"Papieska wizyta to znak, że nie jesteśmy sami"

(fot. EPA/DENNIS M. SABANGAN)
slo

Odwiedziny Franciszka na terenach zniszczonych przez tajfun dały nam odczuć, że nie jesteśmy opuszczeni i że wraz z Ojcem Świętym pamięta o nas cały Kościół - mówi filipińska benedyktynka s. Stella.

"W Tacloban pracuje obecnie ponad 100 zakonnic. Kiedy nadszedł tajfun Yolanda, wszystkie razem niosłyśmy pomoc potrzebującym. Niestety wciąż wielu ludzi pozostaje bez dachu nad głową, nie ma co jeść i nie ma szans na znalezienie jakiejkolwiek pracy. Różne zgromadzenia zakonne z własnych środków wybudowały trochę domów dla ocalonych, także my jako benedyktynki włączyłyśmy się w ten projekt dzięki naszym darczyńcom z całego świata. Po przejściu tajfunu w całej okolicy działał tylko szpital prowadzony przez nasze zgromadzenie. Otrzymałyśmy wówczas wielkie wsparcie z różnych stron, by jak najlepiej nieść pomoc cierpiącej ludności. Wizyta Papieża jest dla nas bardzo ważna. Swą obecnością Franciszek nam powiedział: nie jesteście sami, nie jesteście opuszczeni, ja jestem z wami, a ze mną cały Kościół" - powiedziała Radiu Watykańskiemu s. Stella.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Papieska wizyta to znak, że nie jesteśmy sami"
Komentarze (2)
J
Jan
17 stycznia 2015, 19:10
Transmisja pielgrzymki na żywo w TV Trwam i Radio Maryja i nadal do zobaczenia na ich portalach. Podobne zdjęcia sa też z pielgrzymek Św. jana Pawła II i z ŚDM w Australii z Benedyktem XVI
G
gosia
17 stycznia 2015, 19:25
Pierwszym ważnym wydarzeniem pielgrzymki było dla mnie spotkanie z Ojcem Świętym na lotnisku Cuatro Vientos (Cztery wiatry). Bardzo mocno uderzyło mnie wieczorne czuwanie z Papieżem, które w pewnym momencie przerwała burza. Zerwał się wiatr, zaczęło padać, z każdej strony błyskało się i grzmiało. Łamało nam parasolki, rwało ochronną folię, porywało namioty. Wiele osób krzyczało z przerażenia inni zaś zaczęli śpiewać „Alleluja”. Mówi się, że burza pokazuję gniew Boży, jego potęgę, czy ogromną łaskę, jaką zsyła w postaci deszczu, ale również jest zapowiedzią nadejścia Boga, którego w tej wichurze, grzmotach, błyskach, deszczu nie ma, bo on przychodzi w lekkim powiewie i ja tego doświadczyłam. Burza ustała w momencie wystawienia Najświętszego Sakramentu. Na całym polu zapadła cisza, deszcz przestał padać, nie grzmiało i nie błyskało się. Można było poczuć tylko lekki powiew. W tym właśnie momencie poczułam, że przyszedł do mnie Pan Bóg i chociaż na polu było 2 mln ludzi to on przyszedł w sposób intymny, osobisty do mnie. Ten moment był dla mnie bardzo wzruszający. Poczułam pierwszy raz tak bliską relację z Nim. ŚDM Madryt 2011 r