Ks. Stryczek po tygodniach milczenia: Onet zrobił ze mnie potwora

(fot. youtube.com)
"Wirtualna Polska" / "Do Rzeczy" / Michał Lewandowski

"Jestem przekonany, że w żadnym miejscu nie złamałem prawa" - mówi ks. Stryczek.

Ks. Jacek Stryczek udzielił wywiadu Marcinowi Makowskiemu. Tekst ukazał się w "Do Rzeczy".

Ks. Stryczek o tym, czy mobbingował pracowników i dlaczego założył koszulkę "Kleru" >>

DEON.PL POLECA

Były prezes Stowarzyszenia "Wiosna" stwierdził w rozmowie, że jego "emocje jeszcze nie opadły. Onet zrobił ze mnie potwora, którym nie jestem". Duchowny zauważył, że z tekstu portalu wynika, że jego główne zajęcie w "Wiośnie" ograniczało się do krzywdzenia ludzi.

"Nie umiem się odnaleźć w tak wykreowanym obrazie, za którym - jak rozumiem - kryje się postulat wielu osób, że za coś powinienem przepraszać" - powiedział ks. Stryczek.

Ks. Stryczek zapytany, czy docierały do niego pogłoski o złej atmosferze w pracy, odpowiedział:

"Oczywiście wiedziałem o tych dyskusjach. W ostatnich latach mieliśmy dużą rotację. Kryzys oznacza, że pojawia się wiele negatywnych emocji i ja to szanuję. Proszę zwrócić uwagę, że zarzuty nie polegają na opisie jakiejś konkretnej relacji, która miała charakter mobbingu. Tekst sugeruje raczej ogólną atmosferę, a przed ogólnymi zarzutami trudno się bronić szczegółowo".

Jak twierdzi duchowny kryzys w organizacji, który miał miejsce od 2015 do 2017 roku powodował, że często zadawał sobie pytania o to, skąd biorą się takie problemy, dlaczego "znów jestem w takiej sytuacji"?

"Proszę mi wierzyć, że przez długi czas starałem się po wszystkim zrozumieć, co takiego trudnego we mnie jest, iż może przynosić takie efekty. Wydaje mi się, że znalazłem kilka odpowiedzi. Po pierwsze, pracuję przez wizję, czyli posługuję się pojęciami abstrakcyjnymi. Nie każdy jest do tego przystosowany - a często były to osoby dopiero wdrażające się do organizacji. Po drugie, daję bardzo mocną informację zwrotną. To na pewno zradykalizowało się w mojej postawie, szczególnie w kryzysie, żeby dawać w ogóle organizacji szansę na sukces. Po prostu nazywałem rzeczy po imieniu, niektórzy nie byli do tego przyzwyczajeni. Rzecz trzecia, u nas pieniądze publiczne wydawane były tak jak pieniądze prywatne. Uważam, że nie mogę zatrudniać osób, których praca nie przynosi efektów. To jest zwykła odpowiedzialność społeczna za powierzane przez ludzi środki. Co było nie tak? Na pewno prezes, biorąc odpowiedzialność za całą organizację, nie powinien wchodzić w rolę dyrektora i menadżera. To było dla mnie oczywiste. Tylko tyle, że to nie był mój wybór. Po prostu nie mieliśmy za dużo dobrej klasy menadżerów, a jeszcze kilku wychowywanych u nas pracowników postanowiło zmieniać zatrudnienie. To rodzaj zmiany pokoleniowej" - powiedział ks. Jacek Stryczek.

Zdaniem ks. Stryczka, "medialne oskarżenia" pod jego adresem "zamieniły się w coś na kształt wyroku".

"Prokuratura to może być jedyna droga, aby się oczyścić z zarzutów. Nie mam przecież żadnych spraw w sądzie, kontrola Państwowej Inspekcji Pracy nie wykazała nieprawidłowości. O wielu kwestiach nie mogę mówić publicznie, ale chętnie się moją wersją podzielę podczas przesłuchania. I teraz pytanie: Jeśli śledztwo zostanie umorzone, to co wtedy? Jak odbudować to, co straciłem? Jestem przekonany, że w żadnym miejscu nie złamałem prawa" - powiedział.

Zwrócił także uwagę, że nie może wytoczyć Onetowi sprawy sądowej, ponieważ "nie istnieją takie opcje prawne". Gdyby jednak istniały, to nie skorzystałby z nich ponieważ: "nigdy nie mówię źle o ludziach, nie cierpię być w sporach. Nie wiem, jak proces z tak dużym medium mógłby się dla mnie skończyć".

Artykuł na temat ks. Stryczka wywołał burzę. Jest komunikat kurii krakowskiej i oświadczenie księdza >>

Marcin Makowski w rozmowie z Wirtualną Polską zauważył, że ks. Stryczek kreuje się na osobę "zaszczutą" przez media: "Stara się bronić, podkreśla to, że Państwowa Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się nieprawidłowości, a on sam - jak przekonuje - nie złamał prawa i nikogo nie mobbował".

Ks. Jacek Stryczek przerywa milczenie. Pisze, co dzieje się z nim teraz >>

Jak stwierdza dziennikarz, tekst Onetu wciąż nie daje spokoju ks. Stryczkowi: "On sam przyznaje, że nie potrafi wrócić do normalnego życia. Że dla niego to wciąż jest bardzo otwarta sprawa i nie wie za bardzo, co robić. Nie ma gotowego scenariusza. Nie ma pojęcia, czy ludzie mu uwierzą, czy się wybroni. Czuje się zaszczuty".

"Trzy razy pytałem go, czy chce kogoś przeprosić. Nie chce, ponieważ uważa, że nie złamał prawa" - powiedział Marcin Makowski dla "Wirtualnej Polski".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Stryczek po tygodniach milczenia: Onet zrobił ze mnie potwora
Komentarze (8)
BS
Bogusław Sobótka
19 listopada 2018, 11:32
witam, cieszę się widząc ks. Jacka w koloratce, a nie w dziwnej koszulce reklamującej jakis film. Pozdrawiam.
17 listopada 2018, 16:02
szanowni komentatorzy, roumiem, że również prowadzicie działalność społeczną na miarę szlachetnej paczki lub zbliżoną.
M
Magdalena
15 listopada 2018, 18:36
"Trzy razy pytałem go, czy chce kogoś przeprosić. Nie chce, ponieważ uważa, że nie złamał prawa" - powiedział Marcin Makowski dla "Wirtualnej Polski". Po czym poznać osobę toksyczną? Kontroluje, krytykuje (zwłaszcza wygląd) i NIGDY nie przeprasza
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
15 listopada 2018, 09:08
Cały wywiad pokazuje, jak ks. Stryczek się pogubił. Przestał być duchownym, a stał sie menadżerem przedsiębiorstwa usługowego. Nie rozumie,że nie da się wytresować ludzi do dobroczynności,charyzmy,zapału równocześnie realizując cele biznesowe (żeby mu się budżet spiął). Większy jednak problem ma ks. Stryczek z samym sobą: chce osiągać sukcesy,być na świeczniku,zarządzać ludźmi,kreować idee i uważa się za poszkodowanego,jeśli tego nie chcą inni widzieć w nim. Dostał w głowę z powodu pychy własnej i jeszcze nie otrząsnął się z tego,nie zobaczył przed sobą nowej drogi,bo stara jest bezpowrotnie zamknięta- człowiek, który hołduje miłości własnej nie moze zarządzać ludźmi,choćby był najlepszym menadżerem.Żeby kierować ludźmi i kreować na trwałe idee trzeba być dokumentnie przegranym,nie mieć smaku w rzeczach, które się wykonuje,bo trzeba być wolnym również od samego siebie. Inaczej dzieła te popadną w ruinę,a człowiek się tylko zmęczy lub popadnie w depresję
15 listopada 2018, 07:35
Nie zlamanie prawa nie oznacza, że się dobrze czyni czy dobrze żyje, że nie krzywdzi się innych. Umorzenie śledztwa nie oznacza, że się jest niewinnym.  Nieudowodnienie winy lub wybronienie się nie oznacza, że człowiek nie popełnił złych czynów. Jeśli ktoś faktycznie zabije drugiego człowieka/okradnie go/wykorzysta a sąd nie udowodni tego i orzeknie niewinność. To owszem wg obowiązujacego prawa ktoś jest niewinny, ale faktycznie jest winny, nawet gdyby tylko on o tym wiedział. Z tego, co czytam to ksiądz już sobie zaczyna doskonale tlumaczyć swoją niewinność albo ew. małą winę. Smutne.
Andrzej Ak
14 listopada 2018, 19:10
 Ksiądz jest jescze młody, jeszcze wiele nauk przed księdzem. Czasem warto w życiu zatrzymać się na chwilę, wyciszyć wszelkie pragnienia umysłu i serca i poszukać drogi do Serca Boga. Następnie spróbować dokonać inspekcji we własny świat, ale tym razem już z perspektywy Boga. Czy te medialne reflektory sprzed lat nie powinny być powodem zastanowienia? Takie wszechobecne uwielbienie od świata, czy to nie przypadkiem odwrotna droga niż naszego Pana? I jeszcze to schlebianie medialnym nowomodom. O pseudo-uchodźcach i fałszywym miłosierdziu nie będę się znowu rozpisywał. A przecież Nasz Pan nauczał: "Moje Królestwo nie jest z tego świata...!" Żyjemy w świecie upadłych, którzy robią sobie z nas "zabawki" do sadystycznych i okrótnych gierek. Te gierki to obecne skutki przestępstw jakich dopuszczają się uchodźcy w wielu krajach europy. A te problemy z Wiosną to dopiero początek ścieżki jaką już usypali upadli błądzącym z zawodu księżom. Służyć Panu to pokora, miłość i żadna gonitwa za dobrami tego świata. Pycha serca to najlepszy wskaźnik przynależności duszy do upadłych w tym wymiarze. Przepraszam za te cierpkie słowa, ale chyba najwyższy czas zawrócić z tej błędnej ścieżki pychy. Szkoda utracić życie wieczne dla ziemskiego splendoru i takich tam. Czasami jakieś dobre dzieło trzeba przekazać komuś innemu.
Ewa Zawadzka
14 listopada 2018, 18:33
Na ks. Jacku Stryczku sprawdza się stare przysłowie: "Jak cię widzą, tak cię piszą". Jeśli więc szuka winnych powinien zacząć od siebie i zastanowić się dlaczego tyle osób indywidualnie zdecydowało się wyjawić to co się działo w Wiośnie. I w żadnym wypadku nie broni go że miał szczytne cele tak samo jak nic nie broni np. Jimmy'ego Savile'a Kawalera Orderu Świętego Grzegorza Wielkiego odznaczonego przez papieża Jana Pawła II za działaność charytatywną na rzecz dzieci.
14 listopada 2018, 14:36
Dość wymowne jest sformułowanie "bardzo mocna informacja zwrotna". A gdzie łagodność i empatia wobec drugiego człowieka? Typowa strategia zaprzeczania, niezależnie od wszystkich pozytywnych rzeczy, które Ksiądz zrobił.