O. Murad: "Czekałem, kiedy przyjdą i poderżną mi gardło"

O. Murad: "Czekałem, kiedy przyjdą i poderżną mi gardło"
(fot. youtube.com)
Logo źródła: Radio Watykańskie kw

Syrokatolicki kapłan, który po porwaniu przez dżihadystów jest już od ponad tygodnia na wolności, swą ucieczkę zawdzięcza pomocy humanitarnej, jakiej od lat udzielał również muzułmanom.

O. Jacques Mourad opowiedział o tym w telefonicznym wywiadzie dla papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jest to jedna z organizacji, które wspierały jego pracę charytatywną. Był on od 12 lat proboszczem w Al-Qaryatain w Syrii, niedaleko miasta Homs. Stamtąd uprowadzili go w maju b.r. fundamentaliści z tzw. Państwa Islamskiego.

DEON.PL POLECA

Z ich rąk wyrwał się dzięki pomocy znajomego, którego rodzinie pomagał. Związanego z ISIS muzułmanina zainspirowało to, by zorganizować księdzu ucieczkę. Wywiózł go na motocyklu, przebranego za islamskiego bojownika.

"To, co zrobiła wasza organizacja, by nam pomóc, odegrało bardzo ważną rolę w uwolnieniu mnie" - powiedział o. Mourad w wywiadzie dla papieskiego Stowarzyszenia. Przypomniał, że kiedy wodociągi w Al-Qaratayn zostały odcięte, dzięki tej pomocy mógł zbudować zbiornik na wodę.

Syryjski duchowny jest przekonany, że wsparciu takich organizacji jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie 150 chrześcijan z Al-Qaratayn przetrzymywanych przez bojowników Państwa Islamskiego jako zakładnicy zawdzięcza łagodniejsze traktowanie. "Pomoc takich ludzi jak wy przyczyniła się do ochrony chrześcijan, którzy znaleźli się w rękach ISIS".

O. Mourad opisał naciski, jakich doznawał podczas uwięzienia. Opowiadał: "Pewnego dnia jeden z przywódców ISIS przyszedł do mnie i powiedział: «W Al-Qaratayn wszyscy mówią o tobie, pytają o ciebie». Kazał mi iść za sobą. Prowadzono mnie z zawiązanymi oczyma i rękami. Znalazłem się w czymś, co wydawało mi się ogromnym tunelem. Jakiś czas później usunęli mi opaskę z oczu i zobaczyłem wszystkich moich parafian, stojących przede mną w schronisku, które zbudowała Pomoc Kościołowi w Potrzebie. To było niesamowite".

Syrokatolicki duchowny przez 84 dni przebywał w więzieniu, w którym islamiści codziennie grozili mu śmiercią. "Czekałem, kiedy przyjdą i poderżną mi gardło" - powiedział. O. Mourad jest przekonany, że wysiłki, jakie podejmował, by zachować spokój, pomogły mu uratować życie.

"Byłem w pełni świadomy modlitwy tak wielu ludzi, modlitwy św. Ignacego Loyoli i bł. Karola de Foucauld: «Ojcze, oddaję się w Twoje ręce; zrób ze mną, co tylko chcesz» - dodał kapłan. Należy on do wspólnoty monastycznej Mar Musa, założonej przez włoskiego jezuitę Paolo Dall’Oglio, który został porwany w Syrii przed ponad dwoma laty i jego los pozostaje nadal nieznany.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O. Murad: "Czekałem, kiedy przyjdą i poderżną mi gardło"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.