Pożar katedry Notre Dame był "znakiem czasów"? Papież widział niebezpieczeństwo w nadużywaniu tego słowa
Tuż po tym wydarzeniu pojawiło się wiele głosów mówiących o tym, że to był znak od Boga. Czy tak było naprawdę?
Piotr Sikora w najnowszym "Tygodniku Powszechnym" odwołuje się do pożaru katedry Notre Dame i wszelkich komentarzy mówiących o tym, że był to znak od Boga.
Autor zaznacza, że w tradycji biblijnej nie jest on tłumaczony jako "przepowiadacz przyszłości", ale jako ten, "kto potrafi w historycznych wydarzeniach rozpoznać Boży znak". Przypomina o tym, co wydarzyło się naprawdę: o zwarciu instalacji elektrycznej, które pociągnęło za sobą późniejsze konsekwencje. Zastanawia się, czy to można nazywać "znakiem nie z tego świata".
Podkreśla, że wątpliwości pojawiają się także ze strony teologicznej. Sikora tłumaczy, że Bóg mówi do nas przez wiele wydarzeń. Nie jest jak ludzie, którzy odzywają się do siebie od czasu do czasu. Pisze: "Bóg jest przecież Absolutem - zawsze i wszędzie obecnym, przenikającym całą rzeczywistość", dodaje: "to fundamentalny aspekt chrześcijańskiej wiary".
Człowiek a czas
Przypomina, że człowiek jest zanurzony w czasie, "ale w ogóle istnieje na sposób czasowy". "Nie jesteśmy niezmiennymi substancjami, wokół których przepływa zmienna rzeczywistość, lecz sama tożsamość każdego z nas jest procesem, który się wydarza i dzieje". Zaznacza, że były takie okresy w dziejach chrześcijaństwa, w którym o tym zapominano. Dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Słowa "jestem, który jestem" tłumaczy jako "jestem tym, który będzie z wami w każdej chwili".
"Współczesna teologia kładzie silny nacisk na powiązanie Ewangelii i historii. Jedną z kluczowych kategorii, które umożliwiają wyrażenie tego związku, jest pojęcie znaków czasu". Sikora powołuje się na Sobór Watykański II, który w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym podkreśla wagę szukania "znaków obecności lub zamysłów Bożych" we wszystkim. Także Paweł VI w encyklice "Populorum progressio" (1967) pisze: "Kościół ma obowiązek badać znaki czasów i wyjaśniać je w świetle Ewangelii" (13). Ówczesny papież tłumaczył, że ujrzenie znaków czasów wynika z zestawienia wiary z życiem, "dostrzeżenie, w jakich punktach te nasze przeżycia z powodu ich wewnętrznego dynamizmu, z powodu ich niejasności, a niekiedy z powodu ich niemoralności domagają się promienia wiary".
Dwa poziomy znaków czasu
Podobnie o tym myślał dominikanin Marie-Dominique Chenu, który rozróżniał poziomy znaków czasu: socjologiczny i teologiczny. Pierwszy z nich tłumaczył, jako wydarzenie, w którym bierze udział człowiek i które oprócz "swojej bezpośredniej treści" wyraża też inną rzeczywistość. Dominikanin podkreślał, że "wydarzenia stają się znakami, dopiero gdy dojdą do świadomości w biegu historii". Poziom teologiczny wskazuje na wydarzenia, które "rozwijają w człowieku dane pozytywne dla urzeczywistnienia życia Bożego". Znakami czasu określał zjawiska cywilizacji, które mają "szczególną dyspozycję do przyjęcia Ewangelii, do jej nakazów braterskiej miłości". Widział je też w kulturze, np. w upadku kolonializmu. Nie wykluczał przy tym przyczyn naturalnych różnych zjawisk. Jego zdaniem rozpoznawanie znaków czasu jest możliwe tylko dla kogoś, kto posiada "płynącą z serca łączność z pragnieniami ludu".
Sikora przypomina filozoficzne wyjaśnienie ewangelickiego teologa Paula Tillicha - cała rzeczywistość uczestniczy w Bogu, więc każde wydarzenie może nieść sens objawiający Boga. Chenu nie zachęca do zbyt pochopnego posługiwania się pojęciem znaków czasu. Podobnie papież Paweł VI widzi w tym pewne zagrożenie.
Co było znakiem czasu w przypadku pożaru?
Autor podsumowuje, że w przypadku katedry Notre Dame znakiem czasu nie jest sam pożar, ale "wielka liczba komentarzy interpretujących to wydarzenie jako znak od Boga". Z jednej strony ludzie nie zgadzają się na to, by świat był tylko rządzony fizycznymi prawami, z drugiej - pokazuje, że ludzie próbują sprowadzać rzeczywistość boską do poziomu ludzkiego. Jako kolejny znak czasu przywołuje "seksualne molestowanie nieletnich i nadużywanie władzy w Kościele". Przypomina słowa Pawła VI, który podkreślał, że nie są to wyłącznie wydarzenia pozytywne, ale także niemoralne, które "domagają się promienia wiary". Powyższy przykład znaku czasu przyczynia się do głębokiej przemiany społecznej świadomości świeckich, biskupów oraz księży.
Rozważania podsumowuje, pisząc: "Bóg jest i działa w historii oraz przez fakty historyczne przemawia do człowieka. Ale historia to nie po prostu ciąg empirycznych zdarzeń. Jej istotnym wymiarem jest to, co się dzieje w świadomości ludzi przeżywających te zdarzenia. I właśnie na tym poziomie - przemiany ludzkiej świadomości - pojawia się Boże do człowieka przesłanie".
Cały tekst możesz przeczytać TUTAJ.
Skomentuj artykuł