"Nie poprzemy projektu Kidawy-Błońskiej"
Pierwszym ze złożonych dziś projektów PiS w sprawie in vitro są propozycje posła Bolesława Piechy, byłego wiceministra zdrowia. In vitro jest w nim uznane za metodę ryzykowną, gdyż stosuje się ją kosztem życia ludzkich zarodków. Za zastosowanie procedury in vitro przewidziana jest kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. - Skutkiem procedury in vitro jest pozbawienie życia wielu embrionów po to, żeby mógł się urodzić jeden, dlatego projekt po prostu zakazuje stosowania tej metody - powiedział w rozmowie z KAI Piecha.
- Jednocześnie - i to jest pewne novum - projekt zakłada program ratunkowy dla embrionów ludzkich, które dziś są zamrożone w ciekłym azocie - wyjaśnia Piecha. - Ile ich jest w Polsce - nie wiemy, bo w naszym kraju nie ma żadnych regulacji w tej dziedzinie, ale ten projekt zakłada, że tak jak można zaadoptować dziecko decyzją sądu, tak można zaadoptować zamrożony zarodek ludzki i spróbować przywrócić go do życia, urodzenia i wychowania - poinformował KAI poseł.
Piecha przypomniał, że program ratunkowy dla embrionów zawarty był już w jednym z wcześniejszych złożonych przez niego projektów i to ten projekt zyskał największe poparcie posłów przy kierowaniu do komisji.
- Podkomisja robiła to, co chciała Platforma Obywatelska, czyli wypuściła projekt skrajnie liberalny, bardzo podobny do SLD-owskiego, ale takie skrzydło w Platformie jest. Liczę na to, że sejm ma określoną liczbę posłów, którzy jasno stoją na gruncie pewnych wartości, gdzie życie ludzkie jest święte. Są to posłowie PiS, pewnie też Solidarnej Polski, niemała część PSL i dość znaczna liczba konserwatywnych posłów PO - stwierdził Piecha.
Projekt Piechy zakłada, że zamrożone obecnie embriony przeszłyby pod opiekę państwa. Sąd decydowałby o procedurze, w jakiej możliwe byłoby przywrócenie ich do życia. - Nie wiemy jaka liczba zarodków jest w tej chwili zamrożona, ani też ile z nich przeżyłoby proces odmrożenia - wyjaśnił.
- Chciałbym bardzo, aby to Wysoka Izba, a nie dziennikarze, eksperci i podkomisje sejmowe zadecydowały, jaka ma być ochrona życia ludzkiego w Polsce. W konstytucji chcemy chronić życie od momentu poczęcia. Zdecydowana większość filozofów, niekoniecznie chrześcijańskich, mówi, że życie ludzkie powstaje w momencie poczęcia, czyli połączenia plemnika z komórką jajową. I tego się trzymajmy - postuluje poseł Piecha.
PiS złożyło też drugi projekt bioetyczny - o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego. Odrzuca on procedurę in vitro, wprowadzając m.in. zakaz "powodowania śmierci embrionu ludzkiego" oraz zakaz tworzenia embrionów poza organizmem kobiety.
Projekt pilotuje m.in. poseł Jan Dziedziczak, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Ochrony Życia i Rodziny. Jego zdaniem, aby przeciwdziałać chorobie niepłodności, na którą zapada coraz więcej młodych małżeństw, należałoby promować nie in vitro, ale naprotechnologię, która jest skuteczniejsza, tańsza i nie budzi kontrowersji etycznych. Projekt ustawy ma być zgodny z nauczaniem Kościoła katolickiego. Już istniejące zarodki mają być pod opieką państwa, a dzięki zakazowi in vitro nie byłyby tworzone w sztuczny sposób nowe.
Projekt Piechy, szczególnie jego część wprowadzająca sankcje karne za stosowanie in vitro, spotkał się z krytyką posłów Platformy Obywatelskiej. - Zrobiono przestępstwo z czegoś, co jest metodą naukową, co daje ludziom życie i nadzieję na potomstwo - mówił na spotkaniu z dziennikarzami poseł Krzysztof Kwiatkowski, były minister sprawiedliwości.
Platforma Obywatelska także zapowiada ofensywę w sprawie in vitro. W kwietniu władzom klubu parlamentarnego przekazany został projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, ale do tej pory nie przekazano go do laski marszałkowskiej.
Projekt Kidawy-Błońskiej pozwala mrozić zarodki, ale zakazuje niszczenia zarodków zdolnych do rozwoju. Nie pozwala także na handel i selekcję zarodków. Dopuszcza korzystanie z technik rozrodu wspomaganego medycznie nie tylko przez małżeństwa, ale i pary heteroseksualne.
W lipcu projekt posłanki ma być dyskutowany na posiedzeniu prezydium klubu PO, później ma być zaopiniowany przez Radę Ministrów. Nie wiadomo zatem, czy jeszcze przed wakacjami PO przedstawi w Sejmie jeden projekt bioetyczny, tak jak chciał tego premier Donald Tusk.
- Jesteśmy przed dużą dyskusją w naszym klubie i na pewno po niej wyjdzie z klubu jeden projekt, jedno stanowisko. Mam nadzieję, że w tej kadencji pewnie uregulowania zostaną wprowadzone - mówiła dziś w Sejmie Małgorzata Kidawa-Błońska.
Z założeniami projektu Kidawy-Błońskiej nie zgadzają się jednak konserwatywni posłowie PO. Poseł Jacek Żalek zapowiedział, że w odpowiedzi na projekt posłanki PO złożony zostanie dawny projekt obecnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.
Zakłada on prawną ochronę embrionów ludzkich, zakaz handlu i nieodpłatnego przekazywania innym osobom zarodków i gamet. Zapłodnienie in vitro ma być dostępne wyłącznie dla małżeństw, a w szczególnych przypadkach także dla samotnych kobiet. Gowin proponował, by istniała możliwość utworzenia tylko dwóch zarodków, które muszą być implantowane matce. Wyklucza się pobieranie komórek rozrodczych od osób trzecich.
Jak wyjaśnił poseł Żalek, projekt Gowina ma zostać złożony jako poselski, ale dopiero wtedy, gdy będzie mógł być potraktowany jako kompromisowy, godzący stanowiska różnych klubów i frakcji parlamentarnych. - Złożymy ten projekt, ale wszystko zależy od kierunku prac Sejmu w sprawie in vitro - powiedział KAI poseł Żalek, odnosząc się do stanowiska, jakie ma przyjąć Komisja Ustawodawcza podczas dyskusji nad zaopiniowaniem dla marszałek Sejmu dwóch projektów lewicowych, złożonych przez Ruch Palikota i SLD. Pierwsi chcą dostępu do procedury in vitro nie tylko dla małżeństw, ale dla każdej osoby, która jest zainteresowana i może się poddać tej procedurze. Projekt SLD dopuszcza mrożenie nadliczbowych zarodków, selekcję dla uniknięcia wad genetycznych i prawo decydowania o zniszczeniu nadliczbowych zarodków przez biologicznych rodziców. Refundowane przez państwo byłyby trzy próby zapłodnienia pozaustrojowego.
Z kolei Solidarna Polska proponuje wszystkim klubom parlamentarnym uchwalenie moratorium na mrożenie ludzkich embrionów. Miałoby ono obowiązywać do 2014 r. Projekt ten wymusiłby przygotowanie kompleksowego prawa w zakresie stosowania procedury in vitro. SP ma nadzieję, że głosowanie nad tym projektem odbyłoby się bez narzuconej posłom dyscypliny - wówczas poparłoby go wielu posłów PO i PSL.
Zdaniem Jacka Żalka, projekt Gowina zostanie złożony bez znaczących poprawek. Równocześnie dodał, iż nie sądzi, by projekt Kidawy-Błońskiej był uznany za wiodący i jako taki przyjęty przez rząd. - To projekt Gowina jest kompletny i kompromisowy. Mam nadzieję, że to on będzie projektem wiodącym - powiedział KAI poseł PO.
Rozwiązania proponowane przez obecnego ministra sprawiedliwości mogą liczyć na poparcie ok. 60-80 konserwatywnych posłów PO. - To kwestia sumienia każdego z posłów. Jeśli jest duża różnica zdań, która może wywołać podziały, to nie jest to na rękę całemu ugrupowaniu - stwierdził Żalek.
W opinii posła PO, w klubie istnieje zatem potrzeba poważnej dyskusji i odpowiedzi na pytanie o konstytucyjność poszczególnych projektów bioetycznych. Jego zdaniem, jeśli w polskim porządku prawnym życie ma być chronione od poczęcia do śmierci, to powinny to respektować także regulacje bioetyczne. - Moim zdaniem ten projekt [ Kidawy-Błońskiej -KAI] jest niekonstytucyjny, dlatego że dopuszcza mrożenie zarodków. Wiadomo, że to zamrażanie nie może trwać w nieskończoność. Kiedyś te zarodki muszą zostać rozmrożone i skończą na śmietniku. To jest niezgodne z konstytucją i świadczy o barbarzyństwie - uważa Żalek.
Co jeśli to projekt Kidawy-Błońskiej zostanie uznany w klubie PO za wiodący, a podczas głosowania na sali obrad obowiązywałaby dyscyplina? - Mogę mówić za siebie: ja tego projektu nie poprę. Myślę, że wielu posłów też tego projektu nie poprze - poinformował KAI Jacek Żalek.
Skomentuj artykuł