Nowa ewangelizacja. Nic nie zastąpi świadectwa

(fot. sxc.hu)
KAI / pz

Na świadectwo ludzi wierzących jako na najważniejszy element nowej ewangelizacji zwracali uwagę teolodzy moraliści podczas trzydniowego, ogólnopolskiego spotkania w Niepokalanowie. Dziś zakończyło się ono debatą "Nowa ewangelizacja jako odpowiedź na wyzwania nowego ateizmu".

W dyskusji moraliści podkreślali potrzebę przeprowadzenia badań dotyczących ateizmu w Polsce - jego skali i rodzajów. Ateizm bywa bowiem argumentatywny i kulturowy. Ten drugi oznacza życie tak, jakby Boga nie było. Istnieją też osoby, które deklarują wiarę w Boga, ale przejawiają hedonistyczny styl życia.

Ks. dr hab. Konrad Glombik z Uniwersytetu Opolskiego uważa, że dla nowej ewangelizacji ateizm jest wezwaniem do pracy nad wiarą osób wierzących, by nie była ona tylko deklaracją a postawą, żywą, osobistą relacją z Bogiem. Jego zdaniem, przyczyną ateizmu może być niekiedy nieodpowiednia postawa wierzących, którzy bywają odpowiedzialni za ateizm. Stąd ogromna potrzeba, by byli świadkami własnej wiary.

DEON.PL POLECA

Nieco odmiennego zdania jest bp Józef Wróbel, profesor KUL, który uważa, że zła postawa wierzących bywa jedynie kroplą przelewającą kielich. Aby człowiek odszedł z Kościoła i przestał wierzyć w Boga, musi zdarzyć się o wiele więcej niż tylko złe świadectwo chrześcijan. Biskup przestrzegał też przed myśleniem, że trzeba "uatrakcyjnić ofertę" Kościoła. Tłumaczył, że jeśli proboszcz zaprosi zespół muzyczny na koncert, stworzy młodym warunki do zabawy, a dopiero na koniec powie, że chodzi o wiarę w Boga, młodzi poczują się oszukani. - Wiara domaga się wysiłku i o tym trzeba mówić od początku, Kościół nie może zapewniać atrakcji - przestrzegał biskup. Zgodził się natomiast z twierdzeniem, że potrzebne są badania nad stanem ateizmu w Polsce.

Katechetka z długoletnim doświadczeniem, dr Małgorzata Królczyk, mówiła o obojętności religijnej, która jest widoczna już u dzieci. Przychodząc na katechezę nie znają one podstawowych modlitw, nie wiedzą kto to Bóg, nie uczestniczą w mszach, bo rodzice nie zaprowadzali ich do kościoła. Wynika to z wielu czynników - część dzieci pochodzi z rozbitych rodzin, część z niesakramentalnych małżeństw, w rodzinach innych dorośli wolą w niedzielę jechać na zakupy czy na wycieczkę do lasu. - Jak można dziecku wytłumaczyć, że Bóg to dobry Ojciec, skoro ich własny tata nie jest dobrym człowiekiem? - pytała retorycznie. Niekiedy sami rodzice zniechęcają dzieci do modlitw. - Gdy organizowałam kółko różańcowe, jeden z chłopców zapytał ojca o pozwolenie udziału w nim - wspomina. - "Jak katechetka chce się modlić, to niech sama się modli", taką otrzymał odpowiedź - dodała.

Zwróciła też uwagę, że gimnazjaliści kpią sobie z czystości seksualnej, nie widzą potrzeby przyjmowania sakramentu bierzmowania, przejawiają dużą tolerancję dla łamania zasad moralnych. Z drugiej strony cierpią z powodu niedoboru miłości w rodzinnych domach, nie widzą sensu swojego życia.

Zdaniem dr Królczyk, nie można zrzucić całej odpowiedzialności za formację młodych na katechetów. Wspierać powinna ich także rodzina i szkoła. Z drugiej strony na katechetach spoczywa ogromna odpowiedzialność świadectwa życia. - "Każdy zostawia swój ślad, trzeba zadać sobie pytanie, czy inni idąc tym śladem dojdą do Boga? - powiedziała.

O. dr Andrzej Pryba z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu zwracał uwagę na potrzebę dialogu z ateistami, z uwzględnieniem, że tak jak niejednorodni są wierzący - chrześcijanie, żydzi, muzułmanie - tak niejednorodni są ateiści. Podkreślał przy tym, że Kościół powinien być misyjny, a każdy wierzący ma dołączyć do drużyny misjonarzy.

Ks. dr hab. Stanisław Skobel z UKSW również podkreślał wagę świadectwa wierzących. Za Janem Pawłem II powtórzył "Świat współczesny ma wielu nauczycieli, to czego potrzebuje, to świadków". - Nic nie zastąpi świadectwa w nowej ewangelizacji - stwierdził.

Wśród głosów z sali przewijały się apele o troskę o piękno liturgii, która przyciąga wiernych oraz o troskę o stałą formację księży, by nie kończyli oni swego wykształcenia teologicznego na ostatnim egzaminie w seminarium. Wspominano, że dawniej podczas wizytacji w parafiach biskupi zwracali uwagę na lektury proboszczów - periodyki, które prenumerują i książki teologiczne.

Ogólnopolskie spotkanie naukowe Stowarzyszenia Teologów Moralistów odbywa się co roku. Tym razem jego tematem było "Nowy ateizm - nowa ewangelizacja. Rozmowy o moralności na Dziedzińcu Pogan". W trzydniowym spotkaniu wzięli udział teolodzy z kraju i zagranicy - Czech, Niemiec i Ukrainy. Msze św. dla uczestników sprawował bp Andrzej Dziuba z diecezji łowickiej i biskup Józef Wróbel z Lublina.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowa ewangelizacja. Nic nie zastąpi świadectwa
Komentarze (5)
L
Legion
26 lipca 2012, 22:32
Ta tzw. "Nowa Ewangelizacja" skazana jest na kompletną porażkę, ponieważ KK nie jest w stanie zrozumieć z kim ma doczynienia, kim są ateiści, jaki jest ich tok myślenia - z czego wypływa ateizm. Te wszystkie farmazony o miłości, świadectwa nawrócenia - kogo to ma przekonać? Tym możecie - z tym się zgodzę - indoktrynować małe dzieci. Na nawrócenie dojrzałych ateistów - nie liczcie. Liczcie dni, które zostały Wam do końca.
K
klawa
20 czerwca 2012, 19:58
No tutaj najpierw należało by wyjaśnić co kto rozumie pod słowem "miłość", może rozumienie tego zjawiska/pojęcia jest inne u Abp, a inne w Twoim rozumieniu i z tego powodu powstaje rozdźwięk.  Nie zauważyłam, żeby abp chodziło o jakiś specyficzny rodzaj miłości - wręcz przeciwnie, uogólnił to w ogromnym stopniu. "Kochać człowieka" znaczy kochać dowolnego człowieka w dowolnym sensie - czy jest to brat lub siostra, rodzic, małżonek, przyjaciel czy ludzkość jako taka. Zauważmy, że słowo "TYLKO" podkreśla jeszcze ten kategoryczny osąd. Kto nie kocha Boga, nie jest zdolny do kochania jakiegokolwiek człowieka, nie ma tu ani amora, ani agape, ani erosa, no nic! Miłość w ujęciu chrześcijańskim jest zupełnie inna niż miłość w dzisiejszym medialnym pojęciu. Ale co to ma do rzeczy? Jak niewierzący nie potrafi kochać człowieka, to znaczy tyle samo, że nie potrafi kochać nikogo. Zauważ, że nie rozmawiamy tutaj o miłości w rozumieniu mass mediów, tylko o miłości w chrześcijańskim rozumieniu, a to obejmuje wszystko - także altruizm, tolerancję i braterstwo.  Oto nowa ewangelizacja - wygłaszanie o bliźnim krzywdzących, niesprawiedliwych sądów. Niestety, uczucia ateistów nie obchodzą nikogo. A już najmniej "kochających bliźniego"...
P
Ptere
20 czerwca 2012, 12:01
@klawa No tutaj najpierw należało by wyjaśnić co kto rozumie pod słowem "miłość", może rozumienie tego zjawiska/pojęcia jest inne u Abp, a inne w Twoim rozumieniu i z tego powodu powstaje rozdźwięk. Miłość w ujęciu chrześcijańskim jest zupełnie inna niż miłość w dzisiejszym medialnym pojęciu. Można by powiedzieć, że biorąc pod uwagę mas media istniej tylko miłość romantyczna, no co najwyżej braterska, ale coś takiego jak miłość bliźniego nie istnieje, możliwa jest co najwyżej "tolerancja" i brak zainteresowania. Inna sprawa, że tej miłość przejawiającej się choćby szacunkiem dla drugiej osoby brak nie jednej osobie określającej jako chrześcijanin. I gdzie tu świadectwo...bark. Tak ja to rozumiem.
L
Lucyfer
20 czerwca 2012, 12:00
Abp Kowalczyk dał ostatnio piękny przykład świadectwa prawdziwej wiary oraz dialogu z niewierzącymi. Powiedział: "Tylko ten, kto kocha Boga, zdolny jest do miłości człowieka." "Tylko ten, kto kocha Szatana, zdolny jest wyzwolić człowieka ze szponów KRK."
K
klawa
20 czerwca 2012, 11:36
Abp Kowalczyk dał ostatnio piękny przykład świadectwa prawdziwej wiary oraz dialogu z niewierzącymi. Powiedział: "Tylko ten, kto kocha Boga, zdolny jest do miłości człowieka." Nie wiem, jak sobie abp wyobraża jakiś "dialog z niewierzącymi" po takiej wypowiedzi (bo i o czym tu rozmawiać - tylko wzruszyć ramionami), ale świadectwo dał doskonałe. Świadectwo tego, jak myśli o innych katolik.