Pasażerka Concordii i stuła proboszcza

(fot. andrius.lt / flickr.com)
PAP / pz

Mieszkanka Wenezueli przyjechała na włoską wyspę Giglio, by miejscowemu proboszczowi oddać jego stułę. Wzięła ją, by się nią okryć, gdy przemarznięta koczowała w kościele z setkami rozbitków po katastrofie statku Costa Concordia.

Egly Cabrera powróciła po ponad dwóch i pół roku od katastrofy wycieczkowca, który rozbił się koło wyspy. Na jej brzegi dotarli wtedy szalupami prawie wszyscy z około 3 tysięcy rozbitków. Wraz z wieloma mieszkańcami Giglio w nocy z 13 na 14 stycznia 2012 roku gościny udzielił im wtedy także proboszcz tamtejszego kościoła Lorenzo Pascuotti.

"Byliśmy wszyscy przemarznięci, ja miałam na sobie tylko dżinsy, bluzkę i plastikowe klapki" - opowiedziała kobieta włoskiej agencji Ansa.

DEON.PL POLECA

"W kościele można było zamarznąć z zimna. Z moją przyjaciółką weszłyśmy do konfesjonału, który wydawał nam się najcieplejszym miejscem. Zobaczyłam tam stułę, założyłam ją sobie na szyję, by i nią się ogrzać" - wspomniała uratowana pasażerka Concordii. Przyznała, że później, w ogólnym chaosie, jaki wokół panował, została ze stułą na szyi, gdy wywożono wszystkich z wyspy.

"Zabrałam stułę do Wenezueli i zawsze myślałam o tym, by ją oddać i podziękować księdzu, który tak się dla nas poświęcał" - powiedziała Egly Cabrera, która w tych dniach przebywała na Giglio.

Podkreśliła, że spotkanie z proboszczem kościoła było dla niej wielkim przeżyciem. Wenezuelka widziała się również z miejscowym małżeństwem, które tamtej nocy dało jej ciepłe ubranie. "Kontaktujemy się ze sobą co miesiąc, a oni niedługo odwiedzą mnie w Wenezueli" - dodała.

W katastrofie statku Costa Concordia zginęły 32 osoby. Od końca lipca jego wraku nie ma już przy wyspie. Został odtransportowany do Genui, gdzie czeka na demontaż.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pasażerka Concordii i stuła proboszcza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.