Nabożeństwo ekumeniczne w Warszawie

Nabożeństwo ekumeniczne, odprawione w kościele św. Marcina w Warszawie w 50-lecie spotkań ekumenicznych. (fot. PAP/Paweł Kula)
KAI / psd

Chrześcijanie różnych wyznań 19 stycznia modlili się o jedność w kościele św. Marcina w Warszawie w 50. rocznicę pierwszego nabożeństwa ekumenicznego odprawionego w tej świątyni.

Mszy św. z tej okazji przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski w koncelebrze z emerytowanym biskupem włocławskim Bronisławem Dembowskim - współorganizatorem historycznego nabożeństwa oraz biskupem pomocniczym diecezji warszawsko-praskiej Markiem Solarczykiem.

Mszy św. z tej okazji przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski w koncelebrze z emerytowanym biskupem włocławskim Bronisławem Dembowskim - współorganizatorem historycznego nabożeństwa oraz biskupem pomocniczym diecezji warszawsko-praskiej Markiem Solarczykiem.

Witając "kochanych braci i siostry z bratnich Kościołów oraz Kościoła katolickiego" ks. dr Andrzej Gałka, rektor kościoła św. Marcina powiedział: "Od tamtego czasu stało się dużo dobrego. Dzisiaj jesteśmy bliżej siebie".

Uroczystość rozpoczęły nieszpory w intencji jedności chrześcijan. Podczas Mszy kazanie wygłosił ks. Doroteusz Sawicki z Kościoła prawosławnego.

"Co wspominamy? Narodziny idei, której nie zrealizowaliśmy? Wielkie hasło, któremu nie jesteśmy wierni? Budowanie jedności, której wciąż nie ma?" - pytał kaznodzieja. Jak zauważył, podpisanie w 2000 r. Deklaracji o wzajemnym uznaniu chrztu przez największe Kościoły w Polsce nie rozwiązało problemu. "Czy rzeczywiście wszystkie kościoły i wyznania ją podpisały? Czy przed zawarciem małżeństwa wyznaniowo mieszanego młodzi ludzie w kancelariach parafialnych nie stają przed problemem podpisywania oświadczenia co do chrztu przyszłych dzieci? Ile przykrych słów usłyszy człowiek, który poprosi o metrykę bo chce zmienić wyznanie, przejść do innego kościoła, powszechnie nazywanego "bratnim". O tym, że jedne wyznania mogą dziś liczyć na wsparcie władz, a inne nie, jedne otrzymają wsparcie przy budowie nowych świątyń, a innym rzuca się kłody pod nogi, o nierównym dostępie do mediów, o różnorodności standardów prac komisji majątkowych, bilateralnych i o tysiącu innych faktów podrywających wiarę w jedność i ekumeniczną wspólnotę nie czas i miejsce tu wspominać" - mówił z goryczą ks. Doroteusz Sawicki.

"Jakie więc wielkie wydarzenie dziś świętujemy? Może 50 rocznicę naszej porażki? Może półwiecze klęsk i niepowodzeń? Co właściwie osiągnęliśmy? Dalej jesteśmy przecież podzieleni. Kłócimy się. Niejednokrotnie rywalizujemy. Bardzo rzadko wznosimy się ponad wyznaniowe granice" - skonstatował prawosławny duchowny.

W kontaktach między chrześcijanami nie są jednak tylko same cienie, bo - jak zauważył kaznodzieja - nawet jedność wczesnego chrześcijaństwa, do której tak się odwołujemy, "nie była sielankowym obrazem pełnej jednomyślności i zgodności". Była natomiast "jedną symfonią różnorodnych nut, na różnych polach i liniach, tej samej pięciolinii". Dlatego - przekonywał ks. Sawicki - "mam coraz większe przekonanie, że nie jest z nami tak źle. Oni walczyli o jedność chrześcijaństwa i my walczymy. Oni mieli sukcesy i porażki. Podobnie i my".

Jednak - jak zauważył - przywracanie jedności jest procesem młodym. "Nasz wysiłek trwa zaledwie 50 lat. Jesteśmy na początku drogi. Nie oczekuje się plonów nazajutrz po siewie. Tym bardziej nie oczekuje się plonów bez siewu. Nie będzie plonów bez siewu".

Kaznodzieja sugerował, że nie powinno się oczekiwać zbyt wiele na początku wspólnej drogi,choć widoczne są symptomy nadziei. "Ekumenizm to wciąż zadanie. Ziarno dopiero kiełkuje. Jeszcze wiele dni upłynie do chwili gdy będzie można upiec chleb i położyć go na stół. Dopiero widzimy jak roślina nabiera kształtów. Wypuszcza pierwsze liście. Pojawiają się pierwsze zawiązki kwiatów, malutkie owoce. Jeszcze tak naprawdę nie wiemy jakie będą jej losy, a tym bardziej czy przyniesie obfite plony. Nie osądzajmy więc ekumenizmu, bo jeszcze na to za wcześnie. Nie chwali się dnia przed zachodem. Nie ocenia się chleba przed upieczeniem" - mówił ks. Sawicki.

Natomiast, jego zdaniem, jedno jest pewne: "Ekumeniczna roślina potrzebuje naszego wsparcia. Nie można jej teraz porzucić. Czynić wicher i niepokój, które ją złamią zawsze jest łatwo. Podtrzymywać ją swą wiarą, ogrzewać miłością, poić nadzieją jest dużo trudniej".

Pod koniec uroczystości przemówił bp Jerzy Samiec - zwierzchnik Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Powiedział on, że dochodzenie do jedności to słuchanie przede wszystkim Zbawiciela, ale także bliźniego.

Biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej Marek Solarczyk podkreślił natomiast, że "to, co przeżywamy dzisiaj jest dopełnieniem słów Benedykta XVI, który powiedział, iż dzieło ekumenizmu stanowi wielki apel do każdego z nas, abyśmy jeszcze lepiej służyli sprawie jedności".

Przemówił również bp Bronisław Dembowski. Jego zdaniem, od 1962 r. w ekumenizmie dokonał się ogromny "skok naprzód". Wspomniał, że rok przed pierwszym nabożeństwem, w 1961 r. po raz pierwszy odwiedził świątynię innego wyznania, a był to luterański kościół Świętej Trójcy w Warszawie. Podczas odprawianego tam nabożeństwa głośno odmawiał modlitwę "Ojcze nasz" wraz z luteranami "z lekkim przerażeniem, czy go za to nie zasuspendują". Stwierdził, że przez to pół wieku bardzo dużo się dokonało, więc "idziemy do przodu, a spotkać się mamy w Chrystusie. A kiedy? Chrystus to wie" - zakończył bp Dembowski. Jego słowa nagrodzono rzęsistymi oklaskami.

- Te oklaski są nie tylko dla bp. Dembowskiego, ale również dla idei ekumenizmu - podchwycił kard. Kazimierz Nycz. Metropolita warszawski stwierdził, że "godzi się, abyśmy śpiewali Te Deum za wszystko, co się dokonało, natomiast czeka nas długa droga, by znaleźli się kontynuatorzy modlitwy, troski i wzajemnego słuchania Kościołów, abyśmy mogli łatwiej iść dalej razem".

Przed przemówieniami, luterański duchowny ks. Włodzimierz Nast odczytał modlitwę o jedność autorstwa Marcina Lutra. Uroczystość zakończyła się błogosławieństwem udzielonym przez biskupów różnych wyznań.

W nabożeństwie uczestniczyli zwierzchnicy trzech Kościołów: ewangelicko-augsburskiego bp Jerzy Samiec, ewangelicko-reformowanego bp Marek Izdebski z biskupem seniorem Zdzisławem Trandą, ewangelicko-metodystycznego bp Edward Puślecki ze swym zastępcą bp. Zbigniewem Kamińskim oraz duchowieństwo i wierni Kościołów: prawosławnego, mariawickiego, polskokatolickiego i Adwentystów Dnia Siódmego.

Bardzo licznie przybyły siostry franciszkanki służebnice krzyża z klasztoru przy kościele św. Marcina oraz duchowni i wierni Kościoła rzymskokatolickiego.

 

Nabożeństwo ekumeniczne w kościele św. Marcina przed pół wiekiem było wynikiem narastania w środowiskach katolickich przekonania, że rozbicie chrześcijaństwa i wrogość wyznawców Chrystusa jest skandalem dla świata. Było też wyrazem tęsknoty za jednością z innymi chrześcijanami, których w nomenklaturze katolickiej zwano "heretykami". Toteż z wielką nadzieją powitały one wybór na papieża Jana XXIII, który w swej pierwszej encyklice poprosił chrześcijan innych wyznań, aby pozwolili nazywać siebie braćmi i synami. Wielkie nadzieje wzbudziło też ogłoszenie przez tego papieża Soboru Watykańskiego II, który miał się otworzyć na inne Kościoły chrześcijańskie.

Jeszcze przed Vaticanum II w Warszawie, z inicjatywy ks. infułata Stanisława Mystkowskiego, powstała 1 października 1961 r. Sekcja Ekumeniczna przy Studium Duszpasterskim Warszawskiej Kurii Metropolitalnej. Ks. Mystkowski zaprosił do współpracy s. Joannę Lossow, franciszkankę służebnicę krzyża, która z biegiem lat stała się czołową postacią polskiej ekumenii. Tych dwoje ludzi podjęło inicjatywę zorganizowania 10 stycznia 1962 r. w kościele św. Marcina pierwszego nabożeństwa ekumenicznego z udziałem przedstawicieli innych Kościołów chrześcijańskich. Ustalono, że Mszę św. (jeszcze w języku łacińskim) odprawi ks. infułat Mystkowski, homilię wygłosi ks. Aleksander Fedorowicz, a liturgię objaśniać będzie gościom ks. Bronisław Dembowski, rektor kościoła św. Marcina, późniejszy biskup włocławski. Na to historyczne nabożeństwo przybyli: bp Zygmunt Michelis i ks. Otto Krenz z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wraz z siostrami diakonisami, bp Jan Niewieczerzał z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego i ks. prof. Jerzy Klinger z Kościoła Prawosławnego i kilku innych duchownych różnych wyznań.

Chór alumnów seminarium księży marianów oraz sióstr franciszkanek służebnic krzyża z wielkim przejęciem odśpiewał ze śpiewników ewangelickich pieśń Josepha Haydna "O Jezu, wszak to sprawa twa", oraz kolędę prawosławną "W Jordanie, w czasie chrztu Twego, Panie". Ogromne wzruszenie udzieliło się kaznodziei, ks. Aleksandrowi Fedorowiczowi, któremu słowa uwięzły w gardle i nie pozwoliły dokończyć homilii. Przed zejściem z ambony zdołał powiedzieć: "Bracia, niech nie wygasa nigdy ten płomień miłości ewangelicznej, który został dziś zapalony przez Ducha Świętego w naszych sercach". Przechodząc koło s. Joanny Lossow, spiritus movens całego przedsięwzięcia, ks. Fedorowicz powiedział: "Wszystko zepsułem". Franciszkanka odpowiedziała kaznodziei: "Nic ksiądz nie zepsuł". Jak się później okazało, łzy katolickiego księdza miały dla ewangelickich pastorów większą wymowę niż najwspanialsze kazanie.

Nabożeństwo w kościele św. Marcina było przygotowaniem do Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w 1962 r. Po jego zakończeniu postanowiono, że w każdy ostatni czwartek miesiąca w kościele św. Marcina będzie odprawiona Msza św. w intencji jedności chrześcijan. Ta inicjatywa jest kontynuowana do dziś.

W ciągu pół wieku kościół św. Marcina stał się jednym z najbardziej znanych miejsc nie tylko na mapie polskiego ekumenizmu. Przybywali tutaj na wspólną modlitwę wybitni przedstawiciele Kościołów ewangelickich, Kościoła anglikańskiego i Kościołów prawosławnych zza granicy. Dzięki braterskiej atmosferze stworzonej przez rektorów: ks. Bronisława Dembowskiego, a obecnie ks. dr. Andrzeja Gałkę, oraz sióstr franciszkanek służebnic krzyża z niezapomnianą s. Joanną Lossow, wszyscy czują się tutaj dobrze, jak w rodzinie. Budowaniu klimatu braterstwa i jedności sprzyjają także braterskie agapy, które po nabożeństwie odbywają się w gościnnym klasztorze sióstr franciszkanek służebnic krzyża.

Wielu duchownych ewangelickich uważa przyjście na nabożeństwo do kościoła św. Marcina za swój obowiązek. Do rangi symbolu urasta postać ks. Aleksandra Kircuna-seniora, duchownego baptystycznego, którego ojciec był zarządcą dóbr rodziny Piłsudskich. Ks. Kircun zmarł 27 kwietnia 1989 r. w drodze na nabożeństwo ekumeniczne do kościoła św. Marcina.

Oprócz całej plejady ekumenistów katolickich na czele z abp. Alfonsem Nossolem, bp. Bronisławem Dembowskim, śp. bp. Władysławem Miziołkiem i bp. Tadeuszem Pikusem, kazania u św. Marcina głosili m.in. duchowni, czołowi przedstawiciele swych Kościołów: bp Zygmunt Michelis, ks. senior Jan Walter, ks. Jan Hause, bp Janusz Jagucki (luteranie); bp Jan Niewieczerzał, bp Zdzisław Tranda (do dziś jest jednym z najwierniejszych uczestników nabożeństw świętomarcińskich), ks. Władysław Pachalis-Ochędoski, ks. Bogdan Tranda (ewangelicy reformowani); ks. prof. Witold Benedyktowicz, ks. Janusz Ostrowski, ks. Adam Kleszczyński, ks. superintendent Adam Kuczma, bp Edward Puślecki (metodyści); ks. Michał Stankiewicz, ks. Aleksander Kircun-senior, ks. Adam Piasecki, ks. Zdzisław Pawlik (baptyści); ks. Edward Czajko (zielonoświątkowiec); bp Tadeusz Majewski, ks. Henryk Dąbrowski (polskokatolicy), abp Jeremiasz, ks. dr Henryk Paprocki (prawosławni).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nabożeństwo ekumeniczne w Warszawie
Komentarze (1)
M
Marcin
20 stycznia 2012, 08:49
I po co ten cały ekumenizm?