"Powstanie Warszawskie nie było daremne!"

(fot. Wikimedia Commons)
KAI / mm

Powstanie Warszawskie nie było daremne. Stało się posiewem naszej dzisiejszej wolności - podkreślił bp Marek Solarczyk. W intencji bohaterów Powstania Warszawskiego modlono się wczoraj wieczorem w Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Uroczystej Mszy św. polowej z udziałem duchowieństwa archidiecezji warszawskiej i ordynariatu polowego oraz licznie zgromadzonych mieszkańców stolicy przewodniczył bp pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej bp Marek Solarczyk.

W homilii wskazał on na Powstańców jako przykład tych, którzy z miłością i odpowiedzialnością podjęli stojące przed nimi wyzwania. - Oni nie wycofali się w świat swoich prywatnych spraw, ale zgodzili się obronić sens, złożyć ofiarę swojego poświecenia, cierpienia, trudu, zmęczenia, a nawet życia. Przede wszystkim jednak dali świadectwa miłości Ojczyzny, która jest naszą Matką - podkreślił kaznodzieja.

Zwrócił jednocześnie uwagę w to trudne doświadczenie jakim było Powstanie Warszawskie wpisana było zwycięstwo Boga w życiu człowieka. - Wielu z tych bohaterów szło do walki z pokojem serca i nadzieją wieczności. Wielu z nich przyjmowało sakrament małżeństwa gdzieś w cieniu barykady Powstańczej, czy przystępowało do sakramentu pokuty i pojednania dzięki obecności pośród nich księży kapelana.

DEON.PL POLECA

- Ofiara ich życia podobnie jak ofiara Powstańców Styczniowych przyniosła owoce - zauważył bp Solarczyk przypominając słowa Marszałka Józefa Piłsudskiego, który dokładnie 90. lat temu otwierając na Pradze Dom Weterana Powstania Styczniowego powiedział: "Mija 70 lat kiedy nasi Ojcowie podjęli zbrojną walkę z najeźdźcą. Krew obficie przelana przez nich w Powstaniu Styczniowym, tortury, kazamat i męki Sybiru były wówczas daremne, ale stały się posiewem pod ostatni czyn zbrojny, który Polsce przywrócił wolność".

"Czy te słowa nie mają dzisiaj niesamowitej aktualności jeżeli chcielibyśmy je odnieść do 70 rocznicy Powstania Warszawskiego" - pytał bp Solarczyk.

Przypomniał również, że 14 września 1944 roku, wycofujące się z Pragi oddziały niemieckie wysadziły w powietrze kościół św. Floriana. - Pozostała z niego tylko ogromna sterta gruzów tak podobna do tego co miało miejsce po lewej stronie Wisły. Dziś ta świątynia jest katedrą diecezji warszawsko-praskiej - Jest to niesamowitym znakiem poświęcenia i oddania ludzi, ich heroizmu ale i świadectwem Boga i Jego tajemnic - stwierdził kaznodzieja.

- Dziękując za bohaterstwo, zawierzając Bożemu Miłosierdziu wszystkich poległych, zamordowanych oraz tych którzy już odeszli bądźmy tymi, którzy na słowa Jezusa: 'Wy dajcie im jeść' będą potrafili ten dar miłości do człowieka, do Ojczyzny, Boga i Kościoła podnieść nie odwracając się od niego - zaapelował bp Solarczyk

Obok chleba i wina w darach na ołtarzu zostały złożone min. metalowe obrączki państwa Wachowskich, którzy pobrali się w czasie Powstania Warszawskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Powstanie Warszawskie nie było daremne!"
Komentarze (4)
K
krismal1
6 sierpnia 2014, 18:58
To powstańcy mieli także thomsony to chyba bardzo rzadko pewnie nieliczne zrzuty docierały do powstańcow
PH
prawdziwa historia
4 sierpnia 2014, 11:44
1 sierpnia 1944 r. o g.„W” nastąpiło zderzenie młodzieńczego zapału, młodzieńczych wizji, z realnymi możliwościami, ergo brutalną rzeczywistością. Akcja zbrojna, podjęta bez wsparcia się na Bogu i Maryi, po 2 m-cach zakończyła się totalną, niewyobrażalną klęską, jakiej w historii Polski i narodu jeszcze nie było. Daremny był trud żołnierzy, daremna ofiara z życia i krwi osób cywilnych. Czas gorzki, zły, zwątpienia czas podchodzi nam pod gardło, Czy wszyscy zapomnieli nas, czekając, by miasto padło?… Na barykadach wciąż czekamy, licząc ostatnie chwile, Tak się powoli dopalają warszawskie Termopile… Tylko na Woli w dniach 3-5 sierpnia bestialsko za­mordowano 50 tys.mieszkańców. Ogółem zginało pół miliona ludzi (wg szacunku historyka Norberta Boratyna). Z pewnością nie taki los w zamyśle Bożym miał spotkać lud Warszawy, gdyby usłuchał ostrzeżeń swej Łaskawej Matki, swej Patronki! Nurtuje pytanie: co w ciągu 24 lat,  od bitwy warszawskiej, mogło tak bardzo odmienić serca i umysły mieszkańców stolicy, że bez oficjalnego zawierzenia Bożej Opatrzności podjęli się walki z przeważającym wrogiem? Skąd pomysł, by własnymi, wątłymi siłami, bez Bożego błogosławieństwa próbować oswobodzić stolicę? Nie od dziś wiadomo, że: jeśli Pan miasta nie strzeże, daremnie czuwają straże (Ps 127,1). Chrystus Pan uprzedzał: beze Mnie nic dobrego uczynić nie możecie (J 15,5). Skąd więc ta krótkowzroczność w Polsce, która w owym czasie uważała się za kraj katolicki? Gdyby orędzia Bogurodzicy zostały przyjęte, gdyby podjęto powszechne modlitwy przebłagalne w intencji pokoju (jak w 1920 r.), gdyby lud Warszawy zreflektował się i podjął przemianę życia, to losy Powstania z pewnością potoczyłyby się inaczej! Tak ocalała Niniwa, której mieszkańcy posłuchali proroka Jonasza i nawrócili się, żałując za dawne grzechy.
ZZ
zemsta za cud n wisłą
4 sierpnia 2014, 11:39
nie było daremne,  warszawiacy odpokutowali  za grzechy rozwiązłych celebrytów, za aborcje, rozwody, zdrajców  i gorszycieli ogromnym cierpieniem, męczeńską śmiercią. 1 sierpnia 1944 r. w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego, Hitler wspólnie z Himmlerem wydał rozkaz, który przesądzi o losie „zbuntowanej” Warszawy: Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią. W ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy. Po drugiej stronie Wisły stały wojska radzieckie, Sowieci jednak nie kiwnęli palcem, by konającej Warszawie przybyć z odsieczą. Stalin zdawał sobie sprawę, że skupione w Warszawie młode pokolenie polskiej inteligencji zagraża jego koncepcji utworzenia w Polsce rządu totalitarnego. Dlatego nie przeszkadzał w zbrodni, która dokonywała się niemieckimi rękami w zbuntowanym mieście. Sowieci, zgrupowani na drugim brzegu Wisły, z zimną krwią przyglądali się agonii Warszawy, miasta, którego nie udało się im zdobyć i złupić w 1920 r.
LO
lekceważyć objawienia
4 sierpnia 2014, 11:24
W okresie międzyw. sytuacja moralna społe­czeństwa polskiego była, oględnie mówiąc, nienajlepsza. Dlatego Jezus Chrystus prosił wizjonerów św. siostrę Faustynę, Sługi Boże: Rozalię Celakównę, Leonię Nastał, Kunegundę (Kundusię) Siwiec o modlitwy wynagradzające za grzechy rozwiązłości: Strasznie ranią moje Serce Najświętsze grzechy nieczyste. Żądam ekspiacji! Nasz Pan szczególnie prosił o modlitwy za warszawian: stolica odrodzonej Polski, nie chciała pamiętać o Dekalogu. Matka Najświętsza objawiła się 3 maja 1943 r. Bogurodzica, niebiańsko piękna, ukazała się wśród zieleni, na drzewie wiśni obsypanym kwiatami. Jej słowa były poważne i brzmiały złowieszczo: Módlcie się, bo idzie na was WIELKA KARA, CIĘŻKI KRZYŻ. Nie mogę powstrzymać gniewu Syna mojego, bo lud się nie nawraca. Bóg nie chce ludzi karać, Bóg chce ludzi rato­wać przed zagładą. Bóg żąda nawrócenia! Ona Sama schodzi z nieba i osobiście wzywa do modlitwy o pokój, błagając Swój lud o nawrócenie i pokutę!!! Najłaskawsza z Matek chce odwrócić od miasta zapowiedzianą karę! Podejmuje się tej niewdzięcznej misji, by nie doszło do tragedii: Jeśli się nie nawrócicie, to wszyscy zginiecie! Matka Łaskawa w ciągu 16 mcy wielokrotnie uprzedzała, że jedynym sposobem na pokój i zakończenie wojny jest nawrócenie, modlitwa i pokuta, nie zaś pięści i butelki z benzyną. Młodzi warszawianie jednakże bezgranicznie ufali w moc pięści i nie widzieli powodu, by w swoje plany wtajemniczać Boga. Stolica w obliczu godz. W zachowała się tak, jak zachowują się przemądrzałe dzieci, które chcą wszystko robić same, bez pomocy Mamy i Taty! Nie chciano pamiętać, że to, co dzieli zwycięstwo od klęski, to nie moc oręża, przeważające siły czy strategia nawet najgenialniejszych dowódców, lecz wola Boga Najwyższego, który zawsze i wszędzie Sam o wszystkim decyduje! Nie chciano pamiętać, że to jedynie od Niego zależy, czy ludzkie plany zaowocują sukcesem, czy zakończą się porażką.