Ksiądz o pogrzebie papieża: Nie lecę na pogrzeb szefa, lecę pożegnać ojca

Kolaż: DEON. Ks. Andrzej Wołpiuk / fot. Facebook, Ciało papieża w Bazylice św. Piotra, fot. EPA/MASSIMO PERCOSSI / PAP

- Miałem lecieć na kanonizację Carlo Acutisa, a lecę na pogrzeb. Franciszek był dla mnie ojcem, Ojcem Świętym. Nie kolejnym papieżem i nie szefem, był dla mnie kimś, kto mnie inspirował, za kogo się modliłem, był dla mnie kimś ważnym - mówi ks. Andrzej Wołpiuk, proboszcz w Cieszynie i wielokrotny uczestnik i organizator Światowych Dni Młodzieży.

Marta Łysek: Pogrzeb papieża to pogrzeb głowy państwa. Na ile to jest wydarzenie polityczne, a na ile może to być wydarzenie duchowe? Czy w zatłoczonym Watykanie jest w ogóle miejsce na duchowość?

DEON.PL POLECA

 

 

Ks. Andrzej Wołpiuk: - Myślę, że osoby, które się wybierają na pogrzeb papieża, nie jadą tam na pogrzeb głowy Państwa Watykańskiego, ale na pożegnanie głowy Kościoła, Ojca Świętego. Jadą się pomodlić, złożyć ostatni hołd, towarzyszyć papieżowi w ostatniej drodze na miejsce spoczynku. To jest trudne, by to duchowo przeżyć, ale myślę, że to właśnie jest główny cel ludzi, którzy chcą chociaż na te kilkanaście sekund zatrzymać się w skupieniu przy trumnie papieża, pomodlić się, pożegnać go. Oczywiście będzie to wydarzenie światowe, ale większość wiernych jedzie pożegnać nie tylko papieża, ale też ojca, który troszczył się o nich i modlił się za nich.

Bardzo różne podejście do pogrzebu mają księża: jedni nie mieli w ogóle relacji z papieżem i był dla nich był kimś odległym, inni mieli z nim więź, byli blisko. Jak jest dla księdza? Umarł ojciec czy umarł szef?

- Umarł ojciec. Dla mnie Franciszek jest ojcem duchowym, który dawał mi mnóstwo inspiracji. Starałem się śledzić jego słowa i stosować je w mojej pracy duszpasterskiej, a teraz staram się patrzeć na jego myśl i jego synodalne podejście z perspektywy całego pontyfikatu. Był dla mnie Ojcem Świętym, nie tylko papieżem i nie szefem. Odkąd Jorge Bergoglio został papieżem, zawsze to było moje marzenie spotkać się z nim. Udało mi się uścisnąć jego dłoń w Rio de Janeiro, ale wciąż chciałem być gdzieś bliżej i Pan Bóg pozwolił mi pracować przy organizacji ŚDM w Krakowie. Pamiętam też, jak podszedłem w czasie tych wydarzeń do bardzo już zmęczonego papieża i poprosiłem go o błogosławieństwo, a on mimo ogromnego zmęczenia uśmiechnął się do mnie i mnie pobłogosławił. Był dla mnie kochanym Ojcem Świętym, za którego się modliłem, który był dla mnie kimś ważnym.

To nie jest często podejście. Mamy nawet w Polsce takich katolików, w tym księży, którzy mówili zaraz po śmierci Franciszka, że się cieszą, bo umarł przemocowy ojciec.

DEON.PL POLECA


- Bo takie były pierwsze teksty głównych komentatorów w mediach... Zamiast chwili ciszy po śmierci od razu były komentarze, co ten papież złego zrobił. Rzadko się przebijały inne głosy, tak media ustawiały narrację. Papież jeszcze nie ostygł, a oni już mówili, jaki to był zły pontyfikat. I ludzie, gdy to słyszą, łatwo to podchwytują, bo nie mieli z Franciszkiem więzi, nie mieli relacji, traktowali go jak szefa, jak urzędnika decyzyjnego w tej czy innej sprawie, a jego nauczania wcale nie znali.

Ale z drugiej strony było widać w mediach społecznościowych, jak wiele "zwykłych ludzi" wrzuca zdjęcia z papieżem, jak go wspominają, za co mu dziękują, co im zostało dobrego w pamięci. To zresztą ciekawe, z czego zapamiętamy Franciszka: Jana Pawła II zapamiętaliśmy z kremówek, czy Franciszka też zapamiętamy w taki sposób, z tej słynnej kanapy?

Polacy nie kochali Franciszka...

- Ta relacja do papieża była całkiem inna w innych krajach. Widziałem, jak inne nacje reagowały na kontakt z papieżem, to był bardzo ciepły kontakt, mieli z nim więź. Polacy mieli taki dystans: że to nie nasz papież. A przecież Franciszek kontynuował to, co zaczął Jan Paweł II. Podoba mi się to, co ktoś powiedział, że Benedykt to był papież intelektu, Jan Paweł II - papież ducha, a Franciszek to jest papież serca. Papież miłosierdzia. Pamiętam jego pielgrzymkę do Polski i głoszenie miłosierdzia.

Jan Paweł II to był papież-filozof, Benedykt XVI to był papież-teolog, a Franciszek to był papież-duszpasterz, który chciał dotknąć peryferiów, dotrzeć tam, gdzie nie ludzie nie rozumieli filozofii Wojtyły ani teologii Ratzingera, ale rozumieli gesty, symbole i język serca. Franciszek chciał ich przyciągnąć do serca Boga. On kontynuował dzieło poprzednich papieży, ale jako duszpasterz. Od początku pontyfikatu zapraszał ludzi do tego, żeby mieli nadzieję: często ludzi połamanych, poranionych przez grzech, takich, którzy nie są widoczni. Dlatego warto teraz wracać do jego nauczania: do encykliki o Sercu Jezusa, do listu o świętym Józefie. To są dla nas teraz teksty do przyswojenia.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz o pogrzebie papieża: Nie lecę na pogrzeb szefa, lecę pożegnać ojca
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.