Ordynariat: Jacek S. nie jest już kapłanem

Biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek (C), kanclerz Kurii Ordynariatu Polowego WP ks. Jan Dohnalik (L) i rzecznik ordynariatu polowego ks. Zbigniew Kępa (P), podczas konferencji prasowej w kurii polowej w Warszawie na której zostało odczytane oświadczenie w sprawie Jacka S. (fot. PAP/Rafał Guz)
KAI / pz

Smutek i przygnębienie, to nie powinno się było nigdy zdarzyć. Osobiście bardzo nad tym ubolewam i bardzo przepraszam wszystkich pokrzywdzonych - powiedział dziś biskup polowy Józef Guzdek podczas konferencji prasowej kurii polowej WP w sprawie Jacka S. byłego już księdza i kapelana w kościele garnizonowym w Legionowie, oskarżonego m.in. o gwałt na nieletniej i nakłanianie do usunięcia ciąży.

"Moja postawa wobec zjawiska pedofilii może być opisana przez dwa słowa: zero tolerancji" - podkreślił biskup. Wcześniej rzecznik prasowy Ordynariatu Polowego przeczytał w tej sprawie oświadczenie, w którym wyraził ubolewanie i przeprosiny za czyny, których dopuścił się Jacek S.

Bp Guzdek przyznał na wstępie, że w Ordynariacie Polowym znany jest mu "jeden przypadek takiego zachowania - niegodnego, złego". - Ale jeden za dużo. To nie powinno się było nigdy zdarzyć - przyznał.

"Osobiście bardzo nad tym ubolewam i bardzo przepraszam wszystkich pokrzywdzonych i wszystkich, których to zachowanie księdza dotknęło" - oświadczył biskup polowy. - Moja postawa wobec zjawiska pedofilii może być opisana przez dwa słowa: zero tolerancji. To jest moje wewnętrzne przekonanie, bo to podpowiada rozum - dodał.

Bp Guzdek poinformował, że w styczniu 2011 r., miesiąc po objęciu posługi biskupa polowego, odbył kilka spotkań z kapelanami wojskowymi. Mówiąc m.in. o wymaganiach wobec kapelanów, wspomniał o kwestii nadużyć seksualnych. - Wtedy już powiedziałem: jeśli ktokolwiek ma na sumieniu takie czyny, powinien się zgłosić. Poinformujemy Stolicę Apostolską i ona zadecyduje o dalszym losie kapelana - mówił ordynariusz wojskowy. Swoje stanowisko powtórzył w czerwcu 2011 na odprawie dla kapelanów.

Bp Guzdek powiedział, że po jego apelu nikt z kapelanów się nie zgłosił. "Ten jeden przypadek został ujawniony 13 stycznia 2012 r. O aresztowaniu dowiedziałem się następnego dnia. Było to dla mnie szokiem" - mówił na konferencji.

14 stycznia 2012 r. o godz. 14 ordynariusz wojskowy podpisał dekret, na mocy którego Jacek S. został zawieszony w funkcjach kapłańskich. Niespełna trzy tygodnie później kanclerz kurii polowej ks. Jan Dohnalik osobiście przekazał sprawę do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.

Przez cały czas dochodzenia Kuria polowa była do dyspozycji organów śledczych. "Były zapytania i z policji, i z prokuratury. Na wszystkie pytania udzieliliśmy odpowiedzi" - zapewnił bp Guzdek.

W czerwcu 2013 biskup polowy powołał, złożony z osób świeckich i duchownych, zespół do reagowania w kryzysowych sytuacjach dotyczących przypadków nadużyć seksualnych. Z kolei w czerwcu przyszłego roku kuria polowa WP planuje przeprowadzić we współpracy z psychologami i terapeutami szkolenie kapelanów wojskowych w zakresie reagowania na przypadki przemocy w rodzinie i nadużyć seksualnych.

Bp Guzdek podkreślił, że dzisiejsza konferencja prasowa ma służyć odpowiedzi na wszystkie pytania i wątpliwości odnośnie do Jacka S. i postępowania kurii polowej w całej sprawie. - Informacja o moim zareagowaniu na ten fakt była ogłoszona - dodał biskup.

Ks. Jan Dohnalik, kanclerz kurii polowej WP poinformował o zasadach kościelnego postępowania w przypadkach nadużyć seksualnych dokonanych przez kapłana. Powtórzył, że zawieszenie ks. Jacka S. w stanie kapłańskim nastąpiło dzień po jego aresztowaniu i ujawnieniu całej sprawy. - To bardzo ważne, według watykańskich procedur należy natychmiast zawiesić w obowiązkach kogoś oskarżonego o takie czyny, jeszcze nie przesądzając o winie - mówił ks. Dohnalik, opowiadając o swojej wizycie w Kongregacji Nauki Wiary i osobistym poinformowaniu o sprawie księdza z Legionowa.

"Kongregacja nadała sprawie bieg i ustaliła, że należy poczekać z dalszym dochodzeniem kanonicznym na zakończenie procesu państwowego. Stosuje się taką procedurę, by jedno postępowanie nie przeszkadzało drugiemu" - dodał kanclerz kurii polowej.

W kwietniu 2013 r. ks. Jacek S. skorzystał z przysługującej mu w takich przypadkach możliwości poproszenia papieża o przeniesienie do stanu świeckiego. Za zgodą Ojca Świętego stało się to 31 maja 2013 r.

"Od strony prawa kościelnego moglibyśmy powiedzieć, że sprawa się zakończyła, ale oczywiście zdajemy sobie sprawę, że są pokrzywdzeni i ich rodziny. Jesteśmy nadal gotowi udzielać pomocy terapeutycznej, czy pomocy duszpasterskiej" - dodał ks. Dohnalik.

Na pytanie, czy kuria polowa zamierza zapłacić pokrzywdzonym przez Jacka S. finansowe odszkodowanie, bp Guzdek odpowiedział, że "ksiądz jak każdy inny jest podmiotem takiego samego prawa Rzeczypospolitej i powinien być traktowany tak samo jak każdy inny, który naruszył prawo". - Nie ma odpowiedzialności zbiorowej, jest odpowiedzialność wszystkich obywateli zgodnie z prawem - dodał.

Ordynariusz wojskowy poinformował też, że osoby poszkodowane przez Jacka S. zgłosiły się po pomoc terapeutyczną. - To pomoc długofalowa, kto chce, może z tej pomocy korzystać - przypomniał.

Ks. Dohnalik poinformował, że kuria polowa zaproponowała przede wszystkim pomoc w środowisku dzieci, z którymi stykał się Jacek S., pracując w parafii wojskowej. Chodzi o wsparcie w radzeniu sobie w sytuacjach stresowych.

Zaproponowano także pomoc indywidualną, skierowaną do członków rodzin, do każdego, kto o nią wystąpi. Kanclerz zapewnił, że pomoc jest prowadzona z poszanowaniem prywatności zgłaszających się osób.

Bp Guzdek powiedział, że nie wie ile osób zostało poszkodowanych przez Jacka S. - Nie uczestniczę w prowadzeniu śledztwa, nie mam żadnej wiedzy z prokuratury. O aresztowaniu Jacka S. dowiedziałem się na drugi dzień od proboszcza [kurii polowej]. Nikt oficjalnie mnie o tym nie powiadomił - poinformował bp Guzdek.

"To jest dla dobra Kościoła, by w naszych szeregach nie było ludzi, którzy szkodzą Kościołowi. Jeśli chodzi o odszkodowania: podlegamy temu samemu prawu. Niezawisły sąd jednakową miarą mierzy odpowiedzialność za popełnione czyny" - dodał ordynariusz wojskowy.

Jacek S., były już kapłan z kościoła garnizonowego w Legionowie, został zatrzymany w styczniu ub. roku. Od tego czasu przebywa w areszcie i czeka na proces. Jest oskarżony łącznie o sześć przestępstw, za które grozi mu do 12 lat więzienia. Najpoważniejszym zarzutem jest gwałt, pozostałe to wykorzystanie seksualne małoletniej, seksualne nadużycie stosunku zależności, nakłanianie do usunięcia ciąży. Poszkodowanych w jego sprawie ma być więcej kobiet oraz dzieci.

Po aresztowaniu Jacek S. został zawieszony w pełnieniu funkcji kapłańskich, a następnie przeniesiony przez Stolicę Apostolską do stanu świeckiego. Został też zwolniony z zawodowej służby wojskowej w ordynariacie polowym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ordynariat: Jacek S. nie jest już kapłanem
Komentarze (15)
J
jonasz
7 października 2013, 21:38
xjw  - Jasne jest dla mnie określenie nie jest już kapłanem  ma wskazać naszym dziennikarskim tuzom, dlaczego nie będzie chodził w koloratce i jest już poza ordynariatem. Po tym jak podpis pod bp. Guzdkiem głosił, że jest to cytuję: "ORDYNATOR" polowy, wszystkiego można się było spodziewać, stąd ten tekst. o stan wiedzy kanclerza tej kurii jestem spokojny, chodziło po prostu o język zrozumiały dla geniuszy na praktykach, którzy nie do końca rozumieją tego typu różnice...
J
jonasz
7 października 2013, 21:30
sacdjo - ma jeden problem: chce znaleźć kija i po prostu przywalić. Gdyby bp nie zawiesił to by burzył się, że taki wolno po świecie chodzi i owieczki pasie, bp zawiesił to nasz przebiegły intelektualista zarzuca bishopowi koniunkturalizm. od razu powiedz, że chcesz przywalić, przywal i spadaj. dziękuję za wypowiedź jak mówi nowak z 123
3 października 2013, 22:42
@sacdjo - cytuję oczywiście Twoje wypowiedzi. "W danym przypadku "bp" nalegał na obwinianego, żeby ten prosił o wydalenie ze stanu duchownego. Czyli "bp" po prostu chciał się pozbyć problemu." Poproszę o źródło powyższej informacji. "O prawomocnym wyroku w samej sprawie nadużyć seksualnych nic nie wiadomo. Widocznie go nie ma." Owszem, nie ma go, bo postępowanie jest w trakcie. O tym wspomniałam w jednym z dwóch poprzednich wpisów. "Czyli w modernistycznej sekcie V2 postępuje się z ludźmi o wiele gorzej niż w starożytnym prawie rzymskim, a także we współczesnych państwach prawa." Zdanie cytowane jest absolutnie pozbawione obiektywizmu, pełne jest uprzedzenia, nie ma nawet sensu poszukiwanie racji, ponieważ zastosowany język komunikacji wszelkie takie poszukiwanie skazuje na zagładę. Jest to język odrzucający możliwość podjęcia dyskusji, ponieważ z góry definiuje. Podam przykład podobnego języka z polityki naszej polskiej:"Faszyści z PiS powiedzieli, że..." . Albo: "W związku z tym, że Polacy to antysemici, to...". To jest PRZYKŁAD języka definiującego.  Ostatnio napisałam: dobranoc. Powinieneś zarzucić mi niekonsekwencję. Jednak jestem zafascynowana Twoimi wpisami - ale niestety w sensie negatywnym. 
S
sacdjo
3 października 2013, 22:21
ad "theONA" Mieszasz zasadnicze sprawy. Czym innym jest zawieszenie w obowiązkach do czasu wyjaśnienia zarzutów, np. przez prawomocny wyrok, a czym innym usunięcie ze stanu duchownego. Oczywiście Kościół nie musi czekać na wyrok sądu świeckiego, ale musi wtedy sam przeprowadzić proces kościelny z prawomocnym wyrokiem. W danym przypadku "bp" nalegał na obwinianego, żeby ten prosił o wydalenie ze stanu duchownego. Czyli "bp" po prostu chciał się pozbyć problemu. O prawomocnym wyroku w samej sprawie nadużyć seksualnych nic nie wiadomo. Widocznie go nie ma. Czyli w modernistycznej sekcie V2 postępuje się z ludźmi o wiele gorzej niż w starożytnym prawie rzymskim, a także we współczesnych państwach prawa. Zaznaczam: Nie wiem nic bliżej o sprawie, być może ten obwiniany ksiądz jest rzeczywiście winny. Wtedy oczywiście należy zastosować odpowiednie środki prawne. Ale to, co czytam w wypowiedzi "bpa" Guzdka, jest po prostu paskudne z jego strony, zarówno pod względem prawnym jak też ludzkim.
P
pytajnik
3 października 2013, 21:11
a czy ktoś wie, co dzieje się z księdzem jednej z poznańskich parafii, który nie udzielił pomocy swojej rodzącej kochance, w efekcie czego jego dziecko zmarło? ??????
3 października 2013, 20:45
c.d. Tak więc pytanie brzmi nie - czy należało czekać na wyrok państwa, ale czy istniało stuprocentowe przekonanie, że ksiądz jest winny. Osobnym pytaniem jest, czy należało czekać z publikacją prasową na ten temat. No ale albo wyrzucenie księdza, albo cisza w mediach, które wywęszą sprawę w szufladzie biskupa zanim ona do niej w ogóle trafi. Oraz takie teraz czasy mamy, których przecież też jakby chciałeś, kiedy kończy się milczenie na temat skazy moralnej Kościoła, którą było tolerowanie zboczenia i przestępstwa, o co tak przecież skwapliwie zabiegano. Trochę w tym ostatnim zdaniu sarkazmu, a trochę goryczy. Pewnie poradzisz sobie z ustaleniem, co jest w którym miejscu. Dobranoc na dzisiaj.
3 października 2013, 20:45
@sacdjo Twoje wypowiedzi zawsze mnie fascynują, bo są tak relatywistyczne. Najpierw ubolewasz bowiem nad tym, że Watykan skasował przepisy o automatycznym usunięciu ze stanu duchownego księży-pedofili, następnie gdy do takich usunięć dochodzi, Tobie już źle, bo węszysz za niedociągnięciami. Trudno powiedzieć, czy takich nie ma, bo nie podano wszystkich informacji niezbędnych do stwierdzenia tego, ale już możemy spokojnie pomyśleć, jak mogłoby być i jak być powinno. 1. Skoro Twoim zdaniem biskupa obowiązuje zasada domniemania niewinności wobec prawa państwowego podczas rozstrzygania spraw na mocy prawa kanonicznego albo ogólnie na mocy władzy biskupiej, to rozumiem, że zarówno a) nie powinien podejmować decyzji wobec księdza nawet jeśli ma dostęp do informacji na podstawie śledztwa wewnętrznego, jak i b) decyzję o usunięciu ze stanu duchownego należy podjąć dopiero w oparciu o prawomocny wyrok sądowy (państwowy czy też międzynarodowy, tak to się zmienia przecież). Nie mówiąc już o: c) prawomocne skazanie wyrokiem na podstwie prawa pozytywnego należy uwzględniać w KAŻDYM przypadku, również takim, gdzie zachodzi uzasadnione podejrzenie, że człowiek jednak jest niewinny. 2. Według mnie zastanawiające jest też to, że reakcja Stolicy Apostolskiej była tak szybka. Chyba że Twoim zdaniem usunięto księdza zaocznie, a dopiero w najbliższy weekend po kolacji osoby ze stosownej kongregacji -  a później papież - zasiądą do papierów i ustalą, czy lepiej było na chybił-trafił wywalić tego księdza, czy może innego losowo wybranego z sąsiedniej diecezji.
S
sacdjo
3 października 2013, 19:25
Rzeczywiście dziwna sytuacja i nie mniej dziwna wypowiedź "bpa". Także ten ostatni nie stoi ponad prawem Bożym i cywilnym. Czyli 1. obowiązuje go zasada domniemania niewinności dopóki nie ma wyroku skazującego, 2. jest jako "biskup" ojcem duchowym księdza i powinien się starać o jego dobro duchowe, niezależnie od winy, 3. herezją jest powiedzenie, że usunięcie ze stanu duchownego oznacza, że osoba "nie jest kapłanem", bo może być jedynie pozbawiona prawa i obowiązku pełnienia funkcyj kapłańskich, a nie samych święceń, których nie można wymazać. Tym samym "bp" Guzdek zachował się jak ktoś, kto pod publikę sam siebie chce chronić, a to kosztem zasad sprawiedliwości i teologicznych wobec innych osób. Niestety dość częsty przypadek w gronie "bpów" sekty V2. Nie znam przypadku tego obwinianego, ale pod opieką takiego "bpa" można się różnych rzeczy spodziewać...
X
xPD
3 października 2013, 15:24
@~X JW Teologia kapłaństwa jest piękna, choć miejscami grubymi nićmi szyta (dużo poezji).  Na ziemi święceń "nikt nam nie wydrapie", ale w niebie "nie będą się ani żenić ani za mąż wychodzić". Nie wiemy co będzie. A jak to niektórzy mówią, dla kapłanów budują specjalny czyściec... duży. Choć święcenia są wieczyste, to mam wrażenie, że ten fakt przyjęty bardziej rozumem nież sercem uderza niekórym braciom do głowy. To stępia czujność i pokorę. To prowadzi do patologii.
3 października 2013, 14:58
"Zawieszenie w czynnościach jest zrozumiałe, ale przeniesienie na tym etapie - bez prawomocnego wyroku w moim przekonaniu jest lekkim "przeholowaniem"." Nie byłoby tak pod warunkiem, że przełożeni mają znajomość faktów, na podstawie których nie mają wątpliwości co do tego, jaka decyzja powinna zostać podjęta. Krótko mówiąc argumentem za byłoby przeprowadzone wewnętrzne dochodzenie.
X
xJW
3 października 2013, 14:19
"Nie jest on już kapłanem." Kapłanem jest się na wieki. Conajwyżej został zawieszony w pełnieniu funkcji kapłańskich. Kapłanem będzie także po śmierci, bo charakteru święceń nic nie zdoła wymazać.
K
KJ
3 października 2013, 14:13
To w takiej sytuacji, co jeśli postepowanie prokuratorskie nic nie wykaże? Co jeśli sąd nie wyda wyroku skazującego? Nie chce nikogo bronić, bo sprawy nie znam, ale znam kilka spraw kiedy rzuco oskarżenia pedofilskie na księży, które nastepnie okazały się nie prawdziwe. Czy w takiej sytuacji mimo wszystko nie doszło do zbyt pośpiesznego podjęcia dcyzji o przeniesieniu do stanu świeckiego? Zawieszenie w czynnościach jest zrozumiałe, ale przeniesienie na tym etapie - bez prawomocnego wyroku w moim przekonaniu jest lekkim "przeholowaniem".
A
Anakin
3 października 2013, 14:09
do KJ. Wyraźnie pisze, że trwa postępowanie prokuratorskie. Czy nie jest jeszczxe winny.
Z
ZP
3 października 2013, 13:50
Co to znaczy, że nie jest już kapłanem?  Przeniesienie do stanu świeckiego nie usuwa sakramentu święceń.  Coraz częściej czytam, że "ksiądz udzielił sakramentu małżeństwa", albo "sąd kościelny unieważnił małżeństwo", a później się dziwimy, że świeccy nie potrafią zrozumieć pewnych spraw...
K
KJ
3 października 2013, 13:37
Mam jedno pytanie, cały czas w tekście mowa jest o aresztowanym Jasku S. Czy doszło do jego prawomocnego skazania? Jeśli nie, to taka osoba jest niewinna według prawa polskiego jak i innych cywilizowanych systemów prawnych.