i pamięć - podkreśliła Danuta Skalska, rzecznik Kongresu, wskazując zwłaszcza na przedstawicieli władz państwowych.
- Gdzie jesteście? Czy rzeczywiście jesteście po stronie pamięci narodowej, po stronie tych, którzy o tę pamięć się upominają, bo mają do tego prawo i obowiązek, który nałożyli na nich ci, którzy spoczywają pod ziemią na Kresach Wschodnich? - pytała Skalska.
Przedstawicielka Kresowian hańbą nazwała głosowanie w Sejmie odrzucające uchwałę o ustanowieniu 11 lipca dniem pamięci o pomordowanych na Kresach Wschodnich. Podkreśliła, że "pamięć o zamordowanych nakazuje zebrać wszystkie siły i wszystkimi sposobami dobijać się i upominać o prawdę". - Trzeba pamiętać, by godnie żyć, trzeba nauczać młode pokolenie, pokazywać im tragizm tamtych czasów, nie oszczędzać dramatycznych widoków i scen pokazanych na zdjęciach czy filmach z ekshumacji grobów zbiorowych pomordowanych byle gdzie i byle jak - powiedziała Skalska.
Kresowianie apelują o masowy udział w warszawskich uroczystościach 11 lipca, przypominając, że dzień ten upamiętniający "krwawą niedzielę" jest symbolem wszystkich zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej Kresów Wschodnich.
Na program Zjazdu i Pielgrzymki Kresowian złożyły się także: Niedokończona Msza Wołyńska, którą stanowiła prezentacja multimedialna ukazująca nie tylko zbrodnię wołyńską i okrucieństwo morderców, ale również piękną i bogatą kulturę kresową sprzed 1939 r.
- Realizujemy ten pomysł wraz z patriotyczną młodzieżą, która w ten sposób chce dać wyraz ciągłości pokoleniowej pamięci o Dzieciach Kresów. Przygotowywana przez młodych prezentacja multimedialna to połączenie spektaklu teatralnego, filmów, fotografii archiwalnej, fragmentów starych kronik, muzyki. Skonstruowana w ten sposób Niedokończona Msza Wołyńska ma w swoich częściach pokazać koleje polskich, kresowych losów. Składają się na nią: Introit - Zaginiona Atlantyda - Życie codzienne na dawnych Kresach, Kyrie - Koniec naszego świata - wybuch II wojny światowej, Dies Irae - Dzieci Kresów - przywrócone pamięci i Agnus Dei - młodzi jako most - przenoszący pamięć o ofiarach ludobójstwa na następne pokolenia - powiedziała Danuta Skalska.
Podkreśliła, że musi przetrwać nie tylko pamięć o zbrodni wołyńskiej, ale także pamięć o tej wielkiej spuściźnie, wielkiej myśli polskiej, która tam na Kresach, we Lwowie, w Wilnie i wielu innych miejscach, się rodziła i która stanowi dziedzictwo nie tylko Polski, ale i Europy, musi trwać. - To nie tylko obowiązek Kresowian, ale wszystkich Polaków - stwierdziła rzeczniczka Kongresu Kresowian wymieniając nazwiska wielu wybitnych poetów, muzyków, architektów itd.
W liście otwartym Kresowianie podkreślają, że "podjęli próbę wkomponowania uroczystości na Jasnej Górze w kalendarz obchodów ogólnopolskich tak, aby podnieść ich rangę, wesprzeć naszą zbiorową modlitwą i z Jasnej Góry zaapelować o masowy udział w warszawskich uroczystościach w dniu 11 lipca". - Chcieliśmy także stworzyć taką rocznicową formułę Zjazdu, w której znalazłby dla siebie miejsce każdy, kto chciałby dołożyć osobistą cegiełkę do aktu pamięci o ofiarach banderowskiego ludobójstwa. Służyć temu ma "Wołanie z Jasnej Góry o prawdę i pamięć", Litania Wołyńska i koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu młodych Polaków z Wołynia a także Marsz Pokoleń Kresowych pod jasnogórski szczyt i złożenie pod figurą Matki Najświętszej - Krzyża Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN UPA.
Skomentuj artykuł