Ksiądz zawieszony w czynnościach kapłańskich za wrzucenie zdjęć hierarchy i jego limuzyny na FB
"Okazuje się, że nie wolno pokazywać tablicy rejestracyjnej samochodu publicznie" - stwierdził ksiądz odsunięty od obowiązków po tym, jak opublikował zdjęcia auta patriarchy.
Ks. Aleksander Szramko z Mińska opublikował kilka fotografii na swoim profilu na Facebooku przedstawiające Patriarchę Cyryla - prawosławnego przywódcę Kościoła w Moskwie - oraz jego ochroniarzy i limuzynę.
Trzy dni później otrzymał oficjalny list od głowy Kościoła prawosławnego na Białorusi, metropolity Pawła Ponomariowa. Został w nim poinformowany, że nie może on już sprawować dotychczasowych obowiązków parafii św. Michała Archanioła w Mińsku oraz że jest zawieszony w czynnościach kapłańskich przez najbliższy rok. Traci on prawo do "posługi kapłańskiej, noszenia krzyża i błogosławienia" z powodu "systematycznego publikowania w mediach materiałów dyskredytujących Kościół prawosławny, siejących wrogoś i nienawiść w sercach Jego wiernych".
"Naprawdę nie wiem, dlaczego [zdjęcia były] tak dużym problemem, ale powiedziano mi, że znieważyłem wszystkich - Białoruś, Kościół [prawosławny] i patriarchę" - powiedział ks. Szramko w wywiadzie dla svaboda.org.
Fotografie patriarchy Cyryla pojawiły się profilu ks. Szramki w związku z wizytą hierarchy na spotkaniu Świętego Synodu, który miał miejsce 15 października w Mińsku. To właśnie na tym zgromadzeniu religijnym Cyryl oficjalnie podjął decyzję o zerwaniu więzi z ekumenicznym Patriarchatem Konstantynopola z powodu decyzji o przyznaniu niezależności Kościołowi prawosławnemu na Ukrainie, który znajdował się pod jurysdykcją Moskwy od 1686 roku.
Do sprawy odniósł się też protodiakon Andriej Kurajew, który nie zgodził się z działaniami podjętymi przeciw ks. Szramko. "To jedna z tych decyzji, które podejmujemy, a potem się zastanawiamy" - powiedział Kurajew, znany teolog i prawosławny bloger. "Nie było powodu, by karać Szramkę" - dodał protodiakon - "Odwiedziny Cyryla w Mińsku będą teraz dokładnie zapamiętane właśnie ze względu na tę decyzję".
Skomentuj artykuł