"Kto ma kochać Palikota, jeśli nie chrześcijanie?"

(fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
KAI / psd

Jak mówię o miłości, nie boję się zadawać pytania: "potrafisz kochać Kaczyńskiego?, a Tuska?, a Palikota?". Kto ma ich kochać, jeśli nie chrześcijanie? - mówił franciszkanin o. Lech Dorobczyński podczas konferencji "Bóg nie stwarza bubli". Wygłosił ją w Domu Katolickim "Roma" w Przemyślu w sobotę 17 maja w ramach XIII Międzynarodowych Warsztatów Muzyki Gospel.

- Jeżeli przekreślasz drugiego człowieka, tylko dlatego, że on sympatyzuje z inną partią polityczną niż ty, to chcę ci powiedzieć, że z chrześcijaństwem nie masz nic wspólnego - wyjaśniał o. Dorobczyński. - Jak mówię o miłości, nie boję się zadawać pytania: "potrafisz kochać Kaczyńskiego?, a Tuska?, a Palikota?". Kto ma ich kochać, jeśli nie chrześcijanie? - dodał.

Zakonnik pytał zebranych, czy nie myślą stereotypami i czy "każdy łysy w dresie" nie kojarzy się im z bandytą. - Ja też chodzę w dresie - powiedział.

DEON.PL POLECA

O. Dorobczyński stwierdził, że ludzie mają problem z ocenianiem siebie: albo chodzą z nosem przy ziemi albo z nosem zadartym wysoko do góry. - Nie potrafimy na siebie właściwie spojrzeć - uznał.

Zwrócił uwagę, że jeśli ktoś słyszy ciągle, że jest zerem - od rodziców, kolegów oraz nauczycieli - to trudno, żeby w to nie uwierzył. - Jeżeli mówimy do kogoś "jesteś nikim", to zabijamy w nim nadzieję, zabijamy człowieka - przestrzegał.

- Nic, co Bóg stworzył, nie było bublem, jesteś arcydziełem - podkreślił.

O. Dorobczyński zwrócił uwagę, że w Kościele dużo mówi się o statystykach, a nie o to chodzi w Kościele Chrystusowym. - Nie chodzi o to, żeby ta sala pękała w szwach, ale o to, żeby każdy kto przyszedł, jeżeli uważa siebie za ucznia Chrystusa, miał smak. Jeżeli wy będziecie mieli smak, to świat też będzie miał smak. Ten świat będzie inny, ludzie odchodząc po rozmowie z wami, będą inni, nawet jeśli nie będziecie mówić o Bogu - podkreślił.

- Jeśli oddacie swoje życie Bogu na sto procent, to ludzie będą uwielbiali przebywać z wami, bo będą się czuć bezpiecznie - mówił franciszkanin.

Na zakończenie o. Dorobczyński życzył, aby wychodząc z niedzielnej Mszy, każdy miał twarz promieniująca wiarą, bo tylko wtedy ludzie uwierzą w Chrystusa zmartwychwstałego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Kto ma kochać Palikota, jeśli nie chrześcijanie?"
Komentarze (28)
W
wtorek
20 maja 2014, 07:41
Przestańcie propagować chorą tolerancję. Nie mam ochoty "kochać" Palikota, facetów w sukienkach, islamistów z Boko Haram, ani podobnych osób.
A
AP
20 maja 2014, 07:19
Palikot to mimo wszystko łatwizna. Stawkę można podnieść. Napisałbym kogo należałoby kochać, ale moderator to usunie. Akurat tym razem pewnie bym przyjął to ze zrozumieniem więc wprowadzę autocenzurę.
MR
Maciej Roszkowski
19 maja 2014, 15:15
Proszę przeczytać ostatnie zdanie z mojego pioprzedniego postu.
Andrzej Su
19 maja 2014, 20:24
Chodzi o to, że napisałeś(łaś) "kocham Palikota" - to jest moim zdaniem mocno wymuszone zdanie, które śmierdzi hipokryzją. Jakoś tak brzydzi mnie poprawność polityczna - np to że ktoś boi się powiedzieć jako katolik że nie kocha Palikota w tym sensie powszechnie uznanym, ale np ma dla niego politowanie, współczuje mu, jego rodzinie i ludziom których on zwodzi na manowce. Ktoś tu pięknie zapytał zdaje się na FB "czy ktoś z 11 apostołów kochał Judasza?" Śmiem wątpić...
MR
Maciej Roszkowski
19 maja 2014, 20:52
Chodzi o OSTATNIE zdanie. Za krótko się znamy, aby mówić o mojej hipokryzji.
Andrzej Su
19 maja 2014, 21:12
Oceniam pana(ni) wypowiedź nie pana(nią)
Andrzej Su
19 maja 2014, 07:52
Ja myślę, że można spojrzeć na Palikota jak na człowieka, który robi ogromny, kosmiczny i przerażający w skutkach błąd. Możemy na niego spojrzeć z perspektywy życia wiecznego, drogi zbawienia, którą każdy z nas ma przed sobą. W tej perspektywie łatwiej się nad Palikotem ulitować... Trzeba jednakże zauważyć, że Janusz Palikot za nic ma zbawienie swoje i innych, a w tym sensie jest niebezpieczny dla siebie i otoczenia. Powinniśmy go chyba traktować jak niebezpiecznego chorego psychicznie pacjenta który został wypuszczony ze szpitala, zdjęto mu kaftan i wpuszczono do sejmu... Powinniśmy się za niego modlić, szczególnie o jego nawrócenie i zbawienie, oraz o to żeby wyrządził jak najmniej szkód.
R
rafi
18 maja 2014, 23:10
Kilka słów wyjaśnienia. Kochamy osoby takie jak Palikot nie ze względu na to, co one robiły albo robią, tylko ze względu na to, że MY jesteśmy dziećmi Bożymi. W ten właśnie sposób okazujemy się godni nazywać siebie dziećmi Bożymi, i w ten sposób też objawia się poprzez nas królestwo Boże. Kto tego nie rozumie, niech się modli.
54
57 434439
18 maja 2014, 23:41
A nie dlatego, że ONI mają godność ludzką mimo wszystko i zawsze?
19 maja 2014, 09:55
Miłuj nieprzyjacioły SWOJE, nie ma natomiast w Biblii nakazu, aby miłować nieprzyjaciół Boga. Można się oczywiście modlić, żeby palikoty się nawróciły, ale nakazu miłości do nich nie ma.
19 maja 2014, 09:56
Tę godność oni nie mają na zawsze, bo w piekle im się ta godność na pewno skończy.
R
rafi
19 maja 2014, 10:38
Też ;)
R
rafi
19 maja 2014, 11:04
Nieprzyjacielem Boga jest diabeł. I tu masz rację. Cóż, Palikot jest też moim nieprzyjacielem.. Poniekąd. Twoim nie? ;)
P
Piotr
18 maja 2014, 23:08
Chyba nie da się kochać obcych, często wrogich nam ludzi takim samym uczuciem jakim kocha się matkę, ojca, brata ? Czy miłość nieprzyjaciół nie oznacza ich akceptacji, szacunku dla nich a nie żywą bijącą w piersi miłość ? Nawet Jezus miał swojego umiłowanego ucznia. No właśnie.
J
Joki
18 maja 2014, 22:17
Ja tam za PALI-kotem nie przepadam.
Jan Maria
18 maja 2014, 22:02
Ten człowiek sam siebie potępił gdyż publicznie ogłosił apostazję, a poza tym wprowadza zgorszenie. On świadomie i dobrowolnie wybiera uczyniki Szatana, dlatego też za takich ludzi nie powinniśmy się modlić. Tacy z premedytacją grzeszą przeciw Duchowi Świętemu, stając w opozycji do Boga. "Kto nie uwierzył sam siebie potępił"
B
brat
18 maja 2014, 23:00
" nie powinniśmy się modlić " ? Coś gdzieś przeczytałeś ale nie zrozumiałeś chyba :) 
Jan Maria
17 czerwca 2014, 12:50
Może, faktycznie przesadziłem z tym nie modleniem się, przyznaję popełniłem błąd. Modlić się trzeba za swoich nieprzyjaciół. A co do postawy jaką przyjmuję, to biorę sobie do serca słowa Jezusa: A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!​nie stawiajcie oporu złemu. Miłość nieprzyjaciół jest zakorzeniona w głębokiej wierze w to, że to Bóg daje łaskę nawrócenia, a my naszą postawą świadczym o Miłości Boga jeśli przebaczamy i nie stawiamy oporu złemu. Gdyby nasz brak modlitwy czy inne represje społeczne miały spowodować nawrócenie, to świadczyło by to o tym że dzieło nawrócenia jest wynikiem jakiejś gry społecznej, a jednak Ja wierzym w działanie Boga, oparte na naszej wierze, wytrwałej modlitwie i Miłości także nieprzyjaciół. Palikot jest więc moim bratem, który być może zabiłby mnie, ale ja na to pozowalam jeśli to jest wolą Bożą. Proszę Boga niech mu wybaczy. Amen Bóg nie chce śmierci grzesznika, ani aby na zło odpowiadać złem. Niech więc zło zatrzyma się na mnie jeśli Ojcze jest to twoją wolą. Amen
Andrzej Su
18 maja 2014, 21:05
W czasach Nowego Testamentu Żydzi dybali na Pana Jezusa, a Pan Jezus twardo ich napominał bez cackania się i uprzejmości politycznej. Potrafił zrobić sobie bicz ze sznurków aby przegnać szkodników ze Świątyni. Ja myślę, że nie ma co kastrować katolików z gorliwości, wystarczy napomnieć - >>Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną.<< Napomnieć zawsze wolno i wolno sprzeciwiać się głośno złu, wolno też wykluczyć ze zgromadzenia niegodziwców. Wolno powiedzieć - czemu mnie bijesz?! czemu na mnie plujesz?! czemu dybiesz na mój Kościół?!
R
rafi
18 maja 2014, 20:18
YES !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;)
MR
Maciej Roszkowski
18 maja 2014, 19:28
       Kocham p. Palikota w tym sensie, że chciałbym dla niego dobrze i aby był szczęśliwy. Dobrze, to znaczy aby się opamiętał, bo błądzi, a dobrze to znaczy aby odzyskał spokój ducha, bo z jego wypowiedzi, mimiki, często spoconej twarzy i gestykulacji widać, że coś z nim nie tak. To drugie zapewne nastąpi po tym pierwszym. Ale miłość bliźniego  nie oznacza, że mamy obowiązek podzielać jego poglądy i godzić się na jego błędy.
Andrzej Su
18 maja 2014, 21:52
Weź w ogóle nie mów takich rzeczy. Przechodzi ci przez usta: kocham Palikota??? Jedyna miłość jaka mi się kojarzy z Palikotem ma związek z lateksem, plastikową tęczą i protezą przyrodzenia. Gdy go będą bili na ulicy to ja się za nim wstawię i zadbam jak o każdego poszkodowanego, jeśli splajtuje i będzie żebrał pod Kościołem na bułkę to mu pomogę, ale póki co to jest twój wróg i ma się dobrze żerując na najpodlejszych antykatolickich nastrojach. To jest szkodnik jakich mało i nie ma teraz klimatu do wymiany uprzejmości i ściskania rączek. To jest gnida i trza go tępić, tak po obywatelsku - won z mediów, won z polityki, won z przestrzeni publicznej - dość zgorszenia i chamstwa.
M
Marcin
21 maja 2014, 21:56
Nie powiem ,że kocham Palikota ,ale szanuję i podziwiam .Wszystko co o nim napisałeś potwierdza tylko to ,że w ogóle nie znasz  ani działalnosci politycznej p.Palikota ,ani dzaiłalności poza parlamentem ,ani jako człowieka ,męża,ojca ,przyjaciela.
A
alek"op.pl
18 maja 2014, 19:17
BARDYO DOBRE
Paweł Tatrocki
18 maja 2014, 17:50
Palikota można kochać tak jak wroga, z tym, że nie trzeba na niego głosować. I tyle. Palikot za jakiś czas trafi do drugiej ligii politycznej pozaparlamentarnej, więc tam się będzie produkował razem ze swoimi zwolennikami.
jazmig jazmig
18 maja 2014, 17:36
Nie wiem, kto ma kochać Palikota, ani tym bardziej, dlaczego mają to być chrześcijanie. Chrześcijanie nie są od tego, żeby biegać za każdym szubrawcem i obcałowywać go z miłością. Nic takiego nie znalazłem w Ewangeliach. Palikot zna zasady wiary katolickiej, ale on odrzucił Boga i nie chce mieć z Nim nic wspólnego. Jest to jego autonomiczny wybór, którego konsekwencja będzie ponosił na pewno po śmierci, jeżeli nie zdąży się nawrócić. Uważam, że chrześcijanie powinni zając się najpierw swoimi braćmi, aby oni nie odeszli od Boga, powinni również nieść Ewangelię tym, którzy jej nie znają i powinni pomagać ubogim. Nie oznacza to w żadnym przypadku rezygnacji  z próby nawrócenia Palikota i jemu podobnych, ale są ważniejsze priorytety, które wskazałem wyżej.
Jack French
18 maja 2014, 18:27
W Piśmie masz o kochaniu nieprzyjaciół swoich. Znowu krytykujesz jakieś urojone przez Ciebie rzeczy. W artykule nie ma nic o "żeby biegać za każdym szubrawcem i obcałowywać go z miłością". I chrześcijanie nie powinni się najpierw zajmować swoimi braćmi, ale właśnie nieprzyjaciółmi. Tak jak to w Ewangelii jest napisane o dobrym pasterzu. Kojarzysz? Coś o zagubionej owcy i 99 zostawionych... Nie pojmuję Twojej obecności na tym poratlu.
D
Daria
19 maja 2014, 08:20
Ok, ale co znaczy "zajmować się nieprzyjaciółmi"? Modlić się za nich i dobrze im życzyć to chyba wystarczy ? Popieram pomysł, żeby nie biegać za każdym szubrawcem i obcałowywać go :-D