O. Jacek Krzysztofowicz OP odchodzi z zakonu

(fot. dominikanie.pl)
KAI / drr

Popularny gdański dominikanin, o. Jacek Krzysztofowicz, odchodzi z zakonu po 25 latach. Na stronie internetowej gdańskich dominikanów opublikował pożegnanie.

O. Krzysztofowicz od 10 lat odprawiał Mszę św. o godz. 21.00 w kościele św. Mikołaja. Był przeorem gdańskiego klasztoru przez niemal trzy kadencje - 8 lat. Trzy lata temu został odznaczony Medalem Św. Wojciecha za "stworzenie w Gdańsku wybitnego centrum kultury duchowej".

Swoją decyzję o opuszczeniu zakonu przekazał za pośrednictwem strony internetowej gdańskiego klasztoru, umieszczając tam nagranie, w którym tłumaczy swoją decyzję. Wyznaje, że "dojrzał do zwyczajnej ludzkiej miłości", a decyzja o odejściu z zakonu dojrzewała w nim od kilku lat.

Zaznacza, że odchodzi nie tylko z zakonu, ale również opuszcza Gdańsk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O. Jacek Krzysztofowicz OP odchodzi z zakonu
Komentarze (107)
EM
Ernest Mamrot
11 października 2017, 10:00
Zaprawdę powiadam Wam Najdostojniejsi Siostry i Bracia, - godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne obnażać prawdziwe oblicza kościelnych szamanów, zbrodniarzy, oszustów, seksualnych dewiantów, społecznych pasożytów, specjalistów od interpretowania życzeń Pana Stwórcy Wszechrzeczy, znawców niepokalanych poczęć i wiecznych dziewictw, którzy na twarzach noszą od wieków faryzejską maskę pokory oraz pobożności, w ustach świętobliwie pieszczą słowa miłości, miłosierdzia i przebaczenia, ale serca zawsze mają kamienne i zimne, dusze pychą i rozpustą, zaś usta obłudą i hipokryzją wypełnione a dłonie wiecznie głodne mamony. Rzymski katolicyzm jest szkołą szalbierstwa, hipokryzji i cynizmu. Toż to ten ewangeliczny „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi. Tej ziemi! Nie ma kłamstwa, na które nie byliby gotowi, gdy chodzi o zwalczanie przeciwnika; nie ma bredni, której by w swoje owieczki (i baranki) nie spodziewali się wmówić. Sprowadzają walkę do tumanienia i terroryzowania najciemniejszych w nadziei, że w ten sposób zawsze będą mieli większość. Czyż jego wyznawcy nie słyszą „głosu z nieba mówiącego: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające. Bo grzechy jego narosły aż do nieba i Bóg przywołał na pamięć jego niesprawiedliwe uczynki" (Ap 18. 4).
21 stycznia 2013, 10:28
Czy kapłan może powrócić do sprawowania funkcji kapłańskich? Józef Pierzchalski SAC: Jeżeli z porzuceniem kapłaństwa jest związana utrata stanu duchownego, to Stolica Apostolska nie zwykła przyjmować kapłanów na powrót do tego stanu. Oczywiście kapłan, który zdradził swoje kapłaństwo, ale nie związał się z żadną kobietą i nie został z innych przyczyn wydalony ze stanu duchownego, ma możliwość powrotu do sprawowania funkcji kapłańskich. W tym celu musi się zgłosić do swojego dawnego przełożonego z prośbą o przyjęcie go na powrót do diecezji lub prowincji zakonnej. Przełożony, po rozeznaniu konkretnego przypadku, może przyjąć go z powrotem. W takich przypadkach nawracający się kapłan, zanim podejmie pracę duszpasterską, odbywa pokutę nałożoną na niego przez ordynariusza. Pokutą może być np. półroczny pobyt w klasztorze o surowej regule życia. W obliczu śmierci Kapłan, który zdradził kapłaństwo, nigdy nie przestaje być kapłanem, jest nim na wieki. Pomimo niewierności w niebezpieczeństwie śmierci nie tylko może, ale powinien udzielić potrzebującym lub proszącym rozgrzeszenia. Będzie to czynił zawsze w sposób ważny i godziwy. Za takim rozwiązaniem stoi w prawie kościelnym bardzo piękna zasada: "zbawienie dusz najwyższym prawem”.
B
BR
21 stycznia 2013, 07:56
 Ludie też potrafią, nie zostali z góry  ustawieni, czy nakręceni  jak tradycyjny budzik na na <nie>  i  basta, tzw. nie ma innej opcji (nigdy, przenigdy)
Paweł Bęben
21 stycznia 2013, 07:36
Czy ksiadz, ktory odejdzie ma szanse wrocic do Kosciola, do sprawowania poslugi kaplanskiej ? bo przeciez nigdy nie przestanie byc ksiedzem, moze tylko udawac, ze nim nie jest. ... dobre pytanie... każdy ma prawo błądzić ale czy w takiej sytuacji też wrócić do kościoła? Na pewno Bóg wybaczy ale czy ludzie? :)
G
grace
21 stycznia 2013, 00:44
Czy ksiadz, ktory odejdzie ma szanse wrocic do Kosciola, do sprawowania poslugi kaplanskiej ? bo przeciez nigdy nie przestanie byc ksiedzem, moze tylko udawac, ze nim nie jest.
D
dorothea
20 stycznia 2013, 22:42
Wybrał Ojciec... przepraszam: Pan... Wybrał Pan miłość, zwyczajną i ludzką, podąża Pan za głosem serca, biegnie za marzeniami.Paulo Coelho byłby z Pana dumny.
NN
nic nie szkodzi
19 stycznia 2013, 02:09
literówka... wybaczcie. nie sprawdziłem ... mozna edytować swoj post po zalogowaniu tutaj [url]http://www.deon.pl/forum/temat,3,32681,10.html[/url]
Paweł Bęben
19 stycznia 2013, 00:06
literówka... wybaczcie. nie sprawdziłem 
E
Errata
18 stycznia 2013, 23:56
Errata:   z hukiem, huk  (samo "h")    
Paweł Bęben
18 stycznia 2013, 22:50
Nie chcę piętnować tutaj osoby albo decyzji, tylko sposób w jaki została przekazana. Informację że można "pobawić" sił w Kapłaństwo a później z hukiem powiedzieć "dziękuję'.  Jaki to przykład daję kapłanom bądź ludziom myślącym o życiu duchownym... [url=http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,195,ziarno-zwatpienia.html]http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,195,ziarno-zwatpienia.html tyle w temacie z mojej strony...[/url] Powiedz o tym pacjentom w szpitalach psychiatrycznych, mądralo. Jak się jest po uszy w problemach i otrzymuje od kapłana przy spowiedzi informację, że terapeuci, którzy przyjmują na terenie jego klasztoru, to wieloletni zufani praktycy, to naprawdę trudno kierować się rozumem i zakwestionować ich wiarygodność. Widać, że nigdy nie doświadczyłaś (eś) tak głębokich problemów, skoro pouczasz o używaniu rozumu w takich okolicznościach. Pacjent w złym stanie, mający myśli samobójcze, paraliżujące lęki, głęboką depresję, to osoba, która ma kupę konfliktów wewnętrznych i nie wie co skąd pochodzi. Rozum na nic tu się zda, bo nie można w takim stanie się nim kierować. Szuka kogokolwiek, żeby tylko uzyskać pomoć, żeby sobie nic złego nie zrobić. Jacek taką pomoc oferował. Kto podejrzewałby zakonnika o pakowanie do kolejnego piekła? Poza tym można się wymądrzać w sprawie cudzych problemów. Zastanowilabym sie na Twoim miejscu, czy te porady nie są zbyt pochopne,bo naprawdę trudno jest trafić na wiarygodnych psychoterapeutów. ...
K
Kar
18 stycznia 2013, 21:38
@rozum ... W życiu należy kierować się własnym rozumem, a ni e tym co ktoś ci powie lub jak to nazywasz "ustawi". Jeśli chcesz dobrej pomocy psychologicznej, to udaj się do profesjonalnych psychologów. Sam (a) widzisz, że korzystając z nieprofesjonalistów czujesz się jeszcze gorzej. Przepraszam za błędny cytat w mojej wcześniejszej wypowiedzi. Chodziło mi oczywiście o wpois osoby nazwanej "rozum"
K
Kar
18 stycznia 2013, 21:32
[url=http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,195,ziarno-zwatpienia.html]http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,195,ziarno-zwatpienia.html tyle w temacie z mojej strony...[/url] Powiedz o tym pacjentom w szpitalach psychiatrycznych, mądralo. Jak się jest po uszy w problemach i otrzymuje od kapłana przy spowiedzi informację, że terapeuci, którzy przyjmują na terenie jego klasztoru, to wieloletni zufani praktycy, to naprawdę trudno kierować się rozumem i zakwestionować ich wiarygodność. Widać, że nigdy nie doświadczyłaś (eś) tak głębokich problemów, skoro pouczasz o używaniu rozumu w takich okolicznościach. Pacjent w złym stanie, mający myśli samobójcze, paraliżujące lęki, głęboką depresję, to osoba, która ma kupę konfliktów wewnętrznych i nie wie co skąd pochodzi. Rozum na nic tu się zda, bo nie można w takim stanie się nim kierować. Szuka kogokolwiek, żeby tylko uzyskać pomoć, żeby sobie nic złego nie zrobić. Jacek taką pomoc oferował. Kto podejrzewałby zakonnika o pakowanie do kolejnego piekła? Poza tym można się wymądrzać w sprawie cudzych problemów. Zastanowilabym sie na Twoim miejscu, czy te porady nie są zbyt pochopne,bo naprawdę trudno jest trafić na wiarygodnych psychoterapeutów.
O
opi
18 stycznia 2013, 20:44
44 - 25 = 19 w wieku 19 lat nie był zakonnikiem, nie ma mocnych! mógł nim zostać w wieku 27 lat media kłamią media nie kłamią. w wieku 19 lat wstąpił do zakonu i został zakonnikiem, a potem kształaciił się przez ok. 7 lat na księdza i wieku 26-27 lat został księdzem
Paweł Bęben
18 stycznia 2013, 20:17
[url=http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,195,ziarno-zwatpienia.html]http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/wiara-i-kosciol/art,195,ziarno-zwatpienia.html tyle w temacie z mojej strony...[/url]
R
rozum
18 stycznia 2013, 10:32
Niestety, ci terapeuci współpracujący z o. jackiem, nie są żadnymi psychologami. Maja wykształcenie techniczne. To absolwenci Politechniki Gdańskiej. Ukończyli Warszawskie Studium Terapii Uzależnień, Zanm ich osobiście, brałam udział w tej terapii. Skutki były opłakane, do dzisiaj wychodzę z głębokiej depresji i lęków po udziale w metodzie hellingerowskich ustawień. Tak o. jacek jak współpracujący z nim terapeuci stosowali terapię "na skróty", szybką, bez głębokiego rozumienia swoich problemów, bez trwałych zmian. Piszę to ku przestrodze. Po terapii niektórzy z nas zwracaali o. Jackowi uwagę, że dzieje się coś niedobrego po tych ustawieniach, że niektórzy mają mysli samobójcze, jakieś uczucie beznadziei, pustki - o której pan Jacek teraz mówił w pożegnaniu. O JACEK NIE REAGOWAŁ NA ŻADNE GŁOSY PACJENTÓW, PRZECIWNIE, TWIERDZIŁ, ŻE CI TERAPEUCI SĄ JEGO PRZYJACIÓŁMI I NIE MOŻLIWE, ŻEBY KOMUŚ SZKODZILI. TAKIE SŁOWA WYGŁOSIŁ TEŻ Z AMBONY NA TEMAT WŁAŚCICIELI AMBER GOLD, PAŃSTWA P. ... W życiu należy kierować się własnym rozumem, a ni e tym co ktoś ci powie lub jak to nazywasz "ustawi". Jeśli chcesz dobrej pomocy psychologicznej, to udaj się do profesjonalnych psychologów. Sam (a) widzisz, że korzystając z nieprofesjonalistów czujesz się jeszcze gorzej. 
K
Kar
17 stycznia 2013, 19:26
Zaczęło się chyba od ustawień Hellingera, czyli spirytyzmu w wykonaniu psychologów, przyjmujących u oo. dominikanów w Gdańsku. Potem masa osób poszkodowanych duchowo, niemogących się np. spowiadać. Kapłani nie powinni mylić duchowości z psychologią (polecam książkę o. Posackiego "Psychologia a New Age"). Kazania o. Jacka od dawna zawierały elementy niezbyt spójne z katolicką teologią, wiele osób wyrażało chęć pójścia z tym do biskupa. Czy ktoś poszedł, nie wiem. Ale odejście tego kapłana zupełnie mnie nie zaskoczyło. Ojcze Jacku! Niech Ojciec to jeszcze przemyśli! Może warto skorzystać z pomocy dobrego egzorcysty? To, co Ksiądz robi, to żadna odwaga, raczej skok w otchłań. Prawdziwą odwagą byłoby teraz wrócić. Do tego wpisu nawiązałam swoim powyższym komentarzem...
K
Kar
17 stycznia 2013, 19:14
Niestety, ci terapeuci współpracujący z o. jackiem, nie są żadnymi psychologami. Maja wykształcenie techniczne. To absolwenci Politechniki Gdańskiej. Ukończyli Warszawskie Studium Terapii Uzależnień, Zanm ich osobiście, brałam udział w tej terapii. Skutki były opłakane, do dzisiaj wychodzę z głębokiej depresji i lęków po udziale w metodzie hellingerowskich ustawień. Tak o. jacek jak współpracujący z nim terapeuci stosowali terapię "na skróty", szybką, bez głębokiego rozumienia swoich problemów, bez trwałych zmian. Piszę to ku przestrodze. Po terapii niektórzy z nas zwracaali o. Jackowi uwagę, że dzieje się coś niedobrego po tych ustawieniach, że niektórzy mają mysli samobójcze, jakieś uczucie beznadziei, pustki - o której pan Jacek teraz mówił w pożegnaniu. O JACEK NIE REAGOWAŁ NA ŻADNE GŁOSY PACJENTÓW, PRZECIWNIE, TWIERDZIŁ, ŻE CI TERAPEUCI SĄ JEGO PRZYJACIÓŁMI I NIE MOŻLIWE, ŻEBY KOMUŚ SZKODZILI. TAKIE SŁOWA WYGŁOSIŁ TEŻ Z AMBONY NA TEMAT WŁAŚCICIELI AMBER GOLD, PAŃSTWA P.
ŚJ
Św. Jan Apostoł
17 stycznia 2013, 16:07
A kto zwycięża świat, Jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przeszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo jest prawdą, Trzej bowiem dają świadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą. Jeśli przyjmujemy ludzi - to świadectwo Boże więcej znaczy, Ponieważ jest to świadectwo Boga, który dał o swoim Synu. Kto wierzy w Syna Bożego ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu, ucznił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ten ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzielie, że macie życie wieczne.
D
duda
17 stycznia 2013, 14:28
'Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł' Zgorszenie i niesmak - owszem. Ale też refleksja, że mam bacznie przyglądać się sobie i bliźnim, by w porę ratować się przed kataklizmem. Miłosiernie napominać błądzących i pozwolić, by i mnie roztropni napominali. Czytam, że o. Jacek głosił przez lata jakieś 'podejrzane' teorie. Czy ktokolwiek naprostowywał jego drogę, widząc, że nie zmierza w dobrym kierunku? A co do tych, którzy czują się opuszczeni przez duszpasterza (a pewnie nawet oszukani): Jezus nigdy się nie waha, nie wycofuje, nie zmienia zdania, nie tłumaczy się pokrętnie. Nie budujmy naszej Wiary na kapłanie - ułomnym człowieku (czyli na piasku) tylko na Jezusie - czyli na Skale. Ojciec odszedł - został Jezus.WebRepOgólna ocena reputacjiStrona nie ma oceny reputacji(za mało głosów)
S
szkoda
15 stycznia 2013, 23:58
zakonnika
.
.
15 stycznia 2013, 23:20
[url]http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ojciec-Jacek-Krzysztofowicz-odchodzi-od-Dominikanow-i-zostawia-kaplanstwo-n65473.html[/url]  Na tej stronie jest, Była już podawana w komentarzach
AM
a może ktoś podesłać
15 stycznia 2013, 22:31
link do tego pożegnalnego kazania?
T
tom
15 stycznia 2013, 21:13
a zwłaszcza 3:48 min bardzo polecam!!!!!!!!!!!! http://www.youtube.com/watch?v=wFw__NQX2jE
CT
coś takiego
15 stycznia 2013, 19:37
ps. 3 kadencje być przeorem????!!! no, mozna sfiksować nasz przeor był dwie i ledwo zipał, naprawdę nie dziwota, za te 3 kedencje dyćko cosik jeszcze ->>>>> spada wina na współbraci !!!! jak mozna tak wykorzystywać ? :(
PR
prosty rachunek
15 stycznia 2013, 19:34
44 - 25 = 19 w wieku 19 lat nie był zakonnikiem, nie ma mocnych! mógł nim zostać w wieku 27 lat media kłamią
AC
a co,
15 stycznia 2013, 19:27
@a co Polecam poczytać o "eros" i "agape". ...No tak, gdzie indziej piszą, że odszedł z powodu pewnej afery, a "zwykła ludzka miłość" była tylko pretekstem. I jak zwykle okazuje się, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
I
Inquisitor
15 stycznia 2013, 18:14
Najwyraźniej dojrzał do przekonania że celibat niegodny jest i niesprawiedliwy. Ja go nie będę potępiał.Teraz będą go kąsać i pluć jadem wszyscy "wierni wyznawcy", ale przynajmniej nie będzie torturowany i nie spłonie na stosie za herezję, jak Giordano Bruno (nb. również dominikanin). Niewielki postęp od mroków średniowiecza, ale zawsze coś. To precedens w Polsce. Oby było ich więcej.
PO
pokora, odwaga i mądrość
15 stycznia 2013, 15:59
Czy ktoś jeszcze może być zgorszony złamaniem ślubów? ... Obawiam się, że księża nie są już zgorszeni. Moga być zgorszeni ludzie żyjący w rodzinie, to tak, bo znają trudy życia. Ksiądz - tylko pokorny i tylko odważny - potrafi głosić naukę Mistrza z Nazaretu. Tylko taki ksiądz. No i mądry.
TD
ten drugi
15 stycznia 2013, 15:56
co radzi sobie sam taki oto morał ....
M
mon
15 stycznia 2013, 14:51
Czy ktos uwaznie wsluchal sie w Ewangelie o synu marnotrawnym,ktorym to przykladem posluzyl sie o.Jacek w mowie pozegnalnej w trojmiasto.pl ? szczegolnie chodzi o jej koncowy fragment w 13 min., w jakiej Biblii jest ten fragment. Wyglada, ze  Boga o.Jacek dostosowal do swego zycia. ... no własnie, ja słuchałam tego fragmentu, nie zrozumiałam tylko jaki był morał tej opowiastki, czy lepiej być synem, który wraca do ojca, czy synem, który odchodzi i radzi sobie sam?  Czy ktos mi może odpowiedzieć?
R
renata
15 stycznia 2013, 14:44
Czy ktoś jeszcze może być zgorszony złamaniem ślubów? Przecież jest nagminnie  łamana przysięga małżeńska ( też ślubowanie) i dla wiarołomców jest stworzona przystań w KK - duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych. Były dominikanin też tam może znaleźć zrozumienie, tak samo jak i wszyscy zdradzający (małżonka czy Boga). Duszpasterze zaraz go pocieszą, że nie jest odrzucony, ani potępiony, a Bóg i KK go bardzo kocha, jak wszystkich grzeszników. Po co miał się męczyć dalsze 25 lat, jeśli może żyć inaczej, doświadczając "ludzkiej miłości" ... ale tak na marginesie i całkiem poważnie: celibat powinien być zniesiony. Nie jest on porzebny do pełnienia posługi kapłańskiej
M
mama06
15 stycznia 2013, 13:17
Polecam blog gdańskiego pastora Pawła Bartosika. Zamieścił krótką refleksję na temat rezygnacji z zakonu ojca Jacka Krzysztofowicza: pbartosik.pl
N
nagranie
15 stycznia 2013, 12:07
[url]http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ojciec-Jacek-Krzysztofowicz-odchodzi-od-Dominikanow-i-zostawia-kaplanstwo-n65473.html[/url]
TP
tylko pytam
15 stycznia 2013, 11:56
Tutaj są cytowane spore fragmenty jego wyjaśnień (nagranie "zniknęło" z sieci, niestety) http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,13196501,Pozegnalna_mowa_o__Krzysztofowicza__Dojrzalem_do_milosci.html
TP
tylko pytam
15 stycznia 2013, 11:53
Moim zdaniem o. Jacek mówił o agape. Nie mam podstaw, by twierdzic inaczej (i nie chcę osądzać, jeśli nie znam prawdy). Nigdzie nie wspomina o kobiecie. Nie dajcie się zmanipulować krzykliwym nagłówkom rodem z prasy brukowej.
TP
tylko pytam
15 stycznia 2013, 11:46
@a co Polecam poczytać o "eros" i "agape".
:
:(
15 stycznia 2013, 11:36
ło mamuniuco za zakonnik.."Gdy jeden z tabloidów zapytał go, czy żona, która dopuściła się zdrady, powinna o tym poinformować męża - odpowiedział, że nie. Sama powinna uporać się z tym problemem, jak najszybciej zapomnieć i nie zdradzać. Jeśli powie mężowi, przerzuci tylko na niego część ciężaru. Jest tylko jeden wyjątek - gdy istnieje uzasadniona obawa, że prawda i tak wyjdzie na jaw." Prawda, drogi zakonniku, zawsze wychodzi na jaw! Ty kłamałeś i co z tego miałeś, Robaczku? Zgryzotę serca??? Niech Cię Bóg ma w opiece, pogubiony zakonniku... Cały tekst: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,13194333,O__Jacek_Krzysztofowicz_odchodzi_z_zakonu__Dla_milosci.html#ixzz2I2UCdaMu
AC
a co,
15 stycznia 2013, 11:22
sugerujesz, że dla mężczyzny? Coś musi oznaczać ta "zwykła, ludzka miłość".
M
Magdalena
15 stycznia 2013, 11:13
"... Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" (Mk 1,15)
TP
tylko pytam
15 stycznia 2013, 10:53
Przepraszam bardzo, gdzie jest powiedziane, ze o. Jacek odszedł z zakonu dla kobiety?
G
grace
15 stycznia 2013, 10:00
Czy ktos uwaznie wsluchal sie w Ewangelie o synu marnotrawnym,ktorym to przykladem posluzyl sie o.Jacek w mowie pozegnalnej w trojmiasto.pl ? szczegolnie chodzi o jej koncowy fragment w 13 min., w jakiej Biblii jest ten fragment. Wyglada, ze  Boga o.Jacek dostosowal do swego zycia.
WT
właściwie to dziwne
15 stycznia 2013, 09:52
bo dominikanie tak przekonują młodzież, że lepiej nie zakładać rodziny, a z ich zakonu co jakiś czas któryś odchodzi w imię ludzkiej miłości. Niepojęte są drogi Boże.
NW
nasza wina
15 stycznia 2013, 09:41
taaaak.... ale jak powszechnie wiadomo, księża są tylko ludźmi a za tego dominikanina parafianie na pewno się za mało modlili.
OZ
o zgrozo!
15 stycznia 2013, 09:15
Brakuje mi dyskusji nad tym problemem (odejścia duchownych) w Kościele ... Lepiej nie poruszać tego tematu, bo skończy się on tworzeniem: - - > Duszpasterstw dla księży żyjących z kobietami w "małżeństwie"!!
K
kate
15 stycznia 2013, 09:02
Brakuje mi dyskusji nad tym problemem (odejścia duchownych) w Kościele - prawda: wprowadzono modlitwy za kapłanów i osoby konsekrowane, ale poza tym cisza, jakby się nic nie działo. A to w odróżnieniu od poprzednich pokoleń (najwięcej procentowo odejść z kapłaństwa w Polsce było w latach 50., potem w pierwszych latach 80.) odejścia jawne w świetle kamer. 
K
kate
15 stycznia 2013, 09:01
Myślę, że my świeccy zbyt mało wymagamy od naszych duszpasterzy - nie pozwalamy im służyć, ale czynimy z nich duchowych celebrytów (dobry ksiądz=popularny ksiądz). Nie pytamy ich jak Jezus: "czy wy chcecie też odejść?", bo nie konfrontujemy ich z żadną realną alternatywą - jak odejdzie jeden ksiądz, na to miejsce zjawi się następny, tym samym sciągamy z nich odpowiedzialność za podejmowane przez nich decyzje (czy zostać księdzem, bo to jest koniecznie potrzebne Bogu i ludziom, czy poszukać sobie innego równie ekscytującego zajęcia, przecież księży u nas dostatek). Do tego dochodzi przerost instytucji Kościoła - to taka machina, która miele ludzi - świeckich i duchownych - nie zostawiajac im marginesu swobody, który jest potrzebny na rozwój dojrzałej wiary. Materiał ludzki się zużywa i odpada, bo nie ma go kto również podtrzymać (podobnie jest z instytucją małżeństwa, stąd coraz większa niechęć do niego, zgoda na konkubinaty). Jako kobieta uważam też, że dużą rolę odgrywa to, że "głos" kobiet w Kościele jest minimalny, niezauważany. Duchowość kobiet jest zupełnie nieznana, stąd dla wielu księży, zwłaszcza otwartych na poznawanie nowych duchowości, może się ona jawić jako atrakcyjna alternatywa, zwłaszcza wobec pojawienia się nowych pytań o cel i sens życia w zglobalizowanym i ztechnicyzowanym świecie. Nie byłoby z tym może problemu, gdyby nie dominujący typ osobowości naszych czasów - narcyzm - koncentracja na samorozwoju. Ośrodki rekolekcyjne, w tym jezuickie, oblężone, bo każdy chce pogłębienia duchowości (osobiście uważam, że lepiej być głodnym, niż przejedzonym - dla mnie nie ma duchowości przepracowanej, jest duchowość otrzymana, stąd czasem trzeba sobie odpuścić, mieć lata posuchy) i strasznie jest rozczarowany jak się "nic nie dzieje".
PP
przestrzegam przed ustawieniami
15 stycznia 2013, 08:58
[url]http://www.wiadomosci24.pl/artykul/gdansk_ojciec_krzysztofowicz_op_zrezygnowal_137919.html[/url]
A
Anna
15 stycznia 2013, 08:47
A może to jednak naprawde postmodernizm albo progresizm tego księdza przez całe lata (dojrzewania do tej decyzji) a na dodatek ten Amber Gold a nie miłość
Jadwiga Krywult
15 stycznia 2013, 08:41
Jak w tej sytuacji należy interpretować nauczanie kościoła i rownież ojca, ze ślub jest na całe życie? Ze miłość to decyzja a nie uczucie czy stan przejściowy? Nauczanie, że milość to decyzja, a nie uczucie poszlo dzisiaj w kąt w Kościele. Nie wiem, jakim cudem bez tego Kościół chce promować nierozerwalnośc i trwałość małżeństw.
(
(?)
15 stycznia 2013, 03:35
@ Tamar- cud, widzę, że porozsyłałaś w różne miejsca swóje tekst - publiczne przeprosiny dla tego ojca ..., np. tutaj  [url]http://gosc.pl/komentarze/pokaz/355361[/url]  i  [url]http://www.gloria.tv/?media=384872&postings[/url] ..
OT
Oj Tamar=Daktylu
15 stycznia 2013, 03:08
@Tamar-cud, przecieram oczy ze zdziwienia czytając co piszesz: <...Szczególnie, że nasz Bóg nie potępia Nikogo, a wręcz wierzy ślepo w każdego człowieka, do końca, czym zbawia nawet łotra na krzyżu!!! > Skoro nikt nie jest potępiony, to dlaczego jest piekło ? Bóg kocha każdego człowieka... ale z tym, by to Bóg ślepo wierzył w każdego człowieka... Bóg zbawia łotra łotra, ale ten się najpierw pokajał... ... Tylko jeden łotr został zbawony
OT
Oj Tamar=Daktylu
15 stycznia 2013, 03:07
Suma sumarum oceniasz  tych, którzy dowiedziawszy się z nienacka (po 25 lata służby), że porzuca on zakon dla kobiety de facto  poczuli się  źle - lęk i ból, poczuli się porzuceni... Mowa pożegnalna nie trafia, a boli, boli jeszcze bardziej tak wielu z nas...  To nie jest sądzenie!!!  :-(
OD
Oj Daktylu=Tamar
15 stycznia 2013, 02:39
@Tamar-cud, przecieram oczy ze zdziwienia czytając co piszesz: <...Szczególnie, że nasz Bóg nie potępia Nikogo, a wręcz wierzy ślepo w każdego człowieka, do końca, czym zbawia nawet łotra na krzyżu!!! >  Skoro nikt nie jest potępiony, to dlaczego jest piekło ?  Bóg kocha każdego człowieka...  ale z tym, by to Bóg ślepo wierzył w każdego człowieka...   Bóg zbawia łotra łotra, ale ten się najpierw pokajał...
G
Grzegorz_M.
15 stycznia 2013, 02:13
@Tamar-cud: Przepraszanie za kogoś to odbieranie temu komuś szansy nawracania się i po drugie akt zabrania wolności do popełniania błędów, a przyrównywanie o.Jacka do Jezusa w momencie zdrady tego Drugiego przez pierwszego jest nadurzyciem. Moim zdaniem o.Jacek swoim odejściem od złożonych ślubów zasmucił i myśle pogrążył w refleksji wielu. Ale jego dziecinny komentarz na temat jego odejścia nie licuje z jego ani wykształceniem, ani wiekiem, ani zawodem jaki wykonywał czyli kaznodziei! Ktoś kto miał dar przemawiania, zasmucił jeszcze głębiej, że tym co powiedział, zarówno formą jak i treścią nie potwierdził słuszności decyzji. W tym co napisał czy wypowiedział na koniec nie było Ducha i nikt mnie nie przekonał. Tak jakby to nie pisał porwany Duchem Miłości wieloletni kaznodzieja, łagodny ale stanowczy bo upewniony z góry reformator swojego życia, ale nowicjusz po roku nowicjatu piszący do swojego przełożonego, że odchodzi bo.... Jakoś nie przekonał mnie (o ile miał taki zamiar) że idzie za Miłością. Te fakty poświęcenia się terapii i to hellingerowskiej... Nie wygląda to radośnie. Do tego te słowa o ukrywaniu zdrady i namawianiu do kombinowania czy zdradzony się dowie czy nie bo jak się nie dowie to nie mówić, ale trzeba się upewnić i czuwać bo to z ust zdradzającego ma paść przyznanie się - to jakaś paranoja i zabawa w udawanie. Do tego, no ewidentny afront do nowej ewangelizacji w postaci Drogi Neokatechumenalnej, na której prawda o osobie i prawda o motywacjach jest na porzątku dziennym. Nic nas nie odłączy od Miłosci Chrystusowej - to prawda, ale bazowanie na tym w tym wypadku to chyba Massa i Meriba.
NR
nie rozumiem trywializowania!!
15 stycznia 2013, 02:11
przeprosiny cd2 jestem przekonana, że tam gdzie poszedł, poszedł za Nim Chrystus, i że tak z Nim będzie szedł w wieczność...a w chwili śmierci jego dobre czyny będą orędować za Nim...a były ich miliony...o.Jacka odbieram jako człowieka prawdziwego, jeśli Jego decyzja miała być pójściem za prawdą zgodną z Jego sumieniem, a nie pozostaniem w nieszczerości i zafałaszowaniu, to jakim prawem mamy mu my jako społeczeństwo takią wolność odebrać?I oskarżać?I potępiać?Szczególnie, że nasz Bóg nie potępia Nikogo, a wręcz wierzy ślepo w każdego człowieka, do końca, czym zbawia nawet łotra na krzyżu!!!życzę wszystkim którzy przeczytali ten post wiary w Takiego właśnie Boga...a dotkniemy nieba już tutaj na ziemi! ... nikt go nie potępia! zwykła troska o jego duszę, o zbawienie!! "Zdrowaś Mario..." - "Ojcze Nasz..." ratuj Boże jego duszę!!!
NR
nie rozumiem trywializowania!!
15 stycznia 2013, 02:10
Gdzie jest granica między ocenianiem człowieka, a nazywaniem wyrządzonego przez niego zła po imieniu? ... czy wyrządza komuś zło? tej kobiecie i sobie!! katolikowi powinno zależeć na zbawieniu drugiego człowieka!! nic nie jest ważniejsze niż utrata życia wiecznego!! tak samo tutaj http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,541,zeby-sie-nie-rozwiedli-drugi-raz.html nikogo nie obchodzi (z księży) zbawienie tych ludzi!!! życie w grzechu śmiertelnym oddziela od Boga!! i tak jak ci ludzie i tak ten zakonnik jest zagrożony!! współczuję jego rodzinie :(((((
NR
nie rozumiem trywializowania!!!
15 stycznia 2013, 02:06
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. (Mt 7,1-5) ... czyli on do piekła nie pójdzie????? dziwny ten brak troski o zbawienie Brata!! Belki, drzazgi!........brrrr przecież grzech śmiertelny oddziela od Boga na wieczność!! i on, ten zakonnik jest zagrożony!! lepiej sie módlcie o jego nawrócenie! biedny człowiek :((((
N
Niktia
15 stycznia 2013, 02:02
Gdzie jest granica między ocenianiem człowieka, a nazywaniem wyrządzonego przez niego zła po imieniu?
T
Tamar-cud
15 stycznia 2013, 01:21
przeprosiny cd2 jestem przekonana, że tam gdzie poszedł, poszedł za Nim Chrystus, i że tak z Nim będzie szedł w wieczność...a w chwili śmierci jego dobre czyny będą orędować za Nim...a były ich miliony...o.Jacka odbieram jako człowieka prawdziwego, jeśli Jego decyzja miała być pójściem za prawdą zgodną z Jego sumieniem, a nie pozostaniem w nieszczerości i zafałaszowaniu, to jakim prawem mamy mu my jako społeczeństwo takią wolność odebrać?I oskarżać?I potępiać?Szczególnie, że nasz Bóg nie potępia Nikogo, a wręcz wierzy ślepo w każdego człowieka, do końca, czym zbawia nawet łotra na krzyżu!!!życzę wszystkim którzy przeczytali ten post wiary w Takiego właśnie Boga...a dotkniemy nieba już tutaj na ziemi!
T
Tamar-cud
15 stycznia 2013, 01:20
Przeprosiny cd. Przykro mi z powodu moich braci i sióstr w wierze, a szczególnie duchownych, że w takiej sytuacji stawiają siebie w roli sędziów nad człowiekiem, podczas gdy Bóg, w którego wierzymy,Ten co "ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi", zrezygnował z sądu nad światem, co więcej zabrał wszystkie jego zbrodnie na krzyż i po prostu zbawił!I zechciał za to cierpieć-okrutnie i niezasłużenie.Tę wielką prawdę odkryłam sercem przede wszystkim poprzez Dominikanów, a w szczególności dzięki o.Jackowi K., za co pozostanę mu do końca życia wdzięczna.I chcę być mu winna dożywotnio modlitwę w podziękowaniu.Jego szczere przemyślenia o życiu i Bogu na zawsze pozostaną najcenniejsze.A Jego decyzja?Jest przede wszystkim Jego decyzją...nie czuję się zgorszona, będę tęsknić do Jego niedzielnych chomilii i dziękować Bogu, że w moim życiu zaistniał...ale przecież nie był niewolnikiem na moje usługi...
T
Tamar-cud
15 stycznia 2013, 01:19
Przeprosiny!!! zdecydowałam się na tę wypowiedź po przejrzeniu licznych komentarzy najczęściej skazujących bezpośrednio bądź pośrednio osobę Ojca Jacka Krzysztofowicza na hańbę doczesną, a momentami nawet na potępienie wieczne... Chciałabym Go publicznie przeprosić(mając cichą nadzieję, że nie przeczyta żadnego z tych niesprawiedliwych komentarzy-oskarżeń-potępień) za te wszystkie siarczyste policzki wymierzone w Jego stronę w związku z decyzją, jaką podjął po latach głoszenia Ewangelii Jezusa, która w Jego ustach była ZAWSZE dobrą nowiną, nigdy nie potępiającą nikogo- tego, żeby w nikogo nie ciskać kamieniami przypuszczam nauczył się od Mistrza...więc chyba jednak ma z Nim wiele wspólnego.
Z
Zasmucony
15 stycznia 2013, 01:14
Niedawno nałożona została kara suspensy dla znanego jezuity o. Fabiana Błaszkiewicza  mająca "na celu skłonienie O. Fabiana do nawrócenia i powrotu na drogę życia zakonnego, a także uniknięcia skandalu, który odbiłby się negatywnie na wiernych oraz wszystkich tych, którzy biorą udział w prowadzonych przez niego konferencjach”  W tym przypadku z nienacka (przynajmniej jak  dla wiernych) i ta mowa pożegnalna, która wzmaga poczucie zdrady... Smutno Ci Panie Boże... Może da się nie tylko tego zakonnika uratować, ale i tę kobietę, która dała mu jabłko od węża..  Po tym akcie nie było raju, tylko wypędzenie z niego...  Za mało się modliwy, za mało się modlimy za kapłanów i zakonników. 
BB
boli bardziej
15 stycznia 2013, 00:44
Po srebrym weselu  mowa pożegnalna, czy była konieczna, skoro jeszcze bardziej boli ?  Jaki był cel? skoro po jej odsłuchaniu boli bardziej ? 
G
gość
15 stycznia 2013, 00:30
... księżom zdarza się zrezygnować z posługi kapłańskiej. Jest to zawsze jakaś porażka człowieka - tym bardziej po 25 latach... ... 25 lat to ładny kawał czasu w ludzkim życiu.  Smutno. Boli... ZA MAŁO SIĘ MODLIMY ZA DUCHOWNYCH...
S
szeba
15 stycznia 2013, 00:23
No cóż, tak to jest, jak facet zaczyna myśleć zamiast głową, to "wackiem" i żadne mowy, choćby najświętsze, choćby mega szokujące tego nie "zasłonią"... Do tych piszących o belce itp. ojciec w swoim liście ewidentnie popłynął i nieźle miesza w głowach wiernych. Kroi Boga na własną miarę, a tu raczej bliżej do bożka niż Miłości...
D
Dominika
15 stycznia 2013, 00:21
ojciec Jacek był jednym z kaplanow, który w pewien sposób ukształtował moja duchowość. Wieść o jego odejściu mocno mną poruszyła. Niestety wyjaśnienie ojca powodów podejścia nasuwają mi proste skojarzenia ze zdrada małżeńska i rozwodem. Pamietam jak w jednym z tabloidów czytałam historie pewnej sportsmenki, która związała sie ze swoim trenerem, który opuścił dla niej żonę i dwoje dzieci. Tytuł artykułu był : Miłość zwyciężyła... Czułam, ze to jest żałosne. A tu co? Miłość do kościoła sie wypalila, ojciec czuł pustkę, i podazyl za nowa prawdziwa miłością. Czyż ojciec nie był zaslubiony wczesniej Bogu i Kosciolowi? Czy nie należało walczyć o te miłość? Jak w tej sytuacji należy interpretować nauczanie kościoła i rownież ojca, ze ślub jest na całe życie? Ze miłość to decyzja a nie uczucie czy stan przejściowy? Ja absolutnie nie chce krytykować ani osądzać tej decyzji. Wyobrażam sobie ze to musi być potwornie ciężkie. Tyle tylko ze nie rozumiem i czuje sie rozgoryczona takim obrotem sprawy, trochę własne jak zdradzona żona... Będę sie modlić za ojca, żeby odnalazł szczęście i drogę do Boga.
WD
Wojtek Duda
15 stycznia 2013, 00:11
Trzeba sobie uświadomić, że księża, tak jak i świeccy, to nie są jacyś nadludzie. Różne kryzysy spotykają nas wszystkich, świeckim zdarza się wpaść w piekło rozwodów, księżom zdarza się zrezygnować z posługi kapłańskiej. Jest to zawsze jakaś porażka człowieka - tym bardziej po 25 latach.   Pozwólmy Bogu to osądzić, a nie sądźmy sami i nie spekulujmy. 
(
(:-(
14 stycznia 2013, 23:54
Diabłu się udało
I
Inna
14 stycznia 2013, 23:48
Cytat < Ale ja już tak nie chcę żyć, bo nie wierzę w sens życia, które przez minionych 25 lat prowadziłem. Postrzegam je dziś jako odwrócenie się, a czasem jako ucieczkę od życia i bliskości. Wreszcie przestałem bać się miłości i ryzyka, które z miłością jest związane. > Straszne.  Nie przekonuje mnie ta mowa...  
M
mowa
14 stycznia 2013, 23:43
[url]http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ojciec-Jacek-Krzysztofowicz-odchodzi-od-Dominikanow-i-zostawia-kaplanstwo-n65473.html[/url]
M
Maria
14 stycznia 2013, 23:39
Magdalena Dzięki
M
Małgosia
14 stycznia 2013, 23:39
Człowiek zawsze widzi tylko część całość zna jedynie Bóg.
M
Magdalena
14 stycznia 2013, 23:30
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. (Mt 7,1-5)
D
de
14 stycznia 2013, 23:28
Coś w tym Gdansku zły klimat. ...Gdańsk rulez
Sylwia Cichal
14 stycznia 2013, 22:42
A ty grzeszniku? jesteś może lepszy? Kapłanem Ojciec nigdy nie przestanie być. I synem św. Dominika, nawet jeśli zacznie zaprzeczać wszystkim wyznawanym dotąd wartościom, i żyć z dala od rodziny.
G
grace
14 stycznia 2013, 22:37
"Przywyklismy,ze Boga nazywamy miloscia, ale w rzeczywistosci ten Bog czesto, a tak bylo w moim zyciu, jest pustka i patrzenie w strone Boga oznacza patrzenie w strone pustki, koniecznosc odwocenia sie od ludzi, zycia, milosci. Nie chce w ten sposob. Mam swiadomosc, ze to co wybieram, na co sie otwieram, nie da sie pogodzic z byciem duchowym. Dlatego musze odejsc. Chce odejsc." -  fragm. wypowiedzi o.Jacka zamieszczony w trojmiasto.pl-fakty i opinie. Krotki komentarz - szokujace.
G
GRZESZNIK
14 stycznia 2013, 22:26
Zebrał się sanchedryn; i biadoli, i radzi, i lamentuje, i gdyba, i osądza, i wydaje wyroki, i rozdziera szaty, i ekskomunikuje, i przekreśla, i kamienuje, i zachowuje się jakby był ponad Panem Bogiem, który przecież każdego z nas stworzył na Swój Obraz i podobieństwo obdarzając nas, właśnie wolną wolą. Grzesznicy!!!  
Sylwia Cichal
14 stycznia 2013, 22:15
zabolało...:( Niech Ojciec nie zapomnie. Dopuki nie odejdzie jeszcze dalej, zawsze można wrócić. święty Dominiku- módl się za nim.
S
spoko
14 stycznia 2013, 22:14
Jeśli odszedł dla kobiety to przecież Kościół go nie odrzuci, ani nie potępi. Będzie mógł spokojnie żyć w związku niesakramentalnym i przynależeć do duszpasterstwa dla niesakramentalnych.  Koledzy-duszpasterze będą go błogosławić najświętszym Sakramentem tak samo, jak to robią dla osób zyjących w ciężkim grzechu i niemogących przyjmowac Komunii św. Papież BXVI wydał zalecenie, by parafie okazywały wsparcie i miłość dla niesakramentalnych małżeństw, a więc każdy żyjący w cudzołóstwie (o. Jacek K. też) jest prawie rozgrzeszony
MF
Michał Faflik
14 stycznia 2013, 22:12
Cios między oczy i ... tyle. Zastanawiam sięjak z tym może żyć kobieta, która "odbiła" nam kapłana i zakonnnika. Niech Pan Bóg ma ich w swojej opiece...
BR
Boże ratuj go
14 stycznia 2013, 21:49
No to ja się pomodlę za ojca. 
R
rlena
14 stycznia 2013, 21:29
Prosze jednak nie obarczac nas swoja zdrada...
R
Rozwiedziona
14 stycznia 2013, 21:27
Dziękuję ojczulkowi za kopniaka między oczy...wszyscy trwający w przykazaniach bardzo dziękujemy za podcięcie korzeni.. Ojciec powinien zdawać sobie sprawę z tego, że jego odpowiedzialnośc jest większa niż zwykłego człowieka i jaką pustynię ojciec czyni swoją egoistyczna decyzją. No chyba, że ojciec stracił wiarę..Smutne to..nadzieja w tych ,którzy wytrwają i nie pozwolą się nam rozproszyć..
MR
Maciej Roszkowski
14 stycznia 2013, 21:22
Nie znałrm Go osobiście, ale u Dominikanów bywałem wiele razyw  czasie pobytów w Gdańsku.. Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak potępianie, ale zastanawiam się, co  On powie swoim penitentom, których utwierdzać chciał w cnocie, mlodym małżonkom dla których pewnie głosił konferencje przedmałżeńskie, bielankom sypiącym kwiatki w czasie majowych. Czy będzie potrafił spojrzeć im w oczy? Znałem kiedyś młodego jezuitę, który po kilku, a może kilkunastu latach błyskotliwego, pełnego entuzjazmu  duszpasterstwa odszedł dlla kobiety. Spotkałem go potem na ulicy, wyglądał kiepsko, udał, że mnie nie widzi. Było to dla mnie straszne. A dla niego?  Mam wielki szacunek i zaufanie do duchownych, ich zycie jest trudne, niekiedy na granicy heroizmu. Z pokorą przyjmuję ich kazania, konferencje, nauki w czasie spowiedzi. Śluby zakonne składa się nie na drugi dzień, potem wiele lat pięknego, jak słyszymy, duszpasterstwa. I co wziął swoje szmatki i poszedł na inne podwórko. Naprawdę nie chcę potepiać, ale poczułem się zdradzony.
TZ
Tomasz z Krakowa
14 stycznia 2013, 20:24
Podobne doświadczenia miał Ksiądz Verdi Garandieu. Jego doświadczenia zostały opisane w ksiązce pt. "Ostrzeżenie z zaświatów".
NN
nie na jedno
14 stycznia 2013, 20:18
Ci, którzy tego zakonnika robią bohaterem...powinni także gratulować "odwagi" mężowi, który "dojrzał do prawdziwej miłości" i po 25 latach porzuca sakramentalną małżonkę....w sumie na jedno wychodzi. ... Nie na jedno, bo ci księża nie mają potem swojego duszpasterstwa, a ci drudzy mają i to w całej Polsce.
CM
coś mi tu nie pasuje
14 stycznia 2013, 20:10
Samotność to najgorsza choroba jaka może dopaść człowieka. Wybrał miłość kobiety, to rozumiem. Nie potrafię zrozumieć jego słów: "że ta decyzja dojrzewała w nim kilka lat" - czyli przez te kilka lat miał romans? Więc jaki jest prawdziwy powód odejścia właśnie teraz? Może ktoś wyjaśni?
P
pestka
14 stycznia 2013, 20:08
Zaczęło się chyba od ustawień Hellingera, czyli spirytyzmu w wykonaniu psychologów, przyjmujących u oo. dominikanów w Gdańsku. Potem masa osób poszkodowanych duchowo, niemogących się np. spowiadać. Kapłani nie powinni mylić duchowości z psychologią (polecam książkę o. Posackiego "Psychologia a New Age"). Kazania o. Jacka od dawna zawierały elementy niezbyt spójne z katolicką teologią, wiele osób wyrażało chęć pójścia z tym do biskupa. Czy ktoś poszedł, nie wiem. Ale odejście tego kapłana zupełnie mnie nie zaskoczyło. Ojcze Jacku! Niech Ojciec to jeszcze przemyśli! Może warto skorzystać z pomocy dobrego egzorcysty? To, co Ksiądz robi, to żadna odwaga, raczej skok w otchłań. Prawdziwą odwagą byłoby teraz wrócić.
L
lalka
14 stycznia 2013, 19:54
Może owa Krystyna_ z_ Wrocławia też ma kochanka w sutannie? I karmi się nadzieją, że i on będzie tak ODWAŻNY.
K
klara
14 stycznia 2013, 19:52
@Krystyna z Wrocławia rozumiem Ojca doskonale !!!! Nie nam oceniać.......uwazam , ze to bardzo odważna decyzja.... ... Coś się ostatnio porobiło ze słowem "odwaga". Zakonnik, który zrywa śluby dla baby jest "odważny". Obsceniczne  sceny w filmie to "sceny odważne". I o bezwstydnych panienkach też się  mówi "odważne". Czy zatem Krystyno z Wrocławia dochowywanie wierności ślubom (równiez małżeńskim) albo skromność to wyraz tchórzostwa?
A
Aśka_
14 stycznia 2013, 19:51
Ci, którzy tego zakonnika robią bohaterem...powinni także gratulować "odwagi" mężowi, który "dojrzał do prawdziwej miłości" i po 25 latach porzuca sakramentalną małżonkę....w sumie na jedno wychodzi.
V
viclav
14 stycznia 2013, 19:51
@ Krystyna z Wrocławia: masz rację. Nie każdy ma "odwagę" rzucić sutannę, tak, jak nie każdy ma "odwagę" rzucić ślubną żonę. No, ale "człowiek chce kochać i być kochany", prawda? Przynajmniej do czasu, dopóki (jak to przytomnie zauważył jeden z komentatorów) nie "dojrzeje" do nowej miłości. Współczuję ew. mężowi!
P
plusik
14 stycznia 2013, 19:48
Księżom i zakonnikom odwala po 40-tce. Czyzby andropauza? Podobno kryzys małżeński też zaczyna się w tym wieku. Nie lepiej byłoby przeczekać burzę hormonów?
KZ
Krystyna z Wrocławia
14 stycznia 2013, 19:37
O. Jacku !!! Doskonale Ojca rozumiem........jak długo można żyć w samotnośći .....człowiek chce kochać i chce być kochany......rozumiem Ojca doskonale !!!! Nie nam oceniać.......uwazam , ze to bardzo odważna decyzja....nie każdy ma taką odwage, żeby rzucić sutanne.....bo co ludzie powiedzą ? Bardzo dobrze....niech każdy odpowiada za siebie....Życzę duzo szczęścia.
A
ANDRZEJ
14 stycznia 2013, 19:23
Uważam że postąpił zgodnie ze swoim sumieniem.Nie nam Go sądzić.Wybrał jak wybrał,przynajmniej nie jest hipokrytą.Nie chce oszukiwać wspólbraci ,przełożonych,parafian itp...
X
x
14 stycznia 2013, 19:18
Jeśli to kiedyś przeczytasz Jacek  lub twoja kochanka, to zwróć uwagę na to, żyjesz w grzechu. Co za niedojrzałość z tymi argumentami i jak głupi są ci dominikanie, że takiego gorszyciela umieszczają na swojej stronie.
Y
YKGZ3
14 stycznia 2013, 19:11
jakie to proste   "Wyznaje, że "dojrzał do zwyczajnej ludzkiej miłości", a decyzja o odejściu z zakonu dojrzewała w nim od kilku lat." a za kolejnych kilka lat "dojrzeje" do innej miłości.. Mógłby podać jakoś INTELIGENTNEJ przyczynę a nie kopiąc w to w co sam ludzi wprowadzał. Że jest Miłość i miłość, żródło i odblask itd itp Czy to inteligentny człowiek, nie chodzi mi już o jego stan??? - do dobrego przeżycia kryzysu wieku średniego nie dojrzał najwyrażniej  ...
Y
YKGZ3
14 stycznia 2013, 19:08
Bardzo to przykre. Słyszałem skargi kobiety która związała się z Księdzem. Parę lat po tym jak porzucił dla niej sutannę. Niby był exKsiędzem a tak naprawdę ten sakrament pozostaje na zawsze. Narzekała na to że jej wybranek pomimo że jest jej mężem niesakramentalnym to nadal zachowuje się jak ksiądz. Sposób zwracania się do ludzi, brania w ręce na przykład jedzenia. Niby nie ksiądz ale nadal ksiądz. Szczęścia sobie nie zbudowała w tym związku. ...Pewnie tak ale dzieckiem zajmować się trzeba.
Y
YKGZ3
14 stycznia 2013, 18:57
Zafundował ludziom obniżenie nastroju z poniedziałku... Taki myśliciel a powody podaje jak 20-latek rezygnujący z ministarntury. Współczuję mu. Ale oczywiście wiem, że Bóg pójdzie z nim nową drogą życia. Ale mi smutnawo. Należę do świeckich ale nie wycofałam się jak on. I teraz myśl. Co to jest warte skoro tak??? Na pewno ma powody których nie może i nie jest w stanie ominąć...
Z
zasmucony
14 stycznia 2013, 18:53
Bardzo to przykre. Słyszałem skargi kobiety która związała się z Księdzem. Parę lat po tym jak porzucił dla niej sutannę. Niby był exKsiędzem a tak naprawdę ten sakrament pozostaje na zawsze. Narzekała na to że jej wybranek pomimo że jest jej mężem niesakramentalnym to nadal zachowuje się jak ksiądz. Sposób zwracania się do ludzi, brania w ręce na przykład jedzenia. Niby nie ksiądz ale nadal ksiądz. Szczęścia sobie nie zbudowała w tym związku.
.
...
14 stycznia 2013, 18:31
jakie to proste   "Wyznaje, że "dojrzał do zwyczajnej ludzkiej miłości", a decyzja o odejściu z zakonu dojrzewała w nim od kilku lat." a za kolejnych kilka lat "dojrzeje" do innej miłości.. - do dobrego przeżycia kryzysu wieku średniego nie dojrzał najwyrażniej 
T
tak
14 stycznia 2013, 18:20
Bardzo mu współczuję. Nie wiem jak sam bym się zachował, ale w takich sytuacjach zawsze przychodzi mi do głowy myśl, że zawiodłem najważniejszą osobę i szefa w swoim zyciu. Bo któż jest nad Boga. Ludzie dla Ojczyzny, która jest przecież niższą wartością niż Bóg oddawali życie, matki/ojcowie dla swoich dzieci , albo dla prostej uczciwości rezygnowali z wydawałoby się wielkich miłości. Niegdyś poczucie obowiązku i wierności znaczyło bardzo dużo , bo godność i honor. Teraz jakby poczucie obowiązku zmalało. Boże, tak bardzo chciałbym się mylić.!
J
Jogoda
14 stycznia 2013, 18:08
Decyzja jednak nie przemyślana do końca, napewno nie znajdzie szczęścia.
W
Wojtas
14 stycznia 2013, 17:18
Kryzys wieku średniego dotyka również duchownych.
E
EMERYT
14 stycznia 2013, 17:14
D o  Anny.Inni zkonnicy ratowali Stocznię w Gdańsku i nie musieli wychodzić z zakonu.
A
Anna
14 stycznia 2013, 17:01
Ale chyba jednak ważniejsza była sprawa  Amber Gold, uzyskanie od tej firmy sponsorigu dla klasztoru a po wykryciu afery z wielkimi oszustwami tysięcy ludzi koniecznośc zwrotu przez dominikanów tej sumy. I wtedy pojawiło sie nazwisko tego dominikanina.
D
DeDal
14 stycznia 2013, 16:55
Coś w tym Gdansku zły klimat.