Nowy biskup polowy WP: wobec polityki chcę zachować zdrowy dystans

Biskup Wiesław Lechowicz. Fot. episkopat.pl / Flickr Episkopat News
KAI/mł

- Chcę bez żadnych ograniczeń mówić to, co głosi Kościół, a nie być ograniczonym żadnymi układami czy sporami o charakterze personalnym lub politycznym. Przykład abp Guzdka pokazuje, że to możliwe - mówi w wywiadzie dla KAI nowy biskup polowy Wojska Polskiego, Wiesław Lechowicz. 


Marcin Przeciszewski (KAI): 12 lutego obejmuje Ksiądz Biskup zwierzchnictwo nad Ordynariatem Polowym Wojska Polskiego. Jest to misja zaszczytna, ale zarazem niełatwa. Dotąd był Ksiądz Biskup odpowiedzialnym za duszpasterstwo Polonii, polskiej emigracji na całym świecie. Czy nie żal opuszczać tak wdzięczną placówkę duszpasterską i zakładać wojskowe kamasze?

Bp Wiesław Lechowicz: Kiedy przed 12 laty zostałem wybrany delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji,  przyjąłem tę decyzję z zaskoczeniem, ale i posłuszeństwem. Wtedy powtórzyłem to, co powiedziała Maryja: „Niech mi się stanie według Twego Słowa” (Łk 1,38). Dziś te same słowa powtarzam po raz kolejny po wyborze na Biskupa Polowego WP. Ale oczywiście jest mi żal, że muszę pozostawić duszpasterstwo Polonii. Mam świadomość sensu tej pracy, co odkrywałem przede wszystkim w spotkaniach z naszymi rodakami, którzy bardzo potrzebują duszpasterstwa w ich języku. Polonia zawsze pozostanie w moim sercu, w modlitwie i w pamięci, bo traktuję ją w kategorii rodziny, a o rodzinie się nie zapomina.

Ostatni weekend przed objęciem Ordynariatu Polowego spędził Ksiądz Biskup na medytacji i modlitwie, w odosobnieniu. Czy owocem tego jest otrzymanie jakiegoś światła duchowego na tę przyszłą drogę?

Oczywiście, gdyż światło płynie ze Słowa Bożego. W sobotę w liturgicznych tekstach czytaliśmy historię Salomona, który nie prosił Boga o bogactwo czy potęgę władzy, tylko o mądre i pojętne serce. Myślę, że każdemu biskupowi diecezjalnemu, także biskupowi polowemu, jest bardzo potrzebne serce „mądre i pojętne”, aby potrafił rozeznać co jest dobre, a co jest złe i wychodzić naprzeciw różnym wyzwaniom. W niedzielę z kolei była odczytana ewangelia o tym jak Pan Jezus kazał św. Piotrowi wypłynąć na głębię i zarzucić sieci. Szymon Piotr, pomimo, że miał wiele wątpliwości, i że propozycja Jezusa zupełnie nie korespondowała z rozsądkiem i jego dotychczasowym doświadczeniem zawodowym, jest posłuszny i w rezultacie łowi mnóstwo ryb. Ze Słowa Bożego czerpię nadzieję na przyszłą drogę posługi w charakterze biskupa polowego.

Co będzie priorytetem Księdza Biskupa? Czym się różni duszpasterstwo wojskowe i jaka jest jego specyfika? Jakie odmienne umiejętności czy specjalizacje musi posiadać biskup polowy i kapelan wojskowy?

Priorytety dla biskupa są zawsze takie same, niezależnie gdzie jest posłany: przybliżanie ludziom Boga, głoszenie Ewangelii, towarzyszenie wiernym w trudnych sytuacjach życia, sprawowanie sakramentów. W przypadku służby wojskowej są to nieraz sytuacje ekstremalnie trudne, wymagające olbrzymiego wysiłku i poświęcenia, z narażeniem życia. Najbliższymi współpracownikami biskupa są księża. To jest drugie ważne zadanie biskupa – być blisko księży. W moim przypadku będzie to 110 kapelanów wojskowych, pracujących w Kurii Polowej i w 68 parafiach wojskowych, bądź cywilno-wojskowych, rozsianych po całej Polsce. Spośród nich kilkunastu pracuje za granicą, w ramach wojskowych misji. Chciałbym pełnić moją biskupią posługę, używając modnego dziś słowa, w duchu synodalności, tzn. idąc razem, słuchając siebie nawzajem i rozeznając, co należy tu i teraz czynić. Do Ordynariatu Polowego przychodzę zatem z takimi priorytetami duszpasterskimi.

Jako przyszły generał i członek dowództwa polskiej armii Ksiądz Biskup będzie miał bardzo częste kontakty ze światem polityki. W jakim duchu pragnie je Ksiądz Biskup kształtować, gdyż jest to teren niełatwy?

Tak jak na innych polach, autonomia państwa i Kościoła jest wskazana. A ostatnie lata, gdy na czele Ordynariatu Polowego stał abp Józef Guzdek, wskazują, że tę autonomię można zachować, mimo, że jest wiele obszarów wspólnego działania. W związku z tym biskup polowy winien być człowiekiem propaństwowym, patriotą dbającym o polską rację stanu, liczącym się z decyzjami władz armii. Przy tym wszystkim winien zachować neutralność polityczną, żeby przypadkiem nie stać na służbie jakiejś partii czy strony politycznej. Jako zwolennik gwarantowanej przez konkordat autonomii państwa i Kościoła, chciałbym być biskupem polowym, który będzie pełnił swą posługę w sposób wolny, służąc ojczyźnie i Kościołowi.

W jakim sensie?

W takim sensie, abym mógł bez żadnych ograniczeń mówić to, co głosi Kościół, a nie być ograniczonym żadnymi układami czy sporami o charakterze personalnym lub politycznym. W tej sferze przykładem dla mnie jest postawa abp. Guzdka, który zachowywał wobec polityki i różnych partii zdrowy dystans. Oczywiście nie oznacza to braku lojalności do władzy państwowej. Prezydent RP jest przecież zwierzchnikiem sił zbrojnych, z ramienia rządu władzę sprawuje Minister Obrony Narodowej. Ale rozumiem to jako lojalność wobec polskiej racji stanu, a nie wobec określonego układu politycznego.

Służba w armii przez wieki była uznawana za chwalebną posługę na rzecz ojczyzny. Dziś sprawa – od strony moralnej – nieco się skomplikowała, gdyż Kościół zrezygnował z teorii „wojny sprawiedliwej”.

Jan Paweł II mówił, że wojen takich już nie ma, a każda z nich rodzi tylko narastającą spiralę przemocy. Współczesny żołnierz, jeśli ma sumienie uformowane w zgodzie z nauką Kościoła, to skazany jest na bardzo trudne wybory i poważne dylematy moralne.

Jak Ksiądz Biskup i podlegli mu kapelani będą je rozwiązywać?

Wspomniałem już, że kapelan idzie tam, gdzie jest żołnierz. Tu nie ma żadnego dylematu. Zadaniem kapelana jest kształtowanie sumień zgodnie z Ewangelią, która nie nawołuje do wojny, ale do pokoju. Nauczanie Jezusa nie jest jednak oderwane od życia i wbrew racjom rozumu. Jezus nie odbiera człowiekowi prawa do obrony, co w moim przekonaniu zawiera się w najważniejszym przykazaniu: miłuj bliźniego jak siebie samego. Człowiek ma prawo i obowiązek bronienia swojego życia, tak w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym. Chodzi o to, by nie być agresorem, a w walce obronnej stosować metody konieczne i proporcjonalne do niebezpieczeństwa. Nie chcę się jednak ani wymądrzać, ani moralizować. Wśród wielu zadań czekać mnie będzie i pogłębienie nauki Kościoła w zakresie, o który pan pyta.

Gdy pojawiają się dylematy moralne związane z używaniem przemocy, a w ekstremalnej formie z zabijaniem, kapelan musi zająć stanowisko, pokierować żołnierzem od strony duchowej i odpowiedzieć na jego wątpliwości.

Tak, to prawda. Stosunkowo łatwo podawać zasady i prawić pouczenia, ale w konkretnej sytuacji sprawy nie jawią się tak jednoznacznie. Będę i o tym chciał rozmawiać z kapelanami i żołnierzami. Z biegiem czasu mam nadzieję, że w tej dziedzinie będę mógł mieć coś więcej do powiedzenia. Nie trzeba być jednak wielce doświadczonym, by wiedzieć, że tego rodzaje sytuacje niosą mnóstwo wątpliwości i napięć.

Ksiądz przyjął przed laty jako motto swego herbu biskupiego słowa: „In finem diligere” (Do końca umiłować). Jak to hasło można realizować w rzeczywistości wojskowej oraz na polu walki? A może herb zostanie teraz zmodyfikowany?

Nie widzę powodu, aby zmieniać hasło w herbie np. na „Czołem żołnierze”, bądź wstawiać tam Dawida wojującego z Goliatem lub św. Jerzego zabijającego smoka. Herb pozostanie w takiej formie w jakiej jest, z wizerunkiem Dobrego Pasterza z katakumb rzymskich. Niezależnie od tego, gdzie jest biskup, zawsze powinien być obrazem Jezusa, Dobrego Pasterza. Natomiast hasło: „In finem diligere” jest wyjęte z Ewangelii św. Jana i odnosi się do Jezusa. Stanowi dla mnie przypomnienie o tym, co jest najważniejsze. Miłość do końca w sensie chronologicznym i jakościowym, na wzór Jezusa! W kontekście biskupa polowego nabiera to jeszcze dodatkowego znaczenia. Trzeba być gotowym do końca. Kapelani wojskowi przygotowywani są również i do godziny „W”, czyli na wypadek wojny. I na tym polega również ta specyfika ich posługi, o której mówiliśmy na początku wywiadu.

Co się będzie działo z kapelanami wojskowymi, gdy zostanie ogłoszone godzina „W”?

Opuszczą swe parafie i udadzą się tam, gdzie jest wojsko, i będą przemieszczać się wraz z nim. Nieustannie, dzień i noc, będą do dyspozycji żołnierzy. Przykładem sytuacji nadzwyczajnej, wojny hybrydowej, jest to co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej. 20 kapelanów wojskowych, w systemie rotacyjnym, towarzyszy żołnierzom stacjonującym przy granicy.

Ojciec Święty i Polski Episkopat wzywają do pomocy uchodźcom. Jak to wezwanie łączyć będzie Ksiądz Biskup z poszanowaniem rozkazów, które nakazują żołnierzom np. wypychanie tych co przedarli się przez granicę, co często wiązać się musi z brakiem poszanowania praw człowieka, gwarantowanym przez międzynarodowe konwencje?

Każdy człowiek jest godny szacunku. Jeśli ktoś znajdzie się – w ten czy inny sposób – w granicach polskiego terytorium i stajemy z nim twarzą w twarz, to należy tego człowieka potraktować humanitarnie, w zależności od osoby i kontekstu albo przyjąć albo umożliwić powrót do kraju. Co innego, kiedy mamy do czynienia z agresją, z atakiem na polskich żołnierzy, z prowokacją, z pogwałceniem prawa do suwerenności granic. Ewangelia mówi jasno: mamy przyjmować obcokrajowców, ale jak już wspomniałem, nauczanie Jezusa nie jest naiwne. Dlatego papież Franciszek mówił choćby podczas spotkania z polskimi biskupami na Wawelu, że każdy rząd ma prawo do tego, żeby określić w jakiej formie i w jakiej ilości może przyjąć uchodźców.

Czy i jak realizowany jest ogłoszony przez papieża synod o synodalności w Ordynariacie Polowym?

W ramach Ordynariatu została powołana specjalna grupa synodalna. Są księża i osoby świeckie odpowiedzialni za pracę synodalną, choć wydaje się to na pozór sprzeczne z regułami obowiązującymi w wojsku. Mimo że żołnierze kierują się rozkazami, to w moim przekonaniu nic nie stoi na przeszkodzie, aby włączać jak najwięcej osób w Ordynariacie Polowym do procesu budowania wspólnoty, wysłuchiwania oraz uczestniczenia w podejmowaniu decyzji.

Skoro ten duch synodalny powinien być obecny w całym Kościele, to także w Ordynariacie Polowym. Jeśli papież Franciszek mówi o spotykaniu się, o wzajemnym słuchaniu i rozeznawaniu, to powinniśmy te wyzwania potraktować bardzo poważnie, także na polu duszpasterstwa wojskowego. I nie chodzi bynajmniej tylko o posłuszeństwo papieżowi. Chodzi o to, by kształtować Kościół w taki sposób, by miał jak najwięcej wspólnego z wizją, jaka towarzyszyła Jezusowi i apostołom. Oczywiście to wymaga zmiany mentalności i duchownych, i świeckich, a to z kolei wymaga czasu, cierpliwości, wytrwałości i odwagi zerwania z niektórymi dotychczasowymi postawami. W moim przekonaniu droga synodalna jest dużą szansą dla Kościoła. W tym duchu też chciałbym prowadzić duszpasterstwo w Ordynariacie Polowym.

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nowy biskup polowy WP: wobec polityki chcę zachować zdrowy dystans
Komentarze (1)
KS
~Karol Stefan
9 lutego 2022, 17:15
Jestem przeciwny temu, aby z automatu każdorazowo nowomianowany bp polowy WP otrzymywał stopień generalski. Jeżeli jeszcze mogę taką nominacje usprawiedliwić w osobie bp. Głódzia który jako kleryk został wcielony do armii, to bp Guzdek i bp Lechowicz nie powinni nigdy otrzymać generalskich szlifów. O wojsku nie mają i nie będą mieć bladego pojęcia.