Biskupi piszą o potrzebie patriotyzmu otwartego na współpracę, bez przemocy i pogardy, wrażliwego na krzywdę innych. Dokument został przygotowany przez Radę ds. Społecznych KEP i przyjęty przez polskich biskupów 14 marca, ze względu na "pewne ożywienie postaw patriotycznych, a z drugiej strony pewne zachowania i postawy pod sztandarami patriotyzmu, które kłóciły się z duchem chrześcijańskim i z Ewangelią".
"Myślę, że chrześcijański kształt patriotyzmu jest na tyle uniwersalny, że (dokument) może być inspirujący i do przyjęcia dla każdego, kto uważa siebie za patriotę" - przekonywał przewodniczący Rady ds. Społecznych KEP i metropolita wrocławski abp Józef Kupny. Dodał, że chociaż polski patriotyzm jest głęboko związany z Kościołem rzymskokatolickim, to autorzy dokumentu nie utożsamiają tej postawy tylko z tą wiarą.
Chrześcijaństwo rozróżnia Stwórcę od stworzenia. Ojczyzna to stworzenie, nie może cieszyć się bałwochwalczą miłością https://t.co/wP5tc7yMBd
— Słowo na dziś (@Abp_Gadecki) 28 kwietnia 2017
Kupny podkreślił, że dokument nie jest "Księgą Patriotyzmu Polskiego". "Ten dokument wyznacza pewne ramy; działania, które się w nich mieszczą, mają znamię chrześcijańskie. Wykraczających poza te ramy już takimi nazwać nie można" - zwrócił uwagę.
Przewodniczący KEP i metropolita poznański abp Stanisław Gądecki zauważył, że patriotyzm, czyli rozumna miłość ojczyzny, wyraża się w słowie i czynie. "Werbalne wyrażanie patriotyzmu jest stosunkowo łatwe i ono bardzo często ma miejsce, ale to, co jest właściwie wartościowe to patriotyzm czynu. Jeden i drugi powinien się nawzajem wspierać, ten werbalny z czynnym, ale ważniejszy jest oczywiście o niebo ten patriotyzm w czynie, gdy człowiek gotów jest nawet za cenę ofiar przyczyniać się do dobra wspólnego, jakim jest ojczyzna, i to przyczyniać się nie raz, kosztem swoich własnych ofiar, a bywa, że i kosztem własnego życia" - powiedział Gądecki.
Jak dodał, dokument KEP czyści pojęcia i daje możliwość zrównoważonego spojrzenia na patriotyzm, wokół którego istnieje zamieszanie terminologiczne. Jak powiedział arcybiskup, wywodzi się ono prawdopodobnie z czasów lidera Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego, kiedy zarówno patriotyzm, jak i nacjonalizm miałyby być postawami pozytywnymi, zaś szowinizm - godną potępienia, a także z okresu po II wojnie światowej, gdy - jak mówił arcybiskup - występował podział na patriotyzm, nacjonalizm i internacjonalizm.
Tymczasem biskupi w zaprezentowanym w piątek dokumencie napisali, że "nacjonalizm jest przeciwieństwem patriotyzmu". "Kościół w swoim nauczaniu zdecydowanie rozróżnia szlachetny i godny propagowania patriotyzm oraz będący formą egoizmu nacjonalizm" - podkreślili.
Przywołują też nauczanie św. Jana Pawła II, który na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1995 r. powiedział: "należy ukazać zasadniczą różnicę, jaka istnieje między szaleńczym nacjonalizmem, głoszącym pogardę dla innych narodów i kultur, a patriotyzmem, który jest godziwą miłością do własnej ojczyzny. Prawdziwy patriota nie zabiega nigdy o dobro własnego narodu kosztem innych".
Abp Gądecki zwrócił też uwagę na rozróżnienie na patriotyzm czasu pokoju i czasu wojny. "Patriotyzm czasu wojny jest okrutny, ponieważ stymuluje człowieka do największych ofiar, w tym sensie niesie ze sobą pewne okrucieństwo. Natomiast patriotyzm czasu pokoju jest +okropny+ ze względu na to, że domaga się ciągłej miłości, czyli ciągłych czynów, co idzie wbrew ludzkiej naturze. To jest też kosztowne" - zauważył przewodniczący KEP.
Podkreślił, że chrześcijańska postawa patriotyzmu różni się od wszystkich innych tym, że nie chodzi tylko o ojczyznę ziemską, ale i niebieską. "Gdy wszystkie inne nurty niechrześcijańskie, czy ateistyczne, czy innego pokroju, mogą mówić, że cała nasza perspektywa i horyzonty zamykają się w doczesności w ojczyźnie ziemskiej, to my mówimy: nie, jest jeszcze coś więcej, jest ojczyzna niebieska, do której ojczyzna ziemska nas przygotowuje" - tłumaczył arcybiskup.
Stąd - mówił hierarcha - chrześcijańska miłość do ojczyzny jest ostrożniejsza i nie przyjmuje form bałwochwalczych, należnych tylko Stwórcy, a nie stworzeniom. "Także ojczyzna jest stworzeniem i dlatego ojczyzna nie może cieszyć się bałwochwalczą miłością, tzn. taką, jaką cieszyć się może tylko Bóg. To właśnie mówię na kanwie nacjonalizmu, czyli bałwochwalczej formy kultu ojczyzny, która stawiała ojczyznę na najwyższej półce, poza którą już nie ma nikogo. Pan Bóg zaś, czyli Stwórca, występuje w roli drugorzędnej, tzn. pomocnika w ochronie ojczyzny i jednocześnie w obronie jej dobra. To przestawienie stworzenia - ojczyzny - na miejsce stwórcy jest zawsze okropnie niebezpieczne" - dodał przewodniczący KEP.
Abp Kupny powiedział, że dokument jest skierowany do szerokiego grona odbiorców, szczególnie do tych, którzy mają wpływ na młode pokolenie: "Szczególnie do wychowawców, instruktorów harcerskich, katechetów, księży, którzy głoszą kazania i powinni sobie przeczytać najpierw ten dokument" - zaznaczył metropolita wrocławski.
Sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński powiedział, że dokument to całościowe opracowanie zagadnienia patriotyzmu w chrześcijańskim kształcie. "Owszem, nie brakuje odniesienia także do aktualnej sytuacji, w której żyjemy, więc ten dokument jest i aktualny, i ponadczasowy w tym samym momencie i warto do niego będzie sięgać" - ocenił Miziński.
"Oczywiście jesteśmy świadomi, że ktoś może przyjąć ten dokument mniej lub bardziej życzliwie" - przyznał abp Kupny. "Z jakim przyjęciem w świecie polityki się spotka? To zależy, komu, co będzie odpowiadało, to tak sobie go wykorzysta. Niestety, przykro mi to powiedzieć, ale tak to będzie wyglądało" - dodał.
Przypomniał, że w dokumencie napisano, że "patriotycznym obowiązkiem wydaje się też angażowanie się w dzieło społecznego pojednania". "Kościół chce jednać, chce budować i myślę, że tego nam za złe nikt nie może wziąć, że chcemy zasypywać wszelkie podziały. Dlatego także piszemy, że formą współczesnego patriotyzmu jest refleksja nad językiem, jakim opisujemy naszą ojczyznę, współobywateli, nas samych" - powiedział Kupny.
Politolog z UKSW i członek rady ds. społecznych KEP dr hab. Sławomir Sowiński zaznaczył, że adresatami dokumentu nie są tylko politycy, bo kondycja polskiego patriotyzmu zależy dużo bardziej od polskich rodzin, szkoły czy katechetów. Za ważną przestrogę dla polityków uznał apel o powściągliwość w używaniu analogii historycznych. "Tam bowiem, gdzie naturalny w polityce spór nasyca się zbyt pochopnie analogiami historycznymi, a argumenty historyczne zastępują racje ekonomiczne, prawne czy społeczne, tam oddala się, a czasem staje się niemożliwa do osiągnięcia, perspektywa godziwego i niezbędnego w społeczeństwie demokratycznym, politycznego kompromisu" - napisali biskupi.
Biskupi byli pytani o stanowisko liderów organizacji narodowych - Ruchu Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiejm, ktorzy po dokumencie biskupów wydali wspólne oświadczenie. "Utożsamiamy się z poglądem wyrażonym przez Episkopat, że nacjonalizm, którego integralną częścią nie jest chrześcijańska zasada miłości bliźniego, może prowadzić, tak jednostki jak i całe narody - na manowce. Szowinizm, czyli postawa wyższości czy pogardy w stosunku do innych narodów, opisywana w dokumencie Episkopatu, obca jest polskiemu, zdrowemu, chrześcijańskiemu nacjonalizmowi" - napisali.
"My się pochylimy nad treścią tego komunikatu. Jak mówił przewodniczący (abp Gądecki), mamy pewną trudność w definiowaniu patriotyzmu. To jest taka praca u podstaw, trzeba by zacząć od tego. Oczywiście niektórzy już wiedzą i to, że ogłaszamy ten dokument, właściwie ich nie interesuje, oni wiedzą, co jest patriotyzmem" - powiedział podczas piątkowej konferencji abp Kupny. "Jeśli się jest zamkniętym na przyjmowanie nawet dokumentów KEP, to nic na to nie poradzę" - dodał.
Odpowiadając na pytanie, czy dokument oznacza zakaz wspierania przez duchownych organizacji narodowych, jak np. ONR, abp Kupny zwrócił uwagę, że nie jest to pismo prawnie wiążące biskupów diecezjalnych. Powiedział też, że każdy z ordynariuszy może księżom na terenie własnej diecezji dać wytyczne co do postępowania.
Metropolita wrocławski powiedział, że prace nad dokumentem rozpoczęły się w 2016 r. "Były odpowiedzią na prośbę wiernych, którzy z jednej strony - tak samo jak i Kościół - zauważyli pewne ożywienie postaw patriotycznych, ale z drugiej strony byli świadkami pewnych zachowań i postaw pod sztandarami patriotyzmu, które kłóciły się z duchem chrześcijańskim i z Ewangelią. W związku z tym trzeba było dać jakiś instrument, wskazówki, jak chrześcijanin powinien podchodzić do zagadnienia patriotyzmu" - powiedział arcybiskup.
Skomentuj artykuł