Mimo koronawirusa siostry "kalkucianki" pomagają bezdomnym
"To wielkie błogosławieństwo mieć możliwość w tym uczestniczyć" - mówi ks. Bartosz Rajewski.
- Sto osób w kryzysie bezdomności nie pójdzie dzisiaj spać głodnych dzięki siostrom "kalkuciankom". To wielkie błogosławieństwo mieć możliwość w tym uczestniczyć. Tak wielu wolontariuszy wycofało się z tej działalności charytatywnej w obawie o zdrowie i życie swoich najbliższych: żon, mężów, dzieci. Dobrze zrobili. Też pewnie bym tak zrobił. Myślę, że także po to jest celibat - nie mam żony i dzieci, by w takich sytuacjach być do dyspozycji. Wy zostańcie w domu i módlcie się za nas! - napisał duchowny na swoim Facebooku.
"Pomoc jest od lat prowadzona przez siostry w Londynie. Takich miejsc tylko w zachodniej części miasta dotychczas było 12. Z powodu epidemii zostały zamknięte niemal wszystkie [10]. Bezdomni zostali bez pomocy. Siostry też miały problem, ponieważ odeszli niemal wszyscy wolontariusze. Wtedy siostry zadzwoniły do mnie z pytaniem, czy nie pomógłbym jako wolontariusz. Zaangażowali się też moi parafianie. Niektórzy do południa - wtedy przygotowują kanapki. Ja i inni przygotowujemy obiady dla 100 osób w kryzysie bezdomności od godz. 14.00 do 17.30. Codziennie, oprócz czwartków i sobót" - powiedział ks. Rajewski w rozmowie z DEON.pl.
Skomentuj artykuł