Prasa: możliwa próba osłabienia Franciszka
Październikowy synod biskupów na temat rodziny może stać się pretekstem do podjęcia próby osłabienia pontyfikatu Franciszka i podważenia jego reform - uważa komentator “Corriere della Sera". Podkreśla, że coraz częściej dochodzą do głosu przeciwnicy papieża.
Publicysta i autor książek o Watykanie Massimo Franco przyznaje w czwartek, że patrząc na tłumy otaczające papieża i entuzjazm, jaki budzi, trudno uwierzyć w to, że kończy się "miodowy miesiąc". Jednak jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że w części hierarchii kościelnej dochodzi do pęknięć w jednomyślnym dotąd chórze zwolenników.
Franco pisze, że opozycja ta jest na razie bardziej zbudowana z milczenia niż z bezpośrednich ataków i więcej w niej "polityki wyczekiwania" niż wyraźnego dystansowania się.
Na łamach włoskiej gazety autor podkreśla, że front oporu ujawnia się właśnie teraz, czyli przed bardzo ważnym synodem biskupów na temat rodziny. Bardziej postępowe środowiska wiążą z nim duże nadzieje, licząc na przykład na rozwiązanie delikatnej kwestii zakazu komunii dla rozwiedzionych będących w nowych związkach. Ale coraz częściej dochodzą do głosy środowiska konserwatywne, które kategorycznie sprzeciwiają się wszelkim zmianom.
Dowodem tej swoistej ofensywy jest zbiór wypowiedzi pięciu kardynałów z prefektem Kongregacji Nauki Wiary z Gerhardem Muellerem na czele, którzy w książce, która ukaże się 1 października, czyli tuż przed synodem, przedstawiają argumenty przeciwko otwarciu Kościoła wobec osób rozwiedzionych.
Przypomina się, że to książka wymierzona przede wszystkim w niemieckiego kardynała Waltera Kaspera, który opowiada się za rozwiązaniem tej kwestii w duchu miłosierdzia i zrozumienia dla indywidualnych przypadków i cierpień rozwiedzionych katolików w nowych związkach.
Takie głosy przed synodem są w opinii włoskiego publicysty dowodem na to, że pęka "monolit" poparcia dla papieża. Dla dla jego przeciwników synod - jak twierdzi Franco - może być pretekstem do podjęcia próby osłabienia pozycji papieża, którego pontyfikat do tej pory dostrzegany jest jako "zwycięski". Tymczasem według Franco "trwa ruch sił zdecydowanych sprzeciwić się reformom Franciszka", a nawet - jak dodaje - zanegować ich przydatność oraz skuteczność czy pokazać ich "niebezpieczeństwo".
"Milcząca dezaprobata" - tak Massimo Franco opisuje postawę przeciwników papieża. Zauważa, że niektórzy kardynałowie - Włosi i nie tylko - nie chcą w ogóle rozmawiać o następcy Benedykta XVI. Nieoficjalnie zaś krytykują szorstki charakter papieża i jego stanowczość.
Symbolem zakończenia "miodowego miesiąca" po ostatnim konklawe, ale i zmian wprowadzanych przez Franciszka jest - jak zauważa się na łamach "Corriere della Sera" - watykański Dom świętej Marty, w którym zamieszkał. Ten spartański hotel stał się w opinii Franco siedzibą nowego, nieformalnego "dworu" papieskiego, oddalonego od Kurii Rzymskiej i jej "szponów". W Domu świętej Marty, na stołówce i w korytarzach można mieć bezpośredni dostęp do papieża - przypomina.
Autor komentarza widzi największe niebezpieczeństwo w postawie wielu włoskich i europejskich dostojników kościelnych, którzy postanowili "przeczekać" argentyński pontyfikat jak burzę, która minie po kilku latach.
O tym, że to Franciszek jest prawdziwym celem niektórych działań i inicjatyw hierarchii przekonany jest kardynał Kasper. W opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika "Il Mattino" oświadczył on, że "niektórzy chcą na najbliższym synodzie wojny teologicznej". "Celem polemik nie jestem ja, ale papież" - twierdzi niemiecki purpurat.
Skomentuj artykuł