Mazurek: Potęga polskiego kościoła runęła w gruzy. Uroczystości pogrzebowe poprowadzi abp Adrian Galbas
- "Lśnij potęgo kościołów", śpiewał Kazik Staszewski. Ale to już nieaktualne, bo potęga polskiego kościoła runęła w gruzy już jakiś czas temu, a uroczystości pogrzebowe poprowadzi nowo mianowany arcybiskup warszawski Adrian Galbas. To on będzie musiał również kościół odpolitycznić, odpartyjnić i wyprowadzić go z pałaców władzy do ludzi - mówi na Kanale Zero dziennikarz i publicysta Robert Mazurek.
- W dniu jego nominacji jeden z ministrów pytał mnie: "kim on jest? Skąd on się wziął?". Kiedy mu tłumaczyłem, kim jest Adrian Galbas, to mówi: "on jest jakby spoza polskiego Kościoła".
- Dla polskiego Kościoła to może i dobrze, ale zarówno politycy, jak i komentatorzy mają z tym problem, no bo jaki będzie polityczny rys Adriana Galbasa? Tego nie wie nikt. To człowiek, to biskup, który nigdy się nie wypowiadał na tematy polityczne. Mój przyjaciel jest przyjacielem Adriana Galbasa. Pytam go, jakie on ma poglądy. On mówi: "słuchaj, nie mam pojęcia. Nie mam pojęcia, na kogo głosował" - mówi Mazurek.
- Być może to odpolitycznienie, które nastąpi, jest trochę przez przypadek. Ale być może nie, być może właśnie dlatego został wybrany Adrian Galbas, by zerwać z tą tradycją układania się z władzą. Z tą partią, z tamtą partią. Nie takie są problemy, przed którymi Adrian Galbas i polski kościół staje - dodaje.
- Adrian Galbas przychodzi w trudnym momencie dla polskiego Kościoła. Rzeczywiście ta potęga, stara potęga Kościoła, który się świetnie układał z władzą, który miał duży posłuch u ludzi, całkowicie runęła. Są nowe wyzwania i zupełnie nowe okoliczności. I z nimi będzie musiał sobie radzić zupełnie nowy arcybiskup warszawski. O Adrianie Galbasie wszyscy mówią, że to liberał. Jak wygląda ten liberalizm według Galbasa? Gdyby się mu przysłuchać, to on nie mówi niczego, co byłoby inne od tego, co mówią pozostali biskupi: na temat aborcji, na temat związków homoseksualnych, niczego, co mogłoby sugerować, że jest zwolennikiem wyświęcania kobiet. Nie, on w tych sprawach jest całkowicie ortodoksyjny.
- Ten liberalizm miałby, jak rozumiem, polegać na tym, że Adrian Galbas piętnuje hipokryzję, dwulicowość polskiego duchowieństwa. Jeśli tak ma wyglądać liberał, to daj nam, Panie Boże, więcej takich liberałów - mówi publicysta.
- Mówią o nim również, że jest wierzący. A nie o każdym biskupie tak mówią. To oczywiście, ktoś powie, złośliwość. Nie, to raczej taka uwaga, że Adrian Galbas zdaje się być człowiekiem, który nie idzie nigdzie poza szczyty, ale chyba naprawdę wierzy w to, że tak po prostu trzeba. Idzie więc do Warszawy i to jest rzeczywiście misja potwornie trudna.
- Adrian Galbas przychodzi do kościoła po Kazimierzu Nyczu. Do kościoła, w którym proboszczowie nie rozmawiają z biskupem, do kościoła, który tak jak każdy w Polsce ma te same problemy. Młodzi już tam nie zaglądają, starzy coraz rzadziej, pieniędzy zaczyna brakować. To wszystko jeszcze się kręci trochę siłą rozpędu. Jeszcze mamy świetną, piękną rezydencję, ale to wszystko coraz bardziej wygląda na fasadę. Adrian Galbas chyba wie, jakie stoją przed nim wyzwania. On to chyba rozumie - zauważa Robert Mazurek.
Źródło: YouTube.com / tk
Skomentuj artykuł