Powróćmy do dawnego pojmowania Eucharystii

(fot. Catholic Church (England and Wales) / Foter / CC BY-NC-SA)
KAI / kn

Dyskusja o rozwodnikach, żyjących w nowych związkach pokazała, że trzeba zmienić nasz stosunek do Eucharystii - uważa kard. Vincent Nichols.

Katolicki prymas Anglii i Walii jako jeden z neokardynałów uczestniczył w konsystorzu o rodzinie. Zaznaczył on, że owocem aktualnej dyskusji o miejscu rozwodników w Kościele powinien być powrót do pewnej postawy względem Eucharystii, którą on sam pamięta ze swej młodości.

"Postawienie niemalże znaku równości między byciem prawowiernym katolikiem i przystępowaniem do komunii nie jest wcale takie oczywiste - powiedział kard. Nichols. - Kiedy ja byłem młody, podchodzono do Eucharystii z większą rezerwą, czuliśmy, że przystąpienie do komunii czegoś od nas rzeczywiście wymaga. To był szczyt życia chrześcijańskiego.

Trzeba znaleźć sposób na to, by ludzie mogli owocnie przeżywać swoją wiarę w Kościele, nawet jeśli z publicznych powodów, które wszyscy rozumiemy, nie mogą przystępować do komunii. Takie rozumienie Eucharystii musimy odkryć na nowo. Z drugiej strony nie można z góry zakładać, że jeśli czyjeś małżeństwo się rozsypało i rozpoczął on nową relację, to automatycznie zmienia się jego stosunek do Kościoła.

DEON.PL POLECA

Z naszych dwudniowych dyskusji jasno wynikało, że musimy bardziej pozytywnie podchodzić do takich ludzi i szukać dla nich możliwych rozwiązań, nawet jeśli oni sami nie bardzo w to wierzą. Zbyt łatwo zakładamy, że rozbicie małżeństwa jest czymś ostatecznym. Trzeba pamiętać, jak wielkiej trzeba wolności, by zawrzeć ważne małżeństwo, i nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powróćmy do dawnego pojmowania Eucharystii
Komentarze (11)
jazmig jazmig
26 lutego 2014, 12:37
"Trzeba pamiętać, jak wielkiej trzeba wolności, by zawrzeć ważne małżeństwo, i nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków" O co chodzi? Czyżby duża liczba małżeństw była nieważna? ... To wygląda na wybieg, jakim chcą się posłużyć kardynałowie, którzy są zwolennikami komunii św. dla rozwodników żyjących w cudzołóstwie. Unieważni się małżeństwo i już można zawierać kolejne. Inną drogą, stosowaną w Polsce, jest uznanie że jeden z małżonków nie był dostatecznie dojrzały, aby podjąć decyzję o małżeństwie i rozwiązują związek. Czytałęm list tak wyślizganego męża, który miał żonę, dwójkę dzieci, a potem żonie coś padło na mózg, rozwaliła związek w sądzie, a następnie w sądzie biskupim.
Z
Zdezorientowany
26 lutego 2014, 10:56
"Trzeba pamiętać, jak wielkiej trzeba wolności, by zawrzeć ważne małżeństwo, i nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków" O co chodzi? Czyżby duża liczba małżeństw była nieważna?
P
pytek
26 lutego 2014, 10:21
Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem co Kardynał chciał powiedzieć? czy chodziło mu o to, że ci, co przystępują do Komunii świętej nie są wcale takimi "prawowiernymi katolikami"? a ci, co żyją w cudzołóstwie mogą być równie dobrymi katolikami, bo nie zmienili swojego stosunku do Koscioła? Czyli inaczej mówiąc życie w łasce uświęcajacej nie żadnym miernikiem zycia chrzescijańśkiego??
jazmig jazmig
26 lutego 2014, 09:42
@Natalia Niektórzy księża tak poważnie traktują komunię, że walą po mordzie dzieci którzy ją przyjmują, oczywiście to z miłości bożej. ... Ciebie położna zamiast w pupę, walnęła w głowę i dlatego piszesz takie bzdury.
M
MartAnna
26 lutego 2014, 09:19
Do TomaszaL. Nie bądź taki surowy, bo Pan Jezus bardzo pętnował osądzanie. Żyjesz sobie w związku sakramentalnym ( ja też ) ale to nam niedaje prawa do osądzania tych ludzi i uważania że jesteśmy "bliżej'. kazdy z nich ma inną intymną historię i tylko Panu Bogu sądzić tych ludzi . Códzołożnicy i celnicy wejdą przed wami - weźmy to sobie do serca wszyscy SPRAWIEDLIWI zanim coś tu klepniemy. ... Celnicy i cudzołożnicy... ale ci, którzy sie nawrócili, a nie wesoło trwają, i chcą trwać, w grzechu cięzkim. Chrystus uratował jawnogrzesznicę, ale nie pogłaskał jej po główce i nie powiedział "ok, pomyslę co zrobić żebyś dalej mogła się puszczać, a oni nie chcieli cię ukamienować", ale "IDŹ I NIE GRZESZ WIĘCEJ!"
G
gość
26 lutego 2014, 08:51
"...nie można z góry zakładać, że jeśli czyjeś małżeństwo się rozsypało i rozpoczął on nową relację, to automatycznie zmienia się jego stosunek do Kościoła..." ... nie, no oczywiście, że rozwodnik w nowej "relacji" (tak się teraz nazywa cudzołóstwo?) nie zmienił "stosunku do Kościoła"; on tylko zmienił partnerkę z którą uprawia stosunki.
26 lutego 2014, 08:48
Do TomaszaL. Nie bądź taki surowy, bo Pan Jezus bardzo pętnował osądzanie. Żyjesz sobie w związku sakramentalnym ( ja też ) ale to nam niedaje prawa do osądzania tych ludzi i uważania że jesteśmy "bliżej'. kazdy z nich ma inną intymną historię i tylko Panu Bogu sądzić tych ludzi . Códzołożnicy i celnicy wejdą przed wami - weźmy to sobie do serca wszyscy SPRAWIEDLIWI zanim coś tu klepniemy. ... Zacznijmy od spraw prostych. Odrzućmy nowomowę i poprawnosć polityczną. Nie żyje w zwiazku sakramentalnym. Jestem małżonkiem. Wraz z żoną tworzymy małżeńśtwo. Dwie osoby jako jedność. A nie jakieś zwiazki, partnerzy itp bzdury.
G
gienek
26 lutego 2014, 08:19
Do TomaszaL. Nie bądź taki surowy, bo Pan Jezus bardzo pętnował osądzanie. Żyjesz sobie w związku sakramentalnym ( ja też ) ale to nam niedaje prawa do osądzania tych ludzi i uważania że jesteśmy "bliżej'. kazdy z nich ma inną intymną historię i tylko Panu Bogu sądzić tych ludzi . Códzołożnicy i celnicy wejdą przed wami - weźmy to sobie do serca wszyscy SPRAWIEDLIWI zanim coś tu klepniemy.
G
gienek
26 lutego 2014, 08:14
Niestety dziś pewną dziwną modą księży stała się "msza św. z okazji..." i to jest problem! msza swięta spowszedniała a powinna być czymś na co się czeka za czym się tęskni. Wiekszość parafii - przynajmniej w mojej okolicy niema do zaoferowania ludziom nic oprócz mszy... szkoda
26 lutego 2014, 07:30
A może by tak powrócić do dawnego pojmowania małżeństwa jako nierozeralnego związku kobiety i mężczyzny. Moze warto w tej całej dyskusji nad "biednymi" rozwodnikami dobrowolnie żyjacymi z cudzołóstwie powrócić do dawnego pojmowania grzechu. Za mojej młodości rozwód nie był traktowany jako normalne, moralnie dopuszczalne zachowanie. Moze warto powórcić do wiary, a odrzucić współczeaną potrzebę duchowego uniesienia w McKościele.
Kamila
25 lutego 2014, 23:32
Tak, Komunia św. "spowszedniała", jeśli można użyć tego wyrażenia. Czasem wydaje mi się, że nie wszyscy traktują przystąpienie do Komunii z należytą czcią i poczuciem sacrum