Ks. Kazimierz Sowa odpowiada na zarzuty
Ks. Sowa: "Choćbyś nie wiem jak skrupulatnie kontrolował to, co robię i mówię, nie znajdziesz ani jednego momentu, w którym stojąc przy ołtarzu, zrobiłbym choć aluzję do tego, na kogo należy głosować".
W wywiadzie udzielonym Tygodnikowi Powszechnemu ksiądz Kazimierz Sowa wyjaśnił swoje zaangażowanie polityczne w ostatnich dniach.
Ksiądz Sowa był uczestnikiem i koncelebransem mszy św. w intencji Bronisława Komorowskiego. Księża celebrujący mszę podziękowali Komorowskiemu za prezydenturę i przeprosili "za wiele niesprawiedliwości, także bardzo podłych", wypowiadanych "przez ludzi, których nazywamy ludźmi Kościoła". Te słowa wzbudziły wiele kontrowersji.
Ksiądz Sowa przyznał w rozmowie z TP, że nie ukrywał wsparcia i sympatii dla Bronisława Komorowskiego jako kandydata na urząd prezydenta. Na pytanie jednak, czy wspiera PO tak jak inni duchowni wspierają PiS, odpowiedział: "To jest różnica. Zasadnicza. Jeśli uważasz, że Andrzej Duda został prezydentem, bo wybory były w dzień Zesłania Ducha Świętego, albo że z faktu obecności w Piśmie Świętym fragmentu «Pan miłuje prawo i sprawiedliwość» wynika, że Andrzej Duda jest Mesjaszem, to jest jakaś parodia".
Wyjaśnił również, że msza miała na celu jedynie modlitwę za byłego prezydenta: "Intencja zawierała się w tym, co ks. Seniuk powiedział na początku: «dziękujemy za to, co dobrego stało się podczas tej prezydentury, i z prośbą o błogosławieństwo dla rodziny państwa Komorowskich». Odprawiliśmy mszę w ich intencji".
Dodał, że nie była to "msza partyjna": "Nie zgadzam się z tym, choć, owszem, do kościoła przyszli ludzie motywowani sympatią do Bronisława Komorowskiego. Sam miałem podczas tej mszy moment krytyczny, uważam, że liturgia nie jest miejscem na oklaski jednocześnie, że ta msza była jak najbardziej katolicka. Nie miała na celu krytykowania kogokolwiek".
Ksiądz Sowa stwierdził również, że motywacje celebransów zostały źle zrozumiane: "Dotykasz ważnego momentu, który został w tej modlitwie zafałszowany. Ks. Seniuk powiedział: «nie jesteśmy episkopoi», ludzie zaczęli bić brawo. Ale ks. Seniuk od razu dodał: «Jesteśmy presbiteroi. Obawiam się, że wszyscy mnie źle zrozumieliście». Chciał zaznaczyć, że jego przeprosiny są osobiste, ale nie są stanowiskiem Kościoła. Gdyby był biskup, mielibyśmy dystansowanie się od opinii, które płyną z ust innych hierarchów. To by zostało zinterpretowane: «Kościół Komorowskiego i Kościół Dudy»."
Dodał również: "Kościół podczas mszy w intencji prezydenta Komorowskiego był otwarty dla wszystkich. Nikt z nas nie sprawdzał legitymacji partyjnych. Myślę, że to cudowny przykład na to, że Kościół jest różnorodny. Czasem, gdy widzę dwóch księży przy ołtarzu i wiem, że mają różne poglądy polityczne, to myślę, że jest to też odzwierciedlenie tego, jak rysują się różnice w społeczeństwie. Jeśli jeden i drugi nie wykorzystuje ołtarza do tego, żeby przeciągnąć wiernych na swoją stronę, to nie widzę w tym nic złego".
Ksiądz Sowa odniósł się również do zarzutu, że swoją działalnością prowadzi do podziałów społecznych: "To społeczeństwo nie jest «poróżnione», to społeczeństwo jest «dramatycznie podzielone». Zadaniem Kościoła jest oczywiście budowanie jedności. Ale na pierwszym poziomie jedności jest to, co się odnosi do sfery duchowej i religijnej. Nie sądzę, żeby Kościół musiał wymagać jedności poglądów politycznych, ekonomicznych".
Wyznał również: "Nie widzę nic niestosownego w tym, co robię. Nie musisz się spowiadać z poglądów politycznych. Oczywiście to, że przed moim nazwiskiem jest «ks.», powoduje skrajne emocje. Jedni myślą: «dobrze, że można być księdzem i głosować na Platformę». Inni odsądzają mnie od czci i wiary. Gdybyś przyszedł dziś rano na mszę, którą odprawiałem, miałbyś inne wrażenie".
"Uważam, że granicy partyjnego zaangażowania nie przekraczam. Być może jestem na jej obrzeżu, może nawet po niej chodzę. Ale wszystko po to, żeby powiedzieć: przykro mi, PiS nie ma monopolu na reprezentowanie Kościoła" - kontynuował ks. Sowa.
W wywiadzie ksiądz Sowa podkreślił również to, jak rozumie prawo księdza do posiadania poglądów politycznych: "Chcę, żeby określenie, kto jest mi bliższy, a kto dalszy światopoglądowo, w ogóle nie miało znaczenia. Nie było powodem do rozmowy, skądinąd miłej, takiej jak ta. Jeśli ksiądz głosi coś z urzędu, przemawia z ambony, ustawiając się w szeregu partyjnym, to to jest złe. Jeśli mniej lub bardziej otwarcie przyznaje, na kogo głosuje - nie ma w tym nic złego. Choć być może masz rację, że wiąże się z dużym ryzykiem".
Całość wywiadu Błażeja Strzelczyka z ks. Kazimierzem Sową można przeczytać w najnowszym numerze Tygodnika Powszechnego.
Redakcja DEON.pl poleca:
WIARA Z LEWEJ PRAWEJ I BOŻEJ STRONY
bp Grzegorz Ryś
Wspólnota w Kościele jest nam zadana, my jej nie tworzymy, my musimy do niej dorastać.
Skoro wiara jest osobistym spotkaniem z Bogiem, to po co nam Kościół? Ten Kościół, który jest pełen takich samych grzeszników jak ja sam? Nieważne, czy jesteś w samym środku Kościoła, czy też nie znajdujesz dla siebie miejsca nawet na jego obrzeżach.
Dzięki tej książce spotkasz Jezusa i dotkniesz Kościoła.W tekstach biskupa Grzegorza Rysia rozpoznasz Kościół, który Cię boli, ale też Boga, który na każdy nasz ból ma lekarstwo. To nie jest hurraoptymizm, to obietnica: zrozum Chrystusa, by zrozumieć Jego Kościół. A wtedy znajdziesz w tej konkretnej wspólnocie miejsce dla siebie.
Skomentuj artykuł