"Papiestwo nie zmieniło kard. Bergoglio"
To było bardzo emocjonujące spotkanie. Papież dopytywał się, co słychać w Buenos Aires, pytał o podopiecznych z mojej faweli. Tryska energią. Papiestwo go nie zmieniło - w ten sposób o swym spotkaniu 24 sierpnia z Franciszkiem opowiedział Radiu Watykańskiemu ks. Jose Maria di Paola, duszpasterz biedoty popularnie nazywany "ojcem Pepe".
Na co dzień posługuje on w faweli leżącej na peryferiach Buenos Aires i prowadzi ośrodek dla trudnej młodzieży, w którym często bywał kard. Bergoglio jako metropolita stolicy.
Ojciec Pepe argentyńskim zwyczajem przyniósł do Watykanu termos z tradycyjnym napojem, jakim jest yerba mate i w czasie spotkania z Franciszkiem wspólnie go popijali. "Było to nasze pierwsze spotkanie, odkąd został papieżem. Nic się nie zmienił. Pozostał sobą. Jest tak samo prosty, gościnny, uważny na człowieka" - powiedział ojciec Pepe.
Na pytanie, czy Franciszek tęskni za Argentyną, kapłan odpowiedział: "On nie żyje nostalgią, tęsknotą, skupiony jest na tym, co Bóg mu dał teraz do zrobienia. Pyta jednak o przyjaciół, o naszą codzienność". Argentyński kapłan zauważył, że Ojciec Święty wydaje się być pełen sił, tryska humorem. "Widzę, że ma siłę, by sprostać temu zadaniu, jakim jest kierowanie Kościołem powszechnym" - zauważył.
Jednocześnie zaznaczył, że to, co wielu dziwi w zachowaniu papieża, dla niego jest czymś zupełnie normalnym. "Nas nie dziwi to, jak on się zachowuje, bo on po prostu pozostał Bergoglio. Widzimy, że to, co robił i jakie inicjatywy podejmował w Buenos Aires, teraz chce, by zaistniało w całym Kościele" - podkreślił ks. di Paola. Dodał, że gdy ich arcybiskup został wybrany na biskupa Rzymu, "wspominaliśmy w naszej faweli, że zawszy był przy nas: zarówno w chwilach radosnych, jak i tych trudnych, kiedy grozili nam przemytnicy narkotyków. Był zawsze".
Zdaniem argentyńskiego kapłana, ta obecność jest ważna. "Myślę, że teraz tego jego «bycia» doświadcza Kościół powszechny i cały świat. Napełnia mnie radością fakt, że ksiądz, zakonnica czy świeccy, którzy pracują w podobnych do naszych trudnych realiach, mają papieża, który naprawdę ich rozumie, który ich prowadzi. To, czym żyje Kościół i świat, on przedkłada Bogu podczas każdej codziennej Mszy" - dodał duszpasterz biedoty stolicy Argentyny.
"Kiedy powiedziałem mym wiernym o zaproszeniu do Watykanu, przyjęli to gromkimi oklaskami" - wspomniał dalej. Ujawnił, że do Franciszka wybrał się z wielką walizką. Są w niej listy od jego podopiecznych, w tym od dwóch młodych, których kard. Bergoglio poznał osobiście i którzy dzięki staraniom ojca Pepe zostali dosłownie wyrwani ze śmietniska i powrócili do normalnego życia w rodzinie. W walizce znalazło się też wiele różańców, świętych obrazków i innych dewocjonaliów, które dostał od swych wiernych do poświęcenia przez papieża. Nie zabrakło też prezentów dla Franciszka, w tym prowokacyjnych, jak koszulka klubu piłkarskiego Atletico Huracan, tradycyjnego rywala San Lorenzo, którego kibicem jest od dzieciństwa Jorge Bergoglio.
Skomentuj artykuł