Piotr Żyłka: część katolików pisze, że "życie zwyciężyło". Na pewno?
Żeby nie skończyło się tak, jak mówił ks. Jan Kaczkowski, że "troska Kościoła o życie poczęte kończy się na łonie matki". Samo prawo - nawet takie, które na pierwszy rzut oka wydaje się być za życiem - tak naprawdę może zabijać - pisze redaktor naczelny DEON.pl Piotr Żyłka.
Od kilkudziesięciu godzin w mediach społecznościowych widzę katolików triumfujących i ogłaszających, że "zwyciężyło życie".
Przeczytałem podziękowania jakie Trybunałowi Konstytucyjnemu złożył przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki.
Byłbym ostrożny z takim wyrażaniem euforii i biciem dziękczynnych pokłonów.
Orzeczenie zostało wydane w bardzo trudnym momencie dla społeczeństwa (szalejąca pandemia). Trudno nie zadawać pytania o to czy nie z premedytacją, wiedząc, że ewentualne protesty będą utrudnione.
Naruszony został wieloletni kompromis i to jeszcze w sposób, który wzbudza wiele skrajnych emocji.
Jestem głęboko przekonany, że tak złożone, drażliwe i trudne tematy i wprowadzanie jakichkolwiek zmian w tej przestrzeni, nie powinno się odbywać w takich okolicznościach.
Żeby była jasność - jestem przeciwnikiem aborcji, ale nie wierzę w długofalową skuteczność narzucanego w podejrzanych okolicznościach prawa. Może się to skończyć tragicznie. Choćby jego szybką liberalizacją. Szybciej niż się tego spodziewamy.
Zadaniem ludzi Kościoła jest przede wszystkim dawanie takiego świadectwa życia i próbowanie prowadzenia takiego dialogu, które mogą wpływać na postawy serca.
I wspieranie kobiet i ich dzieci w bardzo trudnych, czasem tragicznych sytuacjach przepełnionych cierpieniem i lękiem. I to nie tylko na samym początku, ale od samego początku do samego końca. Żeby nie było tak, jak mówił ks. Jan Kaczkowski, że "troska Kościoła o życie poczęte kończy się na łonie matki".
Samo prawo - nawet takie, które na pierwszy rzut oka wydaje się być za życiem - tak naprawdę może zabijać.
Skomentuj artykuł