Mama ks. Olszewskiego w poruszającym wywiadzie. "To jest nie ten człowiek. Jest zniszczony, wychudzony, przerażony"

Mama ks. Olszewskiego w poruszającym wywiadzie. "To jest nie ten człowiek. Jest zniszczony, wychudzony, przerażony"
Grażyna Olszewska, mama ks. Michała Olszewskiego, w programie Danuty Hołeckiej w Telewizji Republika. Źródło: YT / Telewizja Republika
Telewizja Republika / YT / DEON / mł

- Nie ma połowy człowieka. To jest nie ten człowiek. Jest zniszczony, wychudzony, przerażony. To przerażenie, te oczy... ja to zabiorę ze sobą do grobu. To najbardziej go niszczy, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości - mówiła Grażyna Olszewska, mama ks. Michała Olszewskiego.

Pani Olszewska w czwartkowy wieczór była gościem Danuty Holeckiej w Telewizji Republika. Wcześniej po raz pierwszy od zatrzymania ks. Olszewskiego widziała się z synem. W poruszającej rozmowie, w której nie mogła powstrzymać łez, opowiadała o sytuacji, w jakiej znalazła się jej rodzina, o ogromnym wsparciu ludzi i o stanie, w jakim znajduje się sercanin. 

Zapytana, co czuje, mama ks. Olszewskiego odpowiedziała wprost: - Rozdzierający ból serca. Myślę: Boże, żebym ja to wszystko mogła wziąć na siebie. Bo ja już życie przeżyłam. Żeby on nie cierpiał, żeby te cierpienia przeszły na mnie, bo on tyle w życiu mógłby jeszcze zrobić, tylu ludziom pomóc.

Mama ks. Olszewskiego: Zdrowotnie podupadł, nie ma połowy człowieka

To pierwszy raz, gdy po zatrzymaniu w marcu zobaczyła się z synem. Jak powiedziała, była to świadoma decyzja, bo zgodę na widzenie dostała, jak tylko złożyła wniosek. Jednak oboje - i ks. Olszewski, i jego mama, chcieli poczekać, aż będą na to trudne spotkanie gotowi.

DEON.PL POLECA

- Spotkaliśmy się teraz, bo dojrzeliśmy do tej sytuacji, byliśmy na to gotowi, żeby spotkać się we dwoje - mówiła pani Olszewska. Jak wyjaśniała, wcześniej ks. Olszewskiego odwiedzało jego rodzeństwo, w tym brat, który też jest księdzem. - On w ogóle nie chciał, żebym widziała miejsce, w którym jest. Kto nie był, to nie wie - mówiła ze łzami w oczach matka zatrzymanego sercanina. - Mówił: mamuś, ty to będziesz później przeżywać. Jak dodaje, jej syn bardzo podupadł na zdrowiu, mocno pogorszył mu się wzrok, a stres bardzo nasilił objawy choroby, którą miał już przed zatrzymaniem. 

- Nie ma połowy człowieka. To jest nie ten człowiek. Jest zniszczony, wychudzony, przerażony. To przerażenie, te oczy, ja to zabiorę ze sobą do grobu. W tych oczach pani wyczyta wszystko: przerażenie, strach, lęk, poczucie krzywdy i tej niewiadomej, co będzie - mówiła dziennikarce. 

"Moje dzieci pomagają i mnie chronią" 

Zapytana, czy wiedziała z mediów, jak go traktowano, przyznała, że jej dzieci bardzo się starały, żeby nie była tego świadoma. - Moje dzieci - oni wiedzieli, ale chcieli to ukryć przede mną, bo wiedzieli, że to będzie dla mnie bardzo ciężkie - dzieliła się. - Mam wspaniałe dzieci, synowe, zięcia i wnuki, którzy stoją przy mnie, pomagają i chronią. (...) Michał też nie chciał, żeby to opublikowali, ze względu na mnie, ale wyszło, jak wyszło. Teraz już nie chciałam drążyć tematu, by nie odświeżać rany. On sam mi mówi, mamuś, ja to przetrzymałem, to już było. Nie martw się o mnie.

Wyjaśniała też, że rodzina ks. Olszewskiego dostaje bardzo dużo wsparcia, zarówno od współbraci ks. Olszewskiego, jak i od ludzi, którzy znają sercanina i wspierają go modlitwą.  

- Koledzy rocznikowi przyjeżdżają, odprawiają msze święte, robią, co mogą - mówiła. Jak podkreślała, bardzo też wpierają ich rodzinę ludzie osobiści im nieznani. - Bardzo! Nigdy nie pomyślałam, żeby aż do tego stopnia. Ludzie dzwonią, piszą, zapewniają o modlitwie, przychodzą, chcą służyć pomocą. U nas na osiedlu wszyscy sąsiedzi, którzy nie są w pracy, przychodzą o piętnastej i modlimy się koronką - dzieliła się pani Olszewska. - Księża się modlą, i ludzie się modlą, i płaczą czasami, jak mnie spotykają, nie mogą tego przeboleć, nie mogą zrozumieć. Bo z jednej strony ktoś krzyczy, że złodziej, a z drugiej budynek stoi piękny. I ludzie sami nie wiedzą, o co chodzi - mówiła szczerze. 

"Był szanowanym człowiekiem, wielu ludziom pomagał, dla siebie nic nie chciał"

Pani Olszewska opowiadała też o charakterze ks. Michała Olszewskiego. Podkreślała, że już jako dziecko miał w sobie wielką wrażliwość na innych. Wspominała, że jako sześciolatek sam chodził daleko do szkoły i pewnego razu bardzo długo z niej nie wracał. Gdy w końcu zjawił się w domu, okazało się, że nie wrócił sam. 

- Przyszedł po jakimś czasie i przywlókł jakieś takie straszne ptaszysko. Kruka. Dał mu wody, poszedł do babci po pszenicę. Nawet ptaka w potrzebie nie zostawił - opowiadała. - Jak był dzieckiem, zawsze miał rower zepsuty, bo inni nie mieli, to im dawał swój, a jak na osiedlu była u nas taka biedna kobieta: jak pracowała w polu, nosił jej jedzenie, butelki z wodą.

Podkreśla, że nie spodziewała się, że coś takiego może się zdarzyć, że jej syn będzie nazywany złodziejem, oszustem, że będzie hejtowany. - Był szanowanym człowiekiem, szanowanym księdzem, ludzie do niego przychodzili, wielu ludziom pomagał. nigdy nic dla siebie nie chciał zatrzymać - mówiła. Właśnie dlatego nie dziwiło jej, że chciał wybudować ośrodek dla osób pokrzywdzonych. - On zawsze służył pomocą. Nawet teraz, gdy przychodzili uchodźcy z Ukrainy, to w naszym domu przewinęło się ich multum. Profeto pomagało, jeździli po tych ludzi na granicę, przywozili, ale nie zawsze było gdzie ich położyć. Pamiętam, że zięć pojechał po jednych i mówi: gdzie my ich mamy zawieźć, bo nie ma miejsca? Zadzwonił do Michała, a on mówi: no jak to gdzie. Do mamusi! Pamiętam, że kiedyś był u nas na urlopie, ktoś o północy zadzwonił i Michał pojechał do Suchej Beskidzkiej temu komuś pomóc - dzieliła się. 

"Proszę płakać, wszyscy normalni ludzie zrozumieją, co pani czuje"

Rozmowa w studio przebiegała w bardzo poruszającej atmosferze. Goszcząca Grażynę Olszewską Danuta Holecka straciła niedawno syna i obu kobietom trudno było powstrzymywać łzy. Mama ks. Olszewskiego rozpłakała się, gdy mówiła o powrocie sercanina z rozprawy sądowej. Przekazywała też podziękowania od syna dla tych wszystkich, którzy się za niego modlą, wspierają, za każdy przejaw serca, bo to go bardzo buduje, że ludzie posty podejmują, jeżdżą na pielgrzymki, "że są jeszcze ludzie, którzy wierzą, że on tam siedzi niewinnie".

- Mówił, że bardzo wzruszający był dla niego moment, gdy wychodził po rozprawie sądowej i ludzie czekali pod sądem, leciały kwiaty. Ale widziała pani, miał ręce skute, nie wiem, czy żeby nie pobłogosławić - ale i tak pobłogosławił - mówiła mama ks. Olszewskiego, po czym nie potrafiła już dłużej powstrzymać płaczu. - Proszę płakać, nasi widzowie wszystko rozumieją, wszyscy normalni ludzie rozumieją to, co pani czuje - powiedziała wtedy prowadząca. 

"Prawda sama się obroni"

Pani Olszewska jest przekonana, że jej syn jest niewinny. - Jest takie powiedzenie, że prawda sama się obroni. (...) Dzień, w którym ogłoszą, że jest niewinny, to będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Wtedy już mogę umrzeć spokojnie - mówiła. 

Sprawa sercanina, twórcy Profeto, ciągnie się od końca marca 2024 roku. Wtedy został zatrzymany przez ABW, a później umieszczony w areszcie tymczasowym na trzy miesiące. Postawiono mu pierwsze zarzuty w związku z aferą wokół Funduszu Sprawiedliwości. Fundacja Profeto, której był prezesem, miała otrzymać dotację w wysokości niemal 100 milionów złotych. Zarzuty dotyczyły m.in. wypłaty z FS ponad 66 mln zł dla Fundacji Profeto, która miała w ocenie prokuratorów nie spełniać wymagań formalnych i merytorycznych, by otrzymać te pieniądze. Dodatkowo urzędnicy, którzy decydowali o przyznaniu tych środków, mieli "działać wspólnie i w porozumieniu z prezesem fundacji", czyli ks. Olszewskim.

W sierpniu sercanin usłyszał nowy zarzut – „brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu". Jak podawała PAP, Najwyższa Izba Kontroli oceniła, że Fundacja Profeto otrzymała w latach 2020-2024 pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, chociaż "nie miała doświadczenia w realizacji zadań z zakresu pomocy pokrzywdzonym przestępstwem", a jej cele statutowe "nie obejmowały takiej działalności". Oferta zaś "koncentrowała się na budowie placówki (zakup gruntu i prowadzenie prac budowlanych), która miała trwać przez trzy pierwsze lata realizacji zadania. Działania, które były obligatoryjne w ramach konkursu (faktyczne świadczenie pomocy pokrzywdzonym przestępstwem), miały być realizowane tylko przez ostatni rok obowiązywania umowy dotacji, a na ich sfinansowanie przewidziano 6,8 proc. wydatków dotacji".
Źródło: Telewizja Republika / YT / DEON / mł
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Papież Franciszek

Rozeznawać, by żyć w pełni

Życie jest utkane z różnych decyzji. Wybory nas konstytuują, pomagają nam stać się sobą: ludźmi spełnionymi i świadomymi tego, kim jesteśmy, kim chcielibyśmy być. Mają istotne znaczenie także w naszej...

Skomentuj artykuł

Mama ks. Olszewskiego w poruszającym wywiadzie. "To jest nie ten człowiek. Jest zniszczony, wychudzony, przerażony"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.