Na Synodzie była różnica zdań, ale nie podział

(fot. EPA/MAX ROSSI)
KAI / psd

Choć na zakończonym wczoraj zgromadzeniu Synodu Biskupów istniała różnica zdań, to nie było podziału - podkreślił kard. Vincent Nichols z Wielkiej Brytanii. W rozmowie z agencją Zenit metropolita Westminsteru wyraził przekonanie, że konieczne jest wypracowanie lepszych sposobów duszpasterskiego towarzyszenia osobom znajdującym się w trudnych sytuacjach życiowych.

Przyznał, że podczas obrad trwała ożywiona dyskusja, która zakończyła się przyjęciem dokumentu, przedstawiającego "wezwanie Ewangelii w rzeczywistości dzisiejszego świata". Prace synodalne przebiegały w duchu wielkiej otwartości, jednak - wbrew temu, co niektórzy sugerowali - nie było podziałów, a jedynie różnice zdań. Jego zdaniem wszyscy zostali wysłuchani. Sam dokument końcowy Relatio Synodi określił mianem "niemal lirycznego" i dlatego dla wielu ludzi atrakcyjnego i pociągającego.

Podkreślił jednocześnie, że tegoroczne zgromadzenie było jedynie pierwszym krokiem do przyszłorocznego zgromadzenia Synodu i do wzmożonej dyskusji nt. rodziny w Kościele. Prawdziwym wyzwaniem, według kard. Nicholsa, jest poprawa kompetencji duszpasterzy i ich współpracowników na polu duszpasterstwa małżeństw, by posiedli - jak mówi papież Franciszek - "sztukę towarzyszenia". Chodzi o ożywienie duszpasterskiej troski, jaką Kościół może z miłością ofiarować ludziom znajdującym się w "bardzo trudnych sytuacjach" życiowych - oświadczył przewodniczący episkopatu Anglii i Walii.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na Synodzie była różnica zdań, ale nie podział
Komentarze (4)
R
RV
20 października 2014, 18:20
Abp Gądecki o głównych zagadnieniach dokumentu synodalnego Przyjęty wczoraj dokument końcowy synodu szczegółowo analizuje aktualną sytuację rodziny na świecie oraz główne zadania duszpasterskie względem niej. O jego krótką prezentację poprosiliśmy abp Stanisława Gądeckiego, który wniósł znaczący wkład w przebieg synodalnej debaty. „Pierwsza część jest poświęcona analizie status quo, czyli, jaka jest w tej chwili sytuacja małżeństw i rodzin w całym świecie – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Gądecki. – Bardzo dużo się mówi w pierwszej części o wielkości rodziny. Czyli o dobrych aspektach rodziny, centralnym miejscu doświadczenia rodzinnego w społeczeństwie i Kościele, o powołaniu ewangelizacyjnym samych rodzin. Przedstawiono też kontekst społeczno-kulturowy, niemożność spokojnego przeżywania małżeństwa w konfrontacji z trudną sytuacja socjoekonomiczną. Jest mowa o dyskryminacji kobiety również w darze macierzyństwa, który często jest penalizowany. Druga część została najbardziej przepracowana, dlatego, że była katastrofalna, po prostu nie zawierała Ewangelii rodziny, czyli tego ideału, który został przez Pana Jezusa przedstawiony. Ten tekst wyszedł znaczenie lepiej niż oczekiwaliśmy. Jest tam i porządek stworzenia, i porządek odkupienia, nierozerwalność małżeństwa i towarzyszenie Boże, które leczy, przemienia serca. To wszystko zostało tutaj ukazane ze strony Pisma Świętego, a potem także uzupełnione o magisterium, które przedtem w ogóle nie było poważnie potraktowane. I wreszcie trzecia część dokumentu dotyczy konfrontacji i perspektyw duszpasterskich. Jest tu mowa o głoszeniu Ewangelii rodzinom dzisiaj. Między innymi o kryzysie wiary i silnej wierze, która nie poddaje się presjom kulturalnym osłabiającym rodzinę”. kb/ rv Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/10/19/abp_g%C4%85decki_o_g%C5%82%C3%B3wnych_zagadnieniach_dokumentu_synodalnego/pol-831866 strony Radia Watykańskiego 
OC
ot, cieszymy się i radujmy
20 października 2014, 17:50
Czy faktycznie podczas synodu „nic się nie stało”? Udawanie dzisiaj, że tak właśnie jest, to lekceważenie symptomów poważnej choroby, która jednak - odpowiednio wcześnie zdiagnozowana – daje się leczyć. Powracający po watykańskim synodzie biskupi, będą musieli w końcu spojrzeć w oczy wiernym. Od wieków bowiem Kościół słusznie powtarza prawdę o nierozerwalności małżeństwa. Tym razem jednak wprost z synodalnego zgromadzenia biskupów dotarł do wiernych jasny sygnał, że hierarchowie nie stanowią jedności wokół tego, co oczywiste. Podobnie rzecz ma się z podejściem do homoseksualistów. Robocze – jak to określono – Relatio prezentowało aprobatywny stosunek wobec par jednopłciowych, a austriacki kard. Christoph Schonborn zachwycał się wzajemną pomocą wyświadczaną sobie przez znaną mu parę homoseksualistów. Wiele wskazuje na to, że wielu zagospodarowanych przez mainstream katolickich dziennikarzy nie będzie dociekać sprawy podziału wśród hierarchów Kościoła w kwestiach – nie bójmy się tego słowa – fundamentalnych. Przedstawiciele mainstreamowych mediów, łudzący katolików „kremówkową” wersją „Pytania na śniadanie” pod mętnym tytułem „Między niebem a ziemią”, postanowili podsumować obrady synodu, zapraszając do studia dziennikarza, duchownego i panią socjolog. W dyskusji pojawiły się same okrągłe zdania: dziennikarz uspokajał, że skoro biskupi przegłosowali ostatecznie poprawne Relatio, to nic się nie stało, socjolog zachwycała się samym pomysłem synodu i jego formą, a ksiądz poprzestawał – co można zrozumieć – na dyplomatycznych komentarzach. [url]http://www.pch24.pl/synodalne-drzenie-ziemi,31631,i.html[/url]
DK
Darek Kot
20 października 2014, 16:51
Moj niedawny komentarz, ze wyniki glosowania sa na dluzsza mete bardzo dobra wiadomoscia dla opcji reformatorskiej - zebral mnostwo minusow i ani jednego rzeczowego glosu krytyki. Tymczasem Pawel Lisicki w konserwatywnym Do rzeczy wlasnie wyciagnal bardzo podobne wnioski. Nie bylo to zatem z mojej strony jakies ateistyczne zacietrzewienie. http://lisicki.dorzeczy.pl/id,4545/Ciaglosc-i-zerwanie.html Franciszek to najwyrazniej reformator i jak napisalem - ma juz nawet dzisiaj poparcie wiekszosci kardynalow, co prawdopodobnie za rok pozwoli mu doprowadzic do wiekszego otwarcia na homoseksualistow, zwiazki przedslubne i drugie malzenstwa. Moze to zle, moze to dobrze - ale to sie chyba stanie....
N
nk
20 października 2014, 17:34
Czyli mówisz, że za rok dowiemy się, że św. Tomasz Morusz był frajerem, a św. Janowi Chrzcicielowi brakowało miłosierdzia. Hura wracamy do krzeni: Mojżesza, a może wcześniej.