Krzysztof Dzieńkowski SJ: czy to gorszące słowa? Nie ma dla nich miejsca w Świętej Liturgii?
"To fundamentalne kłamstwo diabła, w które masowo wierzymy, to korzeń zła, grzech pierworodny" - napisał jezuita.
Krzysztof Dzieńkowski SJ, młody jezuita opisał na Facebooku spostrzeżenia, do jakich doszedł w czasie medytacji Pisma Świętego.
"Mamy olbrzymią trudność z tym, żeby dopuścić Boga do naszego życia - w całości. Tak jak cenzurujemy Pismo, żeby kogoś nie zgorszyć, podobnie robimy w naszej relacji do siebie, drugiego i Boga. Zanim Mu coś pokażemy, musi być zadbane, ugłaskane i poprawne" - opisał w swoich przemyśleniach.
Całość wpisu jezuity publikujemy poniżej:
piersi, pociecha, rozkosz
Czy to gorszące słowa? ????Nie ma dla nich miejsca w Świętej Liturgii?
Dziś zaskoczyły mnie one podczas medytacji Pisma Świętego. Jestem w Dublinie więc staram się otaczać językiem angielskim. Włączyłem medytacje z apką Pray As You Go (angielska Modlitwa w drodze - polecam
;)) i otrzymałem zachętę żeby spojrzeć na miłość Boga jako pełną czułości miłość matczyną. Bóg, który jest Matką. Było to nawiązanie do słów: Cieszcie się [z Jerozolimą]
ażebyście ssać mogli aż do nasycenia
z piersi jej pociech;
ażebyście ciągnęli mleko z rozkoszą
z pełnej piersi jej chwały.
(warto przeczytać całość https://wbiblii.pl/szukaj/Iz+66,10-14c)(ang. That you may be sucked , filled, from her consoling breast, that you may savour with delight her glorious breast)
Zaskoczyły mnie swoją bezpośredniością. Pełne piersi, piersi jej pociech, itd. Nie znam ich z liturgii. Sprawdziłem więc tuż przed Mszą w apce Pismo Święte i o dziwo … w polskich tekstach liturgicznych nie ma tego fragmentu. Jest wycięty.
Zamiast Iz 66, 10-14, mamy Iz 66, 10. 12-14
Także tak;) Nie wiem czemu, nie znam się (jeszcze :p), nie wnikam. Fakt ten nie jest najistotniejszy, ale przypomina mi o czymś bardzo ważnym. Mamy olbrzymią trudność z tym, żeby dopuścić Boga do naszego życia - w całości. Tak jak cenzurujemy Pismo, żeby kogoś nie zgorszyć, podobnie robimy w naszej relacji do siebie, drugiego i Boga. Zanim Mu coś pokażemy, musi być zadbane, ugłaskane i poprawne.
Seksualność jest be, nagość jest be, grzechy sprawiają, że chowamy się w krzaki. Uciekliśmy z raju, gdzie z dziecięcą ufnością byliśmy nadzy przed Bogiem. Teraz potrzebujemy zasłaniać się, doskonalić, retuszować. Bo przecież w tym stanie jesteśmy nie do przyjęcia. Nie możemy być kochani ot tak. Najpierw doskonałość i bezgrzeszność - później spotkanie z Tatą (kto w ogóle tak mówi to Boga?).
To fundamentalne kłamstwo diabła, w które masowo wierzymy, to korzeń zła, grzech pierworodny. Muszę się poprawić, udowodnić swoją wartość, bo Bóg mnie takim nie przyjmie (kim więc On jest?). Jestem nie do zaakceptowania, co dopiero mówić o tym, że ktoś tak mnie kocha, że oddał za mnie życie. To niemożliwe!!!
A przecież właśnie to jest centrum naszej wiary - Bóg kocha mnie teraz! Teraz!!! Nie takiego jakim chciałbym być, nie jakim byłem, nie jakim prezentuje się innym, ale takiego jakim jestem. I dopóki nie dam Mu się pokochać teraz, to każda zmiana z niechęci do siebie będzie uderzeniem w Jego szaloną, bezinteresowną miłość - ucieczką od niej. A przecież On jest Miłością. Uciekamy wiec od Taty, od Boga Ojca.
Apostoł Paweł w Rz 8,35-39 mówi wprost, że nic nie jest w stanie oddzielić nas od miłości Chrystusa.
Nic.
Jak wielką wolność musi mieć człowiek, który tym żyje? Jak piękne, odważne i pełne musi być to życie? Czy nie o taką doskonałość Bóg nas prosił? Jest więc o co wołać, jest czego poszukiwać. Bóg ma dla nas zawsze więcej.
Może dziś w ramach modlitwy stań nago w swoim pokoju i pozwól żeby Bóg patrzył na Ciebie z miłością. Jak matka na dziecko, które karmi piersią. Bóg może tylko kochać.
Edit:
PS Tuż po napisaniu obejrzałem zaprawę Daniel Wojda. Bardzo koresponduje. Jeśli smakuje Ci ten tekst to zapraszam - zadowolenie gwarantowane;) https://youtu.be/U2FXYw0RZBw Zbawia tylko miłość, ale czasem żeby przyjąć tę wprost od Boga, potrzebujemy człowieka, który spojrzy na nas z miłością. Wtedy będziemy w stanie spotkać sie z Tatą. Tym spojrzeniem jest spojrzenie Jezusa, który zawsze widzi prawdę o nas (przebija się spojrzeniem przez warstwę "pożyczonej biżuterii" - dzięki Grażyna
;)), widzi nas w głębi pięknych, tak po prostu, jako Boże dzieci. Kiedy zauważamy w innych dobro, to jakby Jezus zabawiał ich naszym spojrzeniem. PS 2
Podziel się w komentarzu jeśli znasz fragmenty z Pisma o matczynej miłości Taty:D
Skomentuj artykuł