Ojczyzny nie buduje się tylko na liczbach
"Ojczyzna to przestrzeń, gdzie buduje się nie tylko na liczbach, lecz także na prawdzie, dobru, pięknie, na kulturze" - mówił dziś na Starym Rynku w Bydgoszczy bp Jan Tyrawa.
Podczas Mszy św. z okazji 223. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja ordynariusz bydgoski podkreślił, że powinna zdumiewać droga, jaką przebyła nasza Ojczyzna, począwszy od czasu uchwalenia Konstytucji, poprzez rozbiory, wojny światowe, aż po dzień dzisiejszy.
- Ojczyzna to przestrzeń, gdzie buduje się nie tylko na liczbach, lecz także na prawdzie, dobru, pięknie, na kulturze. Gdzie chodzi o coś więcej niż tylko o produkcję mydła, hot dogów i czołgów. Gdzie chodzi o coś więcej niż chciwość - mówił do wiernych zebranych na bydgoskim Starym Rynku.
Bp Tyrawa wskazał w homilii, że 223. rocznicę Konstytucji 3 maja przychodzi nam czcić w szczególnych okolicznościach i kontekstach. Należy do nich niewątpliwie kanonizacja papieża Jana Pawła II. - Okoliczność ta może zdumiewać, kiedy zastanawiamy się nad losami państw i narodów, nad losami naszej Ojczyzny czy poszczególnych jej bohaterów - tłumaczył celebrans. Nawiązując do postaci nowego świętego, bp Tyrawa pytał: - Czyż nie zdumiewa los człowieka, to wszystko, co przyszło mu doświadczyć i przeżyć, ta "droga" od robotnika-niewolnika w Holzschuhe’ach, gdzie w każdej chwili jego życie wisiało na włosku - zależne od grymasu czy kaprysu żołdaka, poprzez papieża przemierzającego kraje i lądy ze zdumiewającym orędziem, aż po kanonizację? Jakież bogactwo doświadczeń musiało stać się jego udziałem na tej drodze! - mówił.
Podkreślił też rangę kultury i nauki na drodze walki o niepodległość. - Kulturę tworzy państwo o tyle, o ile sprzyja narodowi i stwarza mu warunki do miłości i do pracy. To miłość, wypełniająca wolę obywateli, ożywia Ojczyznę. Wiem - mówić dziś o miłości w kontekście polityki, to nie tylko popełniać jakieś faux pas, lecz wręcz dawać świadectwo całkowitej alienacji. A tymczasem polityka oderwana od Ojczyzny nie tworzy kultury - mówił.
Przestrzegał dalej, że państwo pozostawione samo sobie tworzy co najwyżej "cywilizację techniczną, która, jeśli nie jest dla kultury, staje się przekleństwem dla osoby i narodu". - W cywilizacji technicznej ani osoba, ani naród nie odradzają się. To nie cywilizacja techniczna czy ekonomiczna odrodziła naród polski po 123 latach niewoli" - dodawał kaznodzieja.
Bp Tyrawa przywołał pytanie, które stawiano często w okresie niewoli: po co Polska ma wybić się na niepodległość? Jak tłumaczył, w kontekście tego pytania rodziła się moc przezwyciężenia darwinizmu politycznego, który utrzymywał, że Polska nie ma racji bytu ze względu na swoje słabości, czego najlepszym dowodem jest jej upadek. Powinna być zatem rzucona na pożarcie silniejszemu, aby ten mógł przetrwać.
Biskup przywołał także pojawiający się w wielu wypowiedziach wątek geograficznego położenia Polski jako miejsca szczególnego powołania. - Nie było to przypadkowe, jak nieprzypadkowe jest, że granica Polski została wyznaczona wieżami gotyckich kościołów, które już dalej nie sięgały. Tak zostało po dziś dzień. Tu nakreślone zostały granice kultury Europy Zachodniej i choć chrześcijaństwo sięga dalej, to jednak coś się tu kończy. Coś, co sprawia, że Polakom przyszło żyć na pograniczu. Kto tego nie widzi, nie zrozumie naszej historii. A stąd zapewne i Odsiecz Wiedeńska, a później Cud nad Wisłą, Katyń, wywózki na Sybir i pogromy na Wołyniu - mówił.
Dalej odwołał się do norwidowskiego ideału, który - tak jak wolność - nie może być osiągnięty raz na zawsze, lecz wymaga nieustannego zdobywania. Jego zdaniem, dziś ten tradycyjny ideał, wyrastający z chrześcijańskich źródeł, konfrontowany jest z tzw. nowym ateizmem, którego ideałem nie jest już kwestia społeczna - obrona biednych i awangarda proletariatu. Jest nim radykalna krytyka religii, która ma być odpowiedzialna za wszelkie zło w świecie. - Nowy ateizm jawi się jako bardzo "misyjny". Chodzi o uczynienie każdego ateistą, ale też o uwolnienie kultury spod wpływów religii. Spotykamy się z nim nie tyle w filozoficznych publikacjach i akademickich dysputach, co w masowej kulturze, reprezentowanej przez publicystów i działaczy społecznych, dotyczącej postaw etycznych, wychowania, rodziny, kształtowania sfery publicznej. Chodzi nie tyle o racjonalne uznanie lub zakwestionowanie Boga, ile o uderzenie w całą współczesną cywilizację, w dziedzictwo wielkich religii - już nie tylko chrześcijaństwa, choć ono jest tu najbardziej piętnowane. A tu na pierwszy plan wysuwa się m.in. forsowany wszędzie rozdział państwa i Kościoła - tłumaczył biskup.
Jak podkreślił, w Konstytucji RP w zapisie o relacjach państwa i Kościoła nie ma takiego pojęcia jak "rozdział", jest natomiast "autonomia i wzajemna niezależność" oraz "współdziałanie dla dobra".
Bp Tyrawa podkreślił, że w obliczu problemu społeczeństwa o wielu poglądach, religijnego i areligijnego, tak czy inaczej zsekularyzowanego - nie jesteśmy jednak w beznadziejnej sytuacji. Kaznodzieja powołał się za Benedyktem XVI na myśl Jürgena Habermasa, który uznał "wrażliwość na prawdę za konieczny element procesu argumentacji politycznej, wprowadzając tym samym na nowo ideę prawdy do debaty filozoficznej i politycznej". Dzięki temu pojawiające się problemy podziałów w życiu politycznym i społecznym właśnie w imię prawdy i dobra wspólnego powinny zostać przezwyciężone.
Na zakończenie bp Tyrawa przypomniał, że w ostatnim czasie toczy się w Polsce sprawa wpisania do rejestru Kościołów i związków wyznaniowych "Kościoła Latającego Potwora Spaghetti". - Kościół ten ma być zarejestrowany nie jako jakiś związek, ale związek wyznaniowy, tzn. jako Kościół na równi z innymi Kościołami. Poruszam ten problem nie dlatego, że powoduje mną jakaś pycha, że oto jakiś "Kościół Spaghetti" ma być równy Kościołowi katolickiemu, lecz dlatego, że w sprawę tę włączone zostało państwo, o którym się mówi, że ma być rozdzielone od Kościoła. Przy tej okazji stwierdzono, że nie ma dostatecznie sprecyzowanego prawa w tym względzie, nie mówi się, że brak religijnego charakteru grupy uzasadnia odmowę wpisu. W związku z tym każdy człowiek i każdy związek może żądać wpisu, co daje szereg praw i przywilejów - mówił.
Ordynariusz diecezji bydgoskiej podkreślił, że grupy tworzące "Kościół Spaghetti" są związane z ateistycznymi środowiskami i powołują ten Kościół w ramach tzw. "joke religions" - "religii żartu" dla parodiowania innych religii. - Nie chodzi tu o tworzenie własnej doktryny, tworzenia wspólnoty dla pielęgnowania duchowości i sprawowania kultu, lecz ośmieszania zasad innych religii, w tym przypadku chrześcijaństwa. I to właśnie jest podstawowym celem tej grupy - tłumaczył celebrans.
Na zakończenie bp Tyrawa wskazał, że na naszych oczach - poprzez podobne wpisy - niszczy się państwo, a przede wszystkim prawo. - Jeśli wolno kpić z prawa, to znaczy, że jest ono bezsensowne.
Pomimo wszystko świętujmy dziś rocznicę Konstytucji, a z jej świętowania czerpmy siły dla lepszego budowania wspólnego dobra - podsumował.
Skomentuj artykuł