Oficjalne stanowisko arcybiskupa Bostonu ws. "Spotlight"

(fot. materiały dystrybutora / youtube.com)
thebostonpilot.com / kw

Arcybiskup Bostonu, kard. Sean O'Malley wydał specjalne oświadczenie dotyczące filmu o dziennikarzach z Bostonu, którzy ujawnili aferę pedofilską. 

Publikujemy pełny tekst oświadczenia:

"Spotlight" to ważny film dla wszystkich, których dotknęła tragedia nadużyć seksualnych przez księży. Poprzez dogłębne zdanie sprawy z historii kryzysu nadużyć seksualnych wśród kleru, media pozwoliły Kościołowi uznać przestępstwa i grzechy dokonane przez jego przedstawicieli. Pozwoliły mówić o jego błędach i krzywdach zadanych ofiarom i ich rodzinom oraz zrozumieć potrzeby tych, którzy przeżyli.

W demokracji takiej jak nasza, dziennikarstwo jest istotą naszego sposobu życia. Rola mediów w ujawnieniu kryzysu nadużyć seksualnych otworzyła drzwi, przez które wkroczył Kościół, odpowiadając zarazem na potrzeby tych, którzy przeżyli.

Ochrona dzieci i oferowanie wsparcia dla ocalonych i ich rodzin musi być priorytetem we wszystkich aspektach życia Kościoła.

Jesteśmy zobowiązani do uważnego wprowadzania polityki i procedur zapobiegających występowaniu tragedii nadużyć względem dzieci. W to wliczają się: kompleksowe programy edukacyjne dla dzieci o bezpieczeństwie, obowiązkowa kontrola tożsamości, szkolenia nt. bezpiecznego otoczenia, obowiązkowe sprawozdania i współpraca z władzami państwowymi w zakresie zgłoszeń nadużyć, a także troska o ocalonych i ich rodziny w Biurze Wsparcia Duszpasterskiego i Pomocy Potrzebującym.

Archidiecezja konsekwentnie zapewnia doradztwo oraz usługi medyczne dla ocalonych i ich rodzin, którzy szukają naszej pomocy. Pozostajemy wierni temu zobowiązaniu. Nie przestajemy również szukać przebaczenia u wszystkich, którzy zostali skrzywdzeni w wyniku tragedii nadużyć seksualnych przez księży. Modlimy się codziennie, by Pan prowadził nas na ścieżce uzdrowienia i odnowy.

*  *  *

W lipcu 2003 kard. O'Malley stanął na czele archidiecezji Boston po ujawnieniu afery pedofilskiej i wypłynięciu informacji o ukrywaniu przestępstw księży przez jego poprzednika, kardynała Bernarda Law.

Decyzją papieża Franciszka od 13 kwietnia 2013 jest członkiem grupy ośmiu kardynałów doradców, którzy będą służyć radą Ojcu Świętemu w zarządzaniu Kościołem i w sprawach reformy Kurii Rzymskiej.

Od 22 marca 2014 roku jest jednym z ośmiu członków nowo powołanej Papieskiej Komisji ds. Ochrony Osób Małoletnich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Oficjalne stanowisko arcybiskupa Bostonu ws. "Spotlight"
Komentarze (17)
S
stos
2 marca 2016, 23:47
"W demokracji takiej jak nasza, dziennikarstwo jest istotą naszego sposobu życia. " Zdaniem tym kardynał O'Malley składa hołd bożkowi demosowi. Transparentność działania Kościoła, tak podkreślana przez reżysera filmu czyni Kościół poddanym demokratycznym zasadom, w istocie zaś ubezwłasnowolnionym. Kościół w USA staje się mimo woli sługą tzw postępu (nota bene za to chwali reżyser Franciszka) którego charakter wyznaczają media. Pytanie tylko o jaki postęp tu chodzi ? Kościół otwarty , postępowy - oto model pod którym chcąc nie chcąc podpisał się kardynał, model samobójczy. Smutne to, gdyż nie o przestępstwo pedofilii tu chodzi, lecz o to przed kim Kościół jest odpowiedzialny,kto jest suwerenem. Pozostaje jedynie modlić się o świętych kapłanów i o mądrych Pasterzy. 
C
Człowiek
3 marca 2016, 10:27
Obawiam się że nie do końca rozumiesz tekst. Kardynał postąpił całkowicie słusznie przyznając się do zła, które miało miejsce, wyrażając skruchę i zadośćuczyniąc poszkodowanym. Taka jest droga każdego chrześcijanina ( 5 warunków dobrej spowiedzi ), i tak powinien postępować również Kościół, jako instytucja. W słowach " demokracja taka jak nasza " wypowiada się jako obywatel państwa w którym żyje. Ogólnie kościół nie podlega demokracji, jednak każdy członek kościoła jest jednocześnie obywatelem państwa i podlega jego prawu. Doszukiwanie się tutaj hołdowania demosowi, postępowi itd. to czysta nadinterpretacja. Kościołowi szczególnie musi zależeć na dobrym imieniu gdyż jego życie moralne jako wspólnoty, jak i każdego chrześcijanina z osobna ma być żywym świadectwem ewangelii. A ukrywanie zła które miało miejsce, oraz jego sprawców to nie jest dobra droga i w praktyce przynosi wiele szkody Kościołowi, czego widocznym skutkiem jest spadek zaufania do Kościoła np w Irlandii, gdzie równiesz miał miejsce skandal pedofilski. Co do postępu, to on jest, w takim sensie że rzeczywistość nieustannie się zmienia, czas biegnie czy ci się to podoba czy nie. I Kościół do tego dynamizmu musi się dostosować, co wcale nie oznacza liberalizacji, wręcz przeciwnie, jak pokazuje historia to właśnie rygoryzm moralny chrześcijan jako alternatywa dla zepsutego i zdemoralizowanego świata był tym, co przyciągało ludzi, zwłaszcza w pierwszych wiekak istnienia chrześcijaństwa. Pozdrawiam.
3 marca 2016, 20:39
Katolik wypowiadający słowa ,iż dziennikarstwo jest jego sposobem życia popełnia duchowe rarakiri. Wystawia bowiem świadomie to co w religii jest szczególne mianowicie tajemnicę pod ogląd i wiwisekcję opinii publicznej. To ,że czyni się to pod pretekstem walki z pedofilią jest jedynie sprytnym wybiegiem. W istocie rzeczy kardynał stawia zasady demokratyczne przed kościelnymi i w tym sensie oddaje pokłon demosowi czy to się to komuś podoba czy nie. P.S. Gratuluję definicji postępu, jednak nie sądzę,iżby dziś w szerokich kręgach koscielnych była ona w ten sposób rozumiana. Rad byłbym natomiast dowiedzieć się gdzież ów rygoryz.m moralny w Kościele amerykańskim, bowiem ja widzę tylko dostosowanie do procedur demokratycznych 
3 marca 2016, 22:52
I jeszcze jedna mała wzmianka o kard.O'Malley. W 2009 w Jego archidiecezji i za Jego zgodą w Bazylice MB Nieustającej Pomocy w Bostonie odbyła się msza pogrzebowa sen.Edwarda Kennedy. Oto list do arcybiskupa w tej sprawie: 27 sierpnia 2009 Jego Eminencja kardynał Sean O'Malley Archidiecezja Boston 2121 Commonwealth Ave. Boston, MA 02135 Eminencjo: Jesteśmy świadomi nadchodzącej katastrofy, która ma się odbyć w bazylice Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Twojej archidiecezji. Jesteśmy przekonani i świadomi, że senator Edward Kennedy przez ostatnie 30 lat robił wszystko, by popierać i wspierać akty aborcji, a mimo to nadal określał siebie mianem katolika. Wiemy, że jesteś świadom jego rozwodu, powtórnego małżeństwa, et cetera. Są to sprawy publiczne, a nie prywatne. Dlatego jesteśmy zdumieni, że wyrażasz zgodę na Mszę pogrzebową dla tego człowieka w bazylice, i on popierał postawę prezydenta Baracka Obamy, prezydenta Stanów Zjednoczonych, który zrobił więcej, aby ułatwić bezpośrednie zabójstwo niewinnych dzieci przed narodzeniem niż każdy inny prezydent w historii tego narodu. Jest jeszcze czas, Wasza Eminencjo, aby powstrzymać ten skandal. Prawda nie zmienia się ze względu na to, że cały świat poważał tego człowieka. Katolickie pryncypia (zasady) do obrony których zostałeś zaprzysiężony nie zniknęły z okazji śmierci Senatora Kennedy'ego. Jak już powiedziałam kilku dziennikarzom, jeśli ta Msza pogrzebowa przebiegnie zgodnie z planem, senator Edward Kennedy będzie miał okazję jeszcze raz pluć na Chrystusa, tym razem z trumny. Proszę, Wasza Eminencjo. Zatrzymaj parodię. Z poważaniem, oddana w Panu, który jest Życiem Judie Brown, Przewodnicząca Amerykańskiej Ligi Obrońców Życia
C
Człowiek
4 marca 2016, 14:43
Wg. mnie Kardynał mówi o roli jaką pełni dziennikarstwo w demokratycznym społeczeństwie Stanów Zjednoczonych a nie że jest to jego sposób na życie także radziłbym zachować ostrożność w formułowaniu oskarżeń. Nie wiem też o wystawienie jakiej tajemnicy ci chodzi. Życie moralne duchowieństwa żadną tajemnicą nie jest  i być nie powinno, gdyż ich głównym zadaniem oprócz duszpasterstwa jest właśnie świadectwo. Dlatego słowa Chrystusa "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie." Mt 10 16b. jak nikogo dotyczy właśnie duchownych. Jeśli zaś wydarzyło się zło jedyną słuszną drogą jest przyznanie się ( brnięcie w kłamstwo i ukrywanie prawdy przynosi ogromną szkodę, o czym już wspominałem), skrucha i zadośćuczynienie najlepiej jak tylko można. W kontekście skandalu pedofilskiego Kościół Amerykański moim zdaniem obrał właściwą drogę czego rezultaty widać chociażby po poziomie zaufania do koscioła i liczbie powołań. W przeciwieństwie do Kościoła w Irlandii gdzie do końca nabierano wody w usta i próbowano tuszować sprawę. Pozdrawiam.
C
Człowiek
4 marca 2016, 15:07
Nie zrozum mnie źle, jestem zdecydowanym przeciwnikiem liberalizacji i rozprzężenia moralnego w Kościele. Jednak pogrzeb to bardzo delikatna sprawa. Nie wiem jaki był stan duszy senatora przed śmiercią. Człowiek do ostatniej chwili może się nawrócić i poprosić Chrystusa o przebaczenie. Nie wiem jakimi intencjami kierował się Kardynał O'Malley, ani jaki był stan jego wiedzy nt. zmarłego. Jeżeli senator umierał w stanie łaski uświęcającej pogrzeb katolicki z pewnością mu się należy. Nie jestem tutaj ani za ani przeciw Kardynałowi gdyż moja wiedza nt. zaistniałej sytuacji jest za mała. Jednak apeluję o daleko idącą rozwagę i rozsądek przy wydawaniu osądów. Pozdrawiam.
Oriana Bianka
2 marca 2016, 21:26
Takich przestępstw nie można nigdzie tolerować, również, a może przede wszystkim w Kościele. Kard. Sean O'Malley zajął właściwe stanowisko. Dlaczego walka z pedofilią jest taka trudna w Kościele? Zajmował się tą sprawą papież Benedykt XVI i rozwiązanie problemu okazało się zbyt trudne dla niego. Oby papieżowi Franciszkowi nie zabrakło sił. 
2 marca 2016, 23:10
Może dlatego, że za poprzednika była milcząca zgoda na takie przypadki. A niektórzy wysocy hierarchowie dopuszczający się czynów lubieżnych byli wręcz przyjaciółmi tego poprzednika. 
2 marca 2016, 19:39
Jakoś nikt nie wspomina o jednym z głównych bohaterów pedofilskiej afery, arcybiskupie Low, który po ucieczce z Bostonu znalazł pełne zrozumienie i miejsce miękkiego lądowania w Watykanie. W 2004 roku trwał pontyfikat znanego papieża. Pamiętacie którego?
Oriana Bianka
2 marca 2016, 20:34
Kardynał Bernard Law, który przez wiele lat ukrywał przestępstwa pedofilskie księży został w 2002r. przeniesiony z Bostonu do bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Nie była to żadna kara, a wręcz nagroda.
3 marca 2016, 20:13
JPII lubił dbać o takich ludzi.
4 marca 2016, 12:03
ooo ladny 'mariaz' nam powstal' ;-) Oriana nie moze zyc bez Bazylego a Bazyli bez Oriany... serdecznie Panstwa pozdrawiam :-)
Oriana Bianka
4 marca 2016, 22:51
To chyba nadinterpretacja, Bazyli. JPII był już bardzo leciwy i poważnie chory w 2002r., nie wiemy, jakie informacje do niego docierały.
Oriana Bianka
4 marca 2016, 22:56
Od rozmowy do mariażu daleka droga, Londynczyku ;-) Ciebie również zapraszam do dyskusji:-) 
5 marca 2016, 09:37
Chcesz powiedzieć, że wiedział o wszytkim oprócz pedofilii? Czy raczej chodzi Ci o to, że juz niczego nie rozumiał?  Myślisz, że nie docierały do niego żadne informacje o pedofilli przez 25 lat?
Oriana Bianka
5 marca 2016, 10:40
W ostatnich latach był bardzo chory i chyba zarządzanie Watykanem stało się zbyt trudne dla niego, a nawet niemożliwe, nie wszystkie informacje do niego docierały. Kardynał Dziwisz chronił go i oszczędzał, ograniczał liczbę osób, które miały do niego dostęp. Wcześniej - nie wiem dlaczego nie reagował. Czy nie zdawał sobie z tego sprawy, nie dowierzał? Papeż Benedykt XVI powiedział, że święci też popełniają grzechy i błędy. Odnosiło się to do wszystkich świętych, nie do konkretnej osoby.
MarzenaD Kowalska
2 marca 2016, 16:08
Takie powinno być podejście wszystkich biskupów czy kardynałów - zamiatanie sprawy pod dywan, ukrywanie pedofilii przez przenoszenie księdza/zakonnika na inną parafię, to szkodzenie własnemu Kościołowi i niestawanie po stronie osoby pokrzywdzonej.