Misje? Sobór Watykański II się nie pomylił
Sobór Watykański II uporządkował kwestie związane z działalnością misyjną Kościoła, korzystając w wielowiekowego doświadczenia samych misjonarzy a czas nie zweryfikował niczego negatywnie - uważa bp Jerzy Mazur, przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Misji.
KAI: Jak wyglądała działalność misyjna Kościoła przed Soborem Watykańskim II? Czy wymagała poprawy?
Bp Jerzy Mazur: Raczej uporządkowania. Świadomość obowiązku głoszenia Ewangelii wszystkim narodom zgodnie z nakazem misyjnym Chrystusa towarzyszyła Kościołowi od czasów apostolskich. W czasach nowożytnych, w XV wieku, w czasie wielkich odkryć geograficznych, rozpoczęły się tzw. misje patronackie. W nowo odkrytych krajach papieże przyznali królom Hiszpanii i Portugalii prawa do rozwijania dzieła misyjnego na tych ziemiach.
Początkowo było to dobre rozwiązanie, ale szybko dały się zauważyć nadużycia, gdyż doszło do powiązania misji z kolonizacją. Ten etap został zakończony poprzez powołanie do istnienia w 1622 roku Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, której celem było organizowanie działalności misyjnej wśród pogan. Jej powołanie stało się pierwszym krokiem na drodze uwolnienia misji katolickich od wpływów ziemskich potęg i powiązań z kolonializmem.
Wielkie ożywienie działalności misyjnej nastąpiło w XIX i XX wieku. Powstały nowe zgromadzenia i instytuty misyjne, ludzie świeccy z różnych kręgów włączali się we współpracę misyjną, nastąpił także rozwój misjologii. Bardzo ważne dla rozwoju misji stały się encykliki misyjne papieży np. "Maximum illud" Benedykta XV. Powstały różne nowe inicjatywy misyjne, które w późniejszym czasie przekształciły się w Papieskie Dzieła Misyjne.
W tym czasie zainaugurowało swoją działalność zgromadzenie księży werbistów. Św. Arnold Janssen założył gałąź męską i żeńską: Służebnice Ducha Świętego oraz zgromadzenie kontemplacyjne: Służebnice Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji. W przypadku tej ostatniej gałęzi chodziło o podkreślenie jak istotna w dziele misyjnym jest modlitwa za tych, którzy głoszą Ewangelię i tych, którym jest ona głoszona.
W XIX wieku powstają też szkoły misjologiczne - prekursorem nowej misjologii był protestant Gustav Warneck. Misjologia katolicka w Niemczech rodziła się w kontekście protestanckim, dlatego też kładła nacisk na głoszenie Słowa Bożego w celu nawracania pogan i ich zbawienia. Natomiast szkoła misjologiczna z Louvain ujmowała tę kwestię bardziej eklezjologicznie mówiąc, że celem misji jest zaszczepienie, zakładanie Kościoła tam, gdzie on jeszcze nie istniał.
Dzieło misyjne było też bliskie świeckim - wystarczy wspomnieć chociażby Paulinę Jaricot, założycielkę Dzieła Rozkrzewiania Wiary, którego celem była pomoc duchowa i materialna misjom i misjonarzom. Założyła także pierwsze róże różańcowe i gromadziła środki finansowe na potrzeby misji.
Trzeba wspomnieć Dzieło Świętego Piotra Apostoła dla pomocy w przygotowaniu kleru tubylczego i Dzieło Świętego Dziecięctwa - w ramach którego dzieci pomagały dzieciom. O. Paulo Manna założył Unię Misyjną Duchowieństwa, w celu budzenia ducha misyjnego wśród kapłanów diecezjalnych i osób zakonnych. Papież Pius XII napisał encyklikę "Fidei donum" (Dar wiary). W tej encyklice papież zwrócił się do całego świata chrześcijańskiego z apelem o zaangażowanie się w działalność misyjną szczególnie na kontynencie afrykańskim. Apel skierowany był do biskupów, którzy są odpowiedzialni za cały Kościół, aby pośpieszyli z pomocą wysyłając misjonarzy do Afryki. Kapłani diecezjalni, którzy pracują na misjach są nazywani fideidonistami od pierwszych słów tejże encykliki.
Sobór Watykański II w zakresie działalności misyjnej Kościoła stał się kamieniem milowym a dokument "Ad gentes" dokonał rzeczy wielkiej. Przywrócił działalności misyjnej właściwe miejsce wśród innych dzieł Kościoła, a także dał jej głębokie uzasadnienie biblijno - teologiczne. Podkreślił, że "Kościół pielgrzymujący jest misyjny ze swej natury ponieważ swój początek bierze wedle planu Ojca z posłania Syna i z posłania Ducha Świętego" (DG2). Kościół jest posłany i jego istota polega na głoszeniu Dobrej Nowiny o zbawieniu. Ten obowiązek spoczywa na całym Kościele.
W dekrecie o misyjnej działalności Kościoła "Ad gentes divinitus" Sobór dał nową definicję misji. Tak ją określił: "Ogólnie misjami nazywa się specjalne przedsięwzięcia, które wysłani przez Kościół głosiciele Ewangelii, idąc na cały świat, podejmują celem wykonania zadań głoszenia Ewangelii i zakładania Kościoła wśród narodów lub grup społecznych jeszcze nie wierzących w Chrystusa." Sobór połączył predicare i plantare - głoszenie i zakładanie Kościoła czyli dwie szkoły misjologiczne. To była wielka zmiana w pojmowaniu misji, która oznaczała rozpoczęcie nowej epoki. Sobór wezwał wszystkich wiernych do odpowiedzialności za głoszenie Ewangelii. Nie od razu też wszyscy to zrozumieli.
A właśnie te kwestie były też największymi osiągnięciami Soboru, zwłaszcza dialog ekumeniczny. Misjonarze od dawna zwracali uwagę, że rozbity Kościół jest przeszkodą w ewangelizacji. Sobór podkreślił, że dialog ekumeniczny to szukanie tego co nas łączy, jednoczy i że jest to droga, którą powinniśmy iść. To szczególnie ważne w Afryce czy na Wschodzie - by pokazywać, że jako chrześcijanie umiemy współpracować i modlić się, i choć każdy zachowuje swoją tożsamość, to szukamy dróg jedności.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ten ekumenizm jest na misjach od dawna praktykowany na co dzień. Misjonarze zapraszają się wzajemnie na uroczystości, a do szkół (przez nich ) prowadzonych (przez misjonarzy - proponuję to wyrzucić), szczególnie tam gdzie jest ich mało, uczęszczają dzieci bez względu na wyznanie. Katolicy i protestanci pomagają sobie także przy budowie kaplic.
Po Soborze Watykańskim II można było zauważyć wielką zmianę, która wyrażała się nastawieniem na współpracę. Wzrosła świadomość, że wyznawca innego Kościoła chrześcijańskiego nie jest moim wrogiem czy rywalem, ale nawzajem pomagamy sobie w drodze do świętości i zbawienia. Dla przykładu - dawniej w Afryce jeśli naczelnik wioski został katolikiem, to wszyscy mieszkańcy też stopniowo stawali się katolikami. Dziś naczelnik jest katolikiem, ale część wioski to protestanci i nikomu to nie przeszkadza. Jedynie sekty są zamknięte na współpracę.
Ważne z perspektywy misjonarzy było też podkreślenie przez Sobór potrzeby współpracy z innymi religiami. Sobór zachęca do dialogu, choć jest to droga trudna i żmudna, zwłaszcza gdy chrześcijanie spotykają się z fanatyzmem i agresją. Trzeba jednak szanować inne religie, dostrzegać w nich dobro, zaakceptować, że także w nich można dążyć do zbawienia. To oczywiście wywołało dużo zamieszania, powstało pytanie - skoro można się zbawić poza Kościołem, to po co prowadzić misje?
Aby to zrozumieć, trzeba wrócić do definicji misji, do tego co podkreślił Sobór, że Kościół z natury jest misyjny, ponieważ Chrystus został posłany przez Ojca, a następnie od Niego posłał On Kościołowi Ducha Świętego jako pierwszy i żywy dar. Trójca Święta stanowi pierwszy i ostateczny fundament misyjnej natury Kościoła. Chrystus jest jedynym Zbawicielem wszystkich, a każdy ochrzczony jest posłany do głoszenia Ewangelii. Ten obowiązek, który ciąży na każdym chrześcijaninie - biskupie, księdzu, zakonniku, świeckim - wynika z tego, że jesteśmy kontynuatorami zbawczego dzieła Chrystusa. Powinniśmy jako ochrzczeni dzielić się radością wiary aż po krańce ziemi. "Każdy wierzący jest powołany do świętości i do działalności misyjnej" - jak uczył nas bł. Jan Paweł II.
Niezwykle istotne, choć też nie od razu zrozumiałe, było wskazanie integracji chrześcijaństwa z tradycjami i kulturą terenów misyjnych. O tym także mówili od dawna misjonarze. Nazywano to różnie - akomodacją, adaptacją i wreszcie inkulturacją. Jak to rozumieć?
Chodzi o to, by nie odrzucać kultury i tradycji na terenie, gdzie głosimy Dobrą Nowinę, lecz by Ewangelia wpływała na kulturę czyniąc ją chrześcijańską. Inkulturacja wskazuje na głęboki proces wewnętrznego przenikania, zakorzenienia, wcielenia Ewangelii w kulturę ludzką.
Z tym także wiązały się duże trudności wynikające z wielowiekowego nastawienia, że wszystko co pogańskie jest złe. Takie myślenie uniemożliwiało zaakceptowanie wartości tkwiących w zwyczajach, tradycjach i kulturze niechrześcijańskiej.
I tu także Sobór korzystając z doświadczenia misjonarzy i podkreślając odpowiedzialność całego Kościoła za głoszenie Ewangelii, wskazał w szczególny sposób na laikat. Trudno sobie bowiem wyobrazić ewangelizację Afryki, Azji czy Ameryki Łacińskiej bez udziału świeckich.
Przy ogromnych odległościach dzielących wioski afrykańskie, misjonarz, który opiekuje się kilkunastoma czy nawet trzydziestoma kaplicami, w niedzielę może dotrzeć do dwóch, może trzech. W pozostałych nabożeństwa prowadzą katechiści - głoszą krótkie kazania, są także przygotowani do tego, by mogli udzielić Komunii św. osobom będącym w stanie łaski uświęcającej. I oni też nauczają. Misjonarz przyjeżdża raz na miesiąc, by sprawdzić wiedzę katechumenów i wyznaczyć kolejny materiał do opanowania. Bardzo obrazowy jest też przykład Korei, gdzie ewangelizować zaczęli świeccy i do tej pory Koreańczycy o tym pamiętają.
Misjonarze często mówią, że święty laikat to przyszłość Kościoła. Trzeba tylko pamiętać o dobrej formacji świeckich katechistów. Dlatego misjonarze organizują kursy i szkoły przygotowujące do działalności ewangelizacyjnej. W Afryce przy każdej parafii jest rada duszpasterska, ekonomiczna, grupa przygotowująca liturgię czy komisja budowlana. A to także zalecenie Soboru, które może łatwiej było wprowadzać w młodych Kościołach.
Negatywnie - nie. Sobór nie pomylił się w niczym. Natomiast wprowadzane wskazania soborowe czasami były nie najlepiej rozumiane. Były też pewne idee wysunięte przez Sobór, które wymagały rozwinięcia i to miało miejsce w kolejnych papieskich dokumentach, encyklikach i orędziach na Dzień Misyjny.
Tak było m.in. z samą definicją misji. Papież Paweł VI w 1975 roku w adhortacji "Evangelii nuntiandi" nie używa już terminu misje, które mogły kojarzyć się z kolonializmem, tylko ewangelizacja. A Jan Paweł II w 1979 roku w Nowej Hucie mówił po raz pierwszy o nowej ewangelizacji - czyli głoszeniu kerygmatu wśród już ochrzczonych. To także rozwinięcie zachęty Soboru do rozważenia czy nie należałoby podjąć działalności misyjnej od nowa w społecznościach, gdzie Kościół jest już obecny, ale zmieniły się tam warunki.
Jan Paweł II zostawił nam encyklikę "Redemptoris Missio", w której mówi, że "Misja Chrystusa Odkupiciela, powierzona Kościołowi, nie została jeszcze bynajmniej wypełniona do końca". Mówi o misji ad gentes, wśród narodów i o nowej ewangelizacji. Po raz kolejny w Polsce mówił o nowej ewangelizacji w 1987 roku w Warszawie. Powiedział: "Kościół cały jest misyjny. Cały i wszędzie! Wy wszyscy, którzy nie podejmujecie posługi na terenach misyjnych - nie zapominajcie, że nasza własna polska Ojczyzna wciąż potrzebuje nowej ewangelizacji. Podobnie jak cała chrześcijańska Europa. Po setkach lat - i tysiącleciach - wciąż na nowo! Cała Europa stała się kontynentem nowego wielkiego wyzwania dla Ewangelii. I Polska też."
Wtedy poklaskaliśmy papieżowi i przeszliśmy nad jego słowami, ale dzisiaj warto sięgać do nich i wszyscy powinniśmy zaangażować się w nową ewangelizację. Szczególną okazją jest do tego Rok Wiary. Mamy dawać świadectwo o Chrystusie, odkryć radość wiary i przekazywać ją innym z entuzjazmem. Bo wiara umacnia się, gdy jest przekazywana. Benedykt XVI podkreśla to indywidualne posłanie każdego z nas, proponując nowe zakończenia Mszy św. “idźcie głosić Ewangelię Chrystusa".
Widać z perspektywy czasu uniwersalność zaleceń Soboru, które zostały przyjęte w różnym stopniu w różnych rejonach. W Afryce niezwykle ważna jest inkulturacja - dialog z kulturami, Afrykańczycy są bowiem dumni ze swojego dziedzictwa kulturowego. W Azji, gdzie istnieje bogactwo różnych religii, istotny jest dialog międzyreligijny, zaś w Ameryce Łacińskiej nacisk kładzie się na dzieła charytatywne, pomoc ubogim.
Dziś szukamy nowych metod ewangelizacji, mamy do dyspozycji nowe narzędzia, technologie, telefony komórkowe, Internet, nowoczesne środki transportu. Mogę zza swojego biurka połączyć się z misjonarzami w najdalszych zakątkach świata. Misjonarz może szybciej i łatwiej dotrzeć do odległych miejsc. Jeden z misjonarzy, obchodzący 50-lecie swojej posługi, zapytany o to, czy łatwiej było ewangelizować dawniej, czy też lepiej jest teraz, odpowiedział, że pół wieku temu szedł od wioski do wioski, zatrzymując się w każdej z nich na 2-3 dni. Jego wędrówka trwała tygodniami, ale miał czas na to, by pobyć z mieszkańcami. Dziś misjonarz przyjeżdża do wioski, sprawuje Mszę św. i wyjeżdża do kolejnej miejscowości. Oczywiście, jest to dobrodziejstwo, bo może spotkać się w krótszym czasie z większa liczbą wiernych, ale czasami też nie ma czasu na zwyczajne bycie z ludźmi i dawanie świadectwa o Chrystusie. Tego ludzie oczekują od misjonarzy. Trzeba jednak pamiętać, by żadne nowoczesne środki nie przesłoniły nam człowieka, do którego idziemy z Dobrą Nowiną.
Dokument ten, redagowany przez trzy lata, zyskał na Soborze największą liczbę głosów - 2394 "za" i 5 "przeciw". Zwany "wielką kartą misji", potwierdza misyjne nauczanie ostatnich papieży , od Benedykta XV do Jana XXIII.
Dekret podkreśla, że misje są kontynuacją posłania Syna Bożego przez Ojca. Kościół więc z "natury swej jest misyjny" (DM2), a "działalność misyjna związana jest również bardzo ściśle z samą naturą ludzką i jej dążeniami" (DM8). Ogólnie zaś "misjami" dokument nazywa "specjalne przedsięwzięcia , które wysłani przez Kościół głosiciele Ewangelii, idąc na cały świat, podejmują celem wykonania zadań głoszenia Ewangelii i zakładania Kościoła wśród narodów lub grup społecznych jeszcze nie wierzących w Chrystusa; dochodzą one do skutku przez działalność misyjną, a prowadzi się je na pewnych terenach uznanych przez Stolicę Apostolską" (DM6).
W dokumencie czytamy, że Kościół jest "świadomy tego, że ma jeszcze do wypełnienia ogromne dzieło misyjne" (DM10), gdyż kilka miliardów ludzi nadal nie zna Ewangelii. Dlatego do zaangażowania na rzecz misji wezwani są wszyscy wierni, a nie tylko misjonarze (DM35). Wśród tych ostatnich nie może zabraknąć ludzi świeckich, których zadaniem w krajach misyjnych jest uczenie w szkołach, prowadzenie spraw gospodarczych, współpraca z działalnością diecezji i parafii, wprowadzanie i ożywianie form apostolatu świeckich. (DM41).
Dekret przestrzega przed niezdrową rywalizacją na misjach z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i zaleca, by "o ile to możliwe" wspólnie z nimi wyznawać wiarę w Chrystusa (DM15), a "świadectwo życia będzie skuteczniejsze, jeśli się je dawać będzie razem z innymi wspólnotami chrześcijańskimi, w myśl przepisów Dekretu o ekumenizmie" DM36). Zaleca też, by młode Kościoły, powstałe w wyniku działalności misyjnej, jak najszybciej stawały się samodzielne, czego znakiem będzie rozpoczęcie posyłania przez nie misjonarzy (DM20).
Dokument wskazuje, że obok tradycyjnej formacji, misjonarze powinni poznawać język, "historię, struktury społeczne i zwyczaje narodów", wśród których mają pracować, ich "porządek moralny i nakazy religijne, a także głęboko zakorzenione poglądy na temat Boga, świata i człowieka, które zostały w nich ukształtowane zgodnie z uświęconymi tradycjami" (DM26). Zaś Regionalne Konferencje Biskupów powinny mieć do dyspozycji wielu fachowców z zakresu misjologii, a wśród nich "takich ludzi, którzy by umieli doskonale posługiwać się środkami techniki i społecznego przekazywania myśli" (DM26). "Aby zaś chrześcijanie wszyscy i każdy z osobna poznali dokładnie obecny stan Kościoła w świecie i usłyszeli tłumy wołające 'pomóż nam', należy podawać takie wiadomości o misjach posługując się także nowoczesnymi środkami społecznego przekazywania myśli".
Dekret zaleca, by Synod Biskupów uwzględniał "w szczególny sposób sprawę działalności misyjnej, jako najważniejszego i najświętszego działania Kościoła. Dla wszystkich misji i dla całej działalności misyjnej ma być jedna tylko kompetentna dykasteria, Kongregacja Rozkrzewiania Wiary, która w całym świecie prowadziłaby i koordynowała zarówno dzieło misyjne, jak i współpracę misyjną, nie naruszając jednak praw Kościołów Wschodnich" (DM29)
Skomentuj artykuł