Oszkalowany ksiądz odpowiada na zarzuty
Kilka dni przed liturgicznym wspomnieniem wszystkich wiernych zmarłych, na okładce popularnej gazety można było przeczytać o proboszczu, który "nie chciał pochować Kubusia". W mediach zrobiło się o sprawie głośno, padały oskarżenia. Dziś nawet rodzice zmarłego chłopca wyjaśniają: "artykuł zawiera szereg kłamstw i pomówień".
"Ból rozdziera serca rodziców Kubusia (†3 l.) z Tychów. Ich synek zmarł niespodziewanie, choć był zdrowy i świetnie się rozwijał. Kiedy nagle Bóg odebrał maleństwo mamie i tacie, zrozpaczeni rodzice chcieli urządzić mu katolicki pogrzeb. Chcieli, by za duszę Kubusia pomodlił się ksiądz. Ale ten... odmówił! W tym samym dniu miał ślub. Kubuś spoczął więc w ziemi bez modlitwy kapłana" - Tak dziennik "Fakt" rozpoczął swój reportaż.
Historia faktycznie wzruszająca i budząca uzasadniony sprzeciw. Jest w niej jednak pewien szkopuł, stanowczo rozmija się z prawdą.
Jak wyjaśnia sam proboszcz w wywiadzie, który został przeprowadzony przez telewizję "Tychy.pl":
"Nigdy nikomu nie odmawiałem. W ogóle nie rozmawiałem z rodzicami na temat tego pogrzebu, bo babcia zmarłego Kubusia w rozmowie z kancleristką prosiła, żeby pogrzeb był ze względów rodzinnych tylko na cmentarzu. Nikt nie prosił o Mszę świętą. Msza byłaby za rodziców, o błogosławieństwo Boże, o potrzebne dla nich łaski czy załóżmy o dar nowego dzieciątka po stracie jednego. Nikt o Mszę nie prosił."
Oburzeni zachowaniem dziennikarzy, którzy zamiast próby ustalenia faktycznego przebiegu wydarzeń, stworzyli ich własną wersję, byli nawet rodzice zmarłego dziecka. W liście wystowanym do redakcji tygodnika napisali: "Jako rodzice śp. Kubusia oświadczamy, że artykuł szkalujący ks. proboszcza Wojciecha W. jest kłamliwy. Synuś nasz miał godny pogrzeb. nie prosiliśmy księdza proboszcza o Mszę św. i nie zamykano przed nami żadnych drzwi."
Jak w rzeczywistości wyglądała cała sprawa, mogą się Państwo dowiedzieć z poniższego sprostowania.
Skomentuj artykuł