Myśliwi na Mszy ku czci swego patrona
W archikatedrze oliwskiej 26 października abp Sławoj Leszek Głódź przewodniczył uroczystej Mszy św. w intencji myśliwych z okazji wspomnienia św. Huberta, patrona łowiectwa.
- Polska tradycja łowiecka należy do kultury narodowej. Tożsamość myśliwych pielęgnowana jest w wielu wymiarach:sygnałach łowieckich, bogatej symbolice, godnym zachowaniu, a także w staropolskim pozdrowieniu: darz bór! Oznacza ono: "niech cię bór obdarza, niech przynosi ci dary" - mówił w czasie homilii metropolita gdański.
Abp Głódź przypomniał także postać patrona myśliwych. Hubert urodził się w 655 roku w Gaskonii, był potomkiem królewskiego rodu Merowingów. Zamiłowanie do polowania odziedziczył po swoim ojcu. Towarzyszył mu często na łowach. Młody Hubert najwięcej czasu spędzał w lasach, gdzie nieustannie polował. Łowiectwo było jego pasją. Niektóre źródła wskazują, że prowadził swobodne, wręcz hulaszcze życie. Tak było do momentu, kiedy polując w Górach Ardeńskich, w Wielki Piątek napotkał białego jelenia z promieniejącym krzyżem w wieńcu. Przejęty objawieniem rozpoczął studia teologiczne i działalność misjonarską. - Hubert otrzymał także sakrę biskupią. Dzisiaj jest patronem Polskiego Związku Łowieckiego. Na jego cześć wybudowano wiele kaplic, postawiono krzyże, które są znakiem wiary - mówił arcybiskup.
Ap Głódź życzył zebranym w oliwskiej archikatedrze czcicielom św. Huberta, aby "doświadczając bogactwa otaczającej przyrody, poszerzało się także ich bogactwo ducha, wrażliwość na drugiego człowieka, na dzieło stworzenia, zwierzęta i ptaki".
Są tacy, którzy wiążą myślistwo wyłącznie ze strzelaniem. Tymczasem myśliwi wykonują bardzo potrzebną pracę - troszczą się o selekcję, dokarmiają zwierzęta, tropią kłusowników. Myśliwego nie czyni piękny mundur, kapelusz, piórko ani strzelba, ale umiłowanie przyrody - podkreślił metropolita gdański.
W uroczystej Mszy św. wzięli udział przedstawiciele kilkudziesięciu kół łowieckich.
- Nie czerpiemy wielkiej satysfakcji z tego, że strzelamy do zwierząt. Na wiele gatunków obowiązuje memorandum, czyli zakaz polowania. My dbamy o introdukcję zwierzyny, zasiedlamy lasy zającami, kuropatwami, bażantami, czyli tymi wszystkimi gatunkami, których stan liczebny w Polsce jest niski. Staramy się dbać o to, by te zwierzęta nie wyginęły całkowicie - wyjaśnia Jerzy Pałch, z Koła Łowieckiego "Żbik" z Gdańska.
- Obcowanie z przyrodą - to nam daje prawdziwe zadowolenie. Nie umiemy się przebić do mediów, żeby wszystkich przekonać o tym, że wykonujemy na co dzień naprawdę ważną i potrzebną pracę - uzupełnia Józef Kietowski, z Koła Łowieckiego "Trop" z Gdańska.


Skomentuj artykuł