Machała: grozi nam straszna wojna

(fot. shutterstock.com)
tomaszmachala.natemat.pl / kw

"Nie wypisuję się z Kościoła" - napisał na swoim blogu Tomasz Machała, redaktor naczelny natemat.pl.

Jak podkreślił: "Wznoszenie okrzyków podczas mszy uważam za niestosowne. Wyjście po cichu z kościoła dopuszczam i nie mam z tym żadnego problemu". Dodał jednocześnie, że głośno zaprotestowałby jedynie w momencie, gdy ksiądz wygłosiłby kazanie antysemickie lub rasistowskie, "wprost wymierzone w innego człowieka. Właściwe wydaje mi się wtedy zaprotestowanie".

Zauważył, że informacja KEP na temat aborcji była jedynie przypomnieniem stanowiska Kościoła w sprawie życia poczętego. "O co więc chodzi krytykom Kościoła, w tym naszej dziennikarce Annie Dryjańskiej która ogłosiła dziś, że się z Kościoła wypisuje? Nie całkiem wiem".

DEON.PL POLECA

Machała podkreślił również, że choć uważa Kościoł za święty, to zdaje sobie sprawę z błędów popełnianych przez jego członków. "Wyrażane publicznie przez wielu ludzi Kościoła na stanowiskach poglądy zdają się być bardzo sprzeczne z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Ale idąc do kościoła, idę na spotkanie z Jezusem".

Dziennikarz podkreślił również, że hierarchowie "wiążący Kościół w Polsce z jedną partią polityczną" nie doprowadzą go do "wypisania się z Kościoła". Z drugiej strony dobitnie stwierdził, że nie widzi "przyszłości dla takiego Kościoła w Polsce".

"Chcę się więc bić o taki Kościół w który ja wierzę - stojący na Ewangelii, ale rozmawiający, wyciągający rękę i tłumaczący" - napisał Machała.

Dziennikarz dodał także, że "nie ma pretensji do Kościoła", że przypomniał temat aborcji. "To rola Kościoła" - napisał.

Zaznaczył jednocześnie, że "decyzja KEP wydaje się taktycznie błędna. Pretensje mam jednak wyłącznie o upolitycznienie sprawy, zagranie kartą PISowską. Nie podoba mi się, że ten temat stał się tak gorąco polityczny. Już nie chodzi o życie, ale o słupki w sondażach".

Dziennikarz napisał także, że "obowiązujący kompromis powinien być utrzymany" i "że państwo nie powinno zmuszać do świętych i heroicznych czynów".

Stwierdził również: "bardzo trudno byłoby mi zaakceptować przepisy nakazujące urodzenie niepełnosprawnych dzieci. Zwłaszcza że wiem, jak bardzo Państwo Polskie nie przejmuje się pomocą w ich wychowaniu, w ich utrzymaniu gdy rodzice są starsi, w samodzielności, gdy rodziców brakuje".

Całą wypowiedź na swoim blogu na portalu natemat.pl podsumował: "Jestem zdecydowanym przeciwnikiem aborcji. (...) Mam nadzieję, że są w Polsce rozsądni ludzie, którzy znajdą sensowne wyjście z sytuacji. Inaczej grozi nam straszna wojna".

* * *

Przeczytaj także wypowiedź księdza Jana Kaczkowskiego na temat kompromisu aborcyjnego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Machała: grozi nam straszna wojna
Komentarze (2)
PG
p g
7 kwietnia 2016, 13:51
Co to znaczy "zagranie kartą PISowska" ? Tu chodzi o rozszerzenie ochrony życia. W komunikacie KEP nie ma nic z polityki. A słupki PISowi nie wzrosną. Natomiast życzę wszystkim politykom odwagi w decyzjach zgodnych z ich sumieniem.
6 kwietnia 2016, 18:43
Jestem za zakazem aborcji ale uważam, że państwo jedocześnie winno łącznie ze mianą usawy zaproponować bardzo konkretne formy wsparcia w przypadku urodzin dziecka niepełnosprawnego, uszczerbku na zdrowiu kobiety albo urodzin niechcianego dziecka z gwałtu. Również kościół a przede wszystkim duchowni winni zaproponować konkretne wsparcie ponieważ łatwo wymagać od innych jednocześnie nie ponosząc żadnych kosztów. Kościół stoi za każdym życiem i słusznie ale jedocześnie winien w konkretny sposób zaproponować opiekę kobietom. Zamiast wydawać setki milionów na ŚDM można było pobudować kilkasey żłobków, przedszkoli albo zagwatrantować wsparcie finansowe / leczenie dzieciom niepełnosprawnym. Oczywiście ta sfera kościoła już nie interesuje. Zgadzam się też z autorem, że upolitycznienie sprawy zaszkodzi i dzieciom i kościołowi. Pytanie brzmi dlaczego zawiodła nauka kościoła, dlaczego kościół jest tak mało skuteczny w głoszeniu światopoglądu na temat ochrony życia. Kościół traci wiarygodność ponieważ wymaga od innych a nie wymaga od siebie.