Obchody 70. rocznicy wyzwolenia KL Mauthausen

(fot. Max Pfandl / CC BY 2.0 / flickr.com)
KAI / mg

Wobec pamięci Mauthausen nie wolno nigdy zastosować "grubej kreski". Podkreślono to podczas nabożeństwa ekumenicznego na terenie tego byłego niemieckiego nazistowskiego obozu nieopodal austriackiego Linzu. Nabożeństwo z okazji 70. rocznicy wyzwolenia KL Mauthausen i jego podobozów przewodniczyli ewangelicki biskup Michael Bünker, dyrektor austriackiej Caritas, ks. Michael Landau oraz prawosławny metropolita Arseniusz (Kardamakis).

W oficjalnych uroczystościach na dawnym placu apelowym uczestniczyło ponad 20 tys. osób, wśród nich wielu byłych więźniów z różnych krajów europejskich. Obecni byli najwyżsi przedstawiciele władz Austrii: prezydent Heinz Fischer i kanclerz Werner Feymann, przewodnicząca parlamentu Doris Bures. Przybyli też premier Czech Bohuslav Sobotka oraz przewodniczący parlamentów Grecji i Belgii. Ze strony Polski w uroczystościach uczestniczyli byli więźniowie KL Mauthausen- Gusen, a także ambasador RP w Wiedniu Artur Lorkowski, szef Kancelarii Premiera RP minister Jacek Cichocki i przedstawiciele Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie z jej dyrektorem Dariuszem Pawłosiem.

- O ofiarach tych zbrodni nie wolno nam nigdy zapomnieć, nigdy nie można wykreślić ich grubą kreską - stwierdził w kazaniu bp Bünker. Ewangelicki hierarcha uznał za słuszny fakt, że nawet 90-latków stawia się przed sądem, aby orzec o ich udziale w tamtych okrucieństwach, "nawet jeśli są to członkowie naszych rodzin".

Nawiązując do wyzwolenia obozu w 1945 roku przez wojska USA ewangelicki biskup podkreślił, że orędzia wolności, godności i praw człowieka nie da się zmusić do milczenia i "to jest naszą misją".

DEON.PL POLECA

A pamięć dziś oznacza m.in. występowanie przeciwko wszelkim formom pracy przymusowej, pracy zarobkowej dzieci, przeciwko handlowi kobietami i prostytucji w Austrii. - Oznacza to także, że musimy z całych sił sprzeciwiać się tym siłom, które wspierają wykluczenie, rasizm, antysemityzm - stwierdził bp Bünker.

- Czcząc dziś wspólnie pamięć ofiar musimy też pamiętać i o tym, że także Kościoły nie bardzo dopuszczały do siebie głos wątpiących - zwrócił uwagę ks. Michael Landau. Zdaniem dyrektora austriackiej Caritas KL Mauthausen było możliwe, gdyż "za mało osób miało odwagę do sprzeciwu, bo zbyt wielu chrześcijan przyglądało się, przyzwalało i współuczestniczyło".

- W tym miejscu Kościoły powinny ciągle na nowo robić rachunek sumienia, uważa ks. Landau dodając: - Tego, co się wydarzyło, nie można odłożyć ad acta z szacunku zarówno dla zmarłych jak i żyjących. Przytoczył też słowa prezydenta Niemiec, który w 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz powiedział: - Holokaust jest elementem historii naszego kraju, a pamięć o nim - sprawą wszystkich obywateli. Ale z pamięci wynika misja ochrony wszystkich ludzi oraz praw człowieka. Ks. Landau dodał: - Wszystko to dotyczy także Austrii, także następnych pokoleń i ich dzieci, bowiem tego, co się wydarzyło, nie można odłożyć "ad acta", z szacunku dla zmarłych oraz żyjących.

Podkreślił, że każdego roku obchody w tym miejscu przypominają nam bodajże najczarniejszy rozdział z historii Austrii. Przypomniał, że łączy nas wszystkich obowiązek refleksji nad tym, jak do tego mogło dojść, ale przede wszystkim nieustanna misja czujności w myśl przestrogi: nigdy więcej!

Wejściu na plac apelowy tradycyjnego "marszu pamięci" byłych więźniów towarzyszył śpiew międzynarodowych chórów z Austrii, Włoch, Rosji, Czech i Francji oraz recytacje.

Przewodniczący Austriackiego Komitetu Mauthausen i jego podobozów Willi Mernyi ostrzegł, że problem braku tolerancji i dyskryminacja to tematy ciągle aktualne zarówno w jego kraju jak i na całym świecie. -Tym bardziej trzeba pamiętać, do jakich konsekwencji te postawy doprowadziły przed 70 laty, a mianowicie do zagłady milionów ludzi i do upodlającego ich traktowania - stwierdził Mernyi.

Począwszy od 2006 roku uroczystości wspominające wyzwolenie obozów mają inną myśl przewodnią odnoszącą się do historii obozu koncentracyjnego Mauthausen bądź do nazistowskiej przeszłości Austrii. Tegoroczne hasło brzmiało: "Kamieniołomy i praca przymusowa".

W kamieniołomach Mauthausen ludzie byli zmuszani do pracy ponad siły, często kończącej się śmiercią. Szczególnie wyniszczająca była karna kompania kamieniołomów. Więźniowie musieli wynosić po tzw. "schodach śmierci" na teren obozu ważące ok. 50 kilogramów bloki granitu. Żaden z więźniów karnej kompanii nie przeżył. -Te nieludzkie warunki tamtego okresu uczcimy najlepiej walcząc z nieludzkimi warunkami w dzisiejszych czasach - uważa Komitet Mauthausen.

Więźniowie, którzy przeżyli obóz koncentracyjny w Mauthausen oraz 49 jego podobozów, zostali wyzwoleni na początku maja 1945 r. przez wojska amerykańskie. "Jesteśta wolne!", to wołanie amerykańskiego żołnierza polskiego pochodzenia słyszę do dziś, wspominał w rozmowie z KAI prof. Dr Stanisław Leszczyński. Ceniony profesor radiologii jest przewodniczącym Klubu Byłych Więźniów Politycznych Obozu Koncentracyjnego Mauthausen-Gusen w Warszawie.

Według ostatniego spisu więźniów sporządzonego przez hitlerowskie SS, 31 marca 1945 r. w Mauthausen bylo 15 046 więźniów poniżej 20. roku życia. Pierwsi niepełnoletni więźniowie zostali przywiezieni latem 1940 r. Byli to republikanie z Hiszpanii w wieku 13-18 lat aresztowani we Francji i zakwalifikowani przez SS jako "czerwoni Hiszpanie".

Od 1943 r. do obozu przywożono młodych Polaków, a przede wszystkim Rosjan z okupowanych terenów, których deportowano do Niemiec jako robotników przymusowych. Początkowo nieletni więźniowie polscy, hiszpańscy i rosyjscy pracowali w kamieniołomach, później zmuszano ich do pracy w przemyśle zbrojeniowym oraz w sztolniach.

W ostatnich miesiącach przed wyzwoleniem do Mauthausen zwożono dzieci i młodzież z innych obozów koncentracyjnych.

Ogółem, w istniejącym od 8 sierpnia 1938 r. niemieckim nazistowskim obozie w kamieniołomach Mauthausen i w jego 49 podobozach więziono prawie 200 tys. ludzi, z czego zamordowano ponad połowę z nich: najwięcej Rosjan - 32 tys. i Polaków - 30 tys. W obozie byli więźniowie prawie wszystkich narodowości Europy, najwięcej Polaków - 44 tys.

Mordowano ich w komorach gazowych lub umierali na skutek śmiercionośnych zastrzyków. W położonym nieopodal Linzu zamku Hartheim utworzono "oddział eutanazyjny", w którym początkowo zabijano w komorach gazowych niepełnosprawne dzieci austriackie i niemieckie, a potem grupy więźniów z Mauthausen, Gusen oraz z Dachau.

Zginęło w ten sposób ponad 5200 osób. W Hartheim mordowano ludzi niepełnosprawnych jako "niewartych życia". Jednak, jak się później okazało, naziści kierowali tam nie tylko prześladowaną przez nich grupę "ludzi upośledzonych". Na śmierć w komorach gazowych w Hartheim komisja lekarska z obozu koncentracyjnego w Dachau kierowała niezdolnych do pracy i chorych więźniów, w tym wielu księży, a także Żydów i Romów. Do Hartheim deportowano też z Dachau 3166 księży, wśród nich wielu Polaków.

Obozy zostały wyzwolone 5 maja 1945 r. przez wojska amerykańskie. Największy z podobozów znajdował się w położonym nieopodal Gusen. Na przełomie lat 1944/45 przebywało tam ok. 25 tys. więźniów, dwa razy więcej niż w samym Mauthausen. W podobozie tym zginęło w okrutny sposób 37 tys. ludzi, w tym Polacy. Budowane jest tam obecnie miejsce pamięci, aktywnie uczestniczy w nim polski komitet byłych więźniów. W zbudowanym przez więźniów obozie w Gusen znajdowała się, oprócz kamieniołomów, fabryka samolotów Messerschmitt, w której pracowali tylko więźniowie.

Od 1947 r. z okazji rocznicy wyzwolenia obozów, w Mauthausen odbywają się rocznicowe uroczystości, z udziałem delegacji wielu państw. Od 1997 r. 5 maja obchodzony jest w Austrii jako dzień pamięci ofiar reżimu hitlerowskiego. Po raz pierwszy uroczystości takie odbyły się w maju 1988 r., a uświetniło je prawykonanie opery "Pamiętnik Anny Frank". Ze względu na międzynarodowych charakter obchodów, są one przenoszone na pierwszą niedzielę po 5 maja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obchody 70. rocznicy wyzwolenia KL Mauthausen
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.