Ks. Isakowicz-Zaleski: dojdzie do zakażeń w kolejnych DPS-ach, najgorsze jeszcze przed nami
"Pomimo starań samorządów i społeczników dojdzie do zakażeń w kolejnych domach pomocy społecznej, a co za tym idzie, do fali zgonów" - mówi prezes Fundacji im. św. Brata Alberta. Krytycznie komentuje też działania Kościoła.
W wywiadzie dla portalu Onet, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski wyjaśnia obecną trudną sytuację w DPS-ach i ZOL-ach. "Mieszka w nich ponad 81 tys. osób starszych i niepełnosprawnych. W innych ośrodkach stałego pobytu mieszka dodatkowe 24 tys. osób, z kolei w w zakładach opiekuńczo-leczniczych (ZOL) kolejne 34 tys., co razem daje ok. 140 tys. osób. Do tego należy dodać kilkanaście tysięcy osób przebywających w prywatnych domach pomocy, prowadzonych przez inne podmioty i osoby fizyczne" - mówi. - "Ryzyko zarażenia w takich domach jest prawie – uwaga! – 30 razy większe. Samo ryzyko zgonu w DPS również jest 30 razy większe, a w ZOL aż 60 razy. To kolosalne zagrożenie!"
Z jakimi zagrożeniami mierzą się wymienione ośrodki? Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla, że brakuje w nich środków ochronnych, zwłaszcza w mniejszych placówkach. "Niestety, widać było jak na dłoni, że pomiędzy poszczególnymi samorządami powiatowymi i miejskimi są wielkie różnice. Niestety wciąż mamy doświadczenia z Polską A i B, a nawet i C." Innym zagrożeniem jest brak spójności działania i kwestie organizacyjne.
Ksiądz skrytykował propozycje wojewody mazowieckiego, Konstantego Radziwiłła w kwestii nakazów pracy w konkretnych ośrodkach: "Przenosiny do zagrożonych placówek tak, ale za zgodą, nie na podstawie nakazu. Konieczne jest także odpowiednie wyposażenie i zachęta finansowa. Najlepsi są ochotnicy, którzy mają motywację. Im jednak też trzeba zapewnić bezpieczeństwo i prawo do odpoczynku" - skomentował.
Pytany dlaczego apeluje do premiera Morawieckiego o stworzenie zespołu rządowego, który skupiłby się na pomocy dla DPS-ów, odpowiada, że w perspektywie pandemii, która może potrwać jeszcze miesiące, niezbędne są odgórne decyzje. "Moim zdaniem, najgorsze jeszcze przed nami. Pomimo starań samorządów i społeczników dojdzie do zakażeń w kolejnych DPS-ach i ZOL-ach, a co za tym idzie, do fali zgonów" - tłumaczy. - "Konieczna jest więc profilaktyka i ogromna dyscyplina. W innym przypadku będzie tak, jak w krajach Europy Zachodniej, gdzie prawie połowa zmarłych to mieszkańcy domów pomocy i domów seniora."
Duchowny odnosi się także do działań Kościoła podczas epidemii: "Jeśli chodzi o Kościół, to mam niedosyt. Z jednej strony, mamy godne podziwu zaangażowanie się wielu sióstr zakonnych, księży i kleryków. Z drugiej strony, brakuje mi zdecydowania i braku inicjatywy ze strony władz kościelnych. Nie chodzi tutaj o wtrącanie się w sprawy państwowe, ale właśnie o to zaangażowanie się. Tutaj słowa to za mało, potrzeba czynów. Także czytelnej empatii."
Skomentuj artykuł