Ksiądz Łukasz Kachnowicz został suspendowany
Były lubelski duszpasterz akademicki i katolicki publicysta, ks. Łukasz Kachnowicz, został ukarany przez abp. Stanisława Budzika suspensą. Jak podaje KAI, kara jest konsekwencją porzucenia obowiązków kapłańskich oraz wypowiedziami i zachowaniem sprzecznymi z nauczaniem Kościoła.
Jak wyjaśnia ks. Adam Jaszcz, rzecznik archidiecezji lubelskiej, karze suspensy mogą podlegać jedynie osoby duchowne. - Oznacza to, że ukarany nie może wykonywać czynności kapłańskich ani nosić stroju duchownego - tłumaczy ks. Jaszcz.
Abp @StanislawBudzik wymierzył ks. Łukaszowi Kachnowiczowi karę suspensy w związku z porzuceniem obowiązków kapłańskich i zgorszeniem wywołanym jego zachowaniem oraz wypowiedziami sprzecznymi z nauczaniem Kościoła.
— ks. Adam Jaszcz (@RzecznikArchLub) August 17, 2019
Łukasz Kachnowicz przyjął święcenia kapłańskie 29 maja 2010 r. Był ostatnim prezbiterem wyświęconym przez abp Józefa Życińskiego. Pracował w Puławach i w Lublinie. Studiował Historię Kościoła na Wydziale Teologii KUL, uzyskując licencjat kościelny. Angażował się w Ruch Światło-Życie, Drogę Neokatechumenalną, Przystanek Jezus, a także archidiecezjalny projekt ewangelizacyjny Źródło. Był również duszpasterzem akademickim oraz publicystą katolickich portali.
Były duchowny w ostatnim czasie zaangażował się w debatę ws. LGBT.W swoich mediach społecznościowych dołączył do akcji #jestemLGBT.
"Wszedłem do mojego nowego mieszkania. Pierwszy raz od 9 lat nie przeprowadzam się na plebanię, tylko do mieszkania w bloku. Będę zwykłym sąsiadem moich sąsiadów. Tak, oficjalnie poszedłem na urlop" - napisał w czerwcu tego roku na Facebooku.
W jednym z ostatnich postów ogłosił jednak:
"Urlop roczny nie ma sensu, bo za rok nie przejedzie mi bycie gejem. Napisałem o tym, że życie w wielkiej tajemnicy i wypieranie prawdy o sobie prowadziło mnie coraz bardziej do narastania wewnętrznego napięcia, z którym coraz bardziej sobie nie radziłem. Depresja, sięganie po alkohol, który odbiera rozum. Nie mogłem już tak żyć, bo zacząłem się bać swojego życia."
- Tak naprawdę to ja oświadczyłem mojemu biskupowi, że odchodzę. Kuria ze swojej strony odpowiedziała wysłaniem mnie na roczny urlop. Początkowo myślałem, że to może faktycznie być lepsze rozwiązanie publicznie ogłosić urlop. Zobaczę, co przyniesie czas. Dzisiaj widzę, że czas przyniósł mi tylko jeszcze większe przekonanie, że jedyną opcją dla mnie jest odejść. Ponieważ informacja o urlopie jest myląca dla wielu ludzi, dlatego postanowiłem, że nie ma co dłużej przeciągać tego stanu niejasności i trzeba powiedzieć wprost: odszedłem. Myślę, że ten jasny komunikat jest potrzebny i mi, i ludziom - powiedział Michałowi Lewandowskiemu z redakcji Deon.pl.
Przeczytaj więcej: Łukasz Kachnowicz: dla jasności, odszedłem. Można już nie mówić, że jestem na urlopie >>
Skomentuj artykuł