Peter Seewald: Benedykt XVI nigdy nie był „papieżem cieniem”

fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl
KAI / sz

„Benedykt XVI nigdy nie był «papieżem cieniem»” – zapewnił Peter Seewald, biograf Josepha Ratzingera w rozmowie z portalem „Aleteia”. Niemiecki dziennikarz, który jest autorem najnowszej, liczącej ponad tysiąc stron książki „Benedykt XVI - jedno życie” przypomniał, że Joseph Ratzinger po swej rezygnacji z posługi Piotrowej zapowiedział, że nie będzie się publicznie wypowiadał, ale nigdy nie zrezygnował z własnego sposobu myślenia, nie złożył też ślubu milczenia.

Seewald podkreślił w rozmowie, że obecność papieża emeryta jest bardzo dyskretna, jednak, jak zapewnił publicysta, który przez prawie ćwierć wieku prowadzi z kard. Ratzingerem wnikliwe rozmowy, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary „dał swojemu następcy jedną lub dwie bardzo dyskretne rady”. „On jest u jego boku, modląc się za niego każdego dnia” – zapewnił autor „Soli ziemi” i innych wywiadów-rzek.

Zdaniem Seewalda, Benedykt XVI zdaje sobie sprawę, że wszystko, co mówi, stanowi pewną przeciwwagę dla pontyfikatu Franciszka, ale też nigdy nie utrudniał działań swemu następcy. „Wiedział to już, kiedy nie było jeszcze jasne, kto dokładnie będzie jego następcą. Już w swoim oświadczeniu o rezygnacji obiecał absolutne posłuszeństwo. Papieżem jest papież. Nie może być cienia papieża, ani nawet równoległego papieża. Te czasy mamy za sobą. Ale to nie znaczy, że zgadza się ze wszystkim, co mówi Najwyższy Pasterz Kościoła” – dodał pisarz z Monachium, spekulując, że choć obecna sytuacja, z jednym rządzącym papieżem i drugim, który zrezygnował, jest bezprecedensowa, to niewykluczone, że może się ona powtórzyć.

„Może wkrótce będziemy mieli nawet dwóch starych papieży, a następnie trzech mężczyzn ubranych na biało. Wszystko, co Benedykt XVI robi, czy jest to jego rezygnacja, czy miejsce zamieszkania, staje się nową tradycją” – dodał rozmówca „Aleteii”.

DEON.PL POLECA

Zapytany o stan fizyczny, emocjonalny i psychologiczny Benedykta XVI, którego dotknęły tak bolesne doświadczania, jak: choroba skóry wywołana przez paciorkowiec (róża - erysipelas), śmierć brata i kolejne ograniczenia fizyczne, Seewald przyznał, że jak na 93-latka papież-emeryt czuje się dobrze. „Codziennie sprawuje Najświętszą Eucharystię, medytuje, czyta, robi krótkie wycieczki na wózku inwalidzkim, wysyła i odbiera pocztę” – wyliczył i zapewnił, że Benedyktowi dopisuje „poczucie humoru”, a „w obliczu wszystkich niepokojów nękających Kościół i świat, o których musi słyszeć w wiadomościach każdego dnia, zachowuje wiarę”.

Dziennikarz wytłumaczył, że jego najnowsza książka jest tak obszerna po części także dlatego, że przez pryzmat życia i nauczania Benedykta XVI ukazuje całą złożoność epoki, jaką on reprezentuje. „Życie Ratzingera to biografia stulecia. Benedykt jest chyba jedynym papieżem, którego dzieło było wielkie i ważne jeszcze przed jego pontyfikatem. Zaczynał jako młoda gwiazda, która wiedziała, jak przekazywać nauczanie chrześcijańskie z nową świeżością, z najwyższą inteligencją” – zaznaczył i wskazał, że bez wkładu Ratzingera Sobór Watykański II nigdy nie zaistniałby w takim kształcie, jakim go znamy.

„Jego książki stały się bestsellerami i potwierdziły, a nawet przyniosły wiarę milionom ludzi na całym świecie. Owocem były niezliczone powołania kapłańskie. Był pierwszym papieżem w historii, który przedstawił rewolucyjną chrystologię. Jego deklaracja zerowej tolerancji i nowe regulacje dały początek nowej epoce w ściganiu i zadośćuczynieniu za wykorzystywanie seksualne w Kościele, choć wiele więcej powinno było zostać zrobione” – stwierdził, akcentując fakt, że Ratzinger płaci cenę za swą „niezachwianą ortodoksję”.

„Jest gotowy być nielubiany i atakowany” – dodał. Zarazem zaznaczył, że wszystko, co zrobił i powiedział, choć może być niewygodne, oparte jest „wiarygodnie” na nauczaniu Ewangelii, Soboru i tradycji katolickiej.

Seewald przyznał, że Ratzinger jest najbardziej inteligentną osobą, jaką kiedykolwiek spotkał, a jego odpowiedzi ciągle zaskakują. Daje konkretny przykład. Zapytany w książce „Sól ziemi” z 1996 r. o to, ile dróg wiedzie do Boga, bez wahania odpowiedział: „Tyle, ile jest ludzi”.

Seewald w najnowszej biografii Benedykta XVI nie tylko rekonstruuje dramatyczne koleje losu swego bohatera oraz przybliża niezwykłą osobowość papieża, ale opowiada też o takich wydarzeniach, jak sprawa Williamsona i Vatileaks czy szczegółach dotyczących zrzeczenia się urzędu papieża.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Peter Seewald: Benedykt XVI nigdy nie był „papieżem cieniem”
Komentarze (1)
ZK
~zasmucony katolik
14 grudnia 2020, 18:06
Wiadomo ze nie byl cieniem, byl i za JPII osoba nr 1. To JPII jak napisal adhortacje czy encyklike to, mowil, Stasiu wez to i idz z tym do Ratzingera, on bowiem wszystko zyzelowal, spod jego reki wychodzily potem brylanty.Jednak jak zobaczyl co zostawili po sobie Polacy, to zwatpil, poszedl na emeryture. Tak tez myslalem 16 pazdziernika 1978, wpuscic Polakow do Watykanu to rozwala Kosciol. Tak tez sie stalo.Tylko prawda nas wyzwoli.