Nosowski: wychodzą na wierzch rzeczy, o których wiedzieli tylko księża
„Nie można pozwolić, by biskup kaliski stał się jedynym winnym. Pora na szersze wprowadzenie w życie kościelnych zasad rozliczalności przełożonych kościelnych. Spraw do zbadania w różnych diecezjach jest wiele” – mówi Zbigniew Nosowski.
W rozmowie z Arturem Sporniakiem opublikowanej w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”, Nosowski dzieli się doświadczeniami związanymi z badaniem sprawy bp. Edwarda Janiaka i opisywaniem licznych kontrowersji, które miały miejsce w diecezji kaliskiej.
„W Kaliszu najbardziej w tej chwili potrzeba duchowego uzdrowienia – tak duże było tam nagromadzenie zła, kłamstwa, manipulacji, mobbingu” – twierdzi Nosowski, który podkreśla, że ogromnie istotne jest odwołanie „kilku kluczowych kurialistów uwikłanych w gry toczone przez bp. Janiaka”.
Redaktor naczelny „Więzi” zauważa, że Kalisz wyraźnie ukazał pewne bardziej powszechne zjawiska mające miejsce w Kościele katolickim w Polsce. Po pierwsze to dominowanie „żelaznej zasady, że wewnątrzkościelnych brudów się publicznie nie pokazuje”, które przełamał abp. Wojciech Polak złożeniem doniesienia do Watykanu. Nosowski zauważył to także po głosach księży, na które trafił po publikacji swoich tekstów śledczych.
„Jakiś duchowny napisał: «Gdybym nie był księdzem, to bym nie uwierzył». Czyli: wychodzą obecnie na jaw rzeczy, o których wiedzieli tylko duchowni” – mówi publicysta. Cieszy go, że wśród księży trafiają się takie osoby jak ks. Górski, były rektor seminarium, który samotnie walczył o oczyszczenie Kościoła w swojej diecezji.
Trzecią ogromnie trudną kwestią jest strukturalna natura problemów Kościoła w Polsce. Pytany przez Artura Sporniaka o to jak zmieniać powszechność takich zjawisk jak kwestia kaliska, odpowiada, że czytając list bp. Janiaka, w którym ten atakował prymasa Polski, tym co najbardziej go przeraziło „była nawet agresja wobec prymasa, tylko założenie, że autor znajdzie zrozumienie wśród adresatów swojego listu. A takiego założenia nie mógłby mieć bez wieloletniego doświadczenia, że takimi kategoriami w polskim episkopacie się myśli”.
Nosowski twierdzi, że w świetle bezskuteczności działań podejmowanych drogą oficjalną, to jest np. pisania listów do biskupów czy oficjalnych organów Kościoła, jedyny co pozostaje, jest „opisywanie mechanizmów, ujawnianie faktów, demaskowanie sprawców. Okazuje się, że bez upublicznienia nie ma szans na rozwiązywanie pewnych spraw w Kościele”.
„Przykład reakcji Watykanu z ostatnich dni pokazuje, że takim działaniem można dobrą wolę w tej instytucji obudzić. Poprzez nagłaśnianie kompromitujących działań można sprawić, że osoby uczciwe w tej instytucji się mobilizują. A z drugiej strony ci, którzy by chcieli kręcić i motać, mają bardziej związane ręce” – twierdzi redaktor „Więzi”.
Całość rozmowy przeczytasz tutaj >>
***
Skomentuj artykuł