Ks. Naumowicz: wspólna data Wielkanocy jest bardzo potrzebna całemu chrześcijaństwu

Ks. Naumowicz: wspólna data Wielkanocy jest bardzo potrzebna całemu chrześcijaństwu
fot. Depositphotos
KAI / pk

O tym, dlaczego chrześcijanie różnych wyznań obchodzą Wielkanoc w różnych terminach, jakie są perspektywy wypracowania wspólnej daty i o kilku innych sprawach mówi w wywiadzie dla KAI ks. prof. dr Józef Naumowicz z UKSW, historyk Kościoła, znawca wczesnego chrześcijaństwa i kultury bizantyńskiej.

Krzysztof Gołębiowski: Wielkanoc jest najstarszym i najważniejszym świętem ogólnochrześcijańskim, a zarazem odbijającym podziały w Kościele, gdyż obchodzimy je w różnych terminach. Dlaczego są te różnice, skąd one się wzięły i jak daleko sięgają w historię?

Ks. prof. dr Józef Naumowicz: Przede wszystkim należy podkreślić, że istota tych świąt zawsze była i pozostaje taka sama, czyli celebracja Jezusa powstającego z martwych, przechodzącego ze śmierci do życia. Taka sama była zawsze podstawa terminu tego święta, nawiązująca do daty obchodzenia Paschy, określonej już w Starym Testamencie: była ona tam wyznaczona na 15. dzień miesiąca nisan, czyli na połowę pierwszego miesiąca kalendarza hebrajskiego, gdy pełny Księżyc po raz pierwszy wiosną rozświetla mroki nocy. Od początku Kościoła jednak pojawiały się także różnice w obchodach.

Skąd one się wzięły?

Najpierw pojawił się dylemat, czy chrześcijanie powinni obchodzić swoje główne święto w tym samym dniu, w którym Żydzi świętują Paschę, niezależnie do dnia tygodnia czy też jako święto zmartwychwstania wyłącznie w niedzielę. Szybko przeważył ten drugi pogląd. Potem, na początku III wieku chrześcijanie zaczęli samodzielnie wyliczać datę Wielkanocy, niezależne od Paschy żydowskiej. Poszczególne Kościoły przyjmowały jednak różne systemy obliczeń, z których wynikały niekiedy odmienne daty obchodów. Dlatego już pierwszy sobór powszechny w Nicei w 325 roku długo obradował nad potrzebą ich ujednolicenia.

Do dziś wyliczenia daty Paschy w prawosławiu opracowuje i ogłasza publicznie Patriarchat Aleksandryjski. Czy dlatego, że Aleksandria już w starożytności wiodła prym w tym zakresie?

Właśnie dlatego. Zresztą miasto to było głównym ośrodkiem badań astronomicznych i matematycznych w cesarstwie rzymskim, tam żył i działał chociażby największy astronom grecki Ptolemeusz w II wieku po Chr. Nie dziwi zatem, że Aleksandria wyspecjalizowała się w tworzeniu chrześcijańskich tablic wielkanocnych. Dlatego tamtejszy patriarcha ogłaszał datę Wielkanocy najpierw dla Egiptu, a następnie przesyłał ją także do innych regionów Wschodu, wreszcie w VI wieku obliczenia aleksandryjskie zaadaptował do warunków łacińskich w Rzymie Dionizy Mały (to on wprowadził rachubę lat od narodzenia Jezusa, dziś znaną jako nasza era). W ten sposób w VI wieku przyjęto jednolity system obliczeń daty Wielkanocy w całym chrześcijaństwie.

Tak było do połowy XVI wieku?

Właśnie do czasu, gdy w 1582 roku Grzegorz XIII ogłosił reformę kalendarza, której celem było zharmonizowane dat kalendarzowych z astronomicznymi momentami roku, na przykład z rzeczywistą równonocą wiosenną. Tak powstał kalendarz gregoriański, który przyjęły kraje katolickie i z biegiem czasu także protestanckie. Nie zaakceptowały go jednak Kościoły prawosławne i inne Kościoły wschodnie, które nadal wyznaczają datę Wielkanocy według starego kalendarza juliańskiego. Różnica między oboma kalendarzami obejmuje 13 dni, tyle zawsze ona wynosi w obchodach Bożego Narodzenia, jednakże w przypadku daty Wielkanocy, wyznaczanej według cykli Księżyca, powoduje ona bardziej złożone rozwiązania.

W tym roku wschodnio- i zachodniochrześcijańskie obchody święta Zmartwychwstania różnią się o cztery tygodnie. Dlaczego?

Tak duża różnica występuje wtedy, gdy w obu kalendarzach data święta jest obliczana z konieczności od dwóch innych wiosennych pełni Księżyca. Otóż w tym roku pierwsza taka pełnia przypadła kilka dni temu, 28 marca, to był 14. nisana w kalendarzu hebrajskim, dzień paschalnego sederu w żydowskich wspólnotach. Po tej pełni pierwsza niedziela to 4 kwietnia, dlatego w tym dniu Wielkanoc świętują Kościoły katolicki i protestanckie. Tymczasem w kalendarzu juliańskim, opóźnionym o 13 dni, jeszcze nie było w tym roku równonocy wiosennej, która wystąpi tam wtedy, gdy u nas jest początek kwietnia. Stąd Kościoły wschodnie czekają na następną pierwszą wiosenną pełnię Księżyca, czyli do 27 kwietnia, dlatego święto Zmartwychwstania będą obchodzić w niedzielę 2 maja.

Ale niekiedy jest to tylko tydzień różnicy...

Tak będzie na przykład w przyszłym roku, czyli w 2022. Pełnia Księżyca wystąpi wtedy 16 kwietnia – także w kalendarzu juliańskim będzie to pierwsza pełnia wiosenna. Ponieważ jednak będzie to sobota, przeto u katolików może być już następnego dnia Wielkanoc, w niedzielę 17 kwietnia, podczas gdy w Kościołach wschodnich dzień pełni, to znaczy 14. nisana stanowi jedynie pamiątkę ukrzyżowania Jezusa, a zmartwychwstanie może być celebrowane najwcześniej trzy dni później, czyli Niedziela Wielkanocna przypadnie dopiero 24 tegoż miesiąca.

Czasami jednak daty te są zbieżne.

Najwcześniej stanie się tak w 2025 roku. Wtedy Księżyc będzie widoczny jako w pełni oświetlony 6 kwietnia. Będzie to pierwsza wiosenna pełnia w obu kalendarzach. Przypada w środę, więc najbliższa niedziela – 20 kwietnia 2025 roku będzie wspólną datą Wielkanocy dla wszystkich Kościołów. Taka zbieżność powtarza się nieregularnie co kilka lat, niekiedy po dłuższym okresie przerwy.

Czy w takim razie rok 2025 mógłby się stać początkiem wspólnego obchodzenia największego święta chrześcijańskiego?

Takie jest pragnienie wielu Kościołów, wschodnich i zachodnich, tym bardziej że idea wspólnej daty Wielkanocy, rozwijana od kilkudziesięciu lat, teraz nabrała szczególnego znaczenia, zbliża się bowiem okrągła rocznica pierwszego Soboru Powszechnego w Nicei – w 2025 roku minie dokładnie 1700 lat od tego wydarzenia – który na początku IV stulecia stanowczo apelował o ujednolicenie rachub wielkanocnych i daty obchodów święta. Jest to przykład dla chrześcijan na dzisiaj, nawet jeśli w starożytności proces ujednolicenia trwał stosunkowo długo, bo aż do VI wieku. Także dziś, mimo szczerej woli i wielkich nadziei, ta droga do jedności nie jest prosta ani łatwa.

Skąd biorą się te trudności?

Trzeba wypracować kompromis, który najpierw musiałyby przyjąć poszczególne Kościoły, aby nie doszło do nowych podziałów w nich samych. W przypadku prawosławia musiałyby wyrazić zgodę, na przykład na soborze wszechprawosławnym, wszystkie tamtejsze Kościoły, które nierzadko zajmują w tej sprawie różne stanowiska. Ponadto dla wielu prawosławnych kalendarz juliański jest czymś w rodzaju świętości i nietykalnego znaku ich tożsamości. Powstaje pytanie, czy wszyscy zgodzą się na jakikolwiek kompromis w tej sprawie.

Także na Zachodzie należałoby do zmian przekonać wszystkie środowiska katolickie i protestanckie, by nie zrodziły się nowe rozłamy. Kościół katolicki broni także wartości kalendarza gregoriańskiego, który jest powszechnie przyjęty w świecie jako najbardziej powiązany z kalendarzem astronomicznym, będącym podstawą daty żydowskiej Paschy i daty Wielkanocy. Mógłby więc forsować ten kalendarz.

Optymizmem napawa fakt, że w regionach, w których prawosławni stanowią większość, dostosowuje on swoje obchody Wielkanocy do kalendarza juliańskiego, np. w Grecji, Egipcie, Etiopii i kilku innych krajach. Oczekuje się, że także w krajach, w których przeważa katolicyzm, prawosławni przyjmą termin „gregoriański” jako datę obchodów. Nie zawsze jednak tak jest. Mimo wszystko jednak te rozwiązania na szczeblu lokalnym i regionalnym stanowią dobrą prognozę na to, że możliwe jest znalezienie dobrego rozwiązania, które byłoby wierne tradycji biblijnej i wczesnochrześcijańskiej i które niwelowałoby obecne różnice.

Ważne jest także to, że takie Kościoły orientalne, jak koptyjski, etiopski, ormiański czy syryjski wyraźnie i zdecydowanie opowiadają się za ujednoliceniem obchodów, uważając, że jest to szczególnie potrzebne dla licznych mniejszości chrześcijańskich działających obok siebie w wielu krajach Bliskiego Wschodu, ale przydałoby się to również całemu chrześcijaństwu. Jedność byłaby wtedy mocniejszym znakiem duchowego odrodzenia, jakie pozwalają przeżywać doroczne święta wielkanocne.

Dziękuję za rozmowę i życzę Księdzu radosnego przeżywania tych największych świąt całego chrześcijaństwa.

Ja także dziękuję i przekazuję podobne życzenia całej agencji.

***

Ks. prof. dr hab. Józef Naumowicz jest autorem wielu oryginalnych publikacji na temat historii świąt chrześcijańskich oraz odkrywczej rozprawy „Geneza chrześcijańskiej rachuby lat”; jest znawcą wczesnego chrześcijaństwa i kultury bizantyńskiej, wykładowcą historii starożytnej i patrologii na UKSW i w Akademii Katolickiej w Warszawie. Birytualista, duszpasterz katolików obrządku ormiańskiego w Polsce.

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Przemek Wysogląd SJ

Nie, to nie jest ilustrowana hagiografia ani biografia św. Ignacego Loyoli. To raczej próba osobistego spojrzenia na historię duchowego doświadczenia i głębokiej przemiany, jaką przeszedł pewien ambitny, młody szlachcic – Iñigo Lopez de Loyola.

Przeżyj...

Skomentuj artykuł

Ks. Naumowicz: wspólna data Wielkanocy jest bardzo potrzebna całemu chrześcijaństwu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.