Ks. Boniecki spotkał się z czytelnikami w BUW

Ks. Boniecki spotkał się z czytelnikami w BUW
Ks. Boniecki spotkał się z czytelnikami w BUW (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
KAI / ad

O samopoczucie "po zakneblowaniu ust", Nergala, Radio Maryja, krzyż w Sejmie i kondycję intelektualną polskiego Kościoła padły pytania podczas promocji książki ks. Adama Bonieckiego "Lepiej palić fajkę niż czarownice", która odbyła się 17 grudnia w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (BUW). W pierwszej części spotkania pytania zadawała Monika Olejnik, w drugiej uczestniczący w promocji książki czytelnicy.

Spotkanie pt. "Zakaz i kropka" zorganizowały redakcja "Tygodnika Powszechnego", Wydawnictwo "ZNAK" oraz BUW.

Pojawienie się ks. Bonieckiego wywołało owację na stojąco zgromadzonych w BUW czytelników.

- Dziękujemy, że tak licznie przybyliście państwo w stolicy na spotkanie z krakowskim tygodnikiem - powiedział witając zebranych redaktor naczelny "TP" Piotr Mucharski. Podziękował władzom uczelni za udostępnienie sali BUW i zaprosił do wysłuchania "Kolędy dla zmęczonych" śpiewanej przez redakcję tygodnika. - Święta to czas pokoju, ale nie zawsze jest pokój - mówił dalej Mucharski. W krótkich słowach opowiedział o poprzedzającej Dzień Wszystkich Świętych "Kropce nad i", programie autorskim Moniki Olejnik, który spowodował zakaz wypowiadania się dla mediów ks. Bonieckiego. - Na pewno nie będzie to dziś powtórka jeden do jeden, ale myślę, że będzie równie ekscytująco - powiedział.

- Jestem wzruszona, że ponownie mogę spotkać się z ks. Adamem, mam nadzieję, że po tym spotkaniu nie będę smażyć się piekle - stwierdziła Monika Olejnik. Dziennikarka przypomniała swoje ostatnie pytanie z programu "Kropka nad i", czy krzyż powinien wisieć w Sejmie. - Obie odpowiedzi są dobre - powiedział ks. Boniecki. Dziennikarka powiedziała, że już wtedy po programie, powiedziała ks. redaktorowi: "Czuję, że będzie niedobrze". - I tak się stało - podkreśliła.

- To jest bardzo klasyczne napięcie między instytucją a mediami. Jesteśmy cząstką większej całości. Każda instytucja źle znosi ingerencje publiczne, medialne, niesterowane. Kościół jako instytucja też wolałby, żeby mówić o niektórych sprawach ciszej lub by było to bardziej ustalone - powiedział ks. Boniecki. Były redaktor naczelny "TP" stwierdził, że rozumie to "poczucie dyskomfortu, że wprowadza się zamieszanie, tam gdzie powinno być unisono". Dodał jednak, że istnieje cały obszar sfery wypowiedzi, gdzie powinna panować wolność.

Ks. Boniecki mówił, że odpowiedź na pytanie Moniki Olejnik w sprawie krzyża okazała się zbyt skrótowa. - To jest materiał na pięć minut tekstu. Ktoś, kto chce wyłowić coś, czego użyje potem jako kamienia, zatrzymuje się na tym jednym zdaniu i na nim kończy - powiedział. Były redaktor naczelny "TP" przyznał, że cała sytuacja stała się dla jego przełożonych trudna i kłopotliwa, i że jej skutki prawdopodobnie nie zostały do końca przewidziane.

Pytany o stosunek do Nergala, ks. Boniecki stwierdził, że dziwi go brak reakcji ze strony Episkopatu Polski i "prawdziwych katolików", którzy nie zauważyli, że nagrodę Fryderyka odbierał w Bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa na warszawskiej Pradze. Głosy oburzenia po zaproszeniu wokalisty do jury i list bp. Meringa nazwał użyciem "zbyt wielkich armat".

Ks. Boniecki krytycznie odniósł się do książki abp. Michalika "Raport o stanie Kościoła w Polsce". Wytknął przewodniczącemu Episkopatu Polski, że o "Tygodniku" wypowiada się nieprzychylnie, a przyznaje się, że go nie czyta.

Mówiąc o "Tygodniku Powszechnym" ks. Boniecki podkreślił jego rolę w budowanie dialogu i porozumienia. - To jest ryzyko, które tygodnik wziął na siebie. Wcale nie jest powiedziane, że my z tego dobrze wychodzimy. To znaczy szukać takiego sposobu rozmawiania o Kościele, o sprawach wiary, o problemach, żeby to było zrozumiałe dla ludzi, którzy nie są wierzący, nie są w Kościele, którzy nie są w naszym kosmosie katolickim. Punktem wyjścia jest, żeby słuchać tego, co oni mówią. Może się okazać, że Nergal nie jest szatanem, może okazać się, że prof. Środa nie jest oszalałą ateistką. Trzeba posłuchać ich i "Tygodnik" to robi - podkreślił.

Pytany "o zachwyt niektórych hierarchów Radiem Maryja", ks. Boniecki zwrócił uwagę, "na skuteczność, zasięg i siłę jego oddziaływania". - Zostało stworzone coś, co jest bardzo bliskie wizji społeczeństwa obywatelskiego. Może nie w stu procentach, ale uruchomiło ogromne siły, zwróciło uwagę na religię, katolicyzm, chrześcijaństwo. W takim świecie, gdzie jest poczucie ekspansji procesów laicyzacyjnych, spychania na margines Kościoła. Radio Maryja wydaje się miejscem, które to ratuje, i to może zachwycać - powiedział. - Tak jak nie żądam, żeby zwolennicy Radia Maryja uznali mnie za męża opatrznościowego, to proszę, żeby pozwolili mi też pozostać przy moich przekonaniach. To jest chyba właśnie wolność, pluralizm i styl, którego uczyłem się przez 17 lat w Watykanie, patrząc na Jana Pawła II - dodał.

Monika Olejnik pytała ks. Bonieckiego także o to, jak znosi "zakneblowanie". Były redaktor naczelny "TP" powiedział, że nie chce być traktowany "jak męczennik, którego dosięgła inkwizycja". Podkreślił, że jego obecność w mediach była pewnym wycinkiem działalności, który bardzo sobie cenił i lubił, bo pozwalała mu spotykać się z nowym odbiorcą, spoza kręgu "Tygodnika". Dodał, że zakaz nie obejmuje spotkań, głoszenia kazań, mediów związanych z "TP" obecnym także w Internecie. - Ta decyzja moich przełożonych wywołała także pozytywne skutki, refleksję nad wolnością w Kościele, nad jego miejscem. Nie przeżywam tego w kategoriach tragedii, czy nawet zakneblowania - powiedział.

Czytelnicy pytali ks. Bonieckiego m.in o to, czy miał okazję rozmawiać z Janem Pawłem II na temat wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, zwłaszcza w świetle niedawnego wywiadu Michaiła Gorbaczowa, w którym ostatni przywódca ZSRR mówił o przychylności papieża do decyzji gen. Jaruzelskiego. Redaktor "TP" z całą mocą wykluczył taką możliwość. Podkreślił, że Jan Paweł II miał sprecyzowany pogląd na ten temat i wielokrotnie wskazywał, że stan wojenny był złą i dramatyczną dla Polaków decyzją.

Jeden z czytelników, który przyznał, że dopiero po sprawie zakazu wypowiedzi dla ks. Bonieckiego sięgnął po "TP", pytał o stosunek ks. redaktora do homoseksualnych związków partnerskich. - Nie chciałbym, żeby było to traktowane jak małżeństwo sakramentalne, żeby stawiać homoseksualizm jako rzecz ekwiwalentną ze związkiem sakramentalnym, heteroseksualnym. Wymaganie tego od Kościoła jest postawą nietolerancyjną. Natomiast faktem jest, że tacy ludzie istnieją, żyją i nie można ich potępiać - powiedział.

Na spotkaniu padło również pytanie o odpływ młodzieży z Kościoła i jego kondycję intelektualną. Ks. Boniecki powiedział, że Kościół jest "instytucją przytomną" i zauważa tego typu problemy, ale źle byłoby, "gdyby wychodził ze skóry, tylko po to, żeby nikt nie odszedł". - W moim przekonaniu rośnie, być może kosztem ilości, liczba ludzi, którzy zadają sobie pytanie "dlaczego?", "w co wierzą"?. Mówi się dzisiaj często: "jestem wierzący, ale" - mnie to "ale" szalenie imponuje. To jest wiara, która szuka zrozumienia. Jestem wierzący, "ale" chciałbym wiedzieć - powiedział.

Na zakończenie spotkania premierę miała "Kolęda dla wszystkich" w wykonaniu zespołu redakcyjnego "TP", odtworzona na telebimie. W promocji uczestniczyło kilkaset osób. Po zakończeniu ks. Boniecki podpisywał książkę ze zbiorem felietonów opublikowanych w "Tygodniku". Cały zapis spotkania promocyjnego zostanie zamieszczony w najbliższym numerze "Tygodnika Powszechnego".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Boniecki spotkał się z czytelnikami w BUW
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.